Więcej o
2014
Zacznę od tego, że nie czytałam żadnego tomu Harry'ego Pottera, a filmu widziałam pół (chyba pierwszego), na którym doznałam poczucia, że #jestemstaraimamzazłe. Nie mam więc sentymentu do autorki, że musi być bestseller. Ale to naprawdę przyzwoity kryminał, w starym stylu, gdzie liczy się mozolne przepytywanie świadków, wizja lokalna, bez wyrafinowanej techniki czy genialnych olśnień i przebłysków.
Cormoran Strike, eks-wojskowy, śpi na łóżku polowym w swoim biurze, bo właśnie rozstał się z wieloletnią narzeczoną. Boli go kikut nogi, którą stracił w Afganistanie, ale bardziej chyba doskwiera stan konta, z braku zleceń. Z agencji pracy tymczasowej zostaje na tydzień przysłana Robin, dziewczyna z prowincji, jednocześnie z nią pojawia się zlecenie od znajomego z dzieciństwa, brata znanej modelki Luli - ponowne śledztwo w sprawie jej teoretycznie samobójczej śmierci. Policja umorzyła sprawę, chociaż na nagraniach monitoringu widać uciekających mężczyzn, a sama Lula - mimo depresji - była dość szczęśliwa. Robin, która wprawdzie miała pracować przez tydzień, szukając w tym czasie Prawdziwej Pracy, okazuje się być na właściwym miejscu - wyszukuje informacje, pomaga w śledztwie, wywleka pijanego Strike'a z lokalu, nie domagając się ani sensownej pensji, ani nie oczekując na podziękowanie czy uznanie. Angażuje się na tyle, że powoduje to nawet kłótnie z jej narzeczonym, który dość lekceważąco wyraża się o detektywie.
W tle nobliwi mieszczanie kontra zdegenerowane środowisko szołbiznesu - para Lula Landry i Evan Duffield jest ewidentnie wzorowana na duecie Moss/Doherty, obok kręci się homoseksualny projektant mody i wychudzone, choć śliczne modelki. I to tam - w ukrywaniu się przed paparazzi, w narkotykach, depresji, pustym blichtrze - szuka odpowiedzi Cormoran, który sam się o ten świat otarł. Jego matka, znana groupie, umarła w jednej z melin, żyjąc obok świata muzyków rockowych, z którego wywodził się ojciec Strike'a, znany rockman.
Sporo niezakończonych wątków - nie jest wyjaśnione, czemu ścigał go adwokat ojca, wymagający spłaty sporej kwoty (która nie miała dla ojca znaczenia), co z wątkiem Charlotte (czy nowy narzeczony to zemsta na Cormoranie, czy jego związek był w ogóle fikcją); mam poczucie, że to furtki do ciągu dalszego. To dobrze. Natomiast zupełnie nie rozumiem, po co Wbua Oevfgbj cbcebfvł b monqnavr mnzxavęgrw fcenjl, xeępąp an fvrovr fgelpmrx. Dodatkowo ten właśnie wątek niebezpiecznie przypomniał mi fabułę jednej z książek Josephine Tey.
Dobra recenzja tu.
Inne tej autorki tutaj.
#57
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 29, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Komentarzy: 3
Wyobraźcie sobie Warszawę. Z wyraźnie zarysowanymi dzielnicami, z siatką ulic. Po tych ulicach chodzą one - cwaniary: Halina, młoda wdowa w 8. miesiącu ciąży, Bronka, prawniczka chora na nowotwór, Celina, której chłopak zginął w wypadku, Stefa, którą mąż katuje w zaciszu domowym. Chodzą i się mszczą za swoje krzywdy - za chorobę i niespodziewaną śmierć, za brutalność mężczyzn, za śmiecenie, rasizm, za głupotę, szowinizm i chamstwo, za niszczenie miasta. To ballada o spektakularnej zemście, o szlachetnym porywie oczyszczenia świata, w czynie społecznym; taki Grzesiuk współcześnie à rebours. Kapować nie warto, odegrać się warto. Razem z szemranymi chłopakami z Bródna i Mokotowa - Mietkiem, który się wysadzał w warzywniaku, sprzedawcą zniczy z cmentarza czy właścicielem siłowni i miejskim zielarzem chcą zemścić się na przedsiębiorcy, który przemocą i zbrodnią pozyskuje stare domy, burzy je i na ich miejsce stawia apartamentowce. To walka o odzyskanie takiego miasta, jakie było odbudowane po wojnie. Jest i akcja w kanałach z babcią - łączniczką z Powstania, i - bo do tego cała akcja prowadzi - poród.
Nie byłam w stanie przeczytać "Kieszonkowego atlasu kobiet" ze względu na jego psychodeliczną oniryczność, prawie jak z Schultza. Tutaj natomiast, poza szeroko nakreśloną groteską, jest sam realizm. Matka Polka balkonowa, wekowanie świata, nieustająca międzypokoleniowa troska za pomocą miski ciepłej zupy.
PS Maria Seweryn czyta "Cwaniary" obłędnie. Tak, wiem, słuchałam, a nie czytałam, who cares.
Inne tej autorki:
#56 / #1
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 27, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
panie, beletrystyka, 2014
- Skomentuj
Chronologicznie pierwszy tom cyklu o profilerze z Katowic, Hubercie Meyerze, z czasów, kiedy właśnie rozwodził się z żoną (tą od różowego kabrio) i wrócił do swojej miłości z czasów studenckich (która potem wyjechała do Stanów). Sprawa Niny Frank, obiecującej aktorki ze znanego serialu o zakonnicy, która w życiu prywatnym święta nie była, prowadzi Meyera nad Bug, do małej miejscowości, w gdzie aktorka została zamordowana w odrestaurowanym przez siebie dworku. Z wyjątkowo przyjaznym lokalnym komendantem wypija nieco alkoholu i spożywa schabowego z kapustą i, mimo że na orgie u aktorki przyjeżdżało pół warszawskiego poliszynela, tworzy profil niekoniecznie pogrążający byłego męża aktorki oraz jej dojrzałego eks-kochanka. Akcja przeplatana jest - zgrabnie - pamiętnikami Niny Frank, zaczynającymi się w czasach, kiedy jeszcze nazywała się zupełnie inaczej.
Ambiwalentnie odebrałam wprowadzenie do intrygi elementów nadnaturalnych - z jednej strony przenikliwi wróże, wyglądający jak skrzyżowanie bohaterów "Opowieści z mchu i paproci" z Powolniakiem z "Co ludzie powiedzą?", byli dość ożywczym elementem intrygi, ale to zdecydowanie deus ex machina (podobnie Meyer wpadający w mistyczny trans, podczas którego zrozumiał znaczenie run). Zupełnie za to nie podobał mi się transcendentalny epilog, gdzie w alternatywnej rzeczywistości bohaterowie są obsadzeni w zupełnie innych rolach, a o akcję właściwą ocierają się mimochodem.
Inne tej autorki tu.
#54
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 23, 2014
Link permanentny -
Tagi:
kryminal, panie, 2014 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 4
To już ostatnia z sióstr Walsh - Helen. Jest prywatnym detektywem, chociaż aktualnie bez zleceń, z powodu utraty płynności finansowej musi wyprowadzić się z mieszkania i wprowadzić do rodziców. U rodziców wiadomo - nie ma w domu nic do jedzenia, ciągle narzekają (zwłaszcza matka, bo przygłuchy ojciec jest niespecjalnie obecny), ale i tak jest lepiej niż w pustym domu, z którego komornik wyniósł nawet zabytkowe łóżko. Helen czuje powrót depresji, z którą walczy już od kilku lat, raczej bez większego efektu. Nagle pojawia się jej eks-chłopak sprzed lat, którego wprawdzie nie chce znać, ale proponuje jej pracę - trzeba znaleźć czwartego członka podstarzałego boysbandu, który planuje reaktywację. Helen wchodzi w wielki świat showbiznesu, ale niespecjalnie odczuwa z tego powodu przyjemność (w przeciwieństwie do mamy Walsh), bardziej interesuje ją, jak popełnić skutecznie samobójstwo (mimo że ma fajnego chłopaka, policjanta).
Keyes często wkłada w powieści wątki autobiograficzne - sama przeszła przez depresję, jak donosi Barb, wyleczyła się pieczeniem ciast. Jak to zwykle u autorki, mimo niełatwego tematu bywa zabawnie, nawet jeśli w grę wchodzi opis samobójstwa przez utonięcie w płytkich wodach przy molo w Dun Laoghaire
z obciążeniem za pomocą truskawek w puszce. Uwielbiam ciągle przetasowywaną listę łopatową Helen, na której zapisuje obciachowe frazy i zachowania, po których ma ochotę walnąć ich autora łopatą w twarz. Zakończenie, powoli uwalniane przez coraz więcej szczegółów, jest nie tyle rozczarowujące, co dość płytkie. Nie jest źle, ale to nie najlepszy tom.
PS Jest obowiązkowy żart z Bono.
Inne tej autorki tu.
#53
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 21, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panie
- Skomentuj
"Wody" należą do cyklu o Drużynie A, szwedzkiej elitarnej jednostce, zajmującej się przestępstwami międzynarodowymi (taki lokalny Interpol). Tym razem mają się zająć wewnętrznym śledztwem w sprawie zabójstwa/morderstwa obywatela RPA, przebywającego w Szwecji nielegalnie. Wewnętrznym, bo mężczyzna ginie podczas z pozoru rutynowej akcji policyjnej, zastrzelony przez byłego narzeczonego Kerstin Holm, członka drużyny. Niby jest konflikt interesów, ale wydział wewnętrzny naciska. Jednocześnie dziwnym przypadkiem zostają znalezione rozkładające się zwłoki człowieka, który w samobójczym liście wyznaje, że był międzynarodowym mordercą i podaje koordynaty ukrycia zwłok. Policja znajduje parę rolników, którzy mieli wyjechać na pierwsze od 10 lat wakacje, i odkrywa, że zaginął ich 7-letni syn. W obu sprawach jest wiele niejasności, w pewnym momencie okazuje się, że splatają się ze sobą, owijając się wokół prywatnego życia Kerstin.
Błędem zapewne było rozpoczęcie czytania cyklu od tomu 5, ale poprzednich nie było w promocji. Co kilka akapitów któryś z bohaterów wspomina poprzednie sprawy - a to strzelaninę przy portierni, a to sprawę takiego-a-takiego czy np. uderzenie pistoletem w usta. Każdy z członków ekipy ma traumy, największe w tym tomie ma Kerstin. Wszechwiedzący narrator wyprzedza akcję i zapowiada jak w greckiej tragedii, jak akcje bohaterów wpływają na ich życie. Nie kupuję języka, jakim jest pisana książka - przeładowany metaforami, czasem metatekstualny zaciemnia samą akcję. Samo wyjaśnienie zbrodni jest słabe - nie jestem w stanie uwierzyć, że zngxn mncbzvan b glz, żr 7 yng jpmrśavrw hebqmvłn qmvrpxb v bqqnłn wr nqbcpwv. Nie jest jednak do końca źle - dialogi między policjantami są dość cyniczne, śledztwo prowadzone należycie, a nawet miejscami pojawia się humor sytuacyjny - włamywacz bez węchu znajdujący rozkładającego się trupa czy przesłuchanie tegoż włamywacza, leżącego w szpitalu z połamaną szczęką. Wzzzpr?
Inne tego autora:
#52 (to co, mogę nie czytać do końca roku?).
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 20, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Komentarzy: 3
Tytuł w zasadzie opisuje treść - to luźna, dygresyjna historia o tym, czemu babcia autora, Tonia, nie używała wielkiego, pięknego odkurzacza firmy General Electric. W trakcie powolnie rozsnuwanej historii poznajemy całą sporą rodzinę małego Meira, w której nie tylko babcia Tonia - porządkowa terrorystka - jest nietypowa. Świat dzieciństwa, sielankowe wspomnienia wakacji, obiadów na tarasie (bo babcia nie pozwalała jeść w domu), kąpieli pod oborą (bo babcia nie wpuszczała do łazienki), zdjęcia wujów i cioć; co ciekawe, pełnoprawnymi członkami rodziny są opowieści, które każdy w rodzinie przekazuje na swój sposób, kłócąc się o to, czyja wersja jest właściwa. W tle Izrael, Ziemia Obiecana, którą w kurzu i upale budują imigranci z całego świata (poza tym, co zdradzili i wyjechali do Ameryki).
Wada - brakuje jakichkolwiek przypisów. Owszem, nic tak nie irytuje, jak wyjaśnianie rzeczy oczywistych, ale jakkolwiek wiem, co to kibuc albo kim był Ben Gurion, tak musiałam sprawdzać jak zwierzę, co to moszaw, kolejne alije czy afikoman.
#50
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 13, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panowie
- Skomentuj