Jaka zima? Piękna złota jesień, fotki dawaj.
Nie wiem, na czym to polega, ale Twoje zdjęcia są zawsze ostre - mam b. wolne łącze, co odbija się na jakości grafiki, z wyjątkiem Twoich zdjęć.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Bo zima za progiem, jak wspomniałam. Dalej mi nie przechodzi irytacja na okoliczności przyrody, głównie dlatego, że przeczytałam wczoraj notkę na blogu Smitten Kitchen. I zżera mnie. Już mnie zeżarło, o. Dzisiaj chcieliśmy wyprowadzić żuczka na dłuższy spacer, połączony z zaawansowaną konsumpcją, oglądaniem świata, karmieniem w plenerze i ogólnie oswajaniem świeżego powietrza. Deszcz, 9 stopni, spod ciągle spadającej czapki wystaje nos, a fakt okutania ruchliwych łapek budzi słuszną irytację. Zamiast leniwej rundki po okolicach Starego Rynku szybkie śniadanie w Chimerze.
Najbliższe miesiące oznaczają, że jedyną formą miejskiej rozrywki weekendowej będą krótkie wycieczki zwiadowcze, polegające na przemieszczeniu się samochodem z ciepłego miejsca A do ciepłego miejsca B bądź konieczność owinięcia się w potworną porcję przyodziewy. Szalika mi dzisiaj brakowało, koszmar. A tu na samej Wrocławskiej i Wronieckiej odkryłam kilkanaście wartych uwagi restauracji - czeską, bretońską, włoską czy indonezyjską, nie wspominając o kawiarniach. Niektóre z ogródkami, o których mogę zapomnieć do wiosny. Jak mawia P., szału nie ma. Zostały mi śliwki i dynie ozdobne. I jeszcze kilka zachodów słońca, zanim zacznie zachodzić na tyle wcześnie, że słońce nie zdąży przejść do kuchni.