Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

White Lotus

Antologia wakacyjnych obserwacji ludzi, którzy mają wszystko, a i tak są nie dość, że strasznymi bucami, to jeszcze do tego są nieszczęśliwi. W pierwszym sezonie grupa turystów spędza tydzień na przepięknej hawajskiej wyspie. Narracja przeskakuje między obsługą kurortu i trzema grupami gości: rodziną Mossbacherów - pracoholiczką Nicole, jej nieznaczącym mężem Markiem, nieco wycofanym synem Quinnem i zarozumiałą córką Olivią z przyjaciółką Paulą; Rachel i Shane - nowożeńcami, ona jest ładna, on bogaty; wreszcie Tanyą - bogatą, choć sfrustrowaną samotną damą, która przybyła na wyspę rozsypać prochy niedawno zmarłej matki. Mimo że okolica jest piękna, a hotel raczej luksusowy, szybko zarysowują się konflikty - Nicole pracuje mimo wakacji, Mark martwi się w oczekiwaniu na wynik badań w kierunku nowotworu, Olivia zaczyna zazdrościć Pauli powodzenia w kontakcie z przyjemnym pracownikiem hotelu, Quinn ucieka od rodziny na plażę. Shane wdaje się w nieustającą przepychankę z managerem hotelu, Armandem, ponieważ nie dostał pokoju, za który zapłacił, a świeżo poślubioną żonę traktuje, oględnie mówiąc, dość lekceważąco i przedmiotowo. Tanya angażuje w swoje problemy życiowe Belindę, pracowniczkę SPA, ponieważ nauczyła się w życiu, że jest najważniejsza i wystarczy garść banknotów, żeby wszyscy się nią interesowali. Jak wiadomo z pierwszych scen, po tygodniu wakacji, jedna z osób wraca z turnusu w trumnie, eskalacja konfliktów jest coraz większa, pytanie tylko, kto straci życie.

Sezon drugi dla odmiany dzieje się w Taorminie (wyczuwam delikatną nutkę “jedziemy, gdzie nam zapłacą za promocję”); w porównaniu z pierwszym jest taki bardziej spokojny i nieirytujący. Do kurortu, prowadzonego przez Valentinę, damę z iście włoskim temperamentem, trafiają trzy grupy turystów - znana z pierwszego sezonu Tanya z mężem i asystentką; dwa młode małżeństwa - Ethan i Harper oraz Cameron i Daphne; wreszcie trzej panowie Di Grasso - popierdujący dziadek, seksoholik ojciec i nieco naiwny junior, Albie. Tanya mierzy się z wyobrażeniami o idealnym związku, a jej wybranek Greg niespecjalnie staje na wysokości zadania, dodatkowo irytuje go, że asystentka Tanyi przyjechała z nią na wakacje. Dwie pary różnią się od siebie dramatycznie, a Ethan i Cameron, których łączyła kiedyś przyjaźń na studiach, odkrywają, że nie są specjalnie zachwyceni swoim towarzystwem. Panowie Di Grasso przyjechali, żeby odkryć swoje sycylijskie korzenie, ale głównie zajmują się ukrywaniem przed sobą kontaktów z lokalnymi damami negocjowalnego konfliktu (2000 euro za noc). I jak pierwszy sezon to był rzut oka na świat ludzi zasadniczo obrzydliwych przy bliższym poznaniu, tak tutaj nawet można się pokusić o pewną dozę sympatii czy zrozumienia dla większości. Również kontrast między personelem a gośćmi nie jest tak drastyczny, jak w pierwszym sezonie.

Podsumowując całość - da się obejrzeć, przepiękne widoki, ale nie rozumiem zachwytów, serial jak serial, do zapomnienia.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 15, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


On the Verge

Los Angeles, początek 2020. Cztery kobiety 40+ żyją w mniej więcej stabilnych rodzinach. Justine, Francuzka, jest szefową kuchni we wziętej restauracji, jej mąż, również Francuz, jest aktualnie bezrobotnym architektem, ale z pretensjami. Anne, córka milionerki, próbuje rozkręcić własną firmę odzieżową, ale głównie skupia się na życiu towarzyskim i byciu na lekkim haju. Eli, najmniej uporządkowana, ma trójkę dzieci z różnymi mężczyznami, ale z żadnym nie mieszka, nieustająco też traci zatrudnienie z powodu dezorganizacji i, nie ma co ukrywać, braku predyspozycji do jakiejkolwiek pracy. Wreszcie Yasmin, czarna Iranka, pisze pracę naukową, żeby wrócić do pracy po przedłużonym urlopie wychowawczym, chociaż nie musi, bo jej mąż ma dobrze działającą firmę IT. Pierwszy sezon pokazuje czasem trudną przyjaźń między kobietami, ich rodziny, macierzyństwo i problemy z tym związane oraz wprowadza u każdej z nich pewne zmiany - Justine decyduje się odejść od narcystycznego męża, Anne odrzuca wsparcie finansowe toksycznej matki, Yasmin wraca do dawnego zajęcia (szpiegostwa), a Eli rozkręca na Youtube kanał typu reality show, czasem wbrew woli rodziny i przyjaciół. I na to wpada bomba w postaci wybuchu epidemii Covid-19. I jeśli będą kolejne sezony, to będę ten serial polecać, bo ma ogromny potencjał na coś ciekawego. Jeśli kolejnych sezonów nie będzie, to niespecjalnie warto, bo w zasadzie cały sezon do rozbudowany wstęp do ostatniego odcinka, który mógłby być pilotem. Z jasnych punktów - fajna, choć nieco zbyt neurotyczna Julie Delpy i świetna, dojrzała Elizabeth Shue. Humor raczej niewyrafinowany, niestety często idzie w stronę groteski i przerysowania.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 12, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Blockbuster

Zmierzch ery DVD, upada sieć wypożyczalni Blockbuster. Niczym samotna wiosna gdzieś w Galii, pozostaje otwarty jeden oddział, gdzie właściciel decyduje się ze względów sentymentalnych przejąć sklep. Walczy o utrzymanie sklepu i pozostawienie ekipy pracowników, mimo wszechobecnego VOD i inflacji, jednocześnie usiłuje wyznać miłość swojej wieloletniej przyjaciółce i współpracowniczce, Elizie. Trochę komedia pomyłek, trochę historii sprzedażowych, trochę o przyjaźni, o rozstaniach i zmianach i o tym, że ludzie są różni. Niestety, jest to komedia absolutnie nieśmieszna, realizowana jak sitcomy w latach 90., przez 8 odcinków zaśmiałam się może trzy razy. Nie jest przy tym żenująca czy zła, tylko zwyczajnie nudnawa i niezabawna, zwłaszcza jeśli zestawi się ją z pokrewnym tematycznie “Superstore” czy “Brooklyn Nine-Nine” tych samych twóców.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 23, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Wellington Paranormal

Nowa Zelandia. Dwójka niekoniecznie sprytnych, choć bardzo sumiennych policjantów - O’Reilly i Minogue (Kyle, nie Kylie) - po dość dziwnej akcji zostaje zaproszona przez swojego szefa, sierżanta Maakę, do super tajnego pokoju, zabezpieczonego kodem (jednocyfrowym, ale jednak; potem dorobi się weryfikacji głosowej i innych mechanizmów), gdzie dowiadują się, że ich zwierzchnik od jakiegoś czasu zbiera wszystkie zgłoszone przypadki zjawisk nadnaturalnych i właśnie zasilili supertajną komórkę śledczą. Przez następne 25 odcinków (i liczne filmiki, dostępne np. na Youtube), dzielni funkcjonariusze dokonują aresztowań i rozwiązują sprawy związane z Obcymi, zombie, podwodnymi potworami, Szatanem, duchami, nawiedzeniami, portalem czasoprzestrzennym, podróżami w czasie, potworami czy wilkołakami. Epizodycznie pojawiają się bohaterowie serialu Co robimy w ukryciu, bo - jeśli jeszcze się nie domyśliliście - mockumentary to dzieło Taiki Waititi i Jermaine Clementa.

Może nie jest to komedia bawiąca do łez, ale na swój spokojny, nowozelandzki sposób urocza i zabawna. O’Reilly to siła spokoju, Minogue niekoniecznie, zaś sierżant Maaka, z pochodzenia Maorys, to mistrz strategii i motywacji. Drugoplanowo pojawia się pechowy posterunkowy Parker, człowiek obdarzony brakiem wielu talentów oraz matką, która umie w sweterki.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 16, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Inside Man

Tu nie miało co pójść źle - Stanley Tucci w roli eksperta kryminalistyki Grieffa, który czeka na wyrok śmierci za zamordowanie żony, a z nudów rozwiązuje sprawy kryminalne oraz David Tennant jako sympatyczny pastor Harry, który dla ratowania syna decyduje się na zbrodnię. Niestety, źle poszło wszystko mimo świetnych aktorów, zgrabnie rozegranych cliffhangerów, doskonałych dialogów. To niby czarna komedia, ale zupełnie nieśmieszna. Oba wątki wiążą się ze sobą tak pretekstowo, że bardziej nie można - do osadzonego w więzieniu eksperta zgłasza się dziennikarka, że wywiad, ale tak naprawdę chce jego pomocy w celu odnalezienia przyjaciółki, która wysłała do niej tajemnicze zdjęcie telefonem i się nie odzywa od tego czasu. A nie odzywa się, bo siedzi przykuta do rury w piwnicy pastora, gdzie wpadła po przepychance o pendrive’a, na którym była dziecięca pornografia; według niej należała do syna pastora i nie dawała sobie wytłumaczyć, że to własność kościelnego. Nic tu się nie klei, ani czasowo, ani logicznie, a w pewnym momencie akcja wchodzi w groteskę. Mimo jaśniejszych momentów - złotousty Dillon, współosadzony morderca kanibal, ciekawe zagadki kryminalne - całość jest tak toporna, że uważam 4 godziny, jakie poświęciłam na oglądanie serialu, za stracone.

Serial wpisuje się w nurt romantyzowania zbrodni i zbrodniarzy. Dillon jest uroczy, ale to bezlitosny psychopata; Grieff sam wielokrotnie wspomina, że jest zaskoczony tym, że ludzie traktują go jak bohatera, mimo że przyznał się do zabójstwa i okaleczenia ciała żony; pastor i jego żona bez zmrużenia oka rozważają zabicie zakładniczki, bo to najbezpieczniejsze dla nich. Nie wierzę w czystość motywów dziennikarki, która niby się Grieffem brzydzi, ale jest jednocześnie zafascynowana. Jak na pastisz gatunku, całość jest zbyt serio, jak na celowy zabieg dla zainteresowania widza, to za bardzo cyniczne.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 13, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Enola Holmes

Enola ma 16 lat, od małego wychowywała ją ekscentryczna matka, która - zamiast haftu, manier i układania kwiatów - uczyła ją sztuk walki, chemii, szyfrów i innych rzeczy, niezbędnie potrzebnych poszukiwaczowi przygód, a nie XIX-wiecznej pannie na wydaniu. Wtem matka znika, więc w posiadłości pojawiają się dwaj starsi bracia Enoli - Sherlock i Mycroft, tak, z tych Holmesów. Niestety, zamiast wciągnąć ją do pracy detektywistycznej, bracia planują oddać ją do rygorystycznej szkoły dla panien. To rozpoczyna ciąg ucieczek i pościgów, podczas których Enola spotyka młodego lorda Tewkesbury, który dla odmiany ucieka przed wcieleniem do wojska. Niby nie, ale oczywiście między młodymi iskrzy, młoda dama rozwiązuje więc nie tylko tajemnicę zniknięcia matki, ale i powód, dla którego ktoś wynajął płatnego mordercę do zgładzenia młodego lorda. W drugiej części Enola rozwiązuje zagadkę zaginięcia młodej robotnicy z fabryki zapałek, odkrywając przy okazji kulisy eksploatacji kobiet w fabrykach.

Obie “Enole” to bardzo przyjemne, niezobowiązujące kostiumowe filmy rozrywkowe z nutką postmodernizmu. Dużo pościgów, naparzanek, nadludzkim wysiłkiem, trochę zagadek, sporo humoru, mnóstwo puszczania oka do widza, lekka drwina z kanonu - czego tu nie lubić. No, ja nie polubiłam trzech rzeczy: głosu Millie Bobbie Brown, która gulgocze przez nos, złego słowa nie powiem o jej grze aktorskiej, bo jest świetna, ale słuchać jej nie mogłam; drewnianego Cavilla, który dysponował już większą ekspresją w “Wiedźminie”; wreszcie tego, że z poczciwego inspektora Lestrade’a zrobili zwyczajną szmatę.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 9, 2022

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj