Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Maniac

Owen, pochodzący z zamożnej rodziny nieudacznik z epizodem schizofrenicznym, widuje Grimssona, tajemniczego przybysza, wyglądającego jak jego brat (tyle że z wąsem). Grimsson przypomina mu, że ma przygotowywać się do tajnej misji, w której uratuje świat. Nie pomaga to Owenowi w funkcjonowaniu, zwalniają go z kolejnej pracy, a dodatkowo czeka go zeznawanie na procesie bardziej udanego brata, a tutaj wyciągnięcie schizofrenii i złudzeń może być niekorzystne. Żeby zarobić trochę pieniędzy, przegląda ogłoszenia i trafia na informację o próbach nowych leków, w tym takiego, który w trzech krokach może uzdrowić chorą psychikę. W poczekalni laboratorium trafia na Annie, która wkręciła się na badania dla darmowego leku, dzięki któremu będzie mogła przeżywać spotkanie z siostrą. Na podstawie przywidzeń uznaje, że Annie jest wysłana przez Grimssona; Annie to potwierdza. Testy leku są przeprowadzane w trzech fazach - tabletka A pozwala na przeżycie po raz kolejny najgorszej życiowej traumy (i tu się okazuje, że to właśnie tego preparatu Annie nadużywa), tabletka B i tabletka C mają obiekt testu uleczyć. Oczywiście nie wszystko idzie tak, jak zaplanowane - umiera jeden z prowadzących eksperyment, superkomputer ze sztuczną inteligencją okazuje się być w depresji, a teoretycznie bezpieczne preparaty mają skutki uboczne.

Można powiedzieć, że to kolejny serial o wirtualnej rzeczywistości i trudności w odróżnieniu jej od realności, ale jakże on ładnie jest i zagrany, i pokazany. Sztafaż rodem z wczesnych lat 80. - wszyscy palą, komputery mają wypukłe monitory i toporne peryferia, ale mają dużą moc obliczeniową i wspierają sztuczną inteligencję. Pojawiają się podobne wątki jak w "Black Mirror" - dla pieniędzy ogląda się reklamy albo wykonuje się idiotyczne prace (usługi polegające na graniu roli przyjaciela czy zastępowania zmarłego małżonka), ludzie są inwigilowani i świadomi tego. Do tego rozwiązania fabularne są dość nieoczywiste, więc serial nie nudzi.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 28, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Manchester by the Sea

Już od samego początku coś w tym filmie budziło mój niepokój, bo wszak Manchester, a kierownicę w samochodzie bohater ma po właściwej stronie, na szczęście szybko okazało się, że rzecz się (głównie) dzieje w amerykańskiej miejscowości Manchester by the Sea. Od tego momentu już było wszystko w porządku: leniwa, przeplatana reminiscencjami, opowieść o powrocie do rodzinnego miasta. Lee, zgorzkniały mężczyzna po 30., pracujący w nieprestiżowej roli administratora mieszkań, do którego głównie kierowane są pretensje lokatorów o niedziałającą żarówkę czy cieknący kran, dowiaduje się, że umarł jego starszy brat. Z testamentu dowiaduje się, że brat wyznaczył go na opiekuna 16-letniego syna, Patricka, co absolutnie mu się nie podoba. Patrick też nie jest faktem zachwycony, bo wuj - mimo pięknych wspólnych wspomnień z dzieciństwa - jest nietowarzyskim mrukiem i nie chce zostawać w Manchester, a dodatkowo planuje sprzedaż ukochanej łodzi, odziedziczonej przez Patricka. Współczesne wydarzenia przeplatane są kolejnymi odsłonami dramatycznej historii o tym, jak Lee stracił swoją rodzinę i do tego momentu nie potrafił sobie z tym poradzić.

To bardzo dobry film, zaskakujący, wzruszający i niejednoznaczny. Pewną wadą dla mnie jest ewidentne przygotowanie filmu pod Oscary (skuteczne, wygrał dwa) - tematyka, gwiazdorska obsada, określona, przygotowana z myślą o wydaniu płyty, muzyka. Nie deprecjonuje to filmu, ale zastanawiam się, czy nie byłby ciekawszy, gdyby nie był tak obstawiony "pewniakami".

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 7, 2018

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Disenchantment / Rozczarowani

"Rozczarowani" (a właściwie "Nieczarodziejscy") to nowy serial Matta Groeninga, znanego z "Rodziny Simpsonów" i "Futuramy". Tak jak pierwszy serial był zjadliwą satyrą na mieszkańców amerykańskich przedmieść, a drugi dość swobodnie rozprawiał się z założeniami seriali sf typu space opera, tak tu w sztafażu magicznego średniowiecza w zapyziałym królestwie Dreamland próbuje przeprowadzić feministyczną emancypację. Księżniczka Tiabeanie (zwana Bean, Fasola) wychowuje się bez matki; jej ojciec, dawniej wojownik, a aktualnie tłuścioch i leń, ma nową, nieco oślizgłą żonę i drugie dziecko, niespecjalnie więc ma czas dla Bean. Zmusza ją do małżeństwa w celu zawarcia sojuszu, ale krnąbrna i nadużywająca alkoholu dziewczyna stawia opór. Pomaga jej w tym osobisty demon, Luci i - jakiś czas później - naiwny i uczuciowy elf Elfo. Jak opisuje autor, to historia o życiu i śmierci (dużo, dużo krwawej śmierci), miłości i seksie, i śmiechu w świecie pełnym cierpienia i idiotów.

Nie jest to serial na miarę "Futuramy", co często zarzucają rozczarowani widzowie, ale mimo to jest całkiem zgrabny, a choć humor raczej z tych przaśnych, śmieszy. Nie przypuszczam, żeby stał się kultowy, ale da się obejrzeć bez przykrości.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 6, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


Brooklyn 9-9 / Tajemnice Laury

Posterunek 9-9 na Brooklynie to nietypowy komisariat, zasiedlony przez ekipę dość różnorodnych i ekscentrycznych policjantów. Zespołowi dowodzi zasadniczy kapitan Holt, który jako ciemnoskóry gej z aspergerem reprezentuje w jednej osobie sporo mniejszości; świeżo nominowany na to stanowisko, budzi na początku nieufność i niechęć, ale po serii potyczek (głównie słownych), wesoła załoga posterunku akceptuje go. Głównym bohaterem jest Jake Peralta, sprawny detektyw o mentalności nastolatka, autor wyrafinowanych żartów, który próbuje zaskarbić sobie łaski nowego szefa i wdaje się w rywalizację z Amy Santiago, posterunkową prymuską. Zespół uzupełniają sierżant Terry Jeffords, muskularny bywalec siłowni o sercu owieczki i sporej rodzinie; Rosa Diaz, twarda i cyniczna motocyklistka o twarzy pokerzysty, Charles Boyle, pechowiec i życiowa fujara, częsta ofiara żartów Peralty i jednocześnie jego najlepszy przyjaciel; Gina Linetti, leniwa asystentka kapitana, element chaosu o ciętym języku czy wreszcie Hitchcock i Scully, para popaprańców i niechlujów tuż przed emeryturą, pogardzanych przez resztę załogi, ale mających czasem ukryte i nietypowe zdolności.

Poszczególne odcinki skupiają się na mniej lub bardziej zabawnych śledztwach, czasem pojawia się jakiś dłuższy wątek. Humor często oparty jest o dość proste, czasem slapstickowe gagi, ale nie ujmuje to zabawności, dodatkowo dialogi są doskonałe. Część aktorów wywodzi się z SNL (Samberg, postacie epizodyczne). Częstym zabiegiem są retrospekcje (często pokazujące tę samą scenę we wspomnieniach różnych osób), co daje świetny efekt, na przykład w moich ulubionych odcinkach z powracającym motywem rywalizacji o halloweenowy puchar. Ogromnie się cieszę, że po ogłoszeniu zakończenia serialu 6. sezonem, nowy dystrybutor zdecydował się na jeszcze jeden sezon.

Przy okazji serial, o którym zapomniałam wspomnieć, a w pewnym sensie jest związany[1] z Brooklyn 9-9, to “Tajemnice Laury” (The Mysteries of Laura). Laura Diamond jest oficerem Wydziału Zabójstw na 2. posterunku w Nowym Jorku. Jest właśnie rozwodzącą się matką krnąbrnych bliźniąt, które często odrywają ją od śledztwa. Jej zdziwienie jest spore, kiedy prawie były mąż (zdradzający ją ze striptizerką), zostaje szefem jej posterunku. Mimo wielu przeszkód, Laura jest świetnym detektywem, a bycie matką niejednokrotnie pozwala jej na sprytne manewry, dzięki czemu rozwiązuje sprawy. Sytuacja dodatkowo się komplikuje, kiedy Laura poznaje atrakcyjnego kucharza Tony'ego, a jej mąż mimo rozwodu próbuje do niej wrócić.

[1] Zewnętrzne sceny filmowane są przed tym samym budynkiem, co Brooklyn 9-9 (konkretnie pod 78. posterunkiem NYPD).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 19, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


You me her

Jack i Emma, małżeństwo na przedmieściach Portland[1], starają się o dziecko, ale niespecjalnie im to wychodzi. Kolejny terapeuta wyciąga z nich informację, że znudzeni rutyną nie są już chętni na wspólne spędzanie czasu w łóżku. Jack wpada na pomysł spotkania z tzw. escort (kurtyzaną, ale raczej do pogadania niż do sypiania z), trafia na Izzy, która uważa to za łatwy sposób na dorobienie sobie przy okazji studiowania psychologii. Absurdalnie, 24-letnia studentka czuje ogromne zainteresowanie i Jackiem, i niedługo później Emmą (która okazuje się mieć za sobą epizody homoerotyczne). Długo nie trzeba, po krótkim tentegowaniu w głowie i ustaleniu stawki, cała trójka ląduje w łóżku, jest cudownie, ale w świetle poranka sprawa wygląda już bardziej skomplikowanie. Co powiedzą sąsiedzi z przedmieścia, a zwłaszcza wścibska sąsiadka z córką szantażystką, rada nadzorcza szkoły Jacka czy tradycjonalistyczny zleceniodawca projektu w pracowni architektonicznej Emmy czy wreszcie co powie chłopak Izzy?

Trzy sezony burzliwego związku, z którego co chwila ktoś rezygnuje, ktoś się obraża, komuś jest smutno, potem ktoś wraca i tak dalej. Na wskroś amerykański (mimo że to koprodukcja z Kanadą), ale zabawny - problemy bohaterów są czasem tak absurdalne, że ręka sama unosi się do czoła; bohaterowie drugoplanowi są nawet bardziej prawdziwi niż pierwszoplanowi - matka dwójki dzieci na macierzyńskim z paternalistycznym mężem czy współlokatorka Izzy, również kurtyzana, ale rozczarowana do związków.

[1] Nie ukrywam, że po części oglądałam serial dlatego, że miasto pokazywane na migawkach (bo akcja jednak dzieje się w pomieszczeniach głównie) jest fantastyczne.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 12, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Rita

Jeśli myślicie, że nie ma nudniejszego serialu niż obyczajówka o szkole, to setnie się mylicie. Przede wszystkim szkoła jest w Danii, gdzie niekoniecznie typowe rozwiązania pedagogiczne są w cenie, a ludzie - oczywiście dalece nie wszyscy - bywają dość nietradycyjni w swoich poglądach i zachowaniu. Rita jest nauczycielką i to całkiem niezłą - dobrze dogaduje się z dziećmi, nawet tymi problematycznymi. Jak sama mówi, wybrała bycie nauczycielką, żeby chronić dzieci przed niektórymi rodzicami (co w trakcie kolejnych sezonów, kiedy pojawia się jej matka i ojciec, niejako wszystko wyjaśnia). Absurdalnie, sama niespecjalnie dobrze dogaduje się ze swoimi dziećmi - najmłodszym Jeppe, który właśnie odkrywa, że jest homoseksualistą, średnią Molly, która na progu dorosłości nie jest w stanie zachowywać się jak dorosła czy wreszcie z najstarszym Rocco, w stabilnym związku, tuż przed założeniem rodziny. Rita postępuje zawsze po swojemu, ale ma przy okazji wiele deficytów, w czym nie pomaga rozwiązywanie problemów za pomocą alkoholu i przygodnego seksu[1].

Uwielbiałam pierwsze trzy sezony - skomplikowany związek między Ritą a dyrektorem szkoły Rasmusem, przerywany różnymi epizodami z innymi panami[2], walkę o trudnych uczniów, drugoplanowych nauczycieli (zwłaszcza Hjordis, która jest niesamowitym połączeniem szczeniaka i elfa, absolutnie przy tym nieirytującym). Czwarty sezon, mam wrażenie, został zaplanowany jako schyłkowy - Rita po zamknięciu szkoły, której poświęciła sporo swojego dorosłego życia, wraca do miasteczka, w którym się wychowywała, żeby tam podreperować lokalną szkołę. Niestety, jest to sezon najsłabszy, bo Rita głównie przemyka się po swoich śladach, kiedy miała 16 lat i próbuje naprawić to, co wtedy zaszło.

[1] Totalnie wierzę, że jak się ma prozopagnozję, to można wyrwać w pubie bwpn fjbwrw anwoneqmvrw ceboyrznglpmarw hpmraavpl.

[2] Wprawdzie kibicowałam bardzo dynamice duo Jonas-Rita, ale scenarzyści mniej (robiąc z tego pierwszego palanta zamiast erotomana), więc moim faworytem został Said.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 6, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj