Więcej o
panowie
Świat się skończył, nie wiadomo dlaczego. Zimno, nie ma już słońca, przemysłu, rządów, prądu. Po popiołach cywilizacji idą ojciec z synem, pchając sklepowy wózek z zapasami, znalezionymi po drodze. Idą, bo nie jest bezpiecznie zostawać w jednym miejscu, a dodatkowo na wybrzeżu jest cieplej. Czasem są głodni, czasem muszą uciekać przed ludźmi, którzy mogą ich skrzywdzić. Bo nie ma już zwierząt, ale najgroźniejszym drapieżnikiem jest człowiek, odarty ze społecznych konwencji, skupiony na przeżyciu zdziczały kanibal. Narratorem jest ojciec, który ma scenariusz na sytuację, kiedy jego syn umrze (jedyna kula w pistolecie), ale nie jest w stanie przejść do wyobrażenia sobie tego, co się stanie z odwrotną kolejnością. Co robić, jeśli on już wie, że nie ma nadziei, ale ze wszystkich sił chce sprawić, żeby jego syn miał siłę na kolejne dni. Pada najważniejsze pytanie: “A skąd wiemy, że to my jesteśmy ci dobrzy, tatusiu?”.
I może jest to kolejna powieść katastroficzna, ale taka, że z przerażeniem wyglądasz przez okno i idziesz przytulić dziecko. To się mogło zdarzyć w czasie Zimnej Wojny, to się może zdarzyć jutro. Już same rozważania o wyborze śmierci dziecka jako mniejszego zła przyprawiają o dreszcze. Oszczędna forma - krótkie, mocne zdania, nieprzypisane dialogi, przemieszanie wspomnień ojca o świecie, w którym desygnaty pojęć straciły już swoje znaczenie z obserwacją umierającego świata bez przyszłości, to wszystko sprawia, że to bolesna lektura, w której można znaleźć (przynajmniej ja znalazłam) obicie swoich lęków macierzyńskich. Podobny strach odczuwałam lata temu przy "Ostatnim brzegu" Shute'a.
#81
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 22, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2018, panowie, sf-f
- Komentarzy: 1
Maria, szwedzka prezenterka telewizyjna podróżująca z psem Castorem, wynajmuje skromną chatkę na angielskim wrzosowisku, w okolicy Winsford. Opowiada, że jest pisarką, publikującą pod pseudonimem, że się jakiś czas temu rozwiodła, stąd brak chęci na kontakty z dawnym życiem. Prowadzi proste życie, spaceruje, odwiedza lokalne puby, widać, że potrzebuje spokoju. Sytuacja trochę się zmienia, kiedy poznaje sympatycznego rozwodnika z niepełnosprawnym synem. Tyle że to nie jest romans. Sielską opowieść o rozpoczęciu nowego życia na wrzosowiskach przerywają skąpo wydzielane przez Marię wspomnienia z “poprzedniego” okresu. Depresyjne, mroczne, pełne żalu. Martin, mąż Marii, profesor uniwersytecki, został oskarżony o gwałt. Mimo wycofania się oskarżającej dziewczyny, plama na opinii pozostała. Sama Maria, zwłaszcza po rozmowie z dziewczyną, przestaje mężowi ufać, dodatkowo przypomina sobie wcześniejsze zdrady i swoje osamotnienie. Zgadza się jednak na ucieczkę; Martin planuje napisać bestseller o wydarzeniach w hipisowskiej komunie literatów sprzed lat, dla spokoju chce spędzić pół roku w Maroku (rym niezamierzony). I tu następuje szereg zdarzeń (m.in. w Międzyzdrojach), w wyniku których osamotniona Maria przedziera się to przez klasykę literatury, to przez rękopisy męża, oglądając się czasem przez ramię i drżąc, bo tuż obok niej zaparkował złowieszczy samochód z polską i szwedzką gazetą.
To nie jest kryminał w typowym ujęciu - owszem, jest zbrodnia (nie jedna), czytelnik jednak stosunkowo szybko poznaje tajemnicę Marii. Śledztwo dzieje się gdzieś w tle, w dość nagłym finale zazębia się z narracją Marii. Fantastyczny, gęsty klimat sprawia, że ciężko się oderwać. Owszem, są pewne wady - kilka wątków jest potraktowanych powierzchownie (np. kwestia dzieci, tajemnica oryginalnego celu podróży - czemu tak naprawdę Maroko czy wreszcie kim był(a) G., autor(ka) naglących e-maili), dialog wewnętrzny Marii jest dość przygnębiający, ale angielska prowincja dookoła wraz z tajemnicami starych domów aż prosi się o ponowną lekturę.
Inne tego autora tutaj.
#80
Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 21, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2018, panowie, kryminal
- Skomentuj
To nie tak, że rodziny patologiczne zostały wymyślone w XX wieku. Puzo, znany ze współczesnych historii o rodzinie Corleone, wraca do przełomu XV i XVI wieku, żeby opowiedzieć o praprzodkach mafii - rodzinie Borgiów. Kardynał Rodrigo Borgia, nie stroniący od życiowych radości i bynajmniej nie przestrzegający zasad celibatu (chociażby czworo[1] dzieci z ulubioną konkubiną, Vanozzą), zostaje wybrany na papieża, przybiera imię Aleksander VI. Teoretycznie ma dbać o dobro kościoła, ale skupiony jest na budowaniu pozycji własnej rodziny - syn Cezar zostaje kardynałem (mimo braku predyspozycji), Juan - wodzem wojsk (mimo braku predyspozycji), a pozostałe dzieci - Lukrecję i Joffre - wydaje za mąż/żeni w celu uzyskania sojuszy politycznych. Ponieważ najbardziej na świecie kocha swoją córkę (a poza tym uważa, że wszystko powinno zostać w rodzinie), dla uniknięcia przykrości pierwszej nocy z niesympatycznym mężem, organizuje jej utratę dziewictwa z bratem, Cezarem. Potem jest już tylko lepiej - brat morduje brata, Lukrecja i Cezar obściskują się po kątach ze skutkiem w postaci dziecka (jednocześnie usynowionego przez Aleksandra i Cezara), wrogowie są torturowani, truci albo zastraszani. Trup ściele się gęsto.
Na wstępie zaznaczę, że nie przepadam za książkami historycznymi, nawet ubranymi w sztafaż powieści. Wynudziłam się setnie słuchając, nie zarzuciłam chyba tylko dlatego, że audiobooka czyta Wiktor Zborowski. Niespecjalnie mnie interesuje polityka Europy na progu XVI wieku, zwłaszcza w ujęciu sensacyjnym. Dodatkowo żadna z opisywanych postaci nie budzi ani odrobiny cieplejszego uczucia. Słyszałam, że jest dość udana ekranizacja, ale po przesłuchaniu książki jakoś nie wierzę, że warto inwestować czas.
[1] Książka jest beletryzacją, a nie dokumentem; Puzo opisuje losy czwórki dzieci, które Aleksander VI miał z Vanozzą, pomijając wszystkie inne z innymi konkubinami (a było ich oficjalnie koło 10).
#79/#11
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 19, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2018, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Pierwszy tom cyklu o Johnie Rebusie, policjancie-mizantropie z Edynburga. Rebus jest oddelegowany do pracy przy śledztwie, w którym najpierw znikają, potem zostają znalezione zamordowane (ale nie molestowane) dziewczynki. Praca nudna, mozolna, wymagająca przekopywania się przez sterty papierowych dokumentów i spacerowania od człowieka do człowieka. Rebusowi co jakiś odzywają się koszmary z czasów szkolenia SAS, gdzie przekraczano wszelkie normy i niszczono ludzi; nieprzepracowana trauma kosztowała go już małżeństwo (z którego została mu dorastająca córka), leczy to alkoholem i przygodnymi kontaktami z kobietami (choć, trzeba przyznać, niektóre przeradzają się w miłość albo chociaż przyjaźń). W trakcie trwania śledztwa otrzymuje tajemnicze przesyłki z dziwnie brzmiącymi sentencjami oraz zasupłane sznurki lub powiązane zapałki (stąd tytuł), ale nie łączy tego z pracą, raczej traktuje jako dziwny żart. W drugim wątku Rebusowi przygląda się lokalny dziennikarz (również alkoholik), który podejrzewa policjanta o powiązania ze światem przestępczym, ponieważ brat Rebusa, celebryta Michael, showman i hipnotyzer, handluje narkotykami.
Rebus jest cyniczny, elokwentny (zwłaszcza w swojej głowie), czyta książki (między innymi zachwyca się "Zbrodnią i karą", ubolewając, że współcześni przestępcy bynajmniej nie odczuwają wyrzutów sumienia, tylko - jak po skończonej dniówce - idą z kolegami na piwo do pubu, siedząc czasem obok Rebusa) i kolekcjonuje nieprzeczytane. Niestety, jest szowinistą; wiem, że to 1987 rok i żonę się ma po to, żeby myła wannę, zbierała brudne skarpetki i dbała o zaopatrzenie lodówki, ale i tak irytuje.
Niestety, fabuła nie jest najlepsza. Od razu wiadomo, że otrzymywane przez Rebusa listy mają ścisły związek z prowadzonym śledztwem, niestety policjant ignoruje je do połowy książki, do momentu, kiedy jego brat i rzeczniczka prasowa policji nie wpadają na pomysł, że skoro Rebus wypiera świadomie przeszłość, to może podczas hipnozy coś się wyjaśni. I jak królik z kapelusza - wyjaśnia się. Oczywiście pomysł, żeby morderca zabijał dziewczynki dlatego, że vpu vavpwnłl fxłnqnłl fvę j vzvę póexv Erohfn, Fnznagul, jest absolutnie idiotyczny. Autor dorzucił też do wątku kryminalnego trochę wycinków z przewodnika po Edynburgu, trochę przez kontrast do bohatera niechętnego zadeptującym miasto turystom; warto wynotować sobie kilka tras.
Inne tego autora tutaj.
#78
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 17, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2018, panowie, kryminal
- Skomentuj
Rozpisana na kilkuset stronach opowieść o perypetiach amerykańskiej rodziny, Waltera - adwokata o zacięciu ekologicznym i jego żony Patty, młodzieżowej gwieździe koszykówki, która po kontuzji została żoną i matką, opiekując się przez kilkanaście lat dziećmi i zajmując domem na prowincji. Narrator wpuszcza czytelnika w ten moment powieści, kiedy wzorcowa rodzina Berglundów zaczyna się rozpadać - wcześniej zawsze uśmiechnięta i unikająca stawania po jakiejkolwiek stronie w sąsiedzkich konfliktach Patty, teraz robi karczemną awanturę sąsiadce. Nawet po tym, jak Beglundowie wynoszą się do Waszyngtonu, okolica huczy od plotek, bo syn Berglundów, Joey, wbrew woli swoich rodziców, przeprowadza się do sąsiadki, z której córką sypia.
Druga odsłona to spisywany w celach terapeutycznych dziennik Patty, w którym pisząca w trzeciej osobie autorka rozpoczyna swoją historię od dorastania w rodzinie, gdzie zawsze była na ostatnim miejscu. Zgwałcona na randce przez syna partnera biznesowego ojca, została przekonana, że dla dobra rodziny nie powinna zgłaszać sprawy na policję, bo zostanie tylko niesmak. Mimo że była nagradzaną koszykarką, najpierw w liceum, potem na studiach, zawsze czuła się gorsza i niewiele warta. Dlatego chyba po części zrezygnowała ze swojej wielkiej życiowej miłości - Richarda, punkowego muzyka, zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki, i związała się z Walterem, najlepszym przyjacielem Richarda. Kiedy autorka dochodzi do swojej, opisanej w poprzedniej części, przemiany, diagnozuje, że był to moment, kiedy stwierdziła, że ma dość udawania osoby wystarczająco dobrej.
Kolejne części skupiają się po części na Walterze, który próbując ratować przyrodę i świat przed przeludnieniem (co od zawsze było jego obsesją), wplątuje się w szemrane interesy i wielką politykę oraz romans z piękną, młodą dziewczyną; po części na Joeyu, który - wbrew liberalnym rodzicom wchodzi w konserwatyzm i za wszelką cenę chce zrobić szybkie pieniądze.
Co jest cenne w tej książce, to epicki rozmach w pokazywaniu dramatów w skali mikro - skąd się bierze życiowe zagubienie, dlaczego mimo pozornego szczęścia ciągle marzymy o czymś więcej, co potrafi zniszczyć nasze życie, skąd się bierze smutek spełnionego marzenia. Rodzina Berglundów, na pozór szczęśliwa, pęka w wielu miejscach, jej członkowie redefiniują swoje role - po 20 latach znajdują się w dramatycznie złych miejscach: Patty chce wyrwać się z zaprawianej alkoholem i antydepresantami stagnacji i przeżyć wielką miłość, do Waltera dociera, że jego praca jest zaprzeczeniem ideałów, a dwójka ich dzieci buntuje się przeciwko nim i światu. W skali makro autor obala kolejne mity amerykańskiej propagandy sukcesu, wdając się niestety przy tym w nudne dywagacje na temat polityki amerykańskiej, machinacji związanych z kontraktami wojskowymi (wojna w Iraku) czy stronnictw politycznych. Zbrzydziła mnie też uparcie wstawiana przez autora tematyka fekalna - erotyczne pogawędki kochanków przez telefon, opisujących jakże podniecające spożywanie odchodów czy wstrząsająca (idiotyzmem) rozbudowana historia połknięcia obrączki i wygrzebywania jej z zawartości sedesu.
Mimo kilkuset stron lektury, nie wiem, jak ostatecznie zdefiniował autor tytułową wolność - czy lepsza jest wolność wyzbycia się pragnień i pozostawania z tym, co jest, czy wręcz przeciwnie - niszczenie tego, co się ma, bo gdzieś może czekać więcej swobody. Nie kuszą mnie kolejne powieści Franzena.
Inne tego autora:
#72
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 15, 2018
Link permanentny -
Tagi:
beletrystyka, panowie, 2018 -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Lato 1935, angielska prowincja, upalne lato. Z wizytą do domu rodzinnego ma przyjechać najstarszy syn Leon, student, z kolegą; wszyscy przygotowują się, bo to rzadka okazja, kiedy dorastająca rodzina będzie jeszcze razem. Matka, ofiara częstych migren, ogromnym wysiłkiem zwalcza nadciągającą chorobę, więc 23-letnia Cecilia, starsza córka, zarządza przygotowaniami do uroczystej kolacji. 13-letnia Briony, najmłodsza, chce wystawić na cześć ukochanego brata sztukę, którą sama napisała, ale wszystko idzie nie tak - 15-letnia kuzynka Lola zabiera jej najlepszą rolę, a młodsi bracia Loli, 9-letni bliźniacy, nie są materiałem na aktorów, a do tego albo się biją, albo są karani (np. za zmoczenie łóżka). Zirytowana Briony przypadkiem obserwuje scenę przy fontannie, gdzie Cecilia natyka się niespodziewanie na syna sprzątaczki, Robbiego, pracującego podczas przerwy w nauce jako architekt krajobrazu. Robbie jest protegowanym pana domu, który zasponsorował mu studia na prestiżowej uczelni, co spowodowało dziwną atmosferę między Cecylią a młodzieńcem. W wyniku nieostrożnej przepychanki nadtłukuje się zabytkowy wazon, a odłamki wpadają do fontanny. Cecylia rozbiera się do bielizny i wchodzi do fontanny, pozostawiając Robbiego w osłupieniu. Aby załagodzić sytuację, Robbie pisze list do Cecylii, ale zamiast wersji ostatecznej podaje jej przez Briony list z erotycznym dopiskiem. Zirytowana niepowodzeniem sztuki Briony oczywiście do listu zagląda, a kiedy niebawem natyka się w bibliotece na Cecylię kochającą się z Robbiem, uznaje, że ten ostatni krzywdzi jej siostrę. Leon z przyjacielem docierają do posiadłości, podczas coraz bardziej dramatycznej kolacji znikają bliźniacy, a w trakcie ich poszukiwań Lola zostaje zgwałcona. Mimo że nie rozpoznała napastnika, Briony wskazuje jednak na Robbiego, przez co chłopak zostaje aresztowany.
Sielski, romantyczny początek zupełnie nie przygotowuje na kolejne części - część drugą, rozdzieloną na trzy głosy opowieść o Cecylii, która w 1940 usiłuje się spotkać z wypuszczonym z więzienia i wcielonym od razu do armii Robbiem; o Robbiem, usiłującym wraz z cofającą się armią wydostać z Dunkierki[1]; wreszcie o samej Briony, która z wiekiem zrozumiała, że oskarżenie Robbiego było zemstą zakochanej w nim dziewczynki, więc w ramach pokuty zostaje pielęgniarką i zajmuje się okaleczonymi przez wojnę mężczyznami (romantycznie rojąc sobie, że trafi na jej oddział lekko ranny Robbie, wybaczy jej, a ona połączy go z siostrą). Część trzecia, dziejąca się w 1990 roku, to swego rodzaju nota odautorska, dodana do całości przez 77-letnią Briony.
Jest to jak najbardziej zasłużenie książka z fabularną zmyłką, niespodziewaną i zmieniającą całą wymowę wcześniej opisanych wydarzeń. Może mi się to rozwiązanie nie podobać, bo ociera się nieco o mohemravr pmjnegrw śpvnal, xvrql manan cvfnexn Oevbal jlwnśavn, żr mzlśyvłn fmpmęśyvjr mnxbńpmravr uvfgbevv fjbwrw fvbfgel v wrw xbpunaxn wnxb mnqbśćhpmlavravr cb xemljqmvr, wnxą vz jlemąqmvłn, ale doceniam jego wymowę.
[1] Przyznam, że ten kawałek mnie zmęczył. Nie lubię książek wojennych, opisujących zabijanie ludzi, rany i ucieczkę przed atakującymi myśliwcami.
#71
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 1, 2018
Link permanentny -
Tagi:
2018, beletrystyka, panowie -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj