Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Arnaldur Indriðason - Jezioro / Grobowa cisza / Zimny wiatr

Islandia. Niewiele się dzieje. Od czasu do czasu znajduje się zwłoki. Zwykle sprzed lat. Ekipa policji angażuje się w nie bardzo, bo nawet takie przechodzone zwłoki to jakaś odmiana od szukania zaginionych. Erlendur Sveinsson, stetryczały rozwodnik, do którego po latach dotarło, że jednak zostawienie żony z dwójką małych dzieci nie było najlepszą życiową decyzją, jest szefem zespołu. Prowadzi śledztwo, jednocześnie próbując odzyskać kontakt ze swoimi dziećmi - narkomanką Evą Lind i Sindrim Snaerem, który zasadniczo jest niezainteresowany. Dodatkowo ciągnie się za nim trauma z dzieciństwa - podczas zamieci puścił rękę młodszego brata i wprawdzie jego odratowali, ale brata do dziś nie odnaleziono. Lubi tradycyjną kuchnię islandzką - tłuste solone mięso, gotowane kartofle, groszek i brukiew rozgotowane w słodkawej mlecznej brei, ale to tylko w restauracji - w domu odgrzewa gotowce w mikrofali.

Elínborg - po 40-stce, z czwórką dzieci (jedno adoptowane), geolog z wykształcenia, kucharka z zamiłowania - wydaje nawet książkę kucharską (w przeciwieństwie do Erlendura jej zainteresowania kulinarne są bogate). Niestety, jest raczej taka przynieś-podaj-pozamiataj, niespecjalnie wpływa na śledztwo.

Sigurður Óli - przystojniak pozbawiony empatii. Ma konkubinę (potem żonę) Bergthorę, która najpierw nalega na pożycie, żeby mieć dziecko, a kiedy się okazuje, że dziecka mieć nie mogą - na adopcję. Sigurdur nie jest tym zachwycony. Najmniej błyskotliwy z teamu, co jakiś czas ktoś się z jego oczywistych uwag lub niezrozumienia nabija, co jest dość odświeżające po dość koturnowym stylu innych kryminałów, gdzie współpracownicy traktują się z nabożną czcią i uprzedzającą grzecznością.

Pamiętam, że przy okazji Yrsy padło pytanie o spolszczenie imion - tu są spolszczone. Mnie to w lekturze nie przeszkadza, bardziej chyba nagromadzenie problemów w śledztwach i życiu prywatnym bohaterów. Miłą odmianą od takiego Nesbo jest to, że przynajmniej autor nie demoluje policjantów w czasie śledztwa.

Grobowa cisza. Podczas kinderparty student weterynarii rozpoznaje w gryzaku małego dziecka kość ludzką. Szkielet na rozbabranej budowie ma kilkadziesiąt lat, więc nawet jeśli popełniono zbrodnię, to i tak się przedawniła. Mimo to ekipa policji z pomocą archeologów mozolnie odkopuje grób, po drodze docierając do dwóch tragedii - przemocy w rodzinie oraz gwałtu na niedoszłej narzeczonej.

Jezioro. W jeziorze, z którego wypływa woda, pani geolog znajduje szkielet przywiązany do aparatury nasłuchowej z czasów zimnej wojny. Policja szuka wśród niewyjaśnionych spraw zaginionych z tego okresu, znajduje zarówno mordercę jak i identyfikuje ofiarę, a Erlendur kupuje sobie okazyjnie samochód. Amerykański.

Zimny wiatr. Tu wyjątkowo zbrodnia jest współczesna - na jednym z blokowisk zostają znalezione zwłoki 10-letniego syna emigrantki z Tajlandii. Sytuacja jest słaba politycznie, bo pokazuje, że niby tolerancyjni Islandczycy wcale tak bardzo tolerancyjni dla cudzoziemców nie są.

Chronologia cyklu o Erlendurze:

#15-17

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 28, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, 2014, panowie - Komentarzy: 1

« Plebs - O tym, że po bułki można pojechać przez kilka wsi »

Komentarze

wonderwoman

zaczęłam czytać "grobową ciszę" w zeszłym roku, ale co skandynawski kryminał, to zniszczone dzieci. za słabe mam nerwy na to ;)

Skomentuj