Więcej o
reportaz
"Jak przestałem..." to trochę zbiorek felietonów o tym, do czego powinien być używany design, a nie jest, trochę też mały przewodnik po współczesnym wzornictwie. Że więcej warty dobrze zaprojektowany biletomat czy druczek na polecony niż "designerska" łyżka do makaronu, która "robi całą kuchnię". Świetnie napisany, należycie ironiczny, z doskonałą frazą (nie mogłam się powstrzymać, kilka zamieściłam poniżej), nie daje jednak recept na to, żeby świat był lepszy. Po szarości PRL-u, gdzie były rzeczy niezbędne, czasem "nawet ładne", wskoczyliśmy w projektowanie opakowań czipsów, farby ("Tajemnica gejszy" czy "Orszak faraona") czy bezpieczną pastelozę otoczenia. Czego mi zabrakło - więcej zdjęć; w tekstach pojawiają się opisy znanych lub mniej znanych projektów (plakatów, książek, urządzeń, samochodów), niektórych musiałam szukać w internecie.
Garść cytatów, wybór własny:
Do dzisiaj czuję się winny, ilekroć zdemoluję pudełko płatków, chociaż producent wyraźnie zaznaczył Hier öffnen.
*
Kilka lat wcześniej, w dekadencji PRL, można było drwić ze wszystkiego i wszystkich. Nagle przyszedł kapitalizm i wszyscy spoważnieli. Ogłoszono koniec ironii. Ironia była matką odstępstwa. Synonimem wyższości. Wyniosłości. Zarozumialstwa.
*
Jeśli projektom przypisać części mowy, to okładka Raportu [o stanie wojennym] jest rzeczownikiem. Wrogiem przymiotników (...) Rzeczownik wyraża zaufanie do czytelników. Przymiotnik maszeruje obok jak cień lub strażnik. Dopowiada, dociska, zaznacza. Dba, żebyśmy nie popełnili błędu w ocenie. Nie przeoczyli cech osoby lub rzeczy.
*
Bezosobowe formy: zrobiono, postawiono, spierdolono. Nikt nikogo nie złapano za czasownik.
*
Nad polskim projektowaniem wisi klątwa ładności.
*
Płynął z tego morał kolorystyczny: szarość to suma wszystkich podjętych decyzji. Na skali barw zajmuje miejsce nazywane "i tak wszystko jedno" ("wyjdzie na to samo").
*
Poszliśmy (...), żeby wysłuchać briefu (po co tyle pisać, lepiej się spotkać - jedno z ulubionych haseł klientów).
- Założenia projektu? - zagaił dyrektor czegoś tam państwowego. - Panowie, to wy jesteście artystami, proszę mnie nie pytać. Ma być ładnie.
Inne tego autora:
#40
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday April 23, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
panowie, 2015, reportaz
- Komentarzy: 7
W 2004 roku norweską opinią publiczną wstrząsają dwie brawurowe i brutalne akcje: napad na bank w portowym mieście Stavanger i kradzież obrazów Muncha z Narodowej Galerii w Oslo. Obu dopuścili się ludzie z tzw. gangu Tveity, założonego w latach 80. przez Jana Kvalena, eks-marynarza, ochroniarza i wyznawcy szczególnego kodeksu moralnego dla prawdziwych mężczyzn.
Dla odmiany nie jest to skandynawski kryminał, a reportaż. Wprawdzie przestępcy dokonują napadów, a policja ich ściga, znane nawet są nazwiska przestępców i policjantów, ale to dokładna analiza przyczyn powstawania w spokojnej Norwegii przestępczości zorganizowanej i powolnej odpowiedzi policji na to zjawisko. Mimo to jest napięcie. Autor, inteligent w okularach, spotyka się z Petterem R. Hansenem, mózgiem gangu z Tveity, który ma wiedzę pozwalającą na rozprucie bankomatu, przeanalizowanie systemu alarmowego czy kontakty umożliwiające dostęp do nierejestrowanej broni czy samochodów. Po drugiej stronie barykady stoi eks-policjant, Johnny Brenna, który latami śledził poczynania członków gangu, analizował "rynek" zbrodni, typował potencjalne cele i szukał dowodów, pozwalających na zamknięcie przestępców. Zabawne jest to, że mimo iż Brenna wie, kto stoi za napadami na banki, atakami na bankomaty i brawurową (choć naprawdę partacko przygotowaną) kradzieżą obrazów Muncha z Narodowej Galerii w Oslo, nie ma właśnie dowodów, żeby aresztować winnych.
Spokojna Norwegia nie była przygotowana na przestępców lepiej zorganizowanych wewnętrznie niż policja; dopiero po prawie 20 latach został utworzony paragraf pozwalający na ściganie za przestępczość zorganizowaną. W tym czasie Brenna zdążył przejść na emeryturę, a Hansen zaczął pracować jako operator dźwigu (chociaż po godzinach...). Oprócz wywiadów, historii napadów i dialogów policjanta ze złodziejem, autor dorzuca garść teorii na temat przyczyn przestępstw, od historycznych tez na temat frenologii do współczesnych.
J. mi pożyczyła, dziękuję.
#65
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday September 7, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, panowie, reportaz
- Skomentuj
Świat współczesnej Kołymy w dziennikach Hugo-Badera to świat nawet nie nad przepaścią, tylko już w przepaści. On się skończył, teraz trwa szabrowanie resztek tego, co zostało z lodowato zimnej krainy i czekanie na naturalną erozję. W tle wyprawy autostopem, bogato zakrapianej różnej jakości wódką, są historie ludzi, których zesłanie do obozu pracy dotknęło bezpośrednio (byli więźniami) lub pośrednio (dziećmi więźniów). To opowieści o miastach, które niszczeją przypadkiem bądź celowo, opuszczane przez ludzi. Dziennik nie jest nawet smutny per se, tragedie są ukryte pod opowiadaną historią. On jest tylko zupełnie bez nadziei.
Inne tego autora
#39
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday May 29, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, panowie, reportaz
- Komentarzy: 3
Zbiór historii, publikowanych wcześniej częściowo w różnych mediach, o tym, czemu państwa Mellerowie są zakochani w Gruzji. Historie o niespodziewanych przyjaźniach na całe życie, biesiadach, które ciągną się całymi dniami i kończą ciężkim kacem, przeplatają się z burzliwą i niełatwą historią współczesną. Bardziej podobały mi się historie Marcina, są mocniejsze i pisane świetnym językiem, mniej Anny - ale to po trosze kwestia tego, że nie jestem wielbicielką folkloru i nawet gruziński mnie nie zachwyca. Trochę zdjęć, trochę o jedzeniu, dużo o piciu, czemu Stalin jest nadal gruzińskim bohaterem i czy Kasia Pakosińska znalazła młodzieńczą miłość.
#18
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday April 3, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, panie, panowie, reportaz
- Skomentuj
Szczygieł, poza tym, że pisuje doskonałe felietony, ma to, o czym marzę - dom z ogrodem w Pradze[1]. Wprawdzie wynajmowany, ale taki bardziej na stałe, a do tego z pięknym oknem wychodzącym na ogród. W tym tomie jest kilka czeskich historii - o tym, jak Czesi reagują na śmierć, czemu rzeźbiarz Černy niekoniecznie chce być Czechem, jak to jest z tym ateizmem w Czechach i czemu Polacy lubią Czechów, a Czesi wręcz przeciwnie. Zgadzam się ze Szczygłem, że książka nie jest z gumy, ale warto było umieścić i felieton o Cimrmanie w tym tomie.
Pewnie to nic odkrywczego, ale następną wycieczkę do Pragi zaplanuję tak, by znaleźć wszystkie rzeźby Černego.
EDIT: O, choćby tak, korzystając z bloga Szczygła [link nieaktualny].
[1] Nie upieram się przy Pradze, ale zawsze chciałam mieć domy w różnych zakątkach świata. Żeby podróżować z małą walizką, a wszystko mieć na miejscu.
Inne tego autora:
#3
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday January 19, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, panowie, reportaz
- Skomentuj
To książka o tym, czemu moje marzenie pt. "Chcę mieć małą, śliczną restauracyjkę z dobrym jedzeniem, a przy tym się specjalnie nie narobić" jest całkowicie absurdalne i jak najszybciej powinnam o nim zapomnieć. Bo na poły autobiografia, na poły poradnik dla początkujących kucharzy opisuje przede wszystkim to, że praca szefa kuchni to nie plaża, a ciężka orka przez kilkanaście godzin dziennie bez weekendów. Że łatwo o nałogi, łatwo o wrogów, łatwo o złą decyzję, która będzie kosztować sporo - od utraty klientów, autorytetu do upadku całej restauracji. Polubiłam autora za soczysty język, szczerość i tupet. Nie wiem tylko, czy chciałabym zjeść w jego restauracji.
To nie jest książka kucharska. Można sobie jednak z niej wyłuskać namiary na kilku kultowych autorów książek kulinarnych i zrobić małą listę restauracji, które warto odwiedzić w Nowym Jorku (oczywiście, jeśli jeszcze istnieją, bo główny trzon książki to bogate w wydarzenia lata 80.).
#36
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday October 18, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, panowie, reportaz
- Komentarzy: 5