Więcej o
panowie
Autobiografia byłego prezydenta USA, napisana w połowie lat 90., jeszcze zanim został znanym politykiem; nie jest przez to mniej ciekawa, chociaż oczywiście interesująca byłaby druga część, stworzona już przez człowieka doświadczonego. Nie jestem fanką biografii, nie będę więc streszczać życia Obamy. To, co mnie uderzyło, to życie "pomiędzy", które zdefiniowało jego poglądy. Syn Kenijczyka i Amerykanki, urodzony na Hawajach, dorastający w Indonezji, nigdy nie czuł się w pełni czarny, ale ewidentnie też nie był biały. To pozwalało mu na bogatą obserwację rasizmu i przemocy wobec osób kolorowych i efektów takiej polityki - utrudnień w edukacji, nieufności wobec władz, ubóstwa czy wreszcie niereperowalnego podziału na Czarnych i Białych. Na epizody aktywizmu i prób polepszenia socjalnego sytuacji Czarnych środowisk w Chicago, autor nakłada swoje poszukiwania śladów ojca, które prowadzą go do Kenii.
#141/#3
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 17, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2020, biografia, panowie
- Skomentuj
Andrzej Barcz - Rendez-vous w hotelu „Royal” #098
Spis osób:
- Jan Kowalewski - awansował z gońca na doradcę handlowego mimo matury po 30-tce
- Ewa Kowalewska - budzi w mężu strach i nienawiść
- Joanna Zając - ani aktorka, ani scenografka, tylko studentka po saksach, nadspodziewanie inteligentna
- Józef Marciniak - starszy kontroler Portu Lotniczego Okęcie, ma instynkt
- porucznik Paweł Wert - szczęśliwiec, co ma urlop w sierpniu
- starszy sierżant Sypniewski - najlepszy kierowca[1] Komendy Głównej
- major Biesaga - w czasie wojny miał coś wspólnego z francuską Resistance
- kapitan Zawiśniewski - prowadzi śledztwo w sprawie przemytu
- Pierre Falba - wiceprezydent spółki Corex w Paryżu, olbrzym z ręką miękką jak duża napompowana poduszka
- Janusz Konrad - młodszy handlowiec w Corexie, wieczny prymus
- Lidia Rygielska - bardzo dzielna dziewczyna, współpracowniczka Kowalewskiego w Warszawie
- pani Halina - sekretarka majora, czterdziestoletnia blond piękność
- Powłoka - wywiadowca, przybył prosto ze szkoły w Słupsku
- Dworakowski - dyrektor warszawskiego oddziału Corexu
- Rene Pingot - Francuz, cicha obstawa Kowalewskiego
- Jacek Lewkowicz - narzeczony Rygielskiej, artysta
- major Baliński - Służba Bezpieczeństwa
- Tomasz Salski - młody, energiczny człowiek i świetny ekonomista
- portier - ma twarz, z którą nie zawsze w życiu dobrze się obchodzono
- Marie - pokojówka, nie przeszkadza jej, że przystojny cudzoziemiec ją obserwuje przy ubieraniu
- Marta Obuchowicz/Obuchowska - starszą panią o ciemnych włosach i inteligentnej twarzy
- Ela Szymańska - dziewczyna o wspaniałych oczach i odrobinę mniej wspaniałej reszcie
- monsieur Lefevre - nietuzinkowa osobistość w świecie paryskiej policji, znajomy majora Biesagi
- Witold Loup - babka zmuszała go do nauki polskiego
- Wiktor Scalny - lokalna sława półświatka paryskiego, krewny Skalskiego[2]
- madame Luiza - dawna flama Scalnego, z wyglądu 120 lat i dużo zwierząt w domu[3]
- Robert Marcos - siwy mieszczanin pochodzenia greckiego
- Paul - wysoki filmowy goryl, mogący wystraszyć niejednego staruszka
- sierżant Jurczyk - jeden z najbardziej doświadczonych ludzi Komendy Głównej
- Paul Berger - nosi ze sobą Paris Match z generałem Franco na okładce
Pan Kowalewski, przedstawiciel firmy polsko-francuskiej Corex, wraca sobie spokojnie z Paryża i nagle w jego bagażu celnicy odkrywają narkotyki. Dużo narkotyków. Zdziwiony delikwent ląduje w celi i twierdzi, że nic nie wie, a walizkę dostał od współpracowników. Niedługo potem z okna paryskiego hotelu Royal wypada Rygielska, współpracowniczka Kowalewskiego, podobno inicjatorka zakupu walizki. Porucznik Wert incognito i niby prywatnie, ale z błogosławieństwem szefa, wybiera się do Paryża, żeby zobaczyć Luwr i wieżę Eiffla, a tak naprawdę zrobić wywiad z pracownikami Corexu. Na miejscu, wraz z zaufanym następcą Kowalewskiego, Skalskim, prowadzą prywatne śledztwo, idąc śladami zamordowanej Rygielskiej, która przed śmiercią spodziewała się sporych pieniędzy. W Paryżu, ognisku rozpusty[4] i przestępstwa, dzięki wsparciu króla półświatka pochodzenia polskiego, Wert udaje desperata i załapuje się na fuchę przemytu narkotyków, a dodatkowo zakochuje się w uroczej Elżbiecie. W finale major Baliński sugeruje napisanie pracy magisterskiej pod tytułem: „Nieprawidłowości w życiu małżeńskim a przestępstwo pospolite".
Się nosi: luksusowy zegarek Seiko.
Się pali: “gituny”
Się je: jajecznicę na boczku, stary chleb, frytki i wino (w Paryżu), kabanosy w hotelu.
Się pije: żubrówkę.
Bawiac uczyć:
- Rue d'Assas to chyba gdzieś w okolicach Ogrodu Luksemburskiego?
- Masz rację. Powiem ci jeszcze, że w domu naprzeciwko zatrzymywał się Reymont w czasie swojego pobytu w Paryżu.
Się zażywa kultury: niejaka Małgosia zaprasza Werta na nową sztukę Arrabala, ale ten nie idzie.
[1] (...) za kilka sekund włączył już czwarty bieg. Samochód prawie unosił się nad ziemią.
[2]
To potomek rosyjskiego generała, który na emigracji był portierem w hotelu „Claridge". Matka jego była Polką. Wiktor od dziecka miał szaloną łatwość w uczeniu się języków. Karierę zaczął jako międzynarodowy szczur hotelowy, wodząc za nos policję wszystkich europejskich stolic. Jest też geniuszem charakteryzacji. Potrafił się przebrać nic tylko za Szkota, co nie jest może tak trudne, ale także za żonę Szkota, co chyba przyznasz, jest trudniejsze.
[3]
Teraz dopiero zauważył, że spoza mebli patrzą na niego liczne oczy nieruchomych ptaków, kotów i białych myszy.
- Chyba się ich pan nie boi, młodzieńcze? One nie gryzą ani nie dziobią obcych. Są oswojone. Prawda, moja droga? - spytała papugi.
Rzeczywiście są oswojone - myślał Paweł. - Ten, co je oswoił, zużył na to sporo trocin.
[4]
W obszernym ciemnym hallu stał maleńki kontuar, za którym siedział staruszek ze znudzeniem oglądający pornograficzne pisemko.
Zauważył pan chyba, jak wszyscy speszyli się na pytanie o film Polańskiego. Kina tutaj są drogie. Nasi panowie pójdą najwyżej raz w miesiącu na jakieś porno i to wszystko.
Otworzył walizkę - wszystko było w niej poukładane tak, jak zostawił wychodząc. Były to oczywiście same ubrania, pocztówki i kilka pornograficznych pisemek, które znalazł w szafie pensjonatu i wsadził do walizki dla podkreślenia swoich zainteresowań.
Inne tego autora.
Smolaga Ryszard - Ślad prowadzi do Delty #099
Spis osób:
- Leon Wiewiórski - właściciel pensjonatu Mariola
- Roman Borowicz - gwiazda polskiego filmu i telewizji, rezydent pensjonatu, lubi płatać figle
- Józef Szostak - mniej wzięty aktor
- Zofia Strzałecka - modystka, ma sklep z kapeluszami, ale twierdzi, że jest śpiewaczką
- inżynier Kosmala - w zdenerwowaniu mówi dyszkantem
- Wiktor Żarnecki - literat, ale z blokadą twórczą
- Wanda Sosińska - pokojówka i portierka
- porucznik Zbigniew Kaczorowski - Wydział Zabójstw
- sierżant Edward Sójka - lokalny posterunek
- Erazm Milewski - mieszkaniec sąsiedniego pensjonatu
- Lucjana Pomorska - dama dość ekscentryczna, tak z wyglądu[1], jak i zachowania
- Stefaniak - dyrektor Teatru Popularnego w Warszawie
- Zenon Pomorski - mąż Lucjany, właściciel cukierni w Białobrzegach nad Pilicą
- Tadeusz Stombimierowski - czytuje periodyk “Motor”
- Stanisław Borowicz - ojciec denata
- Antoni Kolański - partner szachowy Borowicza juniora, emerytowany inżynier
- Kudelska - woźna teatralna
- Andrzej Zawidowski (ps. Świder) - pomocnik mechanika sceny, pijus i damski bokser
- Zuzia - podkuchenna, wyjątkowo prawdomówna
- Walczak - właściciel “Rusałki”, barman, kucharz i wykidajło w jednej osobie
- Hanka Kryńska - studentka, dorabia sobie kelnerowaniem
- plutonowy Zajączkowski - Służba Ruchu Drogowego z Zambrowa
- Józef Gmochowski - metaloplastyka, usługi dla ludności, a prywatnie kolega Zajączkowskiego
- porucznik Wiktor Zięba - przestępstwa gospodarcze Zambrów
- Jaroszyński - kierownik wydziału ekonomicznego KM PZPR, inżynier metalurg
- Stefan Rumiński - księgowy w Delcie
- Władysława Szopska - magazynierka w Delcie
- Agata Rumińska - żona Stefana
W nadmorskim pensjonacie ktoś zabija znanego aktora, dowcipnisia i mistrza naśladowania głosów. Niestety mieszkańcy plączą się z zeznaniach, a gospodarz coś ukrywa. Milicja śledzi wszystkich, którzy mogli mieć do Borowicza jakieś pretensje, ale każda kolejna osoba okazuje się mieć alibi. Wiadomo, każdy też coś ukrywa, na przykład właściciel pensjonatu (potem okazuje się, że fcrxhyhwr xenqmvbalzv xbafrejnzv). Niezależnie, w zupełnie innym miejscu ciężarówka rozwala murek, w którym znajduje się zwój srebrnej blachy. Milicja szuka więc potencjalnego źródła srebra, co naprowadza ich na nadużycia gospodarcze (importowane za dewizy srebro wcale nie docierało do fabryki, bo mimo srebrnych elementów w planach, realnie nie były montowane w komponentach, a dewizami się spryciarze dzielili). Zbrodnia okazuje się cemlcnqxbjn - nxgbe anśynqbjnł bsvneę v zbeqrepn mnovł tb cemrm cbzlłxę, żrol hxelć fjów hqmvnł j nsremr mr feroerz.
Się pije: piwo.
Się je: kiełbaski z rożna, jajecznicę na boczku.
Się maskuje: włosy na blond wodą utlenioną i goli brwi.
Się gra: w zespole młodzieżowym “Teksas Bazooka Band”.
[1] Przesłuchujący Pomorską porucznik Kaczorowski nie mógł powstrzymać się od nazwania jej, w myśli oczywiście, farbowanym koczkodanem. Za tym określeniem przemawiały fioletowe włosy i mnóstwo różnorodnych barwników, jakimi napacykowała całą swą twarz.
Inne z tego cyklu tutaj.
#140 (przeczytałam też po raz kolejny EW097).
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 16, 2020
Link permanentny -
Tagi:
2020, kryminał, panowie, prl -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Przeczytałam, że autobiograficzna opowieść Knausgårda to “apoteoza bycia normalnym” i coś w tym do pewnego stopnia jest. Narrator wyrywkowo i dygresyjnie opowiada o różnych wydarzeniach z życia - pierwszej miłości i usiłowaniu przemycenia piwa na Sylwestra na norweskiej wsi, przygotowaniach do pogrzebu ojca (ze sprzątaniem domu, przerażająco zapuszczonego przez alkoholika i niesprawną staruszkę), trudnej do pogodzenia roli ojca i pisarza, a zagłębiając się w dygresje, o dwóch miłościach życia - Tonje i Lindzie oraz o kompromisach między wolnością i byciem w związku. Podobne historie mógłby opisać każdy człowiek, pewnie nie w tak drobiazgowym stopniu szczegółowości, jak autor; jednocześnie zachwycał mnie detal i głębia pamięci, z drugiej - nawet z moimi wyrywkowymi notatkami z życia na blogu i w mediach społecznościowych - nie wierzę w wiarygodność opisów, prędzej w kreację autorską, udaną, owszem, ale ciągle kreację; sam autor jako ilustrację do ulotności wspomnień przywołuje pewność znajomego, że opis uwiedzenia 13-latki przez 30-latka z jednej z książek Knausgårda był autobiograficzny, bo podobno Karl Ove swego czasu mu się z tego zwierzył.
Czytało mi się w większości świetnie mimo achronologiczności - z liniowej opowieści o dziecięcym przyjęciu urodzinowym pączkują historie o związku, mieszkaniu nad psychicznie chorą sąsiadką z Rosji, poznaniu żony, wyjeździe na odczyt czy wizytę u teściów; ze sprzątania domu przed pogrzebem pączkuje zachwyt żołędziem z pobliskiego lasu, gdzie autor wyszedł na papierosa. W większości, bo opowieści z życia przeplatane są opisami lektur autora, erudycyjnymi wstawkami o filozofii, wielkości prozy Dostojewskiego i jej wpływie na życie, rozliczeniami z pisarzami szwedzkimi i norweskimi; te kawałki bez żalu pomijałam - zdecydowanie wolałam opisy przyrody, bo miały jakąkolwiek wartość poznawczą. I mimo to, że czytałam ten quasi-pamiętnik z ciekawością, zdecydowanie nie polubiłam narratora. Jest małostkowy, kompromis między rolą pisarza (zamkniętego w wysokiej wieży, gdzie mozolnie wykuwa w kamieniu Literaturę) a męża i ojca polega według niego na tym, że wykrawa z życia godziny, kiedy jest w stanie spędzić czas z rodziną, a na każdą uwagę, że jest potrzebny w domu, reaguje niechęcią. Zmamiony “miesiącami miodowymi” - czasem zakochania w Lindzie, narodzinami kolejnych dzieci, przeprowadzką do Malmo - nie umie żyć w czasach “nużących”, “mrocznych” i nie dających mu takich podniet jak inne okresy w życiu.
Nie ukrywam, że chciałam przeczytać tę powieść - na razie dwa tomy, nie wykluczam, że i cztery kolejne[1] - zanim wyjdzie u nas powieść (już) byłej żony Knausgårda, Lindy, która niespecjalnie była zachwycona swoim sportretowaniem jako jędzy z chorobą afektywną dwubiegunową, która chciała usidlić wolnego ducha, wcisnąć w kierat domowych obowiązków i wymawiając się swoim życiem, nie dać mu czasu na pisanie. Słyszałam opinię, że to męska literatura, pokazująca ukryte normalnie trudy bycia mężem i ojcem; dobrze ilustruje to epizod, kiedy narrator łamie obojczyk na meczu z kolegami, po czym przez kilka tygodni jest wyłączony z prac domowych, co napawa go ogromnym szczęściem.
[1] No trochę ochłodło mi, jak przeczytałam przypadkiem, że tom 6 zawiera 400-stronicowy esej o Adolfie Hitlerze (jako nawiązanie do tytułu).
Inne tego autora:
#138-139
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 15, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, beletrystyka, panowie, biografia
- Skomentuj
Na planecie, gdzieś na rubieżach Galaktyki, ląduje statek zwiadowczy. Planeta okazuje się być rajem - powietrze do oddychania, oswojona dżungla, przy minimalnej uwadze niegroźna dla ludzi, plaże, lazurowy ocean, tubylcy - prawdopodobnie potomkowie jakiejś zapomnianej wyprawy - mówią galaktycznym i żyją z połowów morskich stworzeń. Ku zdziwieniu załogi, mieszkańcy planety - zwanej przez nich Langri - są stanowczy w swoich żądaniach: chcą być niezależni i wcale nie chcą przekształcenia ich planety w luksusowy kurort dla bogaczy, mimo obiecanego udziału w zyskach. I nie wychodzą do przybyszów z bronią, a z podstawami prawnymi. Jako że kąsek w postaci cudownego ekosystemu jest zbyt smaczny, nadany przez Radę Galaktyki ambasador zaczyna małymi kroczkami (i drobnym oszustwem) budować, wbrew woli mieszkańców, pola golfowe i hotele, co oznacza śmierć całej populacji, która nie jest w stanie wyżywić się innym pokarmem niż morskie stwory, znikające z łowisk z powodu zanieczyszczenia i hałasu.
Skąd prymitywni, mieszkający w chatach z tykwy, tubylcy są tak biegli w prawie międzynarodowym mimo braku kontaktu z cywilizacją od co najmniej kilkuset lat? Otóż kontakt był - rozbił się na planecie podróżnik, zżył się z tubylcami, a przed śmiercią - w trosce o planetę i jej mieszkańców - zostawił szczegółowy plan, jak mogą uratować się przed ekspansywnym biznesem.
To urocza i zabawna przypowieść z 1974 roku o ekologii kosmicznej i prawie do samostanowienia; oczywiście zabawność przepraw przedstawiciela tubylców z galaktycznym prawem jest zabawna tylko do momentu, kiedy czytelnikowi przemknie przez głowę przemiana szeroko pojętego “południa”, przekształconego w bazę hotelową i etnologiczne safari dla “północy”, gdzie nie było zmyślnego podróżnika Obriena, zabezpieczającego interesy mieszkańców.
#137
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 9, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, sf-f
- Skomentuj
Janina Martyn - Rozłączył was na zawsze #094
(Klimat s-f i zakrętkę na technikę wyjaśnia to, że JM to pseudonim Adama Hollanka).
Spis osób:
- profesor Glasuro (50+) - profesor cybernetyki oraz chyba wariat
- Rogoziński - administrator budynku, w którym mieszka Glasuro
- pani Leluchowa - z parteru, zażywna jejmość
- sierżant Pęk - interweniuje z powodu wrzasków
- Dorota Skierska - inżynier elektromechanik[1], była żona Glasuro
- Jan - dawny pupil profesora, drugi mąż Doroty, bardzo młody i elegancki mężczyzna o kwadratowej twarzy sportowca
- docent Grudziński - Instytut Komputerów Przemysłowych, podobno miał romans z Dorotą
- porucznik Jerzy Berda - as służby kryminalnej
- Ignacy Siwecki (61) - kierownik działu handlowego centrali zabawkarskiej, w konflikcie z Glasuro
- podporucznik Róg - przesłuchuje Grudzińskiego
Podczas interwencji u ekscentrycznego profesora Glasuro, milicja obserwuje dziwne, cybernetyczne zwierzątka[2], elektroniczne zabawki na tranzystorach, które profesor wydaje się tresować. Niedługo potem zabawki pojawiają się w sklepach, a atrakcyjna blondynka zaczyna je tropić i maniakalnie niszczyć. Okazuje się, że to była żona Glasuro, która zgłasza się na milicję w panice, twierdząc, że jej eks-mąż stworzył i wytresował te krwiożercze potwory, żeby zabić jej aktualnego męża. Milicja początkowo nie wierzy, ale zleca ekspertyzę docentowi z Instytutu, który twierdzi, że zabawki są niegroźne. Niestety, zostają znalezione najpierw jedne zwłoki z rozszarpanym gardłem, potem kolejne, przy których leży zabawka, ktoś napada na docenta, sytuacja się zagęszcza.
Jaka to przezabawna historia, zwłaszcza w zestawieniu z finałem - mnonjxv bpmljvśpvr avr zbeqbjnłl, glyxb zvnłl mn mnqnavr mnfvnć cnavxę v mavfmpmlć mjvąmrx olłrw żbal (v gb hqnłb fvę cebsrfbebjv qbfxbanyr). Bsvnen m cemrtelmvbalz tneqłrz hznełn m cemlpmla anghenyalpu, n enal mnqnab wrw cbfg zbegrz, żrol qbqnć qenznglmzh.
[1]
Niezwykle piękna młoda kobieta. Sprzedawca poznał ją od razu. Miała puszyste, długie włosy ciemnoblond, których barwy nie starała się tuszować żadną kosmetyką. Równocześnie używała dość jaskrawej szminki do warg i robiła sobie tuszem długie rzęsy. Była wysoka, ale nie za szczupła.
- Figurka wspaniała, to najważniejsze - pomyślał sprzedawca.
Rozejrzała się niedbale po półkach mrużąc oczy. Typowe dla krótkowidzów z pretensjami: wstydzi się nosić okulary? Wiedział, że i tak niczego nie kupi.
[2]
Zwierzątko o rozmiarach kota tylko mordkę miało szczurzą. Reszta przypominała kiszkę i połyskiwała jak szkło. Wtem przez kiszkowa te ciałko przebiegł ogień.
- To zabawka, zabawka, panowie. No, huncwocie, do nogi! - Zwierzątko zawahało się.- Widzicie, cała tajemnica moich krzyków na tym polega, że on nie zawsze chce mnie słuchać. Do nogi, bydlę! Konstruuję takie specjalne zabaweczki. (...)
Glasuro mi mówił, że buduje właśnie komputery, które same się uczą. Wystarczy im wskazać jakiś cel, a one już same dostosowują swoje postępowanie do postawionych im wymagań. Rozumie pan, co to znaczy? Można powiedzieć istocie zaopatrzonej w taki system komputerowy, żeby kogoś zabiła, a ona sama dojdzie do tego, jak to zrobić.
Marian Łohutko - Pętla bieszczadzka #096
Spis osób:
- prezes - nie zgodził się na koedukacyjne pokoje na wycieczce, ale nie to okazało się problemem
- Okoński - główny księgowy, uczestnik wyjazdu integracyjnego
- inżynier Jerzy Kubiak - konfliktowy alkoholik, trudny we współżyciu, ale doskonały fachowiec
- Jakubczyk - kierownik zaopatrzenia, uczestnik wyjazdu integracyjnego
- Szafrańska - kierowniczka kadr, uczestniczka wyjazdu integracyjnego
- (anonimowy) sierżant - przyjmuje zgłoszenie zaginięcia
- kapitan Jastrzębski - ekspert śledczy z Bieszczad, ma 15-letniego syna (bez wpływu na fabułę)
- Krystyna Kubiakowa - żona inżyniera, ma oficjalnego kochanka, ale pozostaje w związku
- Osiński - kochanek Kubiakowej, podobno muzyk jakiś
- Kubiakówna - energiczna kobieta w średnim wieku, siostra denata
- ajent gospody - pamięć mu się z czasem poprawia
- Helena - bufetowa w gospodzie, tamtej nocy poszła wcześniej spać
- Kazimierz Romanowski - partner biznesowy Kubiaka, taki koniakowy typ, mało pijący
- Alina Romanowska - żona Kazimierza, mało wie o finansach męża
- Błażejczyk - wywiadowca
- Ignacy Skoczylas - staruszek z zaawansowaną sklerozą, a mimo to inwestor willi
- Janusz Skoczek - nazywany na wyrost inżynierem, nadzoruje budowę u Skoczylasa
- Anna Buczyńska - wyjechała na saksy do Wielkiej Brytanii i zaginęła
- Jan Kolasiński - uczynny kierowca przedsiębiorstwa transportowego
- Szczepan Kolasiński - może załatwić tanio części do Skody
- Bolesław Wrzesiński - 190 cm wzrostu i prawie 100 kilo wagi, nie chce być samotny
- Zarębina - dozorczyni Wrzesińskiego, tęga i energiczna kobieta
Impreza integracyjna w Bieszczadach, panowie polewają wódkę, panie robią kanapki. Inżynier Kubiak proponuje grę w “prawdę lub wyzwanie”, ale z braku chętnych oddala się od współpracowników do lokalnej gospody, gdzie nadużywa alkoholu. Rano, jak się łatwo domyślić, nie wraca z resztą zaniepokojonej wycieczki, a kilka dni później zostają znalezione jego zwłoki. Milicja nie wierzy w samobójstwo, bo denat nie był sprawny fizycznie i miał przepuklinę, za to uważnie słucha, kto denata nie lubił i ile miał pieniędzy. Okazuje się, że w ostatnią noc Kubiak zabrał na pijatykę Romanowskiego, ale kiedy milicja chce go przesłuchać (sugerując się potencjalnym tropem kłótni o pieniądze między wspólnikami), Romanowski ginie w sprokurowanym przez kogoś wypadku. Absurdalnie, dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego; Kubiak zginął, bo był spostrzegawczy oraz miał pecha być dwukrotnie w złym czasie i złym miejscu, zaś jego wspólnika zgubiła skłonność do nieuczciwych interesów (chciał ukryć zarobki przed fiskusem).
Smaczki z epoki: milicja szuka “sakramentalnego niedopałka papierosa”, a na biurku denata stoi “fotografia młodej Japonki, która - jeżeli patrzyło się na nią z góry, była ubrana w kimono, natomiast kiedy spojrzało się z boku - okrywały ją szaty więcej niż skąpe”.
Inne tego autora tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#132 (przeczytałam też po raz kolejny EW095)
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 24, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panie, panowie, prl
- Komentarzy: 3
Mort, młodzieniec z Ramtopów, zostaje przez ojca przeznaczony do terminu. Niestety nikt nie chce niezgrabnego, dociekliwego chłopca jako ucznia; moment przed północą pojawia się tajemniczy przedsiębiorca na eleganckim, białym koniu (później okazuje się, że zwierzę ma na imię Pimpuś) i bierze Morta jako czeladnika do zakładu grabarskiego (a przynajmniej tak to rozumie ojciec). Morta w ogóle nie dziwi, że to sam Śmierć, ostateczna dyskowa sprawiedliwość. W posiadłości Śmierci mieszka Isabel, adoptowana przez Śmierć 16-latka, i Albert, totumfacki i kucharz. Jako że Antropomorficzna Personifikacja chce sprawdzić, jak to jest czuć szczęście, po krótkim przeszkoleniu wysyła czeladnika na pierwszą samodzielną akcję, co udaje się w dwóch trzecich, albowiem młodzieniec, powodowany oczywistym impulsem, ratuje od śmierci 15-letnią księżniczkę Keli, przez co historia rozchodzi się na dwie odnogi. Mort, wspomagany przez Isabel, mocno niechętnego Alberta i młodego, niedoświadczonego maga Cutwella, usiłuje naprawić osnowę rzeczywistości, żeby inercja nie naprawiła anomalii, oczywiście przez uśmiercenie księżniczki.
To pierwsza historia z pełnoetatową rolą Śmierci - estetą, sympatykiem kotów, posługującym się bezlitosną logiką tam gdzie ludzie mają emocje. Lubię Alberta, eksperta od smażonego, który - po odsłonięciu tajemnicy swojego pochodzenia - ma ugruntowane poglądy na temat szacunku dla wizerunku. Nieco mniej sprawną kreską są narysowani pozostali bohaterowie - Mort wprawdzie przechodzi ewolucję, ale to postać chaotyczna; Isabel, wieczna nastolatka, niestety nie dorasta mimo upływu lat. I tak warto przeczytać, nawet ze świadomością, że to nie jest najlepsza książka cyklu, bo jest zalążkiem dla bardziej udanego Wiedźmikołaja i przyjemnego “Złodzieja czasu”.
Inne tego autora.
#131
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 20, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, sf-f
- Skomentuj