Więcej o
Fotografia+
Jasno zapowiedzieliśmy, chyba po raz pierwszy, że jedziemy na wycieczkę. Że będzie statek. I na pewno spotkamy w muzeum jakiegoś pieska. I chociaż cały dzień chmurom się zbierało na deszcz, z pleneru uciekaliśmy do samochodu i do budynków, to był i statek, i przyjacielski piesek. Byliśmy już w Muzeum Arkadego Fiedlera w czasach przedmajutowych, ale wizyta z dzieckiem daje zupełnie nową jakość. Kiedy ma się niespełna metr wzrostu, repliki pomników z Wyspy Wielkanocnej wydają się jeszcze większe, replika Santa Marii bez wątpienia wystarczyłaby na przemierzenie oceanu, a i tak najfajniejszą sprawą jest mała kudłata szczotka, która obwąchuje i której można podawać patyki do obgryzania. I w końcu można zapytać, czy się podobało. I usłyszeć, że tak.
GALERIA ZDJĘĆ.
Jakby ktoś szukał, to muzeum mieści się na rogu ulicy Fiedlera i Słowackiego. Wstęp do ogrodu i na wystawy zdjęć - 9 zł dorośli, 8 zł dzieci (małe nie płacą). W piramidzie w ogrodzie można dostać napoje (w tym specjalnie naenergetyzowaną w piramidzie wodę) i przekąski.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday June 2, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
puszczykowo, polska
- Skomentuj
... a jutro, przypominam, losowanie "Niucha". Jeszcze jest szansa.
Zastanawiają mnie rozmaite rzeczy. Czy pani 60+, z rudą trwałą na głowie, w koszulce "The Clash" jest wiecznie młoda i kiedyś skakała na koncertach czy tylko nosi koszulkę, bo akurat taką ma? O czym tak naprawdę jest "Mistrz i Małgorzata"? Czemu zaczęłam kiedyś czytać "Książkę kucharską Alicji B. Toklas" i nie skończyłam? Kto daje szczeniaka labradora 10-letniej dziewczynce, która psa ciągnie na smyczy przez trawnik i na nim siada (na psie, siadanie na trawniku mnie nie dziwi)? Dlaczego zapomniałam, co chciałam napisać?
Dziś Maj skończył 33 miesiące. 2 lata i 3/4.
Rok temu też oglądaliśmy bańku mydlane na Rynku. Dziś sporo z unoszących się w powietrzu baniek zostało wydmuchanych osobiście przez młodą damę.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 26, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 6
Pozazdrościłam wonderwoman irysów i skłusowałam w ogrodzie Babci I. wiązkę wąskich łodyżek. Trudno je fotografować, a szkoda, bo piękne są w każdej postaci - pąki z delikatną zielonkawą siateczką, przypominającą ujście rzeki, zapowiadają rozkwitnięte piękno żółtego i zielonego pasa na fiołkowych płatkach. Lubię, chyba od czasu poznania "Irysów" Van Gogha.
(W ogóle ogródek Majutowej Babci I. to dobre miejsce.)

A w następnym odcinku o książce, od której się w ogrodzie nie mogłam oderwać.
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday May 23, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
trzcianka, polska
- Skomentuj
Raz na jakiś czas mnie nachodzi, żeby zostać wzorową panią domu. Z naczyniami pod kolor, z kuchnią pachnącą ciastem i serwetkami z materiału. Kupiłam więc rabarbar, bo serwetki z materiału trzeba prasować (i odplamiać, a z tym mi słabo idzie). Ale ponieważ moją największą zaletą jest lenistwo, poszłam czytać, a zamiast ciasta w 15 minut zrobiłam mały garnuszek konfitury rabarbarowej.
(Już ostatni raz z polaroidami, na razie).
Jakimś cudem udało mi się wygrać w konkursie Esensji "Niuch" Terry'ego Pratchetta. Ponieważ swój egzemplarz już przeczytałam, chętnie oddam drugi w dobre ręce. Ponieważ dobrych rąk może być więcej niż ma Bogini Kali, książkę wylosuje kot Burszyk[1] wśród osób, które napiszą, czemu mnie czytają[2].
Losowanie w niedzielę 27.05 o 12:00. Chyba że Burszyk będzie spał, to później.
[1] Czy są jakieś zasady losowań, w których szczęśliwy los wyciąga kot?
[2] Nie trzeba chwalić. I bardzo proszę - nie wierszem. Wiersze dyskwalifikują.
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday May 21, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 20
Lubię odkrywać nowe drobiazgi w mieście. Nowe chyba tylko dla mnie, bo znaleziony dziś na Malcie Ogród czasu powstał w 2003 roku. Oprócz dwóch poniżej - analematycznego i poziomego - są jeszcze trzy inne, ale nie wiedziałam, więc nie szukałam więcej. A szkoda. W roli wskazówki na jednym z zegarów - TŻ.
(W ogóle to pojechaliśmy na puszczanie latawców, tylko bez latawca).
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 19, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
malta
- Komentarzy: 1
Coraz trudniej układa mi się słowa w zdania. Kołyszę się w obojętnej mgiełce rutyny - do pracy, praca, z pracy, zakupy, dom; założyć ciepłą bluzę, bo wiatr. I przeciwsłoneczne okulary na nos, bo od mrużenia oczu robią się zmarszczki (jakbym się kiedykolwiek tym przejmowała). Zazdroszczę dziecku tej niesamowitej łatwości, z którą wyławia potrzebne frazy do dialogu ("Daj mokrą chuśtećkę! A co[1] mówimy, kiedy chcemy, żeby ktoś nam coś dał? Tida tida!"), ja ważę słowa na szalkach półkul i najczęściej w ich meandrach pozostają. Już kilkanaście lat temu Stephenson w "Diamentowym wieku" wymyślił mediaglify, które zastąpią długie słowa. Dla mnie słowa ostatnio zastępują obrazki.
Bo jak jednym słowem opisać moje pełne nadziei oczekiwanie na Dzień Dziecka, kiedy Maj rozpakuje skarbonkę w kształcie Kota Simona? Jak zbudować zdania, opisujące świeżość zapachu różowej piwonii (a wcześniej wizytę w kwiaciarni, kiedy wśród kilkunastu gatunków kwiatów muszę wybrać ten jeden)?. Zapach skóry nowej torebki, układ fałd tworzących kokardę; poczucie, że jest dla mnie za elegancka (i złośliwy komentarz TŻ-a, że jak będę wreszcie miała okazję z nią wyjść, to jej nie będę mogła znaleźć)? Smak i zapach pomarańczowego owocu physalisu, który kupiłam zamiast brzydkich truskawek? Wygodę nowych pantofelków z paseczkami i fikuśnie wycinanymi brzegami skórki i kwiatkiem na podeszwie? Przyjemność nalewania aromatycznej herbaty, kupionej specjalnie dla mnie przez TŻ-a; stary czajnik rozlewał, a poza tym pojawiły się na nim złowieszcze pęknięcia - nowy i zupełnie niedrogi kremowy z niebieskim wzorkiem jest stabilny i nalewa szerokim, pewnym strumieniem. Czy wreszcie widok Mai zaangażowanej w rysowanie małymi kredkami w 36 kolorach w kolorowym notesiku, którego brzegi mozolnie powycinałam we wzorki dziurkaczem z Tchibo? Brakuje mi przymiotników, związków frazeologicznych i lingwistycznego kleju, żeby to wszystko połączyć.
A najbardziej lubię, jak moja córka na widok moich szpilek czy sukni robi okrągłe oczka i pyta: "Mamusiu, mogę pozicić?". I wiem, że pożyczę, kiedy mała stopka urośnie, a wystający dziecięcy brzuszek zamieni się w płaski brzuch podlotka, który będzie może jeszcze chciał wyglądać jak mama. Może. Bo może już nie.
[1] Dla ułatwienia dodam, że chodziło o "proszę".
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday May 17, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Przydasie, Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 6