Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[15.09.2020]
Bo skarżyłam się, że nie ma wiewiórek na Cytadeli, nieprawdaż? W lipcu podjęłam nieudaną próbę, kiedy to tuż po wejściu na Cytadelę przepłoszył mnie rzęsisty (i jak mam na myśli rzęsisty, to taki, że wszystko płynęło, mokra byłam do majtek) letni deszcz. Za to pewnego jesiennego popołudnia, kiedy od późnych róż przeszliśmy do Ogrodu Kwiatów, znienacka, w złotej godzinie, wyskoczyło na mnie stado wiewiórek. Bardzo szczęśliwym człowiekiem byłam tamtego popołudnia.
GALERIA ZDJĘĆ (również z wiosny).