Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Bogów na dysku nie tyle się czci, co obwinia.

O poranku radio poinformowało, że wymyślono nowy typ dzwonka do drzwi. Oprócz dzwonka, który po naciśnięciu dzwoni (klasyczny), był już dzwonek, który po naciśnięciu wydaje odgłos pukania. Teraz najnowszy trend to mechanizm, który - po zapukaniu - uruchamia dzwonek za pomocą sprytnego czujniczka, który pobudzają do życia wibracje powstałe przy pukaniu.

Zapadłam dzisiaj na autogłupawkę. Nalewałam gulasz, wzięłam łyżkę wazową, zwaną chochelką i na TŻ-cie sprawdziłam za pomocą przyciagnięcia za ramię, jak to jest mieć hak zamiast ręki. Jako że to był mój pierwszy dzień z hakiem, przez dłuższą chwilę miałam problemy ze sobą.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 14, 2006

Link permanentny - - Skomentuj - Poziom: 2


On the other hand, you also have 5 fingers.

Dzisiejszą przechodnią nagrodę dla najgłupszej nazwy firmy zdobywa firma "Złomrex", która zapewne zajmuje się skupem złomu i jest w tym dobra.

Kołorker dostał przesyłkę z naklejonym znaczkiem z Jedynym Słusznym Papieżem i napisem "Jezu, ufam Tobie". Nie przeszkodziło to pocztowcom, może nawet w czasie nabożnej zadumy nad ufaniem, rozciąć nożykiem kopertę z boku, żeby sprawdzić, co też adresat otrzymał. Przy okazji religijnych znaczków przypomniała mi się scenka z poczty wsiowej w Suchym Lesie. Cztery okienka, z czego jedno kierowniczki placówki, zajmującej się zasadniczo ziewaniem, dłubaniem w zębach i leniwym przeglądaniem zeszytu leżącego na biurku, a jedno nieczynne. Sporawa kolejka, przede mną kilka osób, w tym moherowa 50+. Okres przedgwiazdkowy, wszyscy obładowani paczkami, pani z milionem poleconych z jakiejś firmy (bo w Suchym Lesie więcej firm niż mieszkańców), ja kwitnę z awizo na jakąś paczkę, do okienka podchodzi wspomniana pani. I przy okazji płacenia rachunków zaczyna wybierać pocztówki. A tu mi pani poda, nie, tę z drugiej strony, nie, następną, no, to niech będą trzy takie, odrywając co chwila panią z okienka od wklepywania przelewów. Po wyborze pocztówek nastąpił czas na znaczki. I tu się okazało, że teraz to już nie robią takich znaczków bożonarodzeniowych jak kiedyś. Kiedyś to, pani kochana, były ze stajenką, z choinką, a tutaj co? Jakiś gryzmoł, co to niby ma być? Dzieci na sankach? Kto na Święta przykleja dzieci na sankach...

Czy już mówiłam, że w biurze, excuse le mot, piździ? Nie da rady użyć innego słowa, bo zimny wiatr ciągnie po nogach, siedzę w polarze, marzną mi ręce, a przejście do kuchni po drugiej stronie biura to prawie zmiana strefy klimatycznej - co najmniej 5 stopni różnicy (jak nie więcej). Oczywiście zimno jest wszystkim, poza jednym kolegą, którego chyba nadmiar energii roznosi, bo co chwila grzebie przy klimie, bo "gorąco". TŻ ma katar od dwóch lat. Kołorkerka od początku tygodnia świetną chrypę. Ale mamy inteligentny budynek i klimatyzację, która cieszy przez kwadrans po wejściu do pracy. Potem już nie.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 13, 2006

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 7


Love Krowe

No muszę. Wstaję rano, siadam do poczty, dostaję linka, klikam i najpierw zawyła reklama, a potem przeczytałam, że:

Pewien rosyjski rolnik zwrócił się do prezydenta Władimira Putina z prośbą o pozwolenie na poślubienie... krowy - pisze serwis Ananova.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 13, 2006

Link permanentny - - Skomentuj


Dźwignią

No jak ja mam być normalna? Najpierw TV pokazuje reklamę wibrującej nasadki na dureksa, którą pan pani wręcza w ekskluzywnym pudełeczku, ze niby zaręczynowo. A potem bez żadnego ostrzeżenia zaczyna mówić o świetnej, ostrej musztardzie, o bardzo intensywnym smaku. Teraz siedzę i mam niejakie problemy z wyplewieniem w izji erotycznej nasadki na penisa, obficie wysmarowanej ostrą musztardą, która sprawi przyjemność jemu i jej. Jak nie trafią.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Skomentuj


1982

"Nagroda dla żołnierza służby czynnej za patrol nocny podczas świąt Wielkiejnocy: paczka papierosów, 4 cukierki czekoladowe, 15 dkg cukierków zwykłych, 2 jabłka."
("Małe Vademecum Peerelu z wycinków gazet podziemnych w formie kalendarza robotniczego na rok 1990" (Anna Bikont, Piotr Bikont, Wojciech Cesarski), w skrócie MVP, bo coś czuję, że się będzie częściej pojawiać)

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Skomentuj


12 lipca 2006

Czemu to nie mnie giną w pracy maile? Czemu wiem, gdzie co jest? Może dlatego, że jestem inteligentna, pociumana i zorganizowana? (yeah right, ale przynajmniej wiem, gdzie co leży).

Chciałam loda. Najbardziej to chciałam tego reklamowanego Nestle, co to i czekolada, i chili. Niestety, jeszcze nie znalazłam go w żadnej lodówie. Znalazłam za to loda sorbetowego o dźwięcznej nazwie Gilek. Powinnam czuć się ostrzeżona, ale się nie poczułam. Przy zdejmowaniu papierowej prezerwatywki lód okazał się być miękki. Miękki i przypominał glutożela, który zwisa jak zielony ozór i takąż ma, żelatynowa jego mać, konsystencję. Niewypada polecić.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: SOA#1 - Komentarzy: 9 - Poziom: 2


12 lipca 2006

Znowu byłam niepełnosprytna. Po ostatnim Deszczu Spadających Orzechów pozbierałam skorupy już ostatniej czerwonej chińskiej miseczki (druga z kompletu - zostały jeszcze pałeczki - wyzionęła ducha już jakiś czas temu i wcale nie jestem pewna, czy to nie koty ją zabiły również), orzechy pozbierałam, włożyłam sprytnie do metalowej miseczki i błyskotliwie wróciły na parapet. Aż do dzisiejszej nocy, kiedy to znowu spadł deszcz, a na parapecie w kuchni zastałam kota czarnego, który patrzył z miną "Jak tu wskoczyłem, to one już były na dole".

Czy może ktoś mi objaśnić, po cholerę wszywają do sukienek, zwłaszcza letnich, cienkich i filigranowych, takie pętelki pod pachami? Nie dość, że co któryś raz usiłuję w toto włożyć rękę, to jeszcze mi co jakiś czas wyłazi na wierzch albo gryzie w środku. Wieszać też na tym nie ma sensu, ale może po prostu nie umiem.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: Koty - Skomentuj


Kocia trauma

Najpierw mały konkurs: ile zapłacę za prąd zeżarty przez odkurzacz włączony przez jakieś 1-9 godzin? ;-) Dowiem się pewnie przy najbliższym rachunku. Zostawiony na środku kuchni odkurzacz (do sprzątnięcia kocich kłaków, które się mnożą w tempie niebywałym, chyba szybciej niż ameby) "sam się włączył". Po powrocie z pracy zastaliśmy wyjący odkurzacz i dwa płaskie koty odmiany przypodłogowej w kątach. Mam szczerą nadzieję, że włączyły go przed chwilą, a nie 10 minut po naszym wyjściu rano.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 11, 2006

Link permanentny - Kategoria: Koty - Skomentuj


Calvin & Hobbes

Spóźnili się wczoraj z fajerwerkami we wsi - miały być na przedwczorajsze urodziny TŻ, ale IM nie wyszło. Niestety, były na tyle krótko, że ledwo wyszliśmy na balkon, a koty zwiały z piskiem opon do garderoby, to już się skończyły. Fajnie mieć wieś, w której od czasu do czasu coś wybucha (może komuś wyleciał w powietrze podręczny składzik z materiałami pirotechnicznymi?).

Poczta Polska jest niezawodna. Niezawodnie coś zrobi zupełnie nie tak, jak powinna. Dostałam wczoraj awizo, wstępnie spodziewałam się, że może to być prezencik od Amazona (chociaż miałam niejakie wrażenie, że powinien był przyjść DHL-em), aczkolwiek oczywiście mogło to być Cokolwiek Innego. Poczta mnie wyjątkowo zaskoczyła - klimatyzacja i pusto przy okienkach. Poszukiwania paczki, wyjątkowo zaanonsowanej na awizie numerkiem i opisanej jako "duża", trwały 20 minut. Mimo moich nieśmiałych sugestii, że to może być solidnie duża paczka, pani uparcie ryła w kopertach A4. Wreszcie wyszła jednymi drzwiami, wróciła drugimi i z radością oznajmiła, że "Pani, przecież to jest worek!" i wręczyła mi (a konkretnie to TŻ-towi) plastikowy, pleciony wór, zawierający Complete Edition of Calvin & Hobbes. Kto chce mnie dotknąć? Niestety, paczuszka na razie spoczywa w samochodzie, bo nie za czytanie C&H mi tu płacą. Bawi mnie nieco w tej sytuacji dzielny Amazon, który na www podaje tracking paczki co do minuty. Oczywiście poza Polską, bo tutaj tracking się urywa (pani pocztowa nie zostawia śladów, co znakomicie ułatwia różne rzeczy, w tym znikanie przesyłek). Nieco, bo jak pomyślę, że mój piękny, 10-kilowy komiks mógłby powędrować w rączki pani pocztowej, to mi trochę zimno. Albo to efekt nadczynnej pracowej klimy.

No nie mogę się powstrzymać, C&H jest wydany prze-prze-przepięknie. Polskie cło wsadziło go w pleciony worek, Amazon - w karton, gruby papier i folię. W środku jest płócienno-kartonowe pudło, w którym są trzy oprawne w płótno i nibyskórę tomy. Każdy dodatkowo obłożony w papier. Niam.

Poniżej pierwowzór Hobbesa:

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 11, 2006

Link permanentny - Kategorie: Przydasie, Koty, Fotografia+ - Komentarzy: 3


10 lipca 2006

Chyba mnie coś przewiało w samochodzie. Czuję się tak, jakbym miała dwa razy więcej szyi.

Czy już mówiłam, że nienawidzę much i komarów? Much bardziej, bo nie dość, że mnie brzydzą, to jeszcze brzęczą. Latają nad głową, siadają na mnie, obijają się o szybę i wydają ten ohydny brzęk. Komarów się nie brzydzę, ale mnie swędzi, jak mnie pogryzą i się drapię. Przypominają mi, skubańcy, małe samolociki z kamikadzem, wziiiiium, kłuj, a potem na dwoje babka wróżyła - albo *plask* i krwawa plama, albo leci dalej, kłuć następną niewinną osobę, która pół nocy spędzi na drapaniu pogryzionej kostki, bo przecież nie da rady latem siedzieć całą noc pod kołdrą, żeby wystawały tylko uszy.

Czym zajmują się w wolnych chwilach młodzi informatycy? Przeglądają googla pod kątem tego, co to jest "przyżeganie" i "kłykciny kończyste", bogato komentując i zastanawiając się ("o, fuck"), czy oni to mają. W normalnych firmach podobno gadają o piłce nożnej i dzieciach.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 10, 2006

Link permanentny - - Skomentuj