Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Grand Budapest Hotel

Za samą obsadę film powinien dostać Oscara, żeby państwo: Ralph Fiennes, Edward Norton, Adrien Brody, Willem Dafoe, Jeff Goldblum, Jude Law, Harvey Keitel, Bill Murray, Tilda Swinton i Owen Wilson mieli do kolekcji (np. Oscar za obsadzenie w filmie samych gwiazd). Ale i bez gwiazd to fantastyczna, nierealna opowieść dziejąca się w tytułowym hotelu gdzieś w nieistniejącym państwie w Europie, na progu wojny. Właściciel hotelu opowiada młodemu pisarzowi historię o tym, w jaki sposób stał się właścicielem; historię o spadku, morderstwie, brawurowej ucieczce z więzienia i nazistach ze znaczkiem ZZ.

Połączenie ironicznych "CK Dezerterów" z "Bracie, gdzie jesteś?", osadzone w prześlicznych wnętrzach z 20-lecia międzywojennego, cudownie kolorowe. To film o zatrzymaniu przemijania, o epoce, która już się skończyła, ale jest podtrzymywana przez Gustava H., konsierża w Grand Budapest. Może i nie jest to obowiązkowy punkt na liście do obejrzenia, ale jakże smaczny.

PS Przeczytałam też ponownie "Menażerię" Durrella, punkcik dla mnie, bo zupełnie nie pamiętałam, o czym jest. #67, więc.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 9, 2014

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2014, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Sylwia Chutnik - Cwaniary

Wyobraźcie sobie Warszawę. Z wyraźnie zarysowanymi dzielnicami, z siatką ulic. Po tych ulicach chodzą one - cwaniary: Halina, młoda wdowa w 8. miesiącu ciąży, Bronka, prawniczka chora na nowotwór, Celina, której chłopak zginął w wypadku, Stefa, którą mąż katuje w zaciszu domowym. Chodzą i się mszczą za swoje krzywdy - za chorobę i niespodziewaną śmierć, za brutalność mężczyzn, za śmiecenie, rasizm, za głupotę, szowinizm i chamstwo, za niszczenie miasta. To ballada o spektakularnej zemście, o szlachetnym porywie oczyszczenia świata, w czynie społecznym; taki Grzesiuk współcześnie à rebours. Kapować nie warto, odegrać się warto. Razem z szemranymi chłopakami z Bródna i Mokotowa - Mietkiem, który się wysadzał w warzywniaku, sprzedawcą zniczy z cmentarza czy właścicielem siłowni i miejskim zielarzem chcą zemścić się na przedsiębiorcy, który przemocą i zbrodnią pozyskuje stare domy, burzy je i na ich miejsce stawia apartamentowce. To walka o odzyskanie takiego miasta, jakie było odbudowane po wojnie. Jest i akcja w kanałach z babcią - łączniczką z Powstania, i - bo do tego cała akcja prowadzi - poród.

Nie byłam w stanie przeczytać "Kieszonkowego atlasu kobiet" ze względu na jego psychodeliczną oniryczność, prawie jak z Schultza. Tutaj natomiast, poza szeroko nakreśloną groteską, jest sam realizm. Matka Polka balkonowa, wekowanie świata, nieustająca międzypokoleniowa troska za pomocą miski ciepłej zupy.

PS Maria Seweryn czyta "Cwaniary" obłędnie. Tak, wiem, słuchałam, a nie czytałam, who cares.

Inne tej autorki:

#56 / #1

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 27, 2014

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: panie, beletrystyka, 2014 - Skomentuj


Marian Keyes - Tajemnica Mercy Close

To już ostatnia z sióstr Walsh - Helen. Jest prywatnym detektywem, chociaż aktualnie bez zleceń, z powodu utraty płynności finansowej musi wyprowadzić się z mieszkania i wprowadzić do rodziców. U rodziców wiadomo - nie ma w domu nic do jedzenia, ciągle narzekają (zwłaszcza matka, bo przygłuchy ojciec jest niespecjalnie obecny), ale i tak jest lepiej niż w pustym domu, z którego komornik wyniósł nawet zabytkowe łóżko. Helen czuje powrót depresji, z którą walczy już od kilku lat, raczej bez większego efektu. Nagle pojawia się jej eks-chłopak sprzed lat, którego wprawdzie nie chce znać, ale proponuje jej pracę - trzeba znaleźć czwartego członka podstarzałego boysbandu, który planuje reaktywację. Helen wchodzi w wielki świat showbiznesu, ale niespecjalnie odczuwa z tego powodu przyjemność (w przeciwieństwie do mamy Walsh), bardziej interesuje ją, jak popełnić skutecznie samobójstwo (mimo że ma fajnego chłopaka, policjanta).

Keyes często wkłada w powieści wątki autobiograficzne - sama przeszła przez depresję, jak donosi Barb, wyleczyła się pieczeniem ciast. Jak to zwykle u autorki, mimo niełatwego tematu bywa zabawnie, nawet jeśli w grę wchodzi opis samobójstwa przez utonięcie w płytkich wodach przy molo w Dun Laoghaire z obciążeniem za pomocą truskawek w puszce. Uwielbiam ciągle przetasowywaną listę łopatową Helen, na której zapisuje obciachowe frazy i zachowania, po których ma ochotę walnąć ich autora łopatą w twarz. Zakończenie, powoli uwalniane przez coraz więcej szczegółów, jest nie tyle rozczarowujące, co dość płytkie. Nie jest źle, ale to nie najlepszy tom.

PS Jest obowiązkowy żart z Bono.

Inne tej autorki tu.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 21, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Skomentuj


Meir Shalev - Moja babcia z Rosji i jej odkurzacz

Tytuł w zasadzie opisuje treść - to luźna, dygresyjna historia o tym, czemu babcia autora, Tonia, nie używała wielkiego, pięknego odkurzacza firmy General Electric. W trakcie powolnie rozsnuwanej historii poznajemy całą sporą rodzinę małego Meira, w której nie tylko babcia Tonia - porządkowa terrorystka - jest nietypowa. Świat dzieciństwa, sielankowe wspomnienia wakacji, obiadów na tarasie (bo babcia nie pozwalała jeść w domu), kąpieli pod oborą (bo babcia nie wpuszczała do łazienki), zdjęcia wujów i cioć; co ciekawe, pełnoprawnymi członkami rodziny są opowieści, które każdy w rodzinie przekazuje na swój sposób, kłócąc się o to, czyja wersja jest właściwa. W tle Izrael, Ziemia Obiecana, którą w kurzu i upale budują imigranci z całego świata (poza tym, co zdradzili i wyjechali do Ameryki).

Wada - brakuje jakichkolwiek przypisów. Owszem, nic tak nie irytuje, jak wyjaśnianie rzeczy oczywistych, ale jakkolwiek wiem, co to kibuc albo kim był Ben Gurion, tak musiałam sprawdzać jak zwierzę, co to moszaw, kolejne alije czy afikoman.

#50

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 13, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Joanna Bator - Piaskowa Góra / Chmurdalia

Budowę dwutomowej historii Dominiki Chmury, chudej, kudłatej dziewczyny o bardzo skomplikowanym drzewie genealogicznym wyobrażałam sobie jako nitki - przychodzące z różnych miejsc i rozchodzące się w inne miejsca, czasem przez jakiś czas splątane razem, potem rozwijające się, żeby - w finale - się ze sobą spotkać. W zasadzie to nawet nie jest historia Dominiki, chociaż jest spiritus movens połowy akcji, to raczej bujna, choć z oczywistych powodów bardzo statyczna, narracja, która dzieje się na Piaskowej Górze w Wałbrzychu wokół Jadzi Chmury de domo Maślak. Historie sprzed drugiej wojny światowej, a czasem i wcześniej (nocnik Napoleona!) wpływają na współczesność, najpierw PRL-owską, potem już tą europejską. To panoramiczna opowieść o świecie kobiet, silnych i sprawnych; gdzieś w tle kręcą się epizodycznie mężczyźni, ale nikną przez alkoholizm, choroby i brak poczucia sensu w życiu.

Nie wiem, czy jest po co streszczać wszystkie historie, które się przydarzyły - czy to Sarze z Harlemu, czy Ciotkom Herbatkom. Co mnie zachwyciło, to dynamika - każda dama jest sportretowana pieczołowicie, unikalnie i realnie, nawet na poziomie języka. Nazwiska to odrębna historia - Maślak, Chmura, Rozpuch, Demon. Scenki znane z życia każdego - nielubiana teściowa, która okazuje się nie-taka-zła, nieustający konkurs z sąsiadkami na zazdrość, potrzeba niewystawania poza przeciętność przy jednoczesnej ciągocie do "niech o mnie mówią".

Ostatni, sielankowo-utopijny rozdział na greckiej wysepce, kiedy Jadzia Chmura de domo Maślak stoi w morzu Śródziemnym po bujną pierś w wodzie, z innymi matkami i babkami, które wprawdzie jej nie rozumieją, ale są - mimo innego kraju - takie same jak ona, oczarował mnie niezmiernie, mimo że - jak w życiu - nie było właściwej pointy.

Inne tej autorki tu.

#48/49

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 9, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Skomentuj


Grażyna Plebanek - Pudełko z zapałkami

Na kartkach papieru Marta zapisuje kawałki swojego życia. Małe miasteczko, ekscentryczna babcia, wyrozumiała matka i siostra z sześciorgiem dzieci; w przeciwieństwie do nich Marta robi karierę w Warszawie. Niekoniecznie z własnej woli, przepycha ją przez życie pęd przyjaciółki, Aleksandry. Nagle, w przededniu nowej pracy, zachodzi w ciążę i to z przyszłym szefem. Ale naprawdę przypadkiem. Notuje więc te kawałki, nad którymi jakoś panuje, bo robi wrażenie, jakby nie wiedziała, czego chce i dokąd idzie. Świat, który za plecami komentuje jej postępowanie, za to lepiej wie, co powinna robić - jak urodzić, jak wychować, wrócić do pracy, zostać z dzieckiem. To tytułowe pudełko ze szpilkami - każda akcja powoduje, że ktoś z offu wciska szpilkę - teściowa, eks-narzeczony, współpracownicy, siostra. Bardzo mnie ta Martowa bierność irytuje, ale to jakiś wycinek książki, bo to zbiór tych wszystkich sytuacji, które trafiają znienacka, a na które kobieta nie jest przygotowana. Ten cały zbiór sloganów - da się połączyć bycie matką i karierę, można mieć idealny dom i idealnie wyglądać, a jeśli nie, to coś z tobą, kochaniutka, nie tak - okazuje się być bardziej szkodliwy niż można przypuszczać.

Co mnie bardzo miło zaskoczyło, to to, że jednak nie jest to tylko tzw. proza zaangażowana feministycznie, kolejny artykuł o tym, że kobieta kobiecie wilkiem, tylko o tym, że jednak się w życiu wszystko układa. Mimo niedogadania i mimo że czasem we własnej historii trudno ująć kogoś, kto jest obok. Wpadłam w świat Plebanek i ciężko mi było z niego wyjść. Zdecydowanie chcę inne.

Inne tej autorki:

#47

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 3, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Komentarzy: 3