Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Jacek Hugo-Bader - Rajska dolina pośród zielska

Rosyjska dusza jest jak spaniel, który, nawet jak mu wesoło, ma mordę rozpaczliwie smutną.

Każde powiedzenie o Rosji i Rosjanach (chociaż w dalszym ciągu raczej należałoby mówić "Sowietach", bo Związek Republik Radzieckich żyje i ma się świetnie) jest prawdziwe. I że śmieszno i straszno jednocześnie, że bieda i ogromne pieniądze, że życie udawało się zupełnym przypadkiem i podobnym przypadkiem można było z dnia na dzień spaść na samo dno, że to kraj jeszcze bardziej na niby niż Polska. Gdzie łapówka i przymknięte oko jest ważniejsze od miliona paragrafów, które z kolei dalej funkcjonują wedle metody "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf".

Jackowi Hugo-Baderowi nie zazdroszczę warsztatu pisarskiego (chociaż jest świetny), nie zazdroszczę imponującej listy miejsc, w których był (bo, po prawdzie, to mnie tam nie ciągnie, poczekam, aż się Wschód ucywilizuje, choć może nie doczekam), ale zazdroszczę jednego - tej siły, która pozwala mu tam jeździć i wracać po nowe. Uporu, dzięki któremu może pisać o próbach jądrowych, wyniszczaniu Nieńców, katastrofie Konsomolca, zamkniętych miastach na Syberii, prawie że legalnych trasach przemytu narkotyków czy historii podmoskiewskich gangów z Luberca. I po każdym kolejnym felietonie o niewinnych (a są inne?) ofiarach niezabezpieczonych wybuchów jądrowych, o rosyjskiej mieszaninie niechlujstwa, obojętności, lenistwa i głupoty, o ludziach żyjących z groszowych zysków z transportu heroiny czy żyjących jak w średniowieczu mieszkańcach kręgu polarnego, zabijanych przez wódkę, jednak bardziej się boję niż mnie to śmieszy.

Warto przeczytać jako punkt odniesienia dla kryminałów Doncowej, Marininy i Polakowej.

#26

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 30, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, panowie, reportaz - Komentarzy: 2

« Pani M. - Odrobina Berlina na co dzień »

Komentarze

stone

Dzięki za sugestię - dopisane do listy. A ja polecam "Białą gorączkę" tego samego autora (jeśli nie czytałaś oczywiście - szybki gugiel niczego nie znalazł). To dopiero jest jazda bez trzymanki. Bo ten Wschód choć trochu straszny, to jednak ciekawy na swój sposób. ATSD, to jakoś tak się zamemiłem, ze usłyszawszy "Jacek Hugo-Bader" od razu mam gotowy odzew "Chłopcy z motylkami" (bo to dobry reportaż był).

Zuzanka

Biała gorączka leży na półce i czeka. Pewnie za pół roku przeczytam z moim tempem.

Skomentuj