Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Marta Gessler - Kwiatostan

Przekartkowałam, bo trudno to nazwać czytaniem, u sąsiadów podczas podlewania kwiatów. Na plus - ładne zdjęcia i rada: fotografuj kwiaty. Na minus - reszta. Dawno nie widziałam tak manierycznie napisanej książki o kwiatach, tworzeniu bukietów i szeroko pojętej estetyce. Nie licuje mi zestaw pretensjonalnych sformułowań, rozpływanie się nad własną osobą i odnajdywanie cudowności każdej czynności z dość miałkim efektem, jakim jest ten album.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 3, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, panie, fotografia - Komentarzy: 16

« Nie wierzę w przypadki - Piątek, dzień jesiotra (3) »

Komentarze

Agg

To zupełnie tak samo jak jej przepisy kucharskie w Wysokich Obcasach: pretensjonalnie opisane, jakieś ładne zdjęcie, treści malutko, ciekawych przepisów jeszcze mniej.

Zuzanka

Jeszcze w przypadku jedzenia zdarza się jej pokazać coś cennego (jakieś fajne połączenie składników czy chociaż pomysł na spojrzenie inaczej na coś znanego). A tu – egzaltowany zachwyt faktem, że rośliny mają korzenie czy że wazon inaczej wygląda, jak się go owinie metalową siatką czy kolorową folią, dodatkowo oblepiony poetycznymi sformułowaniami o istocie bytu.

wonderwoman

nie lubie jej. egzaltowany babsztyl…

aph

czyli to jest tak, że jak ludzie podlewają kwiatki i dokarmiają koty wyjechanych znajomych,
to w między czasie buszują im po półkach z książkami?!

Zuzanka

Oczywiście (a kot, który ze mną podlewa, buszuje po całym mieszkaniu). Ja nawet swoich opiekunów kocich zachęcam do buszowania (i zdecydowanie wolę, jak mi ktoś buszuje w książkach niż potencjalnie w komodzie z bielizną ;-)). Kiedy chodzę catsittować kota sąsiada z bloku obok, uzupełniam zaległości z Agathy Christie z jego kotami na kolanach.

aph

ja mam bardziej intymny stosunek do księgozbioru niż do bielizny ;).
ale może to tylko ja.

Zuzanka

Przyznam, że to mnie dość zaskoczyło. Wśród znajomych mam tak, że pierwszy kontakt nawiązujemy zwykle przez wzajemne obwąchanie półek z książkami. Ja zwykle nie oprowadzam ludzi po domu (bo też i nie ma aż po czym oprowadzać), ale objaśniam, że tu kryminały, tu beletrystyka, tu sf, tu komiksy, tu tamto i owamto, czujcie się jak w domu. I dopóki mi znajomi pożyczone książki oddają, a podczas czytania nie zakładają plastrem boczku, to dla mnie jest w porządku.

aph

a widzisz – oprowadzasz, czyli jednak kontrolujesz dostęp.

ale żeby się tak do końca wytłumaczyć: – mniej by mnie obeszło, gdyby ktoś znajomy trafił na kompromitującą parę majtek, niż gdyby odkrył jakąś skrzętnie ukrytą kompromitującą literaturę w trakcie takiego buszowania ;)

Zuzanka

Ale tylko za pierwszym razem, żeby uprzedzić pytania „a gdzie masz to i to”. Poza tym ja nie mam ukrytej kompromitującej literatury, tym bardziej skrzętnie.

aph

„a widzisz – oprowadzasz, czyli jednak kontrolujesz dostęp.” <- że po książkach i do ksiażek

aph

jak to nie masz?! naprawdę?! :/

Zuzanka

No tak – zasadniczo książki są dość integralną częścią mojego domu i rzucają się w oczy. Bardziej niż wszystko inne.

Zuzanka

No nie mam, a przynajmniej nie przychodzi mi do głowy nic, co podpada pod kompromitujące. Wuj Oswald? Ania z Zielonego Wzgórza? Biblioteka Gazety Wyborczej?

aph

ja mam harrego pottera w drugim rzędzie za feynmanem, którego i tak nikt ze znajomych nie chce przeglądać ;). czy harry potter jest kompromitujący?

Zuzanka

Dla mnie nie bardzo, acz nie czytałam. Mam chyba pierwszy tom z promocji Coca-coli, bo rozdawali. O, „Samotność w Sieci” to by była kompromitacja. Totalna. Ale nie mam. Feynmana TŻ czytuje, więc czasem wyciąga (poza tym ja nie cierpię książek w dwóch rzędach).

aph

ale co poradzić, kiedy się nie mieszczą? [ naprawdę nie mieszczą :) ].

Skomentuj