Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Narażę się zapewne, ale polecana jako must-have atrakcja Edynburga ("jeśli masz do wyboru jeden zabytek, to musi być zamek!" - rzekł przewodnik), jest taka sobie. Znacznie fajniej ogląda się go z dołu (to chyba tak jest z każdą górą) i o wiele bardziej z zamku podoba mi się widok na sam dół niż zamek jako taki.
Na następny raz chcę nad zatokę. I żeby nie wiało. I w wąskie zaułki, małe, nieturystyczne sklepiki i pchle targi.
PS Tak, wiem, jest szaro. Ale cały czas było szaro.