Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Concordia (2)

Jak po remoncie Dworca Letniego miałam mieszane uczucia, tak dawna Stara Drukarnia po przemianie w Concordia Design tylko zyskała. Zamiast zagrodzonego płotem sypiącego się budynku jest umiejętnie połączona architektura ceglanego zabytku z nowoczesnością podjazdów, szkłem i chodnikami. Owszem, trochę brakuje mi zieleni, która kiedyś otaczała budynek, ale może z czasem trochę obrośnie. Dla mnie jednak najciekawszą rzeczą jest widok Concordii odbijającej się w szybach hotelu Sheraton.

W środku sporo firm - od drukarni cyfrowej do konsultingowych (pozdrawiam) oraz restauracja. Niestety, menu nie ma na stronie www, a mnie wprawdzie smakowało nader, ale jadłam z oferty cateringowej, a nie karty. Warto śledzić na stronie imprezy, bo często są organizowane warsztaty, również dla dzieci.

PS Oczywiście, że nie wpadłam na to, żeby wcześniej robić zdjęcia z zewnątrz, a jak już skończyłam, to biegłam na parking jechać odbierać Maja z placówki).

PPS Tak, wiem, Concordia działa od dłuższego czasu, ale mi się nie składało jakoś. Tak wyglądała kilka lat temu.

Większe zdjęcia.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 28, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 1



Wielkopolska w weekend - Wąsowo

... albo "Mamo, jedziemy na bibak?".

Wielkopolska jest krainą zaskakujących nazw miejscowości. Od biedy jestem w stanie zrozumieć skąd obok miejscowości Nowy Tomyśl wziął się Wytomyśl (proste, ktoś jechał i zobaczył zasłonięty początek tablicy, bo przecież nie ma miejscowości "No", sugerującej rozłam w gminie). Ale kto (i jak) wpadł na pomysł nazwania miejscowości Kozie Laski? (I żeby miejscowości, węzeł na pobliskiej A2 nosi dumnie nazwę Kozielaski, więc chyba lokalny specjał, nie wiem).

Bo to że Wielkopolska to kraina malowniczych płaskich widoczków i pałacyków, to wiadomo. Do Wąsowa warto jechać przed 16, bo o 16 zamykają małe zoo, w którym - pal diabli zwierzęta do oglądania - można się zakumplować z oswojonym beaglem. Z powodu hulaszczego trybu życia mojego dziecka (a przynajmniej tak to sobie tłumaczę, bo przecież nie dlatego, że musiałam odbyć rano i wczesnym popołudniem dwie drzemki, skąd) się nie zakumplowaliśmy, bo przyjechaliśmy już w porze późnoobiadowej. Menu w Wąsowie jest krótkie, ale przyzwoite. Można jeść w zabytkowych salach, na ciepłej werandzie ze strony wschodniej i na słonecznym tarasie, wprawdzie ze zwiniętą trawą (może do malowania), ale i tak jest tam najbliżej do poczucia spokoju z latte w ciepłych promieniach popołudniowego słońca, mimo że dzień raczej chłodny jak na lato.

Z wad - typowo polska przypadłość, czyli trzeba wiedzieć gdzie się jedzie, żeby trafić. Na trasie Poznań-Pniewy brak jakiejkolwiek tablicy sugerującej, że można. A szkoda. Szkoda też, że tuż obok, w Posadowie, niszczeje "zabezpieczony" pałac w pięknym parku.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 21, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: wąsowo, polska - Komentarzy: 1


Pracownia na Woźnej

Pisałam kiedyś o Ratajczaka, że ma potencjał na bycie zagłębiem restauracyjno-barowym, dziś w gazecie ^cashew znalazła obiecujący artykuł o Taczaka. Wrocławska stała się w tym roku deptakiem, niestety cała para poszła w postawienie słupków i zamiast deptaka jest zamknięta dla ruchu, ale ciągle pusta ulica. Deptak - you do it wrong. Nieustająco za to obiecująca jest Woźna. Wprawdzie zniknął Cymes (strona www nie pokazuje, czy jest nowa lokalizacja), ale zamiast niej pojawiła się restauracja rodzinna pt. Ludwiku, do Rondla, której menu daje do zrozumienia, że powstało choć częściowo w oparciu o Cymes.

A kawałek dalej Pracownia, do której już dawno chciałam się wybrać. I uczciwie wyznam, że warto było, bo i jedzenie nader (dużo dla wegetarian, żytnie naleśniki, pyszna zupa soczewicowa), wnętrze należycie ciekawe, z mądrym użyciem luster i cegły, i obsługa bardzo sprawna i szybka. Umówmy się, że godzina 13-14 to czas jedzenia szybkiego lanczyku przed powrotem do pracy i jednak fajniej zjeść po 15 minutach, a nie po godzinie czekania. I tu Pracownia zdecydowanie się sprawdza.

Z jednym schodkiem, kilka sal, z ogródkiem. Ale. Ze względu na specyfikę (lokalny paśnik dla hipsterów i zaprawdę powiadam Wam, jeśli chcecie spotkać hipstera, to tu jest to miejsce[1]), nie ma krzesełek dla dzieci, przewijaka ani kącika z zabawkami. Od biedy można dziecko zająć za pomocą tablicy, po której można mazać. Kilka słów o Pracowni pojawiło się jakiś czas temu w Domosferze [link nieaktualny - 2019].

[1] Odcinam się od definiowania, kim jest hipster i bynajmniej nie traktuję tutaj tego określenia pejoratywnie. Może z pewną dozą pobłażliwości. Może.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 20, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2


O niesprawiedliwości świata

Pisałam już chyba, że spacerując po Suchym Lesie w czasach małocyfrowych wymyśliłam Google Street View. Dziś via ^dees odkryłam, że ktoś urzeczywistnił to, co wymyśliłam we wczesnej podstawówce - pantofle, które można sobie wyplatać z kolorowych wstążek. I z jednej strony jestem dumna z mojej wyobraźni, która wymyśla, a mniej dumna z tego, że poza wymyśleniem już niewiele jest w stanie zrobić. I oczywiście chcę mohopy. Już teraz zaraz.

Cały czas krążę myślami wokół słów, jakie napisali do siebie AO i JP. Słów nie o ogromie miłości, a o tęsknocie, nadziei i rzeczach, o których nawet po ciemku wstyd mówić. Zastanawiałam się nad tym, jak u mnie wyraża się to, że na kimś mi zależy. Z uczucia gotuję i bardzo mi dobrze, kiedy wychodzi tak, jak powinno. Z uczucia kupuję książki, bo niewiele mnie tak cieszy, jak to, że ktoś zapada natychmiast w książkę i na twarzy ma ten wyraz radości, że To Właśnie To. Z uczucia wyszukuję - czasem na końcu świata - to, co ktoś mi z zachwytem pokazał. I wreszcie z uczucia pokazuję to, co ładne. Nie do końca materialne, czasem czysto wizualne, ale takie, że coś pozostawia.

Dziś przeszłam pod nową fontanną na placu Wolności. Wprawdzie bez słońca, bez tęcz opalizujących na kroplach wody, ale z widokiem na Muzeum Narodowe i Bibliotekę Raczyńskich. Długo to trwało, ale chyba warto było.

Pozbierałam też ostatnie zakupy, wzorem naczelnej trendsetterki IV RP (też lubię wyprzedaże, owszem). Najbardziej cieszy mnie chyba Majutowy mikroplecak z mordką labradorka, wyszperany za całego funta na ebayu. Mniej szorty z kokardą, bo od kiedy je kupiłam, jest za zimno, żeby pokazywać nogi bez gęsiej skórki. Rower TŻ-a podoba mi się nieustająco i zdecydowanie zasługuje na zabranie go w jakiś miły plener (i umycie).

Odwracam tym myśli od tego, że niespecjalnie mi idzie z wykreślaniem rzeczy z listy Getting Things Done. Zaczęłam, ale utknęłam. A czasem wystarczy jeden telefon. Albo przejrzenie komiksu. Tak, ale...

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 18, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 4


Cafe Muzeum

Jeśli wejdziesz w bramę przy ulicy Klasztornej, zobaczysz, że wcale źle nie kończy się połączenie zabytkowego wnętrza Pałacu Górków z kawiarnią. Cegła, oszklony sufit pod samo niebo, szare płócienne pokrowce na krzesłach i ławeczkach, kwiaty i uśmiechnięty barman/kelner. A wszystko to z widokiem na egipski obelisk. Dziś akurat słońce było kapryśne, trochę padało, trochę chmurzyło; pewnie można trafić na taką porę dnia, że słońce wpada przez dach. Ale i bez tego było relaksująco.

W menu kanapki, sałatki, ciasta i napoje. Mam wrażenie, że były wcześniej typowe śniadania, ale chyba już nie. I jeszcze można dodatkowo przejść jedne z drzwi i znaleźć się bez wychodzenia na deszcz bezpośrednio w Muzeum Archeologicznym (w soboty bezpłatnie).

Na barze, który zachwycił Maja na tyle, że winszował sobie siadać na (a pan barman zasugerował, że może sok z rurką podać bezpośrednio na bar), znalazłam ulotkę Wielkopolskich Questów. Świetne.

PS Bez schodów, acz jeden schodek jest do wejścia do muzeum. W muzeum jest już winda do piwnicy (toaleta) i na piętro (ekspozycja).

EDIT (2017): Kawiarnia już nie istnieje.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 14, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: sztuka - Komentarzy: 1