Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Colin Whitehead - Rytm Harlemu

1959, Harlem. Czarny Ray Carney, syn pijaka i przestępcy, ukończył studia, ożenił się z bielszą od niego żoną z tzw. dobrej rodziny i za wszelką cenę chce odciąć się od szemranych korzeni. Rozkręca biznes - sklep meblowy - wprawdzie za pieniądze, które ukradł ojciec, ale od tej pory pracuje uczciwie, żeby utrzymać żonę i dzieci, żeby teść-klasista (czarny, ale jaśniejszy) go zaakceptował, żeby został przyjęty do klubu biznesmenów, gdzie o wejściu decyduje stan konta (chociaż czasem też test brązowej torby). I w zasadzie udaje mu się, mimo że czasem sprzedaje też rzeczy, które spadły z ciężarówki. Tyle że krew nie woda, pojawia się jego kuzyn Freddie i wciąga go w skok, co owocuje dywersyfikacją dochodów z paserki; Carney jest oczywiście niechętny, ale z drugiej strony sklep przynosi umiarkowane dochody, a on chciałby zapewnić rodzinie lepszy dom, a dzieciom lepszy start. To opowieść o aspiracjach, ale i o trudności wyjścia z getta, w czym skorumpowana policja i mocno trzymający się swoich pozycji ci “lepsi” czarni nie pomagają.

Można “Rytm” czytać jako powieść historyczną, ale sporo zjawisk jest ciągle obecnych - profilowanie po kolorze skóry, brutalność policji, nietykalność białych lub tych, co dają łapówki, zamieszki, kiedy władza jednak przekroczy pewien próg przyzwoitości. Autor chce, żebym lubiła Carneya, mimo jego związków z przestępcami czy zawziętości w zrealizowaniu wyjątkowo wyrafinowanej zemsty. Tak samo chce, żebym czuła współczucie dla Freddiego, uwikłanego w kolejne skoki czy dla innych przestępców, którzy nie wahają się zabić i zdeponować zwłok w bezpiecznym miejscu. Doskonale się to udaje, lubię inteligentnych, nieco sarkastycznych bohaterów, są ludzcy i wielowymiarowi, mimo że przykładając współczesną moralność, w zasadzie nie powinnam.

Inne tego autora.

#1

Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 10, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: beletrystyka, panowie, 2024 - Skomentuj


Kącik czytelniczy 2023

Umówmy się, chodzi o jakość, a nie o ilość, tak? W tym roku skończyłam 115 książek, z czego 65 napisali mężczyźni, 49 kobiety, a jedną wspólnie. Kilka książek przeczytałam ponownie (np. opisanego już wcześniej ”Zimistrza” i zekranizowane ”Małe ogniska”) i - nic dziwnego - niektóre wylądowały na liście najlepszych:

Te, które nieco mniej, ale i tak dobrze się czytało:

17 krajów: polskie - 36, brytyjskie - 24, amerykańskie - 23, czeskie - 6, francuskie i szwedzkie - po 5, kanadyjskie - 3, izraelskie i niemieckie - po 2 i po jednej sztuce z Australii, Finlandii, Węgier, Hiszpanii, Irlandii, Indii, Norwegii i Rosji. Nie mam faworytów, zagranicznych czytam raczej po autorach, a kwestia narodowości jest drugorzędna. Natomiast jednak nośnik robi różnicę - ciężej mi czytać książki papierowe, więcej zaczynam niż kończę. Aktualnie na stosie wstydu przy łóżku czeka zaczęta Faludi, Zadie Smith i Patrick Smith (bez związku), Rendell, Wilkie Collins, Wilson, Chandler… Nie żeby na czytniku było mniej pozaczynanych - Atwood, Montgomery, Lessing, Dahl, Grzelak, Vievegh, Fforde… Jak sobie z tym radzicie? Jedna od początku do końca? Czy bez żalu zarzucacie, jeśli jest coś ciekawszego, zwłaszcza jak znajomi nieustająco coś zachwalają (tak, to o Tobie, Dorszu)? Mniej mam w tym roku takich, do których nie wrócę - 60% “Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna-Szczakowej” Witkowskiego mi wystarczy, bo to udana fraza, ale bez fabuły.

Wyjątkowo mam postanowienie na 2024. Opowiem, jak mi się uda.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 31, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tag: 2023 - Komentarzy: 2


Jerzy Łaniewski - Ruiny

Lata 50. W tytułowych ruinach zostają znalezione zwłoki Janette Worek, młodej repatriantki z Francji. Akcja milicji jest dość chaotyczna - młody prokurator Jacek Trzebiński, niewyspany po nocy nad brydżem[1] prowadzi sprawę, bo jako jedyny ma telefon[2], a zgon i wstępną ocenę ciała robi internistka z łapanki. Akcja prowadzona jest dwutorowo: opis śledztwa, które głównie skupia się na Janie Worku (it’s always a husband) przeplatają relacje z procesu, gdzie młodego prokuratora, przekonanego o winie męża bezlitośnie punktuje z zaniedbań w śledztwie stary wyga, adwokat Wisłocki. Sam oskarżony przyznaje się do tego, że planował niewierność (Moja żona była chorowita, w nocy była zawsze zmęczona, senna, nie dała się obudzić i dlatego miałem zamiar ją zdradzić…), ale wystarczyło skłamać, a nie mordować. Wtem książeczka kończy się słowami “Sędzia podejmie decyzję”. I tyle, bez wyjaśnienia, co się stało i kto zabił. Tak się nie robi.

Się nosi: angielski battle-dress. Się pali: wczasowe, chesterfieldy i caporale (dla świadków, bo jak zapalą dobry papieros, to chętniej mówią).

Się je: krem sułtański (Janette), czarny chleb z formy i bułki paryskie, które Janette przywozi z drugiego końca miasta, kiełbasę, wędlinę i ogórki (na szkolnej imprezie).

Się pije: kawę i herbatę, wino (na szkolnej potańcówce). Za kulisami się pije więcej, bo zwłoki znajduje zbierająca butelki staruszka.

Humor codzienny:

- On [Jan Worek] tam rozumów za wiele nie zjadł. A jak się taka mądra na niego zezłości, to mu coś powie takiego, że nie zrozumie i wstyd mu będzie powiedzieć, że nie rozumie. To się zezłości i babę zleje. Mówię, jak myślę, bo sam bym taką zlał. A ta jego Żanieta, czy jak, to i do bicia się nie nadaje.
Na sali rozległy się tłumione chichoty. Sędzia Lepiński też nieco poczerwieniał na twarzy. Jego grdyka wykonywała ruchy, jakby połykał śmiech.

[1] Powodem zarwanej nocy był bridge - jedyna naganna słabostka młodego prokuratora o proletariackim sumieniu i piastowanej w zetempowskiej duszy wrogości dla wszystkiego, co choć trochę pachniało „zachodnim stylem życia”. (...) Więc nawet, w dobie bezpardonowej walki klasowej młody prokurator pozwalał sobie czasem na spędzenie nocy w składzie dobranej czwórki. (...) Cóż tu bowiem ukrywać — Jacek grał już znakomicie, a że dawni koledzy ojca posiadali jeszcze resztki przedwojennych fortun, a w brydża grali ostro, taka spędzona przy kartach noc przynosiła mu niejednokrotnie więcej , niż cały miesiąc spędzony przy biurku podprokuratora dzielnicowego.

[2] (...) tę pierwszą poważną sprawę dostał prokurator Trzebiński tylko dzięki nie najlepszemu pochodzeniu społecznemu. Znakomita bowiem większość młodzieży z zespołu prokuratury Warszawa-Praga pochodziła z mocnych klasowo, robotniczych rodzin. A takie rodziny - jak wiadomo - telefonu w domu nie posiadały.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#112

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 28, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Jakub Żulczyk - Dawno temu w Warszawie

Wszyscy czytali i/lub oglądali “Ślepnąc od świateł”, tak? Bo jak nie, to lepiej nie czytajcie, w kontynuacji losów “etycznego” dealera Jacka od samego początku pojawiają się detale, które powinny zaskoczyć w finale pierwszej części.

Minęło 5 lat. Jacek ostatecznie wylądował w Argentynie, chociaż niekoniecznie w taki sposób, o jakim myślał. Żyje, chociaż raczej właściwie się ukrywa, bo odciął się od Polski, od znajomych i rodziny, jedynie z siostrą, Pauliną, z rzadka rozmawia. Na miejscu zaskakująco łatwo wchodzi w dawne tory - jego zrozumienie kanałów dystrybucji i substancji psychoaktywnych przechodzi płynnie przez barierę językową, co oczywiście kończy się w wiadomy sposób - robi sobie wrogów i traci poczucie sensu życia. Mimo że przygarnął psa przybłędę, planuje iść na koniec świata i nie wracać, dosłownie. Z ostatniej drogi zawraca go telefon - ktoś zastrzelił jego siostrę i jej męża na oczach dwójki dzieci. Niby leci na pogrzeb, ale tak naprawdę szuka zemsty, bo wie, że to była jego wina. Nie dziwi go, kiedy w słuchawce odzywa się głos psychopaty Daria, nie dziwi go, że policja chce, żeby poszedł na współpracę i Daria im podał na tacy. W drugim wątku narratorką jest Pazina, również wrak człowieka, ale próbuje naprawiać życie tym, którym jest jeszcze ciężej - zbudowała Azyl dla osób LGBT+, które nie miały gdzie się podziać. Kiedy jedno z jej podopiecznych, Lucek, zostaje znalezione skatowane na śmierć, Pazina też szuka zemsty. Trzeci głos to Kurtka, drobny, chociaż cwany dealer, który zaskakująco dużo wie o wszystkim - nowym super uzależniającym narkotyku o uroczej nazwie świetlik, powrocie Jacka i o tym, kto torturował i zabił Lucka.

Z jednej strony, to jest przerażająca książka o przemocy, ponownie. Taka, po której chcę sobie wyczyścić mózg szczotką, bo tak realne wydaje mi się to, co Żulczyk opisał. Z drugiej, mimo precyzji fabuły, nie ma tu nic nowego, czego nie było w “Ślepnąc”, albo może nie ma nawet udawania, że ktokolwiek z gangsterów ma jakieś wyższe pobudki, nawet jeśli jest coś, co jest dla nich cenne (nawet Dario ma taki czuły punkt!). Obrywają ci, którzy są blisko - rodzina Jacka, Pazina, zagubione dzieciaki, które mają ograniczone opcje i albo zginą, albo przetrwają, uszkodzone. Ale jest jedna unikalna płaszczyzna, dla której to książka przełomowa - wiernie i brutalnie pokazuje czas, w którym dzieje się akcja - rok 2020, pierwszy rok pandemii. Nieudolne radzenie sobie z kryzysem, rosnąca liczba zachorowań, dezinformacja rządowa, lockdown i obchodzenie nieudolnych przepisów, jeszcze więcej rzeczy przeniesionych do podziemia i ludzie, dla którym pozwalająca na chwilę zapomnienia kapsułka ze świetlikiem to nowy cel w życiu, bo innych - być może - już nie dożyją. I mimo że nie wciągnęła mnie emocjonalnie aż tak, jak pierwsza część, zakończenie mnie zaskoczyło.

Inne tego autora.

#111

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 27, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Keith Gessen - Straszny kraj

Rodzice Andrew wyemigrowali ze Związku Radzieckiego, kiedy ten miał 6 lat, a jego starszy brat Dima - 16. Andrew został w Stanach, próbując wejść w świat akademicki, Dima - bardziej obrotny - zdecydował się wrócić i robić już w Rosji interesy. Kariera akademicka niespecjalnie wypaliła, kryzys 2008, Andrew zgadza się na propozycję brata, żeby “na jakiś czas” przeniósł się do Moskwy, bo ich babcia wymaga opieki. Planuje napisać książkę i uważa, że rozmowy z babcią, kobietą inteligentną i wykształconą, dadzą mu świeżą perspektywę. Na miejscu okazuje się, że Dima uciekł i nie planuje wrócić, bo może czekać los Chodorkowskiego, babcia ma pogłębiającą się demencję i twierdzi, że nic z przeszłości nie jest ważne i w ogóle to nie pamięta, za to wymiata w anagramach, nie ma pracy dla kogoś, kogo jedynymi umiejętnościami są znajomość języka angielskiego i kiepska gra w hokeja. Andrew, aktualnie Andriej, próbuje, ale każdym kroku podcina mu skrzydła rzeczywistość - Moskwa jest absurdalnie droga, nie ma przyjaciół, gra w hokeja w mocno amatorskiej drużynie, a próby napisania jakiejkolwiek publikacji nie przynoszą nic odkrywczego. Nawiązuje kontakty z lewicową grupą antyreżimową, po części dlatego, że w grupie jest śliczna Julia, nie do końca zdając sobie sprawę, że nawet pokojowe protesty mogą być odebrane jako antyputinowskie i wpędzić go w kłopoty.

Nie jest to bynajmniej przyjemna ani zabawna książka, jak sugeruje okładka i recenzje. Nawet nie dlatego, że Rosja lat 2008-2010 to trudny kraj, ale dość posępna się czyta opowieść niespecjalnie błyskotliwego bohatera, który - rzucony na głęboką wodę innej kultury i realiów - nie daje sobie rady i nie odnosi sukcesu. Sporo dramatycznych rzeczy jest ledwo zaznaczonych - antysemityzm, pozostawienie sobie samym starych ludzi, osuwająca się w demencję babcia, którą na sam koniec życia Dima planuje przeprowadzić do tańszego mieszkania, bo akurat jest koniunktura, bezkarność pogrobowców KGB, wreszcie dość czarno odmalowana jest rzeczywistość uniwersytecka, gdzie wygrywają pieczeniarze, cwaniacy i ludzie z kontaktami.

#110

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 21, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani

Trochę się bałam, bo to jedna z moich ukochanych książek od zawsze, tylko oczko niżej od "Lesia"; na szczęście szydera z pracy w biurze się nie starzeje, nawet jeśli realia się zmieniają (patrz “The Office”).

Joanna, architektka, ma nieco nadczynną wyobraźnię i nagle doznaje wizji morderstwa w pracowni, w której pracuje. Zostaje zamordowany niejaki Stolarek, inżynier instalacji sanitarnych, który szantażuje większość współpracowników i pożycza od nich pieniądze na wieczne nieoddanie. Dla zabawy bohaterka dzieli się tą wizją w biurze, jest trochę uciechy i kolektywnego uzupełniania szczegółów, po czym jak grom z jasnego nieba spada odkrycie, że Stolarka rzeczywiście ktoś w konferencyjnej zamordował. Jak sugeruje tytuł, podejrzani są wszyscy, Joanna trochę z poczucia obowiązku - wszak czuje się nieco winna, bo możliwe, że jej opowieść dała mordercy sumpt do zabicia - prowadzi z najlepszą przyjaciółką Alicją samodzielne śledztwo. Pomaga w tym znajomość konstrukcji pracowni - z damskiego wychodka słychać rozmowy kapitana i prokuratora - oraz fakt, że wie, czym Stolarek szantażował współpracowników. W śledztwie pojawia się niesamowicie przystojny prokurator, znany niesławnie potem jako Diabeł, z którym Joanna nawiązuje bliższe i nie tylko oficjalne stosunki.

Oczywiście o urodzie tej książki nie decyduje sama fabuła, ale otoczka. Wazon na balkonie, w którym trwa wybuchowy eksperyment, Leszek malujący smętne bohomazy i życzący sobie, żeby podwórkowi grajkowie zagrali mu Ramonę, bałagan w pracowni i liczne półlegalne interesy i rozrywki, którym się pracownicy oddają w trakcie i po pracy. Faceci z gumy i piwa, zawartość szuflad (“siedem pustych butelek po wysokoprocentowym alkoholu, bardzo ładnie poukładanych” u Kazia, “stary łańcuch od lampy, korki od butelek i karty do kabały” u Joanny, zaś u Leszka “po całym dnie rozmazane było stare, zjełczałe masło, po którym poniewierały się resztki zeschniętej na kość kiełbasy, kawałki nadgryzionych bułek i skórek od chleba, papierki po topionym serze i jeszcze kilka bliżej nie sprecyzowanych pozostałości po innych artykułach spożywczych. Wśród tego pobojowiska turlał się beztrosko słoik po musztardzie”), sugestia sprowadzenia osła z ubłoconym brzuchem - wszystko jest tu pyszne i takie ponadczasowe.

Się je: bułkę z polędwicą, wędzoną rybę, pomidory (z solą), bułkę paryską z salcesonem (na stypie).

Się pali: na potęgę, również przy biurkach; m. in. Żeglarze.

Się pije: piwo, jarzębiak, wódkę.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#109

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 20, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, prl - Komentarzy: 3