Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2013

Marina Lewycka - Dwa domki na kółkach

Wielka Brytania, jakiś czas temu. Na polu w Kent w dwóch przyczepach mieszkają sezonowi zbieracze truskawek - troje Polaków, Ukrainiec, Mołdawianin, dwie Azjatki i Afrykanin z Malawi. Warunki są ciężkie, zarobki groszowe (skrzętnie pomniejszone przez agencję zatrudniającą, "podatki" i inne opłaty), ale i tak jest lepiej niż w ich ojczyznach. Ustabilizowana sytuacja (Jola sypiająca z właścicielem farmy, Andriej zbierający pieniądze na wyjazd do Sheffield, gdzie spędził kilka dni jako siedmiolatek i uważał, że jest to miejsce piękne jak Jałta) zmienia się, kiedy "agent" Wulk przywozi kolejną młodziutką dziewczynę, Irinę, której mu szkoda do truskawek i ma szeroko zakrojone plany wobec świeżej i ładnej dziewczyny (najpierw do użytku własnego, a potem na handel). Zbieracze rozpierzchają się po Anglii jedną z przyczep, do akcji dołącza Pies i od tej pory każdy z nich zaczyna wielką podróż po Wielkiej Brytanii. Trafiają do "ekologicznej" fabryki przerabiającej kurczaki na półprodukty, do anarchistów broniących kręgu kamieni, restauracji, domu opieki i typowej brytyjskiej rodziny.

Książka jest pełna stereotypów - Azjatki chichoczą między sobą i są nazywane Chinkami, mimo że jedna jest Wietnamką, a druga Malezyjką. Polakowi śmierdzą buty. Jedna z Polek jest sprytna i przedsiębiorcza, druga jest rozmodloną katoliczką i świetną kucharką. Afrykanin głównie obserwuje "pożycie cielesne" i tym tematem jest zainteresowany; dodatkowo jego obserwacje świata "zachodniego" są przerażająco naiwne. Anglia, Eldorado dla przybyszy napływowych, jest pełna zakłamania, wyzysku, oszustwa i przymykania oczu na to, co się poza my home is my castle dzieje.

Oczywiście wbrew zapowiedzi na okładce, obiecującej fajerwerki śmiechu, to książka ponura, pełna zawiedzionych nadziei, rozwiewania się złudzeń, polityki przeciw człowiekowi i takiego smutnego fatalizmu, że biednemu zawsze wiatr w oczy.

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 27, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panie - Skomentuj


Caitlin Moran - Jak być kobietą

Zacznę z grubej rury - tak jak autorka uważam, że feminizm zasadza się na tym, żeby ludzie bez względu na płeć byli dla siebie uprzejmi oraz zachowywali się fair. I - wprawdzie oznajmię to bez wchodzenia na krzesło, ale jednak publicznie - jestem feministką. Jak ktoś ma z tym problem, mogę powitać to elokwentnym "So what?".

Felietony Moran nie są niczym aż tak odkrywczym w epoce podwójnego dna Bridget Jones czy Marian Keyes, ale nie zmienia to faktu, że świetnie się je czyta, są pełne pikantnych anegdot zwłaszcza z czasów dzieciństwa autorki w biednej, wielodzietnej brytyjskiej rodzinie i pokazują, że do bycia kobietą trzeba sobie dojrzeć we własnej głowie. Jest o ciąży i porodzie, o aborcji, o dojrzewaniu i nawiązywaniu kontaktów zarówno z kobietami, jak i mężczyznami na różnych płaszczyznach życiowych, o tym, czy golić strefę intymną, nosić szpilki i co jest nie tak z pornografią. Pal diabli, książka jest zabawna (aczkolwiek gorąco nie polecam brać się za nią w ciąży).

Spodobał mi się łatwy probierz zachowań - jak ocenić, czy to, co się robi jest nacechowane płciowo ("czy mężczyźni to robią?") oraz czy jest szowinistyczne ("czy to było uprzejme?"). Co ciekawe - zostałam też przekonana do tego, że Lady Gaga to całkiem ważna osoba i ma wiele do powiedzenia w kwestii roli kobiety. Nie do końca mam takie poczucie z Ditą von Teese, ale rozumiem argumenty.

Wady - tłumaczenie jest, delikatnie mówiąc, słabe. To książka m.in. o języku opisującym rzeczywistość kobiecą - od kobiecych piersi do narządów intymnych. Tłumaczenie jest dosłowne i traci jakikolwiek sens czasem, np. przez kilka akapitów autorka pisze o cipce w filmach porno, która irytuje koty, po czym tłumaczka NARESZCIE wyjaśnia w przypisie, że to po angielsku pussy (kociak). O tym, że w jednym rozdziale najmłodsze dziecko w rodzinie jest "rocznym Cherylem", a w kolejnym już - dwuletnią Cheryl, nie wspomnę.

J., oddam Ci książkę, jak TŻ przeczyta. Albowiem zeznał, że chce.

Inne tej autorki:

#29

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 23, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, felietony, panie - Komentarzy: 1


Jasper FForde - Something Rotten

Ten tom przygód Thursday Next jednak bardziej mnie zmęczył niż ucieszył mimo wszystkich zalet. Chyba poczułam, że wyczerpała się formuła - było już wszystko, co mogło być (Jurysfikcja, interakcja autor-postać, SpecOp, zła korporacja, neandertalczycy i ptaki dodo).

Thursday urodziła syna, spędziła z nim dwa lata w Jurysfikcji, szukając zbiegłego Minotaura oraz usiłując wyjaśnić, z jakiej książki pochodzi polityk Yorrick Kaine. Młody Friday nauczył się mówić, niestety - jak to w Jurysfikcji - posługuje się tylko frazą "lorem ipsum". Po dwóch latach więc matka z synem pojawili się w Swindon, żeby dokończyć to, na co czytelnik czekał dwa tomy: przywrócić eradykowanego przez Goliatha męża Thursday, Landena. Świat aktualnie żyje tym, że właśnie w Swindon ma się pojawić XIII-wieczny prorok, który przepowiedział, iż imperium Goliatha się rozpadnie. Imperium w celu uniknięcia rozpadu zaczyna przerabiać się na kościół, w ramach odkupienia dawnych win odzyskuje męża agentki, a kształt dalszej konstrukcji świata zależy od meczy krykieta, w którym - niespodziewanie - gra Thursday. Mecz krykieta zasługuje na wszystkie opisy świata, albowiem mniej chodzi o uderzanie młotkiem w piłkę (choć zasady są chyba żywcem wyjęte z "Alicji w Krainie Czarów", może poza użyciem żywych flamingów), tylko o przepychankę prawników obu stron. Epizodycznie pojawia się płatny morderca, pani goryl - opiekunka do dziecka, pożyteczny stalker oraz zaświaty, w które przypadkiem wjeżdża prezydent. Końcówka książki jest należycie wzruszająca, jak na koniec cyklu. Chociaż to wcale nie koniec!

Inne tego autora tu.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 17, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, panowie, sf-f - Skomentuj


Jeffery Deaver - Przydrożne krzyże / Hak / Porzucone ofiary

Żadną tajemnicą jest, że łyknę cokolwiek Deaver napisze, bo bez względu na to, jakie komunały sadzi albo jak bardzo nakomplikuje akcję i nawtyka fałszywych poszlak, to i tak z zachwytem przerzucam kolejne tomy, odrywając się na fizjologię i przerwania typu "Mama, poskacemy?".

"Przydrożne krzyże" to blogosfera i czesanie danych pod kątem wyciągnięcia kompromitujących informacji. Kathryn Dance, agentka CBI (patrz: Mentalist) o umiejętności interpretowania ludzkiego zachowania, szuka nastolatka, który o mało co nie zamordował najpierw jednej, a potem drugiej koleżanki ze szkoły, a dodatkowo jakiś czas wcześniej uczestniczył w wypadku, w którym zginęły również dwie dziewczyny. Sytuację komplikuje fakt, że znany w okolicy blogger, który napisał kilka słów o wypadku, nie chce zamknąć swojego bloga, a kolejne osoby, które wypowiadały się na blogu, giną. Przed każdym morderstwem ktoś ustawia na poboczu drogi krzyż z przyszłą datą. To sprawia, że śledztwo jest trudne, a wszyscy w okolicy panikują. Dance też nie jest bardzo skupiona, bo jednocześnie wydział wewnętrzny aresztuje jej matkę, pielęgniarkę w klinice, pod zarzutem eutanazji jej poparzonego w poprzedniej akcji kolegi po fachu. Deaver niestety, poza niezłą akcją, wziął sobie do serca maksymę "bawiąc-uczyć", bo pieczołowicie objaśnia, co to HTML, przedstawia ważność RSS we współczesnym świecie i wyjaśnia, o co chodzi w blogosferze. W roku 2009. Czekam na kolejny tom o niebezpieczeństwach korzystania z komunikatorów.

"Hak" to kilkudniowa historia ochrony świadków, myląco pisana w pierwszej osobie (myląco, bo zawsze spodziewam się, że autor wyskoczy zza rogu i zezna, że tak naprawdę to narrator był kimś innym). Corte, funkcjonariusz specjalny, ochrania rodzinę Kesslerów - policjanta, jego żonę, córkę z pierwszego związku i siostrę żony. Ochraniani niespecjalnie chcą być pod ochroną, bo uważają, że to pomyłka. Oczywiście do pierwszego ataku na nich. Ataków jest coraz więcej, dlatego Corte zamiast tylko trzymać ich z daleka w bezpiecznym domu, jednocześnie szuka płatnego zabójcy, który kilka lat temu torturował i zabił jego mentora oraz usiłuje zorientować się, kto z Kesslerów jest celem (co nie jest do końca zgodne z poleceniem zwierzchnika, więc toczy się też walka wewnętrzna o to, kto ma dłuższego). Jak to u Deavera - co chwila myli się trop i czytelnikowi, i policji. W tle pojawia się błyskotliwa acz nieco roztargniona analityczka, która z jawnych i tajnych informacji umie na żądanie wyciągnąć wszystko, co trzeba.

W "Porzuconych ofiarach" Brynn, prowincjonalna policjantka z Wisconsin, jedzie po służbie (w zamian za obiecane pół dnia urlop) do urwanego wezwania w swojej okolicy. Na miejscu zastaje zamordowane małżeństwo, ich cudem ocalałą znajomą oraz dwóch płatnych morderców. Traci broń, samochód tonie w jeziorze, ale zgarnia pannę w drogich kozaczkach i mimo uszkodzeń własnych (rana w policzku oraz wybity rykoszetem ząb) ucieka z nią w las. Ta historia nie opiera się na analityce ani mikrośladach, a na umiejętnościach surwiwalowych Brynn, na przewidywaniu kilku ruchów naprzód sprytnych przestępców, który mylą potencjalną ekipę ratowniczą i na nieustającej walce z pechem. Prywatnie policjantka ma też sporo do przemyślenia w związku ze swoją przeszłością, więc przedziera się przez las i robi sobie psychoanalizę.

Inne tego autora tu.

#25-27

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 14, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie - Skomentuj


Ruth Rendell - Druhna ślubna

Phillip ma rodzinę, składającą się z owdowiałej matki i dwóch sióstr. Matka spotyka się z pewnym rokującym, w porywie uczucia obdarowuje go zabytkową rzeźbą ogrodową. Rokujący przestaje rokować, mama jest smutna. Młody człowiek przypadkiem odnajduje rzeźbę w jednym z ogrodów i niewiele myśląc, kradnie ją, po czym chowa w szafie, bo nie chce wspominać matce o byłym a niewiernym kochanku (poza tym jednak to obciach, że ukradł). Na ślubie siostry poznaje piękną i jednocześnie dziwną Sentę, przypadkiem podobną do ukradzionej rzeźby. Zakochują się już po pierwszej wspólnej nocy w łóżku. Phillip wybacza srebrnowłosej nimfie każde dziwne zachowanie, nawet awanturę, bicie i wrzaski, kiedy w żartach oskarża ją o kłamstwo i zgadza się, że dla podkreślenia, jak to bardzo się kochają, oboje zabiją kogoś dla udowodnienia, że to na serio. Phil dalej uważa, że jego bogdanka to fajna panna, więc wybiera sobie z gazety jakieś niewyjaśnione morderstwo i się do niego przyznaje. Kiedy Senta wraca o poranku i opisuje, kogo właśnie zabiła, nagle do niego dociera, że to, co do tej pory brał za łagodne fantazjowanie i małe przeinaczenia, są brutalną prawdą - dziewczyna jest chora psychicznie. W tym momencie na głowie ma rodzinę, szefa w pracy oraz policję.

Nie jest to typowy kryminał, raczej thriller z elementami erotycznymi, bo łóżko zajmuje poczesną rolę. Niestety, jeden z tych, w których czytam i co kilka kartek mam ochotę rzucić książką w bohatera, bo słabo się czyta o kimś tak bezmyślnie głupim.

Apel dla czytających mnie panów: jeśli poznana panna sugeruje, że moglibyście kogoś dla niej zabić i zaczyna to planować, to jednak uciekajcie, nawet jak jest chętna i ogólnie przyjemna z wyglądu.

Inne tej autorki.

#24

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 10, 2013

Link permanentny - Tagi: kryminal, panie, 2013 - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Martha Grimes - Pod Anodynowym Naszyjnikiem

W Littlebourne najpierw znaleziono ludzki palec, potem resztę zwłok. Zwłoki należały do młodej kobiety, której nikt w miasteczku podobno nie znał. Oprócz zwłok spora grupa mieszkańców miasteczka otrzymała anonimy, dopasowane nieco treścią do adresatów, acz niespecjalnie precyzyjne, tyle że napisane kolorowymi kredkami. I wprawdzie, korzystając ze złotego angielskiego września, nadinspektor Jury miał się udać do Ardry End z wizytą, ale jego zwierzchnik - komisarz Racer - wysłał go w celu śledztwa. Melrose przyjechał więc do Littlebourne, udając ad hoc kupca na posiadłość niegdyś bogatej wdowy.

Pal diabli akcja, w toku której pojawiają się jeszcze dwie denatki oraz ktoś nastaje na kolejną osobę płci pięknej, ale jakże smaczne jest tło. Melrose Plant zupełnie nie ma brania (a od razu zakochuje się w lokalnej pisarce kryminałów, Polly Praed), z kolei nadkomisarz Jury i owszem - kocha się w nim wspomniana pisarka z pięknymi oczami (i w paskudnych okularach) oraz przedsiębiorcza 10-latka, hobbystycznie zajmująca się barem w pubie oraz ujeżdżająca konie. Po otaczających wieś lasach chodzą, mimo zagrożenia, że morderca jest na wolności, członkowie stowarzyszenia miłośników ptaków, a w lokalnym dworze mieszka bucowaty arystokrata z równie niesympatyczną rodziną (Polly używa ich jako wprawek do pisania fragmentów o morderstwach, uśmiercając na papierze wszystkich kilkunastokrotnie). Odbywa się jeden kiermasz staroci przy plebanii, kilka gier RPG, a kiedy akcja przenosi się do Londynu, zostaje wprowadzona malownicza rodzina Crippsów - gruba White Ellie, zwana słoniem, jej mąż, Ash (często odwiedzający celę z powodu zachowań obscenicznych w miejscach publicznych) i całe stado dzieci, machających Jury'emu na pożegnanie ("Machaj ręką, Friendly! Ręką!").

Inne tej autorki: tu.

#23

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 5, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panie - Skomentuj