Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Michał Witkowski - Fynf und cfancyś

Tores- świadkiem, że ten tom Witkowskiego leżał na mojej szafce przy łóżku od kilku lat. Trzy razy zaczynałam, ale to nie tak, że to jest zła książka, ale to książka ciężka i dość ponura, mimo komediowego sztafażu. Tytułowy “fynf und cfancyś” to nastolatek z Konina, który w latach 90. zwiał z Polski na oazowej wycieczce do Austrii, żeby zostać pracownikiem seksualnym, bo w Austrii można zrobić na tym niezłe pieniądze. I rzeczywiście - pracowity i obdarzony hojnie przez naturę (ponownie patrz tytuł), ma wzięcie. W przeciwieństwie do Dianki, drugiej bohaterki książki, której się nie powodzi, bo jest leniwa, a zarobione pieniądze wydaje na ciuchy, biżuterię i słodycze, przez co często ląduje na ulicy, pobita, głodna i skrzywdzona. Mimo to Dianka (nastoletni Milan) wcale nie chce wracać do rodzinnej Słowacji, bo na krótką metę cieszy go ocieranie się zachodni blichtr, luksusowe zakupy i okazjonalne bycie utrzymankiem, chociaż ceną czasem jest przemoc, życie z dnia na dzień, ropiejące rany na obtartych stopach i brak posiłku.

Jakkolwiek opisy degeneracji zachodnich środowisk homoseksualnych w latach 90. są dość zabawne, tak Witkowski opisuje przerażający świat, w którym 18-latek jest już zużytym towarem, z kilkoma setkami partnerów na koncie, często zakażony, uzależniony od alkoholu i narkotyków, wyjęty poza nawias społeczny, bez żadnego wsparcia. W oczach bohaterów to, przynajmniej deklaracyjnie, świetna zabawa; z perspektywy matki nastolatki - już nie za zbytnio. To, czego mi zabrakło, to spójności fabuły, bo narracja skacze po różnych wydarzeniach, czasem po kilku rozdziałach przyznając, że coś było zmyślone i niekoniecznie we wszystko trzeba wierzyć. Świetne językowo i poznawczo, ale nie koniecznie do powtórzenia.

Inne tego autora.

#145

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 7, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom VI)

Szósty tom podzielony jest na trzy części. Po wydaniu pierwszego tomu brat nieżyjącego ojca autora próbuje zablokować wydanie tomu drugiego oraz grozi procesem, twierdząc, że opis śmierci ojca i demencji babki, prawdopodobnie wspartej alkoholizmem, jest nierzetelny i kłamliwy, a cała książka jest paszkwilem na rodzinę Knausgårdów. Karl Ove miota się między podcinającymi skrzydła oskarżeniami, problemami z dzieleniem czasu między rodzinę a pracę (oraz sensowność kontynuowania pisania w zestawieniu z bardzo negatywnym odbiorem tego, co już napisał). Nie powiem, że nie zatykałam sobie ust, żeby nie mówić co chwila “a nie mówiłam”, kiedy do autora dotarły konsekwencje tego, że nie żyje w próżni i nadszczere opisywanie swojego życia ma wpływ na innych - rodzinę, znajomych, przyjaciół. Ba, stają się oni pełnoprawnymi recenzentami biografii i mogą zarzucić kłamstwo bądź wejść na drogę sądową.

Część druga to ogromny esej o Adolfie Hitlerze, o tym, co sprawiło, że z bitego przez ojca nastolatka stał się skrajnie egoistycznym kontestatorem mieszczańskiego porządku i dał sygnał do Holocaustu. To nie do końca jest analiza biografii przywódcy Trzeciej Rzeszy, fakty z jego życia przeplatają się rozważaniami o Zagładzie, normalizacji przemocy, konflikcie między “ja” a “my” i w literaturze, i w życiu, o paralelach między życiem Knausgårda i Hitlera, dojściu do sytuacji, w której mord Breivika na wyspie, która wyglądała identycznie jak rodzinna wyspa autora, był dla terrorysty jak najbardziej usprawiedliwiony i logiczny. Uczciwie przyznaję się, że pominęłam ładne kilkadziesiąt stron dywagacji o literaturze i sztuce - Joysie, Mannie, Hamsunie, Celanie, Prouście, Kafce, Biblii itp. - gdzie autor popisuje się erudycją na temat “ja” literackiego, metatekstualności, wzajemnego nawiązywania do siebie, analizuje swój odbiór sztuki i opisuje rolę sztuki kiedyś i teraz, jej ponadczasowość i przeterminowanie. Jakkolwiek doceniam ogrom wysiłku włożonego w research (ogromna i ciekawa bibliografia do tej sekcji) i napisanie tego bloku tekstu w sposób spójny, zdecydowanie na korzyść byłoby wyjęcie go z cyklu albo przynajmniej znaczne skrócenie.

Trzecia część - chronologicznie nakładająca się z czasem pisania tomu 6, to trudna i intymna opowieść o chorobie psychicznej żony autora, Lindy. Trójka małych dzieci, żonglowanie obowiązkami domowymi, praca wymagająca albo odosobnienia do pisania, albo wyjazdów na spotkania, na to wszystko nakłada się załamanie nerwowe Lindy, która wpada w bezdenną otchłań depresji i nie wychodzi miesiącami z łóżka, po czym - po wyjściu z letargu - nie jest w stanie wyhamować i dla odmiany wpada w fazę manii. Na obu biegunach wszystko spada na Karla Ove, który drastycznie ogranicza pisanie, rezygnuje z zawodowych spotkań, żeby zająć się dziećmi ze wsparciem obu babć. Jakkolwiek współuczestniczenie w chorobie partnera nie jest łatwe, w dalszym ciągu podtrzymuję swoją obserwację, jak bardzo przykrym partnerem był autor - wymagającym, nieustępliwym, skupionym na sobie. Skrzętnie wylicza swoje aktywności, obserwuje każde zaniedbanie Lindy, jej “nic nie robienie”, zakupoholizm, spotkania z przyjaciółkami, niezborność domową, unikanie obowiązków. Pali przy niej, nawet kiedy Linda jest w ciąży, bo zależy mu na własnej wygodzie, wszak pół dnia nie palił, wielkie poświęcenie. Kiedy umiera ojciec Lindy, nie ma dla niej żadnej zrozumienia, wymaga potraktowania sytuacji jako normalnej i pozostania w codziennym kieracie, dopiero podczas pisania dociera do niego, jak bardzo nieludzki był i jak w analogicznej sytuacji Linda pozwoliła mu na zajęcie się sobą i przechorowanie odejścia ojca. Z perspektywy czasu finał, jaki dopisało życie - rozstanie z Lindą - zupełnie nie dziwi.

Akcenty polskie: żebracy są “na pewno z Europy Wschodniej”, sądząc po akcencie i ubiorze, zaś Gombrowicz Wielkim Pisarzem Był.

6 tomów, ponad 4300 stron. Wspominałam kiedyś, że przeczytałam głównie dlatego, żeby porównać sobie obraz własny autora ze wspomnieniową książką jego eks-żony, która opisuje ich związek ze swojej perspektywy. Czy żałuję czasu na czytanie? Nie, aczkolwiek bez szkody można było skomasować całość do czterech tomów, wycinając dygresje.

Inne tego autora tutaj.

#137

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 15, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, biografia, panowie - Skomentuj


Jaroslav Rudiš - Aleja Narodowa

Tytułowa Aleja Narodowa to miejsce rozpoczęcia Aksamitnej Rewolucji w 1989 roku, hasło oczywiste dla każdego Czecha, podobnie jak u nas Stocznia Gdańska. Byli tam wszyscy Prażanie, był tam Vandam, który nie przeskoczył przez płot, ale wymierzył słynny pierwszy (i zaraz po nim drugi) cios. Jakbym miała porównać pierwsze wrażenie, to jest to czeska Wojna polsko-ruska, tyle że cała walka odbywa się w głowie narratora, który - po latach od wydarzeń, samotny, odcięty od syna i żony, unikający brata - krąży po swoim osiedlu z widokiem na las, jest stałym bywalcem baru “Północnego” i nikomu nie zrobi krzywdy, chyba że musi udzielić “lekcji o życiu”, to wtedy tak. Nikogo nie nienawidzi, ani Niemców, ani Polaków, ani Czarnych, ani Czechów, pod warunkiem, że nie robią dymu. Jego życie jednak nie do końca poszło w dobrym kierunku (patrz odseparowana żona, syn i brat), może dlatego, że - jak ojciec, który zniszczony rakiem popełnił samobójstwo, czy jak matka, która coraz bardziej odklejona od rzeczywistości, odeszła do lasu - nie umiał sobie poradzić ze swoim dziedzictwem rzymskiego legionisty. Finał krótkiej nowelki jest nagły i zmienia zupełnie wymowę całości, zwłaszcza kiedy narrator zaczyna analizować, po której stronie niepokojów w Alei był i czy jego udział w walce był patriotyzmem.

Inne tego autora tutaj.

#132

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 19, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom V)

Kolejny, mniej więcej chronologiczny kawałek życia Karla Ove - mozolne przejście przez Szkołę Pisania i studia, alkohol i imprezy, trudne początki pisarskie, pierwsza poważna dziewczyna, pierwsza żona, pierwsza książka. Niestety, im dalej autor zagłębia się w swoje życie i przeżywa kolejne rozczarowania - bogdanka wybiera jego brata, studia sprawiają trudność, złe decyzje pod wpływem alkoholu, przypadkowa i nie przynosząca nawet chwilowej przyjemności zdrada, sława skandalizującego debiutu - tym większe poczucie zażenowania mnie ogarniało. Z jednej strony doceniam pewną szczerość, to nie jest pełna samozadowolenia opowieść o tym, co się w życiu udało, z drugiej nie mogę się oprzeć poczuciu, że jest to poza i ma na celu wywołanie konkretnego efektu. Współczucia? Politowania? Przekroczenia granic tego, co intymne a dotyczące nie tylko autora? Nie wiem, ale na pewno łapię się na to, bo mimo niechęci przewracam strony i czytam z zainteresowaniem. Problematyczne jest to, że Knausgård z taką samą otwartością potrafi pisać o swojej erekcji, jak i o chorobie psychicznej wujka, śmierci i pogrzebie ojca, smrodzie pijanej babci, pocięciu sobie twarzy z powodu wyobrażonego odrzucenia, czy cyzelowaniu pół strony tekstu przez kilkanaście godzin, żeby uznać, że jednak nie napisał nic wartego publikacji.

Mimo że tom opisuje dorosłość Knausgårda, cały czas znać silny wpływ postaci ojca, z którym autor się nieustająco porównuje. Przerażający jest opis powrotu do domu z wakacji tuż przed studiami, kiedy spłukany Karl Ove usiłuje dostać się na rodzinną wyspę, dzwoni do ojca, a ten odmawia mu nawet wpuszczenia do domu, bo nie zapowiedział z wyprzedzeniem wizyty, nie wspominając o wsparciu finansowym czy chociaż przenocowaniu i nakarmieniu syna. Sceny, kiedy syn błaga ojca, żeby ten pojawił się na jego ślubie i płacze, kiedy ten odmawia, a jednocześnie odczuwa ulgę, bo boi się, jak bardzo niestosownie ojciec-alkoholik mógłby się zachować, są jednymi z mocniejszych tego typu scen w literaturze, chociaż myślałam, że po opisie okrucieństwa i przemocy w stosunku do synów w poprzednich tomach, już mnie tu nic nie zaskoczy. Nie dziwi zupełnie reakcja tej części rodziny (jedynej w Norwegii o takim nazwisku), która odcięła się od pisarza po publikacji tego i poprzednich tomów.

Inne tego autora tutaj.

#130

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 15, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie, biografia - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Rachel Cusk - Życie na wsi

Stella pakuje pretekstową walizkę, wysyła listy: do pracodawcy z wymówieniem, do rodziców ze zrzeczeniem się własności mieszkania, wreszcie do męża, z informacją, że odchodzi i że ma jej nie szukać. Dociera na wieś, gdzie - jak się okazuje - podjęła pracę jako opiekunka niepełnosprawnego nastolatka. Niestety, nie jest do tego w ogóle przygotowana - nie ma odpowiednich ubrań, niespecjalnie umie się porozumieć ze swoją pracodawczynią, wreszcie zawodzi nawet na poziomie spełniania wymagań, nie mając prawa jazdy, niezbędnego do sprawowania opieki. Po kolei odkrywa też przed czytelnikiem swoje motywacje, które skłoniły ją do odcięcia się od stabilnego życia i władowania się w życie rodziny Maddenów.

Nie do końca zrozumiałam wymowę tej powieści, z jednej strony ironicznej - Stella celnie punktuje powierzchowność życia zamożnych właścicieli ziemskich, z drugiej farsowej - bohaterka zachowuje się idiotycznie, cudem tylko wychodząc cało z sytuacji (poparzenie słoneczne, nadużycie alkoholu, prowadzenie samochodu za pomocą nawigowania przez nastolatka, który “wie”, jak się jeździ, bo patrzył, jak ktoś prowadzi itp.). Czytając, odczuwałam zażenowanie i czasem fizyczną przykrość, nie mogąc chwycić bohaterki za rękę, zanim zrobi coś głupiego. Nie złapałam natomiast tego zapowiadanego humoru, pastiszu i groteski.

Inne tej autorki tutaj.

#129

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 14, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panie - Skomentuj


Tatiana Țîbuleac - Lato, gdy mama miała zielone oczy

Alex skończył szkołę i planuje wyjechać z kolegami na lato do Amsterdamu - łatwo dostępna marihuana i seks, nęcące. Zgadza się jednak spędzić z matką ostatnie wspólne wakacje na francuskiej wsi, mimo tego, że matki serdecznie nienawidzi. A ma za co - po śmierci młodszej siostry matka zapadła się w siebie i przez kilka miesięcy w stanie prawie katatonicznym nie reagowała na jakiekolwiek potrzeby dorastającego wtedy syna, który, również w ciężkiej żałobie, nie radził sobie z emocjami. Nienawiść powoli się rozwiewa, kiedy okazuje się, że matka ma szybko postępujący nowotwór i chce spędzić z synem ten krótki czas, który pozostał jej do końca. Narracja Alexa-nastolatka, który uczy się odpowiedzialności i poznaje swoją przyszłą żonę, przeplata się z narracją Alexa-dorosłego, samotnego artysty po wypadku, który wspomina to lato jako najpiękniejsze w życiu. Sporo niedopowiedzeń, dużo wzruszeń i emocji w trakcie lektury.

#128

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 8, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panie - Skomentuj