Nie ma nic milszego...
... niż gładki, łysawy jeszcze koci brzuszek. Futerko odrośnie, nic innego - mam nadzieję - nie. Notkę sponsoruje puszka Sheby.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
... niż gładki, łysawy jeszcze koci brzuszek. Futerko odrośnie, nic innego - mam nadzieję - nie. Notkę sponsoruje puszka Sheby.
Kotek bez szwów (bardzo dzielny). Wyniki wstępne kiepskie - nowotwór złośliwy. Ciąg dalszy życia na wulkanie z nadzieją, że kolejne głaskanie kociego brzucha nie wykryje nowych guzów.
Pani właścicielka z dwoma córkami ciumka do pieska w poczekalni. A to o urojoniutkiej ciążuni, a to o tym, jaka piesek jest już duzia, a jaka była malutka. Na zmianę każe córkom wynosić psa na spacer, bo tu się denerwuje (piesek, nie pani). Po którejś rundzie jedna z córek stawia psa na podłodze. Pani właścicielka karci córkę i każe wziąć psa na ręce, bo "tu przecież psy chodzą, mogły zarazki zostawić".
Wziął się i kot obraził. Albowiem weterynarz zapakował go w kaftan na tyle ściśle, że jeszcze od powrotu z ko(n)troli nie udało mu się wysmyknąć. Goi się ładnie, temperatury ani infekcji nie ma, ale dopóki kot będzie próbował rozsznurować się na brzuchu tylną łapą, kaftanik zostaje.