Więcej o
Seriale
"Deep water"
to 4-odcinkowa miniseria, w której para detektywów (niedoświadczona, impulsywna Tori[1] i starszy, cyniczny Nick[1]) szukają mordercy młodego homoseksualisty, zwabionego przez portal randkowy dla gejów. Tori szybko odkrywa, że sprawa ciągnie się od kilkunastu lat - w latach 80. i 90. w okolicach Sydney buszowały gangi, które specjalizowały się w usuwaniu homoseksualistów. Wiele z tych spraw zatuszowano, określono jako samobójstwa albo nieszczęśliwe wypadki, między innymi śmierć brata Tori. To niezły serial, trzyma w napięciu, niestety akcja budowana jest na zbiegach okoliczności, ułańskiej fantazji czy przypadkowym zdradzeniu tajemnicy komuś spoza śledztwa.
[1] Lorna de Loca z "Orange is the New Black" oraz Hitler z "Preachera".
"Fallet" to z kolei szwedzka komedia kryminalna. Dwoje nieudaczników - kostyczny Anglik Tom Brown, który za wszystko przeprasza (i rozmawia z nieżyjącą matką) oraz narwana Szwedka Sophie Borg, szybsza w strzelaniu niż myśleniu - zostają karnie oddelegowani do rozwiązania morderstwa w małym szwedzkim miasteczku, z którego pochodzi Sophie. Przyjezdny Anglik, pastor, zostaje znaleziony podtopiony, podpalony, rozkawałkowany i pozszywany, a na końcu powieszony, po czym na jego twarzy morderca wycina łacińskie słowa, a na szyi - biblię. Na miejscu zastają absolutnie niezorganizowany posterunek - niezbyt inteligentnego komendanta, uwikłanego w lokalną politykę, jego syna idiotę (niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale tutaj syn jest wyjątkowym matołem) - asystenta na komisariacie oraz fińską patolog, która z absolutnym brakiem wyczucia opowiada anegdotki z prosektorium. Wszystko, co można w śledztwie spaprać, zostaje spaprane, ale z czasem cała grupa zaczyna odnosić sukcesy. Sophie musi zderzyć się ze swoim konfliktem z matką, Tom odkrywa miłość.
Poza bogatym zestawem absurdalnych scen, serial ma doskonale przygotowane tło: jest sporo wątków feministycznych i społecznych, całkiem na serio, mimo że podanych w komediowym sosie. Nawiązanie do Breaking Bad w jednym z końcowych odcinków zwala z nóg. Ma długość podobną jak "Deep water" - 8 krótkich odcinków.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 22, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 1
Rodzeństwo Morpheus i Sarah prowadzą w zapyziałej angielskiej wiosce salon tatuażu/sklep z artykułami do palenia. Wraz z przyjaciółmi z liceum - Alison (tatuażystką) i Kentem (próbującym bez skutku pracy DJ-a) spędzają czas pijąc, paląc i usiłując prowadzić życie intymne. Morpheus zakochany jest w Alison, która raczej sypia z kim popadnie, zaś Kent i Sarah udają, że nic ich nie łączy, mimo że jakiś czas temu spotkali się w łóżku. Sean Bean, grający Seana Beana w ciuszkach z Gry o Tron, jest duchem przewodnim Morpheusa, prowadzącym go do sukcesu, ale nawet to nie sprawia, że to jest dobry serial.
Jeden sezon, mnóstwo raczej fekalnych i krwawych gagów (niektóre są mimo to śmieszne), Sean Bean ginie (a może jednak nie ginie?). Podsumowałabym to jednym słowem: niekoniecznie.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 10, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Serial ma chyba najlepszą zapowiedź - “Szukał miłości, znalazł chlamydię”. Dylan dowiaduje się, że pozyskał od którejś z partnerek chorobę weneryczną, spisuje więc listę swoich byłych miłości i informuje je o konieczności badania. Podczas wyprawy w głąb życia uczuciowego odkrywa, że jego największą miłością jest współlokatorka Evie, z którą zdarzało mu się przespać, ale nigdy nie spotkali się w takim momencie, żeby oboje mogli być ze sobą.
Wbrew pozorom (i oryginalnemu tytułowi “Scrotal recall”, w luźnym tłumaczeniu “Pamięć mosznowa”, zmienionemu przy migracji na Netflixa) jest to jednak bardzo spokojna i wzruszająca komedia o czworgu przyjaciół - Dylanie - romantycznym ogrodniku, łatwo zakochującym się, ale mającym problemy z utrzymaniem związku; Evie - twardo stąpającej po ziemi fotografce, szukającej wielkiej miłości i stabilizacji; rozczarowanym do związków Luke’u (informatyka), który decyduje się na czysty seks bez zobowiązań i Angusie, świeżo rozwiedzionym matematyku, naiwnym i ciągle trafiającym na dziwne życiowe sytuacje. Główny wątek fabularny - lista dziewczyn Dylana - to pretekst do dygresyjnych historyjek z życia przyjaciół - ślubu Angusa, na którym Dylana zostawiła dziewczyna i poznał Evie, wizyty w klubie ze striptizem, odznaczania zadań na bucket list Luke’a (w tym wyskakiwania z jadącego samochodu), festiwalu literackiego i wielu innych.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 3, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
Rok 1991. Na wyrok dożywocia zostaje skazana Jeanne, seryjna morderczyni przezwana Modliszką, która przyznała się do torturowania i bestialskiego zabicia ośmiu mężczyzn (których łączyło to, że byli pedofilami, psychopatami, krzywdzili żony i dzieci). Mija 25 lat, pojawia się kolejny morderca, który również morduje na pierwszy rzut oka niepowiązanych ze sobą mężczyzn, kopiując modus operandi Modliszki. Skazana wyraża chęć wsparcia śledztwa pod trzema warunkami - zostanie przeniesiona z więzienia do miejsca z większą swobodą[1], jej osoba będzie utrzymana w tajemnicy (jest osadzona pod zmienionym nazwiskiem), a łącznikiem z policją będzie jej syn, Damien (pracujący w policji w dziale ds. zorganizowanej przestępczości[3]). Damien się matki-morderczyni wyparł, nie opowiedział o swoim pochodzeniu nawet żonie, Lucie. Szybko się okazuje, że przestępca jest sprytniejszy od policji, wie rzeczy, które teoretycznie wiedziała tylko Modliszka i wygląda na to, że traktuje sprawę bardzo osobiście.
I naprawdę to był pomysł na świetny serial, niestety wyszedł dość miałki fabularnie, czasem niezborny klon historii o Hannibalu Lecterze. Jeanne jest mądrzejsza od całej policji francuskiej[4], mimo odseparowania od świata[2] bez problemu wyszukuje adres syna oraz przemieszcza się współczesną komunikacją (nie wiem, może ukradła zabytkowy samochód agentowi), absolutnie nie rzucając się przy tym nikomu w oczy. Wskazówek w śledztwie udziela co najmniej dwuznacznie, a praca detektywów polega na olśnieniach. Współczesny zbrodniarz jest sprytnym i długoterminowym strategiem, swoje morderstwa planuje co do szczegółu, po czym - po odkryciu tożsamości - zaczyna się zachowywać jak ostatni idiota. W ogóle scena iluminacji, podczas której Damien odkrywa, kim jest Modliszka Bis, pisana była chyba tępym ołówkiem - zamiast zebrać oddział szturmowy, do podejrzanego wysyła dwóch (tak, dwóch) policjantów tak na oko z drogówki i dzwoni do osoby, która przebywa w domu mordercy z informacją: "Słuchaj, twój gospodarz to morderca, wyjdź dyskretnie, nie budząc podejrzeń", po czym czeka na efektu na korytarzu komendy. Nie mówię, że był to najgorszy serial kryminalny, jaki widziałam, miał swoje mocne momenty, ale jak macie do wyboru coś innego - warto coś innego.
[1] Tak jak Barb, absolutnie rozważam popełnienie serii przestępstw (morderstw niekoniecznie) i odsiadywanie wyroku we Francji. Jeanne ma samodzielny, jasny, spory pokój, z osobistymi drobiazgami, półką pełną książek, nosi eleganckie, wygodne stroje, jest ładnie uczesana, a jak się okazuje w toku akcji, miewa swobodny dostęp do Internetu[2].
[2] To kolejny słaby punkt fabuły - kobieta skazana w 1991 roku (w Polsce 1991 to pierwszy rok po zniesieniu monopolu państwa na usługi telekomunikacyjne, we Francji pewnie technologia mogła być nieco bardziej zaawansowana) bez problemu korzysta z nowoczesnych technologii, absolutnie nic jej nie dziwi.
[3] Niestety, jego doświadczenie w postępowaniu z hardcorowymi bandytami absolutnie nie przekłada się na logikę współprowadzonego śledztwa. Lezie sam w miejsce, gdzie może być zbrodniarz, ukrywa wiele rzeczy przed zespołem oraz cierpi za miliony.
[4] Co nie jest trudne, bo do pilnowania zbrodniarki zatrudniony jest jeden (tak, jeden) agent[5], a seryjnego mordercy poszukuje skromna grupka 5 osób - sfrustrowany syn, nieobliczalna i ulegająca napadom furii policjantka, zgadzający się na wszystko szef (prowadzący oryginalne śledztwo, w co trudno uwierzyć, chyba że się spojrzy na jego fryzurę i ubranie), azjatycki spec od informatyki (specjalizujący się w Facebooku i robieniu zamyślonych min) oraz policjant o nieokreślonej funkcji i przydatności.
[5] Dzięki czemu Jeanne minimalnym wysiłkiem zwiewa z miejsca osadzenia, unieszkodliwiając agenta. Kto by zamykał budynek, włączał alarm, chował kluczyki od samochodu itp.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 6, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 3
Zamknięte osiedle (stąd zapewne tytuł - "Safe") gdzieś w niewielkim, angielskim miasteczku. Impreza u córki lokalnych bogaczy kończy się nagle, kiedy ta odkrywa w basenie zwłoki jednego z uczestników. Jednocześnie znika córka owdowiałego niedawno chirurga (Michael C. Hall), który - mimo zaprzyjaźnienia z lokalną policjantką, również mieszkającą na osiedlu - rozpoczyna śledztwo sam. Dodatkowo matka utopionego chłopca, nauczycielka francuskiego z lokalnej szkoły, jest oskarżona o molestowanie nieletnich. Serial zrealizowany jest w konwencji kolejnych odsłon, znaczące epizody są pokazywane w coraz szerszym ujęciu, co zmienia ich odbiór. Niestety, mam poczucie, że scenarzysta/producent/twórca Harlan Coben przesadził z myleniem tropów, wkręcaniem widza w coraz bardziej absurdalne odnogi fabuły, bo całość zrobiła się dość niestrawna, a finał - przewidywalny i rozczarowujący. Bohaterowie zachowują się absolutnie nielogicznie, wszyscy mają przed wszystkimi tajemnice, ale w strategicznym momencie każdy musi wszystko wyznać.
Zdecydowanie ciekawszy okazał się "Happy Valley", dziejący się w małym, na pierwszy rzut oka sielskim miasteczku. Stanowcza policjantka, wychowująca wnuka po śmierci córki, staje przed faktem, że z więzienia wyszedł mężczyzna, który przyczynił się do śmierci jej dziecka, zaczyna więc prywatne śledztwo. Niezależnie, księgowy, zirytowany brakiem podwyżki, wpada na błyskotliwy inaczej pomysł porwania córki swojego szefa, pomysłem dzieli się z lokalnym półświatkiem. Śniegowa kula rusza, mimo że szef niespodziewanie decyduje się dać księgowemu kasę na szkołę dla córek i uczynić go swoim następcą i dotychczas obrażony delikwent już nie chce porywać. Świetne jest to, że w żadnym razie nie są to w żadnym razie mistrzowie intelektu, tylko zwyczajne łośki, sprzedające młodzieży narkotyki (oraz - dla ścisłości - jeden psychopata).
Obydwa seriale łączy to, że dzieją się na angielskiej prowincji. Jak w przypadku "Happy valley" ta prowincja barwna, z dużym przekrojem społecznym (fryzjerka model "Doda dwadzieścia lat później"), tak "Safe", niestety, mogłoby się dziać w dowolnym miejscu, a klimat raczej wskazuje na przedmieścia dużego miasta w USA. TŻ stwiedził, że dla niego największą zagadką w serialu był fakt, że główny bohater (Hall) jest Amerykaninem, a nikt na to nie zwraca uwagi, mimo że reszta mówi British English czy inną gulgoczącą gwarą.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 26, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Annemie[1], nazywana Mie, wprowadza się wraz z mężem i kilkuletnią córką do zaniedbanego[2], starego, ale pięknego domu, który odziedziczyła po dziadku. Niby wszystko jest w porządku, dom jest piękny, pełen wspomnień i da się wyremontować, ale Mie zaczyna się bać - ktoś ją obserwuje, w piwnicy są przerażające lalki, cała rodzina, a zwłaszcza mąż zachowuje się dziwnie, dziecko - okropnie, a do tego kobieta widzi rzeczy, których nie ma. Nagły skok - trzy miesiące do przodu, Mie jest w szpitalu psychiatrycznym, poraniona, nic nie pamięta; podobno znaleziono ją w lesie, a jeden z mieszkańców miasteczka - Thomas z wysypiska śmieci - zaginął. Okazuje się, że Mie już wcześniej miała problem z pamięcią - od wypadku kilka miesięcy wcześniej nie była w stanie zapamiętać wydarzeń z niedawnej przeszłości, nie panowała nad codziennym życiem; próbowała ratować się, zapisując zdarzenia na karteczkach. Akcja serialu idzie dwutorowo - wydarzenia sprzed trzech miesięcy przeplatają się z 10 dniami w zamkniętej placówce, gdzie Mie jest przesłuchiwana przez policjanta, szukającego zaginionego.
Kolejny serial, po "Dark", kiedy dyskutowałam z telewizorem - jest mnóstwo tropów, rozrzuconych w trakcie kolejnych odcinków, a całość ładnie się spina na końcu (wystarczy przymknąć oko na kilka zbyt naciąganych zbiegów okoliczności). Doskonały drugi plan - przedziwna rodzina (ojciec z alzheimerem, ekscentryczna matka, dziwna siostra, niespecjalnie błyskotliwy szwagier), pacjenci szpitala psychiatrycznego czy wreszcie policjant, posiłkujący się dziwnymi metodami. Dodatkowo cały czas podziwiałam luźne, "domowe" ubrania Mie - kardiganki, dresy, kapciuszki; coś pięknego.
[1] Cóż za piękne imię, Anemia.
[2] Ja wiem, że część tego, co Mie widziała w domu, było wytworem jej umysłu, ale i tak - kto trzyma kilkucentymetrową warstwę wody w piwnicy?!
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 6, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 1