Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o ogrod-zoologiczny

Do sąsiadów

[7.09.2024]

Do Frankfurtu pojechałam po torebki do herbaty, bo kto bogatemu zabroni. A serio, to nie musiałam, bo znalazłam torebki w Rossmanie, a jakże import z Niemiec. Ale też dlatego, że minęły prawie 4 tygodnie od powrotu z Portugalii, czas najwyższy był gdzieś pojechać. Bo i przy okazji do zoo i na dobry obiad i - co nie do końca wyszło - pochodzić po mieście, w którym znienacka odkryłam mnóstwo podobieństw do Liberca. W Wildparku bez zmian - przechętne daniele, cudowne pręgowce, pieski preriowe, lamy, owce i kozy, dla każdego coś miłego. Restauracja na wybrzeżu Odry z widokiem na Polskę była świetnym wyborem, niestety porcje okazały się na tyle obfite, że nie było już woli, żeby ruszyć w miasto. Nie szkodzi, wrócę.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 30, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: frankfurt-nad-odra, niemcy, ogrod-zoologiczny - Skomentuj


Berlin - Akwarium

[17.12.2023]

Idealne miejsce na zimowe przedpołudnie po sympatycznym śniadaniu w ostatnio ulubionym La Famme - piękne, kolorowe rybki, odwrotne meduzy, legwany i krokodyle, a do tego piękne witraże. Można połączyć z wizytą w zoo (jeden, tańszy bilet), chociaż niekoniecznie zimą. Zaskoczyło mnie, chyba po raz kolejny, że zoo jest rzut beretem od Gedächtniskirche.

GALERIA ZDJĘĆ oraz zdjęcia z 2012 i 2014.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 1, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, ogrod-zoologiczny - Komentarzy: 2


Dvůr Králové

[3.05.2023]

Moim pierwszym w ogóle wyjazdem zagranicznym były kolonie w Czecho-Słowacji (tak, łatwo sprawdzić, ile to lat temu). Dostałam paszport, w którym dumnie acz niespecjalnie błyskotliwie wpisałam sobie w znakach szczególnych “DZIECKO”, co budziło dużo radości na granicach, kiedy przekraczałam je na ten paszport już jako dorosła. Tak, były czasy, że sprawdzano paszporty na wszystkich granicach. Ale weszłam w dygresję, celem moim było wspomnienie, że w ogrodzie zoologicznym w Dvůr Králové (Dvurze Kralovem?!) już miałam okazję być, aczkolwiek niewiele - poza faktem, że byłam - pamiętam. Trafiliśmy na moment, że najbardziej znana część - safari, gdzie się jedzie wśród zwierzyny hasającej luzem, również wśród dużych kotowatych - była akurat zamknięta, ale samo zoo wynagradza. Dość duże, nieco mniejsze od poznańskiego Nowego Zoo, sporo zwierząt, dobrze przygotowana infrastruktura, akwaria, wybiegi i kwiaty, bardzo przyjemne. Najwięcej czasu spędziłam z nastolatką przy pingwinach, bo skojarzenia z “Pingwinami z Madagaskaru” zawsze żywe, oraz przy gepardach, którym ktoś złośliwie za sąsiedztwo dał borsuka, chodzącego w kółko ewidentnie złośliwie na wysokich łapach, czym niepomiernie koteczki irytował.

GALERIA ZDJĘĆ

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 13, 2023

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, ogrod-zoologiczny, dvur-kralove - Skomentuj


O tym, że w październiku szybko zapada zmrok

[8.10.2022]

... więc jak się wybrałam do zachodnich sąsiadów koło 13, to niestety dzień się skończył zmrokiem koło 18, tym bardziej, że pogoda - zamiast obiecanych 20+ stopni poszła w siąpiący deszczyk i zjechała raczej w okolicę 12 celsjuszów. Czy cieszyło mnie to w sytuacji, kiedy zdecydowałam się wyprowadzić na jeden z ostatnich spacerów sandałki #nagołenogi? No niespecjalnie. Za to ogromnie i nieustająco cieszyło mnie zoo, gdzie zdeponowałam w chętnych pyszczkach zwierzyny płowej 2 kilo pokrojonej w plasterki marchwi (czy musiałam się powstrzymywać, żeby za każdym razem na widok otwartego pyszczka, ogromnych oczu i wywalonego języka nie recytować w myślach formułki "Ciało Chrystusa, amen"? Być może) albo podawałam przez siatkę żołędzie pręgowcom, które obrabiały je z szybkością przemysłowej tokarki. Zmarzłam, ale było warto. Plany miałam, jak zwykle, szeroko zakrojone, ale potem już zostało tylko pary na obiad w greckiej restauracji i zakupy w spożywczym. Co kupuję w niemieckim spożywczym, pytacie? Poza oczywistymi oczywistościami typu tabletki do zmywarki i proszek do prania, przywożę masło ziołowe, draże miętowo-czekoladowe, pastylki miętowe w czekoladzie i takąż czekoladę (ale i w wersji cytrynowej, malinowej, pomarańczowej i truskawkowej), czy pastylki z gorzkiej czekolady z posypką, pierniki różnego autoramentu i - tym razem - butelkę burczaka. Był pyszny!

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ i poprzednia wycieczka.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 13, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: frankfurt-nad-odra, niemcy, ogrod-zoologiczny - Skomentuj



Zimowy sen zwierząt

Zwierzęta zimą śpią. Pewnie w domkach, na zapleczach klatek i pawilonach. W śniegu stoją tylko posągi, zaśnieżone i spokojne; czekają na niezliczone pielgrzymki dzieci, które będą siadać na wilku, łapać za ogon konia i sięgać do lwa na postumencie. W witrynie dwa dzioborożce trąbiące, które, potwierdzając etymologię nazwy, trąbiły i ganiały się po klatce ("mamusiu, a co ten ptasek myśli do dlugiego ptaska?"). I śnieg. Wspominałam o śniegu?

Znalazłam przy okazji uroczy i bardzo dokładny blog o poznańskim Starym Zoo [2019 - poznanzoo.blox.pl - link nieaktywny].

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 8, 2013

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Tag: ogrod-zoologiczny - Komentarzy: 1