Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Helen, 49-letnia rozwódka i matka dwóch córek, opiekuje się swoją niedołężniejącą matką. Matka odmawia wychodzenia z domu, jest złośliwa, ma demencję i sklerozę, w pewnym momencie zmęczonej Helen puszczają nerwy i dusi staruszkę. Dalsza część książki to przemieszanie wspomnień Helen o swoim dzieciństwie, wywoływanych jakąś rzeczą z domu matki lub rozmową podczas nieudolnych prób zatuszowania morderstwa i późniejszej ucieczki. Z ułamków scen z przeszłości, fragmentów rozmów wyłania się powoli pełniejszy obraz dorastania z psychicznie chorą, toksyczną matką, która nie poradziła sobie nigdy z utratą urody i pozycji społecznej, ojcem uciekającym najpierw w pracę, potem w ułudę, wreszcie popełniającym samobójstwo. Były mąż Helen, przybywający na ratunek mimo rozwodu 20 lat wcześniej, dodaje swoją perspektywę na kontakty z teściami i ich konsekwencje.
To trudna książka, miejscami brutalna, a dodatkowo autorka ledwie zarysowuje wszystko, nie odpowiadając na wiele pytań i zostawiając otwarte zakończenie. Zdecydowanie nie jest to proza do wielokrotnego czytania.
Inne tej autorki tutaj.
#29