Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Cowboy Bebop (1998)

Zacznę od tego, że nie jestem fanką anime. Wszyscy obrażeni już wyszli? Mam jakiś kulturowy ubytek, który nie pozwala mi się - mimo ślicznych i precyzyjnie namalowanych obrazków - cieszyć się filmami z tego gatunku. Nie odczuwam emocji bohaterów, przerysowana albo w ogóle nieistniejąca mimika przeszkadza mi w odbiorze. Podział na bohaterów celowo karykaturalnie zdeformowanych (starsi, złole, trzeci plan) i cukierkowo ślicznych (nimfetkowate kobiety, protagoniści) to dla mnie zbyt daleko idące uproszczenie. I mimo to bardziej mi się animowany serial podobał niż wersja aktorska, bo inne tempo, fabuła bardziej spójna, postaci bardziej zniuansowane, humor bardziej wyważony i pięknie wygrana nostalgia za życiem, którego już nie ma i chyba nie wróci, bez względu na to, ile wysiłku bohaterowie włożą, żeby je przywołać z powrotem. Absurdalnie, cieszę się, że Netflix zainwestował chociaż w pierwszy sezon, bo dzięki temu obejrzałam serial (bawiąc się dodatkowo w szukanie źródeł inspiracji na linii anime > Firefly > Netflix). Nie wszystko mi zagrało fabularnie - czasem epizody były od siebie za bardzo odcięte, przez co niektóre były nieistotne, ale i tak budowały bardziej pełny, wielobarwny świat (i czasem były dość nieoczywiste typu chick with dick czy zakonnica). Nie traktowanie jako pierwszoplanowego wątku Syndykatu i trójkąta Spike - Julia - Vicious z kolei wyszło na korzyść i zmniejszyło dramę. Ścieżka dźwiękowa - doskonała. Czy polecam? Polecam.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 9, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3

« 2021 - Bill Bryson - Zapiski z wielkiego kraju »

Komentarze

A.I.
Nieśmiało pragnę zauważyć, że nie każde anime to przerysowana/nieistniejąca mimika i ww. podział. Oraz: polecam bardzo np. Grobowiec świetlików, Serial Experiments Lain, Texhnolyze i - dla przeciwwagi - oczywiście większość ze Studia Ghibli.
Zuzanka
@A.I., to moje subiektywne odczucie. Widać trafiałam na takie przerysowane. Ghibli próbowałam, fakt, że dawno, ale jakiś czas temu oglądana "Narzeczona dla kota" zostawiła mnie z takim poczuciem "meh", że nawet nie wrzuciłam recenzji. Akirę widziałam przedawno, podobało mi się, nic nie pamiętam.
A.I.
Przerysowanych oczywiście jest sporo, osobiście też nie przepadam za. Z Ghibli polecam bardzo Spirited Away, My neighbour Totoro, Howl's Moving Castle, Princess Mononoke i Arrietty (to ostatnie jest o Pożyczalskich).

Skomentuj