Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Lovesick

Serial ma chyba najlepszą zapowiedź - “Szukał miłości, znalazł chlamydię”. Dylan dowiaduje się, że pozyskał od którejś z partnerek chorobę weneryczną, spisuje więc listę swoich byłych miłości i informuje je o konieczności badania. Podczas wyprawy w głąb życia uczuciowego odkrywa, że jego największą miłością jest współlokatorka Evie, z którą zdarzało mu się przespać, ale nigdy nie spotkali się w takim momencie, żeby oboje mogli być ze sobą.

Wbrew pozorom (i oryginalnemu tytułowi “Scrotal recall”, w luźnym tłumaczeniu “Pamięć mosznowa”, zmienionemu przy migracji na Netflixa) jest to jednak bardzo spokojna i wzruszająca komedia o czworgu przyjaciół - Dylanie - romantycznym ogrodniku, łatwo zakochującym się, ale mającym problemy z utrzymaniem związku; Evie - twardo stąpającej po ziemi fotografce, szukającej wielkiej miłości i stabilizacji; rozczarowanym do związków Luke’u (informatyka), który decyduje się na czysty seks bez zobowiązań i Angusie, świeżo rozwiedzionym matematyku, naiwnym i ciągle trafiającym na dziwne życiowe sytuacje. Główny wątek fabularny - lista dziewczyn Dylana - to pretekst do dygresyjnych historyjek z życia przyjaciół - ślubu Angusa, na którym Dylana zostawiła dziewczyna i poznał Evie, wizyty w klubie ze striptizem, odznaczania zadań na bucket list Luke’a (w tym wyskakiwania z jadącego samochodu), festiwalu literackiego i wielu innych.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 3, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Usual Suspects[1]

Dzień po malowniczym wybuchu i pożarze na statku przemytniczym policja i straż celna przesłuchuje jednocześnie dwóch ocalałych - ciężko poparzoną ofiarę, mówiącą tylko po węgiersku i prawdopodobnie jednego z zamieszanych w napad przestępców, niepełnosprawnego Rogera Kinta. Kint w zamian za immunitet zgadza się opowiedzieć całą skomplikowaną intrygę, która pięciu drobnych przestępców skłoniła do wielkiego, choć prawdopodobnie nieudanego, skoku na ładunek narkotyków. Panowie poznali się na policyjnym okazaniu kilka tygodni wcześniej; zirytowani fałszywym oskarżeniem zdecydowali się utrzeć nosa organom, napadając na nielegalnie pracującą firmę świadczącą usługi ochroniarskie, zrzeszającą niezbyt legalnie funkcjonariuszy. Napad zakończył się sukcesem, 50 policjantów zostało skompromitowanych, ale podczas sprzedaży łupu okazało się, że grupka nadepnęła na odcisk mitycznemu przestępczemu bossowi - Kayserowi Soze. Soze zaproponował im wybór - śmierć lub wielki skok. Panowie na początku nie byli chętni, ale po zamordowaniu jednego z nich i zaszantażowaniu pozostałych rozpoczęli planowanie akcji, którą rozpoczęła się fabuła. Kint po kolei odsłania wydarzenia, odpowiadając na wiele pytań policji, ale nie na trzy najważniejsze - kto zabił napadający na statek gang już po tym, jak została wymordowana cała załoga, gdzie jest szef gangu, były policjant oraz czy Kaiser Soze w ogóle istnieje. Wspominałam o poparzonym świadku, jednocześnie przesłuchiwanym w szpitalu? Kiedy już udaje się znaleźć tłumacza i rysownika, powstaje portret pamięciowy przestępcy, na widok którego policja i straż celna prawie mdleje.

Ponad 20 lat po premierze chyba już wszyscy wiedzą, kim był Kayser Soze, ale na wszelki wypadek polecam nie wpisywać tego w google przed pierwszym obejrzeniem. Film oglądałam wiele lat temu, już ze świadomością, jaki jest twist, chyba mi się podobał. Ponowne obejrzenie pozwoliło mi docenić kunszt scenariusza i gry aktorskiej, ale pozostawiło mnie z poczuciem, że poza wprowadzeniem ciekawego zabiegu formalnego (aneengben, xgóel cenjqbcbqboavr xłnzvr) to nie jest specjalnie ciekawy film.

[1] Film ma polski tytuł "Podejrzani", ale zdecydowanie nie oddaje oryginalnego tytułu, znaczącego "Ci, co zwykle".

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 25, 2018

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3


Deadpool 2

Podobnie jak dwa lata temu dziecko spędziło noc poza domem (pod opieką, z innymi dziećmi, nie że wystawiłam do ogródka), więc obejrzałam film dla dorosłych, w kinie i bez dubbingu.

Zaczyna się grubo, bo od spektakularnego samobójstwa Deadpoola. Problem w tym, że dzięki mutacji chłopak się naprawia i niebawem już jest na nogach[1], chociaż bardzo nieszczęśliwy, bo chęć życia skutecznie wyprało z niego zabicie (spokojnie, to się dzieje na samym początku filmu) jego ukochanej tuż po tym, jak zaproponowała, żeby mieli dziecko. Decyduje się przyłączyć do niemarkowych X-manów (człowieka-blachy, panny wyglądającej jak Justin Bieber i jej azjatyckiej ukochanej), ale podczas akcji ratowania młodego mutanta w rozmiarze XXL trafia do więzienia dla mutantów, gdzie o mało co nie umiera, bo na miejscu mają obroże blokujące moce mutanckie (serio?). Potem jest przybysz z przyszłości, zawiązanie drużyny X-force (nie na długo, ale zawsze) oraz zaskakujące zakończenie. W zasadzie kilka zaskakujących zakończeń.

Scenarzyści powtórzyli wszystkie numery z poprzedniej części - zburzona czwarta ściana, cameo Wolverine'a i kilku innych X-menów (oraz Brada Pitta!), niemagiczni sojusznicy (barman[2] i taksówkarz[3]), fekalny humor, mnóstwo szydery z konsorcjów komisowych i popkultury oraz doskonałe dialogi. Spłakałam się ze śmiechu, chociaż oczywiście nie wiem, czy stałam się przez to lepszym człowiekiem.

[1] Nogi traci również w trakcie filmu. Odrastają, ale nie chciałam tego oglądać. Nikt nie chciał.

[2] Bardzo skromna rola, w zasadzie pojawia się dwukrotnie, rzuca dwoma ciętymi ripostami i to by było na tyle. Trochę szkoda, że kosztem ostatniego sezonu "Silicon Valley".

[3] Hinduski taksówkarz Dopinder, który chce zostać płatnym mordercą. Mój idol.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 21, 2018

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Modliszka

Rok 1991. Na wyrok dożywocia zostaje skazana Jeanne, seryjna morderczyni przezwana Modliszką, która przyznała się do torturowania i bestialskiego zabicia ośmiu mężczyzn (których łączyło to, że byli pedofilami, psychopatami, krzywdzili żony i dzieci). Mija 25 lat, pojawia się kolejny morderca, który również morduje na pierwszy rzut oka niepowiązanych ze sobą mężczyzn, kopiując modus operandi Modliszki. Skazana wyraża chęć wsparcia śledztwa pod trzema warunkami - zostanie przeniesiona z więzienia do miejsca z większą swobodą[1], jej osoba będzie utrzymana w tajemnicy (jest osadzona pod zmienionym nazwiskiem), a łącznikiem z policją będzie jej syn, Damien (pracujący w policji w dziale ds. zorganizowanej przestępczości[3]). Damien się matki-morderczyni wyparł, nie opowiedział o swoim pochodzeniu nawet żonie, Lucie. Szybko się okazuje, że przestępca jest sprytniejszy od policji, wie rzeczy, które teoretycznie wiedziała tylko Modliszka i wygląda na to, że traktuje sprawę bardzo osobiście.

I naprawdę to był pomysł na świetny serial, niestety wyszedł dość miałki fabularnie, czasem niezborny klon historii o Hannibalu Lecterze. Jeanne jest mądrzejsza od całej policji francuskiej[4], mimo odseparowania od świata[2] bez problemu wyszukuje adres syna oraz przemieszcza się współczesną komunikacją (nie wiem, może ukradła zabytkowy samochód agentowi), absolutnie nie rzucając się przy tym nikomu w oczy. Wskazówek w śledztwie udziela co najmniej dwuznacznie, a praca detektywów polega na olśnieniach. Współczesny zbrodniarz jest sprytnym i długoterminowym strategiem, swoje morderstwa planuje co do szczegółu, po czym - po odkryciu tożsamości - zaczyna się zachowywać jak ostatni idiota. W ogóle scena iluminacji, podczas której Damien odkrywa, kim jest Modliszka Bis, pisana była chyba tępym ołówkiem - zamiast zebrać oddział szturmowy, do podejrzanego wysyła dwóch (tak, dwóch) policjantów tak na oko z drogówki i dzwoni do osoby, która przebywa w domu mordercy z informacją: "Słuchaj, twój gospodarz to morderca, wyjdź dyskretnie, nie budząc podejrzeń", po czym czeka na efektu na korytarzu komendy. Nie mówię, że był to najgorszy serial kryminalny, jaki widziałam, miał swoje mocne momenty, ale jak macie do wyboru coś innego - warto coś innego.

[1] Tak jak Barb, absolutnie rozważam popełnienie serii przestępstw (morderstw niekoniecznie) i odsiadywanie wyroku we Francji. Jeanne ma samodzielny, jasny, spory pokój, z osobistymi drobiazgami, półką pełną książek, nosi eleganckie, wygodne stroje, jest ładnie uczesana, a jak się okazuje w toku akcji, miewa swobodny dostęp do Internetu[2].

[2] To kolejny słaby punkt fabuły - kobieta skazana w 1991 roku (w Polsce 1991 to pierwszy rok po zniesieniu monopolu państwa na usługi telekomunikacyjne, we Francji pewnie technologia mogła być nieco bardziej zaawansowana) bez problemu korzysta z nowoczesnych technologii, absolutnie nic jej nie dziwi.

[3] Niestety, jego doświadczenie w postępowaniu z hardcorowymi bandytami absolutnie nie przekłada się na logikę współprowadzonego śledztwa. Lezie sam w miejsce, gdzie może być zbrodniarz, ukrywa wiele rzeczy przed zespołem oraz cierpi za miliony.

[4] Co nie jest trudne, bo do pilnowania zbrodniarki zatrudniony jest jeden (tak, jeden) agent[5], a seryjnego mordercy poszukuje skromna grupka 5 osób - sfrustrowany syn, nieobliczalna i ulegająca napadom furii policjantka, zgadzający się na wszystko szef (prowadzący oryginalne śledztwo, w co trudno uwierzyć, chyba że się spojrzy na jego fryzurę i ubranie), azjatycki spec od informatyki (specjalizujący się w Facebooku i robieniu zamyślonych min) oraz policjant o nieokreślonej funkcji i przydatności.

[5] Dzięki czemu Jeanne minimalnym wysiłkiem zwiewa z miejsca osadzenia, unieszkodliwiając agenta. Kto by zamykał budynek, włączał alarm, chował kluczyki od samochodu itp.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 6, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Safe / Happy Valley

Zamknięte osiedle (stąd zapewne tytuł - "Safe") gdzieś w niewielkim, angielskim miasteczku. Impreza u córki lokalnych bogaczy kończy się nagle, kiedy ta odkrywa w basenie zwłoki jednego z uczestników. Jednocześnie znika córka owdowiałego niedawno chirurga (Michael C. Hall), który - mimo zaprzyjaźnienia z lokalną policjantką, również mieszkającą na osiedlu - rozpoczyna śledztwo sam. Dodatkowo matka utopionego chłopca, nauczycielka francuskiego z lokalnej szkoły, jest oskarżona o molestowanie nieletnich. Serial zrealizowany jest w konwencji kolejnych odsłon, znaczące epizody są pokazywane w coraz szerszym ujęciu, co zmienia ich odbiór. Niestety, mam poczucie, że scenarzysta/producent/twórca Harlan Coben przesadził z myleniem tropów, wkręcaniem widza w coraz bardziej absurdalne odnogi fabuły, bo całość zrobiła się dość niestrawna, a finał - przewidywalny i rozczarowujący. Bohaterowie zachowują się absolutnie nielogicznie, wszyscy mają przed wszystkimi tajemnice, ale w strategicznym momencie każdy musi wszystko wyznać.

Zdecydowanie ciekawszy okazał się "Happy Valley", dziejący się w małym, na pierwszy rzut oka sielskim miasteczku. Stanowcza policjantka, wychowująca wnuka po śmierci córki, staje przed faktem, że z więzienia wyszedł mężczyzna, który przyczynił się do śmierci jej dziecka, zaczyna więc prywatne śledztwo. Niezależnie, księgowy, zirytowany brakiem podwyżki, wpada na błyskotliwy inaczej pomysł porwania córki swojego szefa, pomysłem dzieli się z lokalnym półświatkiem. Śniegowa kula rusza, mimo że szef niespodziewanie decyduje się dać księgowemu kasę na szkołę dla córek i uczynić go swoim następcą i dotychczas obrażony delikwent już nie chce porywać. Świetne jest to, że w żadnym razie nie są to w żadnym razie mistrzowie intelektu, tylko zwyczajne łośki, sprzedające młodzieży narkotyki (oraz - dla ścisłości - jeden psychopata).

Obydwa seriale łączy to, że dzieją się na angielskiej prowincji. Jak w przypadku "Happy valley" ta prowincja barwna, z dużym przekrojem społecznym (fryzjerka model "Doda dwadzieścia lat później"), tak "Safe", niestety, mogłoby się dziać w dowolnym miejscu, a klimat raczej wskazuje na przedmieścia dużego miasta w USA. TŻ stwiedził, że dla niego największą zagadką w serialu był fakt, że główny bohater (Hall) jest Amerykaninem, a nikt na to nie zwraca uwagi, mimo że reszta mówi British English czy inną gulgoczącą gwarą.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 26, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Tabula rasa

Annemie[1], nazywana Mie, wprowadza się wraz z mężem i kilkuletnią córką do zaniedbanego[2], starego, ale pięknego domu, który odziedziczyła po dziadku. Niby wszystko jest w porządku, dom jest piękny, pełen wspomnień i da się wyremontować, ale Mie zaczyna się bać - ktoś ją obserwuje, w piwnicy są przerażające lalki, cała rodzina, a zwłaszcza mąż zachowuje się dziwnie, dziecko - okropnie, a do tego kobieta widzi rzeczy, których nie ma. Nagły skok - trzy miesiące do przodu, Mie jest w szpitalu psychiatrycznym, poraniona, nic nie pamięta; podobno znaleziono ją w lesie, a jeden z mieszkańców miasteczka - Thomas z wysypiska śmieci - zaginął. Okazuje się, że Mie już wcześniej miała problem z pamięcią - od wypadku kilka miesięcy wcześniej nie była w stanie zapamiętać wydarzeń z niedawnej przeszłości, nie panowała nad codziennym życiem; próbowała ratować się, zapisując zdarzenia na karteczkach. Akcja serialu idzie dwutorowo - wydarzenia sprzed trzech miesięcy przeplatają się z 10 dniami w zamkniętej placówce, gdzie Mie jest przesłuchiwana przez policjanta, szukającego zaginionego.

Kolejny serial, po "Dark", kiedy dyskutowałam z telewizorem - jest mnóstwo tropów, rozrzuconych w trakcie kolejnych odcinków, a całość ładnie się spina na końcu (wystarczy przymknąć oko na kilka zbyt naciąganych zbiegów okoliczności). Doskonały drugi plan - przedziwna rodzina (ojciec z alzheimerem, ekscentryczna matka, dziwna siostra, niespecjalnie błyskotliwy szwagier), pacjenci szpitala psychiatrycznego czy wreszcie policjant, posiłkujący się dziwnymi metodami. Dodatkowo cały czas podziwiałam luźne, "domowe" ubrania Mie - kardiganki, dresy, kapciuszki; coś pięknego.

[1] Cóż za piękne imię, Anemia.

[2] Ja wiem, że część tego, co Mie widziała w domu, było wytworem jej umysłu, ale i tak - kto trzyma kilkucentymetrową warstwę wody w piwnicy?!

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 6, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1