Więcej o
Fotografia+
[30.03.2014]
W tym sezonie nie zazdroszczę Y. sadu aż tak (bo mam obiecane morele, z których planuję dżem tymiankowy i lawendowy, jak również czaję się na wiśnie do przetworzenia na konfiturę królewską). Raczej myślę, ile pracy przyroda wkłada w to, żeby co roku zapuścić melodyjnie szemrzące pszczoły, które pracowicie latają całe dnie z kwiatka na kwiatek, żeby przy okazji zbierania pyłku sprawić, że będą owoce. Maj w tym roku chciał w sad, słuchał pszczół i patrzył na motyle skrzydła unoszące się nad trawą (oraz kota kłusującego wspomniane motyle z ogromnym entuzjazmem w przerwach między pożywianiem się konwencjonalnie z miski). Dobra wiosna w tym roku, dobra. Pat, pat.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 6, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 1
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 30, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 2
Nie z terakoty, ale zdecydowanie armia. Wyglądają, jakby się zbroiły i knuły coś przemyślnego. Jeszcze kilka lat i pójdą na zamek Przemysła. W ubiegłym roku były fioletowe, jasnoszare, jeszcze jaśniejsze i pistacjowe. I Maj mieścił się pod brodą dużego zająca, w tym roku już niespecjalnie.
Aktualnie można kupić małe pomarańczowe (26 cm) za chyba 55 zł, a za dwa tygodnie większe (46 cm) za chyba 75 zł. Ciągle się waham.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 29, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
stary-browar
- Skomentuj
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 27, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 2
[9.03.2014]
Dawno temu, w czasach przed pojawieniem się Majuta, wybraliśmy się któregoś weekendu do Amsterdamu, a tam do NEMO. Okazuje się, że dokładnie tak samo zostało zorganizowane warszawskie Centrum Nauki Kopernik. Wyjątkowo trafiliśmy na pierwszy należycie wiosennie ciepły weekend i wszyscy poszli do parku, a my - bez kolejek - odkryć świat nauki. Majut najzacieklej interesował się hydrologią, na tyle intensywnie, że sukienka się absolutnie zużyła podczas podnoszenia piłeczek śrubą Archimedesa. Ja jestem absolutną fanką magnetyzmu, gdzie drobne druciki i kulki przyciągają się w sposób losowy, mogę stać i patrzeć godzinami. Wiadomo, w wieku lat 4 i 1/2 nie ma specjalnie opcji, żeby wyjaśnić wszystkie zjawiska, które stoją za poszczególnymi "eksponatami", ale przez ponad 2 godziny obejrzeliśmy może 1/3 całego kompleksu. Warto, bez względu na wiek.
Czego nie rozumiem - na górze jest taras widokowy. Świetnie. Tylko czemu CAŁE szyby są pokryte czerwonymi, gęsto umieszczonymi kropkami, które cudownie zabezpieczają przed robieniem zdjęć? Druga sprawa - nie ma parkingu. Parkuje się na okolicznych ulicach, na których niespecjalnie jest miejsce. Słabe.
PS Tuż obok obłędnie piękne Powiśle, rzut oka na fantastyczne ruiny (kto mnie zabierze na #urbex?), niestety młodzież odmawiała dalszej aktywności. Czy widzę las rąk tych, którzy następnym razem wezmą mnie trasą po warszawskiej starówce?
Tl;dr: do Kopernika jedzie się na Wybrzeże Kościuszkowskie 20, warto wziąć ubranie na zmianę.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 13, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
warszawa, polska
- Komentarzy: 2
Na Gajowej przypadkiem zostałam Szmaragdowym Zwiastunem Zagłady. Obmacuję obiektywem piękną miejską willę tuż obok niegdysiejszej zajezdni, podchodzi zaaferowany pan i pyta: "To też będą wyburzać?!". Mam nadzieję, że nie.
Gajowa to mała uliczka między Sienkiewicza a Bukowską, przecięta dość mocno w połowie szeroką Zwierzyniecką. Jeden kwartał zajmuje stare zoo, drugi zajmowała do niedawna zajezdnia tramwajowa, a teraz zajmuje gruzowisko, czego mi ogromnie szkoda, bo w dawnych murach zajezdni miały powstać lofty; chociaż niektórzy mówili, żeby lepiej Biedronkę.
Na samym końcu, przy Bukowskiej, absurdalnie niepasujące do niczego stoją kamienne lwy przy hotelu Gaja, podobno miły i wszędzie blisko. Kiedyś mieściły się tu ambasady (a zwłaszcza niemiecka, przed II wojną światową), dziś już tylko znana poznańskim licealistom z obowiązkowych wycieczek Mieszkanie-Pracownia Kazimierzy Iłłakowiczówny. Dziwny, zupełnie nie pasujący do dzielnicy budynek stoi na rogu Zwierzynieckiej to tzw. Pirelli Tower (brzmi dumnie), modernizm w nieco spaczonym historią schyłku. Może kiedyś ktoś go wyczyści, żeby wyglądał tak, jak architektka założyła?
GALERIA ZDJĘĆ (również inne ulice).
Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 12, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce
- Komentarzy: 4