Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Nigella Lawson - Nigella Ekspresowo

Pierwszą wadą książki (w ogóle większości książek bogato ilustrowanych) jest to, że śmierdzi farbą, a nie jedzeniem. Drugą wadą jest ohydne tłumaczenie. Zdaję sobie sprawę, że ciężko się na polski tłumaczy książkę z angielskiego, bo tam autor zwraca się do czytelnika w drugiej osobie i że warto taki styl zachować. Tyle że u nas to nie brzmi. Dodatkowo angielskie językowe kalki źle się sprawdzają po polsku. "Potrząsaj jak szalona słoikiem z sosem"? Proszę.

Na plus - redaktor/tłumacz/wydawca podjął próby sprawdzenia dostępności składników w Polsce i za to mu chałwa. No i na ogromny plus zdjęcia - nie samych potraw (które są oczywiście bardzo dobre i dużo), ale Nigelli. Przepisy przyjazne, zwłaszcza że rzeczywiście w większości przypadków ekspresowe bądź możliwe do przygotowania w krótkich partiach, kiedy akurat ma się chwilę czasu przed czy po pracy.

W roli absolutnej wisienki na czubku - prześliczna wyklejka wewnętrzna okładki i bloku książki, zawierająca zdjęcie spiżarni. Zastanawiam się, czy szeroka reprezentacja produktów polskich (Cabbage salad z Krakusa, Żurawinówka Lubelska, Ćwikła Rebek z chrzanem, cytrynowe galaretki w czekoladzie z Goplany czy w końcu gryczany miód pszczeli) to ukłon w stronę polskiego wydania, czy efekt aktywności polskiej emigracji na rynku brytyjskim.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 17, 2009

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: 2009, kulinarne, panie - Komentarzy: 6

« Względność - PRL (3/4) Władysław Krupiński - Zachłanność mordercy »

Komentarze

iskanna

Nad tym samym się zastanawiałam. Tym bardziej, że w przepisach nie znalazłam tych polskich składników.

Cot

A może to zdjęcie występuje tylko w edycji polskiej?

Prunnella

ja tam wolę przepisy Olivier. Uwielbiam patrzeć i słuchać Nigelli, ale jej przepisy jakoś do mnie nie przemawiają.
A te smażone batoniki Bounty brrrrrrrrr

Theli

Chcesz zobaczyć źle przetłumaczoną książkę kucharską? Mam taką o czekoladzie, pięknie wydana, kredowy papier, śliczne zdjęcia, a wśród składników królują ,,chipsy czekoladowe'' - do tej pory nie wiem, co to jest.

Kaczka

Sprawdzilam w oryginale. Ta sama wklejka z cwikla :-)

Zuzanka

Kaczko, dzięki :-) Tak się spodziewałam, że raczej nie dopasowywali wklejki do rynku, ale i tak zabawne.

Skomentuj