Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Seriale

Catastrophe

Rob, Amerykanin w delegacji, poznaje Sharon w barze w Londynie; lądują na szybki i niezobowiązujący seks w pokoju hotelowym Roba. I tak przez tydzień, po czym Rob wraca do Stanów. Po jakimś czasie Sharon dzwoni do niego i wyjaśnia, że jednak nie do końca to "bez zobowiązań" wyszło, bo jest w ciąży. Rob - wbrew sugestiom matki[1] - wraca do Londynu i, choć to nie łatwe, rozpoczyna na całkiem poważnie związek z Sharon, chociaż sama Sharon wcale nie jest do tego specjalnie dobrze nastawiona. Ponieważ jest to komedia, a do tego komedia brytyjska, nie jest cukierkowo, czasem bywa nawet dość drastycznie, ale z ręką na sercu - kto z nas w związku z byle pierdoły nie wyeskalował mega-awantury, która tylko cudem nie zakończyła się wybuchem?

Uwielbiam również drugi plan - z druhnę-pijaczkę, afektowaną przyjaciółkę Sharon i jej męża-cynika, z amerykańskiego przyjacielem Roba - narkomana, irlandzką rodzinę Sharon czy wreszcie sceny biurowe w Bardzo Złej Korporacji Farmaceutycznej. Dwa sezony, ślub, dwoje dzieci (jedno przychodzi na świat przedwcześnie i w dramatycznych okolicznościach), niejednoznaczne wyniki, sugerujące zespoł Downa, każdy sezon kończy się kolejną katastrofą. Czekam na trzeci.

[1] Carrie Fisher i to zdecydowanie nie jest układna księżniczka Leia.

PS Dorzuciłam przedwczorajszą notkę z Berlina, ze zdjęciami.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 3, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Fortitude

Pokryta lodowcem norweska[1] wysepka, białe niedźwiedzie, 800 uzbrojonych mieszkańców i 4 policjantów. Kilka wydarzeń doprowadza do tego, że na wyspę przylatuje śledczy z Londynu, niechętnie witany przez lokalne władze - śmierć geologa, zagryzionego przez białe niedźwiedzie, wyjaśniona jako nieostrożność denata oraz brutalne zabójstwo naukowca z lokalnego instytutu badawczego. Pani gubernator próbuje nie dopuścić do storpedowania budowy prestiżowego (i ratującego lokalną społeczność przed upadkiem finansowym) hotelu na lodowcu, dziwnym trafem wszyscy - policjant z Londynu i dwaj denaci - jej w tym przeszkadzali. Lokalny szeryf wygląda na nie całkiem uczciwego. Ale właściwym początkiem całej historii jest prehistoryczne znalezisko dokonane przez dwójkę dzieci.

Tyle że to nie jest kryminał (a w zasadzie nie tylko), a horror. Ewidentnie widać inspirację Twin Peaks (mała, spokojna mieścina, wszyscy się znają, chociaż mają tajemnice, dziwne morderstwo, przyjezdny detektyw), może tylko więcej śniegu jest. I krwi.

[1] Niby norweska, ale kręcona na Islandii.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 26, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Grace and Frankie

Dwóch dżentelmenów w okolicach 70. oznajmia swoim żonom, że przechodzi na emeryturę, co było spodziewane oraz, co było już całkiem zaskakujące, że planują się rozwieść w celu zawarcia drugiego związku małżeńskiego. Ze sobą, jednopłciowego, albowiem panowie kochają się od 20 lat i chcą ze sobą być legalnie. Żony zostają na lodzie i mimo że łączyło je do tej pory tylko to, że ich mężowie się przyjaźnili, a dzieliła wzajemna irytacja na swoje zachowanie, zaczynają się przyjaźnić. W tle ze wszystkim usiłują sobie też poradzić dzieci obu par.

Bardzo świeże spojrzenie na starość, tym bardziej rzadkie, że raczej melancholijne i ironiczne ("po siedemdziesiątce dla panów Viagra, dla nas lubrykant na suchość pochwy") niż sitcomowe. Doskonała rola Lily Tomlin, bardzo dobra Jane Fonda, taki sobie Sam Waterson i okropny Martin Sheen. Ale dla mnie najfajniejsze są wnętrza pięknego domku przy plaży w San Diego. Chcę na emeryturę i to szybko (aczkolwiek jak TŻ mi oświadczy, że chce się rozwieść dla innego pana, to uszy pourywam).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 23, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Inside Amy Schumer

Podobnie jak Louie, serial pokazuje fragmenty stand-upu Amy, przeplatane wywiadami ("Amy goes deep"), sondami ulicznymi i scenkami. Nie są to scenki składające się w jakąś całość, raczej krótkie, czasem absurdalne, czasem przegięte historie w stylu Benny Hilla, gdzie czasem ktoś komuś oderwie rękę, ale głównie jest dużo o pożyciu intymnym z perspektywy kobiety. Jak to czasem się w eks-pracy określało szczególnie ostrą wymianę maili lub nieświeży żart - chamskie, ale dobre. Doskonały, niezobowiązujący serial na zakończenie wieczoru.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 21, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Jessica Jones

Jessica prowadzi agencję detektywistyczną, a ponieważ jest nadludzko silna oraz umie wysoko skakać bez strat własnych, ma całkiem niezłe osiągnięcia w śledzeniu niewiernych małżonków i dłużników. Nadużywanie alkoholu i problemy związane z utratą przytomności oraz brak przyjaciół zdają się jej nie przeszkadzać. Do czasu. Kiedy pojawia się w drzwiach (wprawdzie wyłamanych, ale w dalszym ciągu drzwiach) jej biura para zdesperowanych rodziców, którzy poszukują zaginionej córki, okazuje się, że porwał ją ktoś, kto Jess skrzywdził i w dalszym ciągu jej zagraża. Kilgrave, psychopata, umiejący oddziaływać na ludzi swoim głosem, zaczyna się bawić z nią kotka i myszkę. I tak przez cały sezon, mimo wsparcia w człowieku o niezniszczalnej skórze, byłym komandosie, cynicznej i manipulującej prawniczce oraz jedynej przyjaciółce - prezenterce radiowej.

Serial jest zrealizowany jest obłędnie ładnie - jest trochę efektów specjalnych, ale zwykle są one tuż poza kadrem, co wzmacnia napięcie. Oryginalny komiks dzieje się w świcie Avengersów, ale wyjęcie Jones i dwójki innych superbohaterów zdecydowanie odświeża całość i wzmacnia efekt. Co jest nietypowe, główne role grają panie. Silne, mądre, zdecydowane, przedsiębiorcze, nie czekają na bohatera, który je uratuje. Niby nic nowego, ale przyjrzyjcie się większości filmów o superbohaterach, gdzie ładna panna jest kwiatkiem przy kożuchu - zapiszczy, robi za plecaczek w środku komunikacji, a na końcu prawie doprowadzi do upadku herosa przez swoje roztargnienie. Mnie się podoba.

A złego gra David Tennant. Ale jest tak zły, że doskonały.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 21, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4


Expanse

200 lat później. Ludzkość wyniosła się z Ziemi i zasiedliła układ słoneczny. Podziały zostały - bogata Ziemia, bogaty Mars chętnie korzystają z taniej siły roboczej mieszkańców Pasa dookoła Jowisza, utrzymując celowo kiepskie warunki. Są bunty i mniejsze rewolucje, ale sytuacja jest w miarę stabilna do momentu, kiedy tajemniczy statek najpierw anihiluje Canterbury, ziemski prom przewożący lód, a potem marsjański krążownik Donnager. W obu przypadkach z katastrofy ratuje się ekipa ocaleńców z Canterbury, którzy - głównie w celu ratowania własnej skóry - zaczynają śledztwo. Jednocześnie na Ceres, karłowatej planecie[1] w Pasie Jowisza, detektyw Miller szuka zaginionej córki bogatego naukowca, Julie Mao, która na złość tacie wdała się w lokalny ruch oporu. Wątki się splatają na Erosie, tworząc ładne zakończenie sezonu.

Serial jest (podobno wierną) ekranizacją książki, co mnie bardzo cieszy, bo nieco zmęczyłam się ostatnio serialami, które - jakkolwiek dobre - są oparte nie na scenariuszu, tylko na głosowaniu, który wątek pociągnąć, a kogo odstrzelić. A ja się przywiązuję i nie lubię. Dygresję na bok, kiedy obejrzałam pilota "Expanse", miałam głód jak przy nałogu - wszystko było piękne: scenografia, intryga, kosmos i bohaterowie. Taki cross-over Battlestar Gallactica, Firefly'a i Total Recall (tyle że ludziom w przestrzeni nie wybuchały oczy). Trochę dalej w głąb serialu, ładność pozostała, natomiast bohaterowie poza Millerem i barwną panią senator(?) Avasaralą, zrobili się dość jednowymiarowi. Nie zmienia to faktu, że czekam na kolejny zapowiedziany sezon, który już w 2017.

[1] Człowiek się uczy - myślałam, że to planetoida.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 10, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj