Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Emma Straub - Lato na Majorce

Rodzina Postów - Franny i Jim, małżeństwo z 35-letnim stażem, 28-letni syn Bobby z 40-letnią dziewczyną Carmen i 18-letnia Sylvia, która właśnie skończyła szkołę - oraz zaprzyjaźniona z nimi para gejów - Charles i Lawrence - jadą na wspólne wakacje na Majorkę. Dwa tygodnie w wygodnej willi z basenem, pod Palmą, wypożyczonej od wspólnej znajomej Franny i Charlesa, wydają się wakacjami idealnymi. Szybko okazuje się, że jednak nic nie jest idealne. Jim zdradził Fran z młodziutką stażystką z pracy, co zaowocowało zwolnieniem Jima; dla 60-latka można to oznaczać tylko bezrobocie. Oraz zapewne rozstanie, bo prawie 60-letnia Fran nie potrafi sobie ze zdradą męża poradzić. Bobby zamiast kariery w nieruchomościach narobił długów i zamierza prosić rodziców o spore wsparcie finansowe, nie wiedząc o ich problemach, dodatkowo wstydzi się nieco swojej dziewczyny, bo wszyscy traktują ją jak kuguara. Charles i Lawrence starają się o adopcję, ale mimo długiego związku nie są siebie pewni, zwłaszcza że Charles głównie troszczy się o Franny i tylko o jej uwagę zabiega. Najprostszy plan ma Sylvia - zapomnieć o szkole średniej, przygotować się mentalnie na nowe życie na studiach, poduczyć hiszpańskiego i stracić dziewictwo. Kiedy na pierwszą lekcję przychodzi przystojny Joan, plan wydaje się całkiem prosty.

Problemów z tą książką jest kilka. Przede wszystkim to nie jest ani lekka powieść wakacyjna, obiecywany humor jest klasy niskiej (np. Franny idzie na lekcję tenisa z przystojnym bożyszczem sportowym sprzed lat, a lekcja szybko sie konczy, kiedy uderza się rakietą w głowę i traci przytomność, a groźnie wyglądający wytatuowani motocykliści okazują się sympatycznymi lekarzami na wakacjach), a największy akcent jest położony na konflikty. Niby jest trochę sielskości - piękne pejzaże, małe zaciszne restauracyjki, Franny - doskonała kucharka - co chwila przygotowuje uczty, ale na każdym kroku wychodzi ze wszystkich małostkowość. Gorzej - wszyscy są przerażająco nudni. Dwa tygodnie mijają, jedna para się rozstaje, druga ze sobą zostaje, Sylvia osiąga cel (chociaż całość raczej przypominała historię z Bravo), panowie zostają wybrani do adopcji, wszyscy wracają do Stanów, oklaski przy lądowaniu.

#54

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 26, 2016

Link permanentny - Tagi: 2016, beletrystyka, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Elena Ferrante - Historia ucieczki / Historia zaginionej dziewczynki

W trzeciej części Elena - młoda mężatka, publikuje odważną książkę, rodzi dwie córki, po czym wraca do swojej młodzieńczej miłości - Nina, dawnego kochanka Lili. Zostawia dla niego męża, wraca do Neapolu, odważnie - jak na przełom lat 60. i 70. - prowadzi rodzinę patchworkową, współdzieląc opiekę nad córkami. Niestety, Nino nie dość, że nie zostawia swojej żony i dzieci, to jeszcze jest niewierny w zasadzie z kimkolwiek. Po części dzięki temu Lena wraca do przyjaźni z Lilą, zwłaszcza że obie, prawie jednocześnie, zachodzą w ciążę i rodzą córki - Immę i Tinę.

Część czwarta - ostatnia - była dla mnie rozczarowaniem. Dygresyjna narracja nie przyniosła wyjaśnień - skupiła się na polityce w dzielnicy, śmierci braci Solarów, aresztowaniu "terrorysty" - przyjaciela z dzieciństwa, Pasquale'a. Nie wiadomo, czemu nagle Lila zniknęła, nie wiadomo, jaki los spotkał jej młodszą córkę. Wiem, autorce wolno tak prowadzić opowieść, jak chce, ale mnie - jako czytelnikowi - wolno pozostać z poczuciem braku fabularnego.

Inne tej autorki tutaj.

#46-#47

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 31, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panie, włochy - Skomentuj


Elena Ferrante - Genialna przyjaciółka / Historia nowego nazwiska

Wielorodzinna saga kilku rodzin z przedmieść Neapolu, a głównie dwóch dziewcząt urodzonych w sierpniu 1944 roku - Eleny i Lili. Startowały z tego samego miejsca, Lila miała nawet większą umiejętność pozyskiwania wiedzy, ale mniej chętnych do marnowania pieniędzy na naukę rodziców, więc to Lena skończyła szkołę, poszła na studia i wydała książkę. Lila została "w dzielnicy" - w warsztacie szewskim ojca, potem szybko wyszła za mąż za lokalnego aspirującego bogacza, co niekoniecznie okazało się mniejszym złem. W "Genialnej przyjaciółce" akcja kończy się na ślubie Lili, a "Historia..." przechodzi do ucieczki Lili z miłością jej życia, Nino.

Trudno mi traktować poszczególne tomy jako oddzielne książki - cała tetralogia (o pozostałych dwóch tomach niebawem) to jedna historia: od dzieciństwa obu dziewcząt do nagłego zniknięcia już 60-letniej Lili, które Elena dygresyjnie wyjaśnia. Losy obu kobiet się przeplatają - kochają się w tych samych mężczyznach, obie źle wybierają, mimo bagażu urodzenia przebijają się przez trudną historię Włoch lat 50. i 60. - odradzający się faszyzm, ruchy robotnicze, feminizm, kamorrę. Podział jest zaznaczony przez narratorkę - Elena, ta "dobra", zawsze czuła się cieniem Lili, tej "złej" - inteligentnej, niepokornej, często krzywdzonej, nie umiejącej sobie poradzić sama z sobą, z chorobą psychiczną siedzącą gdzieś z tyłu głowy. Mimo pozornej lekkości (dziewczęta, miłości, rodzina), to nie są łatwe historie - wielopokoleniowa przemoc, dziedziczona nienawiść czy podrzędna rola kobiet w życiu, wielokrotnie wiążąca się z szeroko pojmowanym prostytuowaniem się, tylko żeby przeżyć.

Inne tej autorki:

#39/40

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 14, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panie - Skomentuj


Shirley Jackson - Poskramianie demonów

Małe miasteczko w Vermont. Tym razem rozbudowana ilościowo rodzina: roztargniona matka (zajmująca się domem i dziećmi), ojciec - profesor wyższej uczelni, czwórka dzieci - Laurie (11 l.), Jannie (8), Sally (5) i Barry (2) oraz domowe zwierzęta przenieśli się z za małego domu do większego. Niespecjalnie celowo, tylko tak wyszło, kiedy okazało się, że sprzęt sportowy nie mieści się w szafie. A potem lawina ruszyła, w efekcie czego zamieszkali w dużym, kilkunastopokojowym domu z krzywym filarem.

Jak w przypadku "Życia" odczuwałam sporą irytację, tak tu głównie odczuwam rozbawienie - przeprowadzka dopiero mnie czeka. Wiadomo - trzeba wziąć poprawkę na szowinistyczne lata 50., kiedy udział męża w czymkolwiek ograniczał się do palenia cygar i wypisywania czeków. Moja ulubiona scena - żona dowiaduje się, że ma odwiedzić ich dom znajoma męża, pedantka i elegantka, więc sprząta, niszcząc resztki manicure i stosując urocze techniki pasywno-agresywne. Sporo pysznych cytatów i trafnych spostrzeżeń o obu tomach można znaleźć na blogu absolutnienieperfekcyjnej.

Inne tej autorki tutaj.

#39

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 21, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, beletrystyka, panie - Skomentuj


Douglas Coupland - JPod

Marzec, a ja już mam kandydaturę na największe książkowe rozczarowanie roku. Bo to nie jest zła książka, bynajmniej. Są doskonałe sytuacje, jest groteska i absurd, autor ma niesamowite ucho do korpo-bełkotu, potrafi zbudować i napięcie, i ładnie z niego wyjść, tylko...

Tak jak w "Poddanych Microsoftu" jest zachwyt erą start-upów, poczuciem, że można wszystko, z przyjemnością, a do tego nagle mogą pojawić się niebagatelne pieniądze, tak tu jest epoka wypalonych dzieci korporacji. W firmie tworzącej gry komputerowe pracuje grupa nieco autystycznych nerdów (zebrana w jednym kubiku tylko dlatego, że ich nazwiska zaczynająsię na literę "J"), z dziwactwami i przyzwyczajeniami, z nałogami i niesamowitą umiejętnością prokrastynacji, która wykształciła się jako walka z firmowymi absurdami (typu wsadzenie postaci wesołego żółwia do zręcznościowej gry z jazdą na deskorolce czy przerobienie tej gry na przygodówkę fantasy, na szczęście już bez żółwia). Ethan, główny bohater, ma też pokręconą rodzinę - matkę hodującą marihuanę, której zdarza się przypadkowo doprowadzić do śmierci dealera bądź zamieszkać w lesbijskiej komunie, ojca - aktora statystującego w kolejnych filmach i czekającego na rolę mówioną czy wreszcie brata, agenta nieruchomości, przypadkiem zaplątanego w handle narkotykami i przemytem ludzi. I jak byłam skłonna zaakceptować ten świat z jego umownością, brakiem konsekwencji prawnych i nieprzewidywalnością, tak wprowadzenie samego autora, Złego a Demonicznego Douga Couplanda, jako jednego z bohaterów, dodatkowo w roli deus ex machina, uważam za chwyt słaby i wskazujący na to, że autor nie ogarnął kwestii poprowadzenia akcji i zakończenia książki. A to ratuje Ethana z bezdroży chińskiej prowincji, a to wysyła go do sklepu po buty, kiedy reszcie jego rodziny i przyjaciół proponuje intratny biznes, wyśmiewając się potem ze swojego bohatera, że stracił okazję. Głupie, toporne, może o klasę lepsze niż "a potem się obudził" i kompletnie zaburzające działanie świata opisanego.

Drugą, chociaż mniejszą, wadą książki jest sztuczne rozdęcie przez wklejone między rozdziałami dodatki - kilka stron maili spamowych, 41 stron rozwinięcia liczby pi chyba do 10 tys. miejsc po przecinku, lista angielskich słów trzyliterowych akceptowanych w scrabble, fragmenty zabaw, jakimi załoga JPod-a zajmowała się w czasie pracy itp.

A szkoda, bo był potencjał. Mam poczucie, że dostałam półprodukt.

Inne tego autora: tu.

#25

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 6, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Zośka Papużanka - Szopka

Błędy powielane z pokolenia na pokolenie, powtarzanie destrukcyjnych zachowań, tradycja ujęta w najgorszy możliwy sposób - to rodzina u Papużanki. Nowe, PRL-owskiej pokolenie Dulskich, z pyskatą, wiecznie niezadowoloną matką, cichym i nieśmiałym ojcem, synem-wiecznym młodzieńcem i sadystą oraz córką, która od zawsze chce zapobiegać konfliktom. Świetne językowo, przeraźliwie przygnębiające fabularnie. I ja, i Ty powtarzamy te schematy. Niekoniecznie z takim natężeniem, ale to cały czas w nas siedzi. Niedzielny sznycel, a teraz sobie idźcie, bo już się na siebie napatrzyliśmy; rozmowy nad głową dzieci, pełne czasem w ogóle nie zawoalowanych obelg. Zmienna narracja, przeskakiwanie między pokoleniami i latami w historii rodziny nie przynosi katharsis, na katharsis jest za późno o kilkadziesiąt lat.

Inne tej autorki:

#83

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 13, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, panie, beletrystyka - Komentarzy: 4