Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Liane Moriarty - Niedaleko pada jabłko

Joy i Stan Delaney przez wiele lat prowadzili znaną w Sydney szkółkę tenisową i wychowali czwórkę utalentowanych sportowo dzieci. Wprawdzie żaden z podopiecznych, ani żadne z dzieci Delaneyów nie trafił do turnieju wielkoszlemowego, chociaż byli blisko, ale do czasu przejścia na emeryturę byli dość sławni. Teraz, kiedy wszystkie dorosłe dzieci są “na swoim”, Joy nie cieszy się, bo brakuje jej celu w życiu, nie zapowiada się, że zostanie babcią, a emerytowany mąż czasem działa jej na nerwy. I nagle Joy znika, zostawiając enigmatyczny sms, który brzmi jak nie ona. Policja zaczyna rozpytywać, bo rodzina zachowuje się dziwnie i ewidentnie coś ukrywa. Podejrzany oczywiście jest Stan (“it’s always the husband”), dzieci albo się odcinają, albo ojca wspierają. Śledztwo i retrospekcje przeskakujące między wydarzeniami sprzed roku, kiedy w domu pary pojawiła się niejaka Savannah, i współczesnością, ujawnia wiele rodzinnych tajemnic, które w zupełnie innym świetle stawiają idealny obraz małżeństwa i rodzicielstwa Delaneyów.

Trochę chyba jestem już znudzona formatem, bo mimo wartkiej akcji to książka z tezą albo poddająca tematy do zastanowienia się (tu nawet wyjątkowo bez listy pytań do czytelniczki, w innych tej autorki były). Każdy z bohaterów ma specyficzne cechy i doświadczenia - anoreksja, bo matka głodziła; wypalenie, bo nadambitny rodzic cisnął za mocno; kłamstwo; przemoc w związku; zdrada; autosabotaż; zaniedbywane migreny u dziecka (“mała chce uwagi”); niezdiagnozowane ADHD; przełożenie własnym ambicji na dzieci… Przyzwoita książka na leżaczek, ale niekoniecznie.

Inne tej autorki.

#56

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 11, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj

« Sklenena zahrada

Skomentuj