Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

FIFe World Cat Show 2011

Najlepsze koty to - poza moimi - oczywiście dachowe, zwane krótkowłosymi europejskimi. Ale jak już do Poznania zjechał mi z całego świata tłum ludzi z tłumem miękkich, puszystych, kolorowych i pięknych kotów, to - mimo dotychczasowej niechęci - poszłam pokazać dziecku kotki (a przynajmniej tak to się oficjalnie nazywa, bo młodzież się znudziła po godzinie, a ja wróciłam następnego dnia). Niechęć trochę mi wystawa przełamała, bo koty wyglądały na znudzone i senne, ale nie zestresowane i w złej formie. Za kratami, ale to kraty dla ich komfortu.

Co fajne: że w Poznaniu. Że niektórzy hodowcy pozwalali głaskać puchate ślicznotki. Że były kocięta, bo zaprawdę kociak bengalski to widok wart wszystkich pieniędzy. Że było dużo ludzi i większość z dziećmi (miasto, zobacz - ludzie chcą wychodzić, zwłaszcza jesienią i zimą!). Że mnóstwo okołokocich gadżetów i karm lepszych niż te na w i k.

Co mniej: cena - przeboleję 20 zł za bilet dla dorosłego, ale trochę nie fair ściągać 15 zł za bilet nawet od kilkumiesięcznego pędraka na ręku. Zepsuty jedyny bankomat przed wejściem, a w środku wszystko za gotówkę; przypadek, ale słabe. Brak szatni - jest koniec października, kurtki i płaszcze, a w środku bardzo ciepło. Brak programu i chociaż orientacyjnej mapy stoisk w ramach biletu (nie domagałabym się wymienienia na mapie każdego kota, ale chociaż krajów i ras).

I pomiędzy: rozumiem chęć zapewnienia kotom bezpiecznego i chociaż nieco wyciszonego schronienia, ale owijanie klatki grubą, półmatową folią słabo się sprawdza, jeśli gawiedź chce kota sfotografować. Siatka, kraty - tak, z tym da się coś optyką zrobić. I flesze. Pierwszym obowiązkowym punktem w instrukcji każdego najmarniejszego telefonu, automatu i aparatu powinna być umiejętność wyłączenia lampy błyskowej. Tak, wiem, wtedy by się okazało, że w słabych warunkach oświetleniowych nie da się zrobić dobrych (czytaj: ostrych i kolorowych) zdjęć czymś mniej wyrafinowanym zrobić w ogóle. Nie, nie podoba mi się zachowanie pani, która błyska w oczy kotu i z chichotem wyjaśnia, że wie, że bez flesza, ale - hihi - nie umie wyłączyć. Pani pokazałam, ale wszystkim nie pokażę.

(Powstrzymam się od opinii na temat hodowli kotów jako takiej).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 30, 2011

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 7

« Restauracja Pałacowa Spiżarnia Pałacu Popowo w Poznaniu - unikam i nie polecam - Now it's all Hallows Eve - the moon is full »

Komentarze

wonderwoman

a były suknie dla kotów? :-)
ech, gdzie te czasy, gdzie D. mnie ciągnął za uszy w stronę wyjścia bo byłam o taki mały krok od kupienia czarnej sukni wyszywanej cekinami dla mojego kota ...
(no raczej bym jej w tę suknię nie wcisnęła- pewnie niewiele kotów by na to pozwoliło, ale jak ona by pięknie wyglądała w takiej czarnej lekko błyszczącej sukni!!)

Zuzanka

A nie zwróciłam uwagi (m. in. z braku gotówki). Ale pomna doświadczeń - mam cztery balowe suknie dla córki, która nie chce założyć żadnej - chyba bym nie kupiłam.

libra

Myślę sobie, że kot bengalski to mój następny kot kiedyś tam w niezbadanej przyszłości ;) póki co dwa mi wystarczają
coś złego jest w hodowli kotów? i kupowania kotów z tychże hodowli? nie zaczepiam z ciekawości odmiennego zdania pytam

Zuzanka

@libra, nie chce mi się wywoływać dyskusji tutaj. Mogę wyjaśnić e-mailem.

Pola

slodziaki, bengalskie sa piekne, ale charakter juz nie bardzo...
Na wystawie bylam raz i juz wiecej nie pojde...
(a, mam dwa Maine Coony, jednego z dobrej hodowli, a drugiego, jak sie pozniej okazalo, nieciekawej, wiec moge zrozumiec niechec do hodowli...).
Pozdrawiam

wonderwoman

a ja rozumiem o co cho z tą hodowlą. ale rozumiem: to materiał na flejm, więc ;-)

joker691

tu nie chodzi z jakiej hodowli tylko jak się dba o kota,może być z najlepszej i przegra i może być z najgorszej i wygra :) to do Pola...

Skomentuj