Wiem, że czyichś podsumowań nikt nie czyta, trudno, ja sobie przeczytam za rok. Planowałam dobić do 150 pozycji, nie wyszło, chociaż było blisko; tak, wiem, teoretycznie przeczytałam więcej, ale nie mam sumienia liczyć zeszytów 48-64 strony jako pełnowartościowych książek, zwłaszcza w zestawieniu z takim molochem jak "Moja walka" (skończyłam! 6 tomów!). Zbiorczo, przeczytałam 81 pozycji polskich, 32 z Wielkiej Brytanii, 19 amerykańskich, 8 czeskich, 7 szwedzkich, po 6 norweskich i irlandzkich, 3 fińskie, po 2 islandzkie, kanadyjskie i francuskie, po 1 rumuńskiej, wietnamskiej, niemieckiej i rosyjskiej (w sumie 14 krajów). Dalej wygrywają autorzy płci męskiej (95:77), ale już na liście najlepszych widać przewagę kobiet. Sporo książek zaczęłam, ale nie skończyłam, co uważam za stratę, bo wracam do niektórych zaczętych i muszę czytać od nowa, bo nic nie pamiętam i marnuję czas.
Listę najlepszych podzieliłam - jak przed rokiem - na dwie: best of the best of the best i bardzo dobre, ale z gwiazdką.
- Anthony Doerr "Światło, którego nie widać" - złożona z krótkich epizodzików wielogłosowa opowieść o wojennej opozycji w małym francuskim miasteczku. Może i temat po wielokroć przemielony, ale mnie zachwyciła i wzruszyła jak dawno nic.
- Caroline Criado Perez "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" - wyjątkowo nie beletrystyka, ale smutna analiza, jak założenie, że statystyczny człowiek to mężczyzna, wpływa na życie kobiet.
- Andrea Gillies "Opiekunka" - przerażająca relacja o opiece nad osobą z chorobą alzheimera.
- Barbara Kosmowska "Niebieski autobus" - czytałam więcej książek o dorastaniu w PRL-u, ale ta była pierwsza i po latach dalej jest świetna.
- Connie Willis "Księga Sądu Ostatecznego" - czytałam już chyba po raz czwarty, za każdy razem z zachwytem i mokrymi oczami, pierwszy raz w pandemii. Podróże w czasie, epidemia grypy współcześnie, epidemia dżumy w średniowieczu. Boleśnie trafne.
- Jakub Małecki "Saturnin" i "Dygot" - jak ten chłopak pisze o małomiasteczkowym życiu!
- Barbara Kingsolver "Lot motyla" - o ekologii z perspektywy małego amerykańskiego miasteczka, celne.
- Zośka Papużanka "Kąkol" - najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to wakacje na wsi. Tyle że nie.
- Agnieszka Jelonek "Koniec świata, umyj okna" - jak sobie poradzić, jak twój świat się rozsypuje i wpadasz w czarną czeluść depresji. Bardzo udany debiut.
- Marian Keyes "Wakacje Rachel" - tak, zamiast Żulczyka wyjęłam chick-lit o uzależnieniach.
- Viet Thanh Nguyen "Sympatyk" - o tym, że historia lubi się powtarzać, a Ameryka chętnie opuszcza swoich sojuszników, kiedy już nie są im potrzebni. Również zaskakująco na czasie.
- Terry Pratchett "Ciekawe czasy" - trochę pomijana, a bardzo wnikliwa analiza rewolucji.
Z gwiazdką:
- Kristin Hannah "Słowik" - znowu II wojna światowa, Francja i dwie siostry, jedna chce przeżyć bez kłopotów, druga chce aktywnie zwalczyć wroga.
- Emilie Pine "O tym się nie mówi" - oczko niżej tylko dlatego, że to felietony. Ale doskonałe felietony.
- Joanna Bator "Gorzko gorzko" - Bator umie w skomplikowane sagi rodzinne.
- Diane Setterfield "Była sobie rzeka" - bardzo przyjemne, jeśli ktoś lubi beleryzowaną historię.
- Bill Bryson "Piknik z niedźwiedziami" - lubię starego cynika, za język i zdolności obserwacji.
- Terry Pratchett "Kolor magii" i "Blask fantastyczny" - oczko niżej, bo mimo wszystko im dalej w cykl, tym lepsze się zdarzają, ale warto docenić, jak mądrze autor zaplanował podwaliny pod cały cykl.
- Jakub Żulczyk "Informacja zwrotna" i Wzgórze psów - jedna świeższa, druga starsza, obie świetnie napisane.
- Jerzy Edigey "Alfabetyczny morderca" - jakbyście potrzebowali argumentu, że kryminały w PRL-u to nie tylko miałka rozrywka.
- Mika Waltari "Kto zabił panią Skrof" i kolejne - zabawna, (auto)ironiczna fińska seria sprzed lat.
- Václav Erben "Tajemnica “Złotego Księcia”" i kolejne - trzy tomy z wielotomowego cyklu o czeskim funkcjonariuszu Exnerze, liczę, że może jakieś wydawnictwo wyda całość.
Na koniec nieśmiertelna prośba - dajcie polecanki, te najlepsze.