Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Crank

P. miał rację - to jest bardzo zły film. Ale śmieszny. Statham chyba już na stałe zakwalifikował się do ról faceta, który jeździ, daje w mordę i dupczy, ale nie da się ukryć, że jest w tym świetny (kiepski Revolver pokazał, że nie warto z niego robić myśliciela z dylematami filozoficznymi). Zdecydowanie gorszy od Transporterów, bardzo gore (krew, krew, dużo krwi), czasem śmiesznie ("gdy mówiłem, że jestem programistą gier komputerowych, kłamałem", jazda w pozie "Titanic" na motorze w szpitalnym giezełku bez gatek, ale ze wzwodem), czasem całkiem bez sensu. Można przeżyć bez obejrzenia.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 18, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Testosteron

Czapki z głów. Pierwsza polska komedia pełną gębą. O niczym, czyli o życiu. Taki Rejs o seksie, zwyczajach godowych, ryćkaniu i szeroko pojętych stosunkach międzypłciowych. W zasadzie bez pań (jeśli już, to w rolach bardzo drugoplanowych i w reminiscencjach). Doskonały Szyc, dobry Stelmaszyk. Trochę Grek Zorba, trochę Underground Kusturicy z piękną awanturą. Panowie sobie wiele rzeczy na weselu wyjaśniają, czasem piorą się po mordach, czasem piją razem wódkę, a w finale porównują jądra. Jak do tej pory odradzałam chodzenie na polskie filmy do kina, tak na ten warto. Jest chamski, ale dobry. Ale chamski ;-)

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3


Pułapka (Hard candy)

14-latka spotyka się z podrywającym ją przez internet 30-latkiem, fotografem, w którego domu sporo jest zdjęć nagich dziewcząt. Dziewczę wygląda na dość wyuzdane, a potencjalny podrywacz IRL na nieco bardziej nieśmiałego. W zasadzie prawie że teatr, grają 2 osoby i 2 dodatkowe epizodycznie. Film z twistem, bardzo mocny i w warstwie psychologicznej, i wizualnej. Wiadomo, pedofile są źli i powinno się ich karać, pytanie tylko, czy akcja powinna się tak potoczyć, jak tutaj. Doskonale psychopatyczna Ellen Page. Jak kto bardziej wrażliwy, to jednak warto się zastanowić, czy chce oglądać.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Jedna ręka nie klaszcze

Uwielbiam czeskie filmy. Za absurd, szczere twarze czeskich aktorów, odjechaną fabułę i umiejętność pokazania tego, co szalone. Zdaję sobie sprawę, że pewnie nie jest to prawdziwy obraz Czechów, jakimi są naprawdę. Ale, frankly, my dear, I don't give a damn. Część bohaterów z Samotnych (również reżyser) i Petr Mayer z "Arabeli" (który pokazuje wszystko, co ma do pokazania). Dość szalona podróż Standy, który wrobiony w więzienie wychodzi i leniwie stwierdza (bo nie jest najbłyskotliwszym przedstawicielem narodu czeskiego), że ktoś tu Bugim manipuluje. Poznaje byłego ochroniarza i córkę gwiazdora programu TV i razem zaczynają śledzić głównego bedgaja. Jedna odcięta ręka, tajemnica nutelli, wyrafinowana konsumpcja i nieco szalona żona-ekolożka. Bardzo przyjemny film.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2


Underworld II Evolution

Pierwsza część broniła się śliczną stylistyką - gotyckie wampiry w skórach, brzydkie wilkołaki, przepiękny Budapeszt, z którego wycięto wszystkie oznaki, że to Węgry (poza drobiazgami typu tabliczki znamionowe). Evolution jest smętną łomotaniną wedle reguł złych filmów. Seks międzygatunkowy: jest. Krew: jest. Ganianki: są. Fancy uzbrojenie: jest. Walka dobra ze złem: jest. Zło wygrywa: jest. Jak zawsze w filmach o przemianie mężczyzny w coś innego pojawia się problem majtek. Cała przyodziewa się rozdziera i opada, kiedy szczupły chłopak przerabia się w sekundę w wielkiego monstera, ale majtki są na tyle elastyczne, że zawsze pozostają na miejscu, bez względu na rozmiar. Rozczar trochę. Dla fanów gatunku, poza tym kiszka.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1


Maria Antonina

Zaskakująco ciekawy film. Sama fabuła pretekstowa, bo to, co się zdarzyło, to wiadomo od kilkuset lat z historii. Ale kolory, faktury, materiały, nieco naiwny zachwyt światem, wschodem słońca, jajkiem świeżo spod kury (nic to, że umytym przez kogoś z setek służących), a do tego całkiem współczesna rockowa muzyka sprawia, że w zasadzie dla obrazów się miło ogląda. Dużo z oniryczności i koronek "Pikniku pod Wiszącą Skałą", trochę z samotności w "Między słowami", pewien fatalizm z "Przekleństw niewinności". Bardzo podobała mi się recenzja z niedawnej Machiny, w której autorka porównała Marię Antoninę do pierwszej celebrity - osoby, której życiową rolą było ładnie wyglądać, pachnieć i tworzyć wzór do naśladowania. Film pieczołowicie omija te wszystkie niewygodne historyczne fakty - że cały Wersal śmierdział z powodu ogólnego niemycia i sikania pod ścianami z braku wychodków, działo się głównie porubstwo (w filmie delikatnie zaznaczone, że panna się ciut zabujała w przystojnym żołnierzu i się raz czy dwa zborsuczyli w przygodnej okoliczności i to by z tej zgnilizny moralnej było na tyle, a poza tym była żoną i matką jak należy), jak wyglądała bieda. Widać tylko ten ładny kawałek rzeczywistości, w której sobie dziewczę żyło. Ale na tyle ładnie, że nie czuć, jakim kosztem. Ot - celebrity.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 12, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj