Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Hello, I see you

Jest jeden (z wielu) powód, dla którego marzę, żeby się przeprowadzić do Krainy Wolności. Nienawidzę Polskiej Sąsiedzkiej Wojny na miny. Mijam człowieka z workiem ze śmieciami i czekam, aż dotknie mnie wzrokiem, mówiącym Mówimy sobie "dzień dobry", czy mijamy się bez słowa? A może Ty pierwsza, paniusiu, się złamiesz i powiesz "dzień dobry", a ja będę mógł bez dylematów odpowiedzieć?. Drodzy mijający mnie sąsiedzi, ja Was nie rozpoznaję. "Dzień dobry" mówię losowo. Często się uśmiecham i kiwam głową, chociaż z tym też uważam, bo jedna babcia, z której wnuczkiem i z nią samą często widuję się na placu zabaw, na widok mojego uśmiechu robi minę kota srającego na puszczy. Czy nie prościej byłoby się uśmiechać do wszystkich? Bez napinki i ustalania hierarchii, kto komu? Jestem starą kobietą, laboga i zbieram chrust, a w Kalifornii jest prościej.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 30, 2012

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 8

« Projekt Jeżyce - Reja - American Horror Story »

Komentarze

Atlu

mam tak każdego 1 października, kiedy do bloku, w którym mieszkam wprowadza się nowa ekipa studentów i studentek. Mówię tym stałym mieszkańcom dzień dobry bo ich kojarzę, ale tym wymiennym zdarza się nie mówić. Tak mam w Poznaniu, niestety w mieszkaniu we Wrocławiu w ciągu tygodnia jest tak piszesz , twarz w drugą stronę, norma , brak odpowiedzi kolejna zasada. Nie wiesz czy mówić dzień dobry czy nie. Polskie dobre wychowanie sięgnęło bruku

Anto

Podam 2 przyklady na to, ze inaczej jest mozliwe - w Niemczech spotkam na klatce schodowej w obcym domu obcych ludzi i KAZDY spieszy powiedziec mi "dzindobry". Wczoraj: na kretej waskiej drodze w Toskanii pnie sie w gore (ok. 500 mnpm) swoim gorskim rowerem pan lat ca. 50. Pierwszy mi sie klania (jestem duzo mlodszy) i usmiecha sympatycznie. Ja wiem - slonce, bella giornata itd, ale zeby az tak! I to jest takie naturalne i normalne. Tutaj i tam. Szkoda, ze nie w P...

Felinity

Ja się +/- analogicznie boję odezwać do cudzego dziecka na placu zabaw (bo ja taka durna towarzyska jestem i lubię zamienić słowo lub dwa). Bo naprawdę nie wiadomo, czego mamunia sobie życzy, a czego nie (nie jest to zbyt łatwe do przewidzenia, byłoby za pięknie).

marinna

Jasne,że możliwe inaczej, wszędzie, również tu. Zależy zaledwie od Ciebie. I sąsiada :)

Anto-Marinna

Ze mozliwe, to zrozumiale. Zle sformulowalem - chodzi mi o powszechnosc, wrecz o regule.

bella7

W Irlandii, poza niewieloma wyjatkami, nieznajomi mowia sobie hello i jeszcze sie do tego usmiechaja, a jak przypadkiem jest slonecznie nie obedzie sie bez lovely day :)
I nikt sie nie zastanawia, kto pierwszy kogo ma pozdrowic ;)
Pozdrawiam :)

dees

we francji też prościej, szczęśliwie. wszyscy wszystkim, w windzie w biurowcu też, i nieważne czy bywalec stały czy przelotny. duża ulga. tylko żebym nie musiała się jeszcze całować z kolegami z pracy, których widzę na oczy pierwszy raz... ;)

Kerri

Na ścieżce rowerowej w Niemczech niemal wszyscy mijani rowerzyści - głównie seniorzy, bo to był kurort w sezonie wakacyjnym - uśmiechali się do mnie, kiwali albo mówili "halo!" Rany, jak tam było pięknie, swoją drogą [rowerową]. Na ścieżce rowerowej w Polsce się cieszę, jak ktoś jedzie rozsądnie i nie blokuje drogi ani nie próbuje mnie staranować. O życzliwym pozdrawianiu nawet nie marzę.

Górołazem nie jestem, ale czytałam o górskim pozdrowieniu - otóż specjalnie zwracałam uwagę w Bieszczadach i Pieninach, gdzie bywałam ostatnio, i najwyżej z połowa ludzi mijanych na szlaku wykonywała jakieś "cześć".

A moich sąsiadów nie znam, ale zakładam, że jak kogoś mijam na klatce schodowej, to pewnie tu mieszka, więc się odzywam. Nie żeby specjalnie bliski kontakt, zwykle nawet nie zdążam się tej osobie przyjrzeć i dlatego potem nie rozpoznaję ;>

Skomentuj