Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+


Centrum Nauki Kopernik

[9.03.2014]

Dawno temu, w czasach przed pojawieniem się Majuta, wybraliśmy się któregoś weekendu do Amsterdamu, a tam do NEMO. Okazuje się, że dokładnie tak samo zostało zorganizowane warszawskie Centrum Nauki Kopernik. Wyjątkowo trafiliśmy na pierwszy należycie wiosennie ciepły weekend i wszyscy poszli do parku, a my - bez kolejek - odkryć świat nauki. Majut najzacieklej interesował się hydrologią, na tyle intensywnie, że sukienka się absolutnie zużyła podczas podnoszenia piłeczek śrubą Archimedesa. Ja jestem absolutną fanką magnetyzmu, gdzie drobne druciki i kulki przyciągają się w sposób losowy, mogę stać i patrzeć godzinami. Wiadomo, w wieku lat 4 i 1/2 nie ma specjalnie opcji, żeby wyjaśnić wszystkie zjawiska, które stoją za poszczególnymi "eksponatami", ale przez ponad 2 godziny obejrzeliśmy może 1/3 całego kompleksu. Warto, bez względu na wiek.

Czego nie rozumiem - na górze jest taras widokowy. Świetnie. Tylko czemu CAŁE szyby są pokryte czerwonymi, gęsto umieszczonymi kropkami, które cudownie zabezpieczają przed robieniem zdjęć? Druga sprawa - nie ma parkingu. Parkuje się na okolicznych ulicach, na których niespecjalnie jest miejsce. Słabe.

PS Tuż obok obłędnie piękne Powiśle, rzut oka na fantastyczne ruiny (kto mnie zabierze na #urbex?), niestety młodzież odmawiała dalszej aktywności. Czy widzę las rąk tych, którzy następnym razem wezmą mnie trasą po warszawskiej starówce?

Tl;dr: do Kopernika jedzie się na Wybrzeże Kościuszkowskie 20, warto wziąć ubranie na zmianę.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday March 13, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: warszawa, polska - Komentarzy: 2


Projekt Jeżyce - Gajowa

Na Gajowej przypadkiem zostałam Szmaragdowym Zwiastunem Zagłady. Obmacuję obiektywem piękną miejską willę tuż obok niegdysiejszej zajezdni, podchodzi zaaferowany pan i pyta: "To też będą wyburzać?!". Mam nadzieję, że nie.

Gajowa to mała uliczka między Sienkiewicza a Bukowską, przecięta dość mocno w połowie szeroką Zwierzyniecką. Jeden kwartał zajmuje stare zoo, drugi zajmowała do niedawna zajezdnia tramwajowa, a teraz zajmuje gruzowisko, czego mi ogromnie szkoda, bo w dawnych murach zajezdni miały powstać lofty; chociaż niektórzy mówili, żeby lepiej Biedronkę.

Na samym końcu, przy Bukowskiej, absurdalnie niepasujące do niczego stoją kamienne lwy przy hotelu Gaja, podobno miły i wszędzie blisko. Kiedyś mieściły się tu ambasady (a zwłaszcza niemiecka, przed II wojną światową), dziś już tylko znana poznańskim licealistom z obowiązkowych wycieczek Mieszkanie-Pracownia Kazimierzy Iłłakowiczówny. Dziwny, zupełnie nie pasujący do dzielnicy budynek stoi na rogu Zwierzynieckiej to tzw. Pirelli Tower (brzmi dumnie), modernizm w nieco spaczonym historią schyłku. Może kiedyś ktoś go wyczyści, żeby wyglądał tak, jak architektka założyła?

GALERIA ZDJĘĆ (również inne ulice).

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday March 12, 2014

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Komentarzy: 4


O tym, że są już stokrotki

[8-9.03.2014]

Tym razem zawiało wiosną i pojechaliśmy do Warszawy, głównie w celu poznania najmłodszego w rodzinie, który się wykluł zimą. Fajnie jest patrzeć na młodych rodziców, którzy jeszcze nie dosypiają, ale już mają w oczach to przekonanie, że wchodzą w przygodę z małym człowiekiem.

Słoneczny niedziela rozpoczęła się od śniadania w parku. A. zaprowadziła nas do uroczej kawiarenki "Central Park" [2020 - link nieaktualny] przy parku Morskie Oko, gdzie na dżinsowych kanapach można wypić świeżo wyciskany sok, zjeść obłędnie dobry chleb z dziurami czy naleśnik wedle uważania. Wedle uważania, bo na wieść o tym, że ciasto zawiera mak i skórkę pomarańczową pani kierowniczka wydęła swe różowe usteczka, albowiem jak to tak. I okazuje się, że nie ma problemu ze specjalnym życzeniem widowni, żeby przygotować dodatkowo zwykłe ciasto. Lubię. W parku opodal pan kąpał nowofundlanda, który jednak poza grzecznościowym zanurzeniem po patyk nie był bardzo chętny, za to opryskał dzielnie całą okolicę. I były stokrotki.

Chociaż trudno było wybrać, bo i deszczownica w kabinie prysznicowej, zabawa papierową kulką z kotem Pyzą i tulipan na dzień kobiet (który Maj potem półtora dnia ściskał w małych łapkach, bo to mój kwiatek, wies?; absurdalnie kwiatek przeżył), to jednak, jak to mówi młodzież teraz, osomatorem wyjazdu okazała się karuzela kubełkowa.

Wersja tl;dr: mam bratanka, a śniadanie warto w "Central Parku", Belwederska 13, Warszawa.

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday March 10, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: warszawa, polska - Komentarzy: 2


O tym, że po bułki można pojechać przez kilka wsi

[1.03.2014]

Jest taki moment, że nie narzekam, że w sobotę o 7:54 dziecko zapala światło w łazience, korzysta z nocnika i anonsuje, że właśnie zaczęło dzień. Wystarczy, że za oknem jest mgła. I słońce. Wtedy wywlekam dres, na poranny rozkurz na głowie nawlekam czapkę i zwiewam z domu, że bułki i na pocztę. Jest takie miejsce wcale nie daleko, gdzie widać świat po horyzont. A kiedy jest mgła - widać mleczną poświatę w miejsce horyzontu. Macie gdzieś w okolicy miejsce, gdzie można popatrzeć w dal?

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday March 2, 2014

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: złotniki - Komentarzy: 6


Rura, która łączy

[22.02.2014]

TŻ, za każdym razem, gdy jedziemy Strzeszyńską, a jeździmy nią razem często, powtarza, że nic go tak nie irytuje jak rura ciepłownicza, malowniczo obrzydzająca krajobraz wzdłuż ulicy. Podczas sobotniego spaceru na Łęgach Dębińskich okazało się, że tamtejsza rura zirytowała ludzi na tyle, że postanowili zrobić z nią coś miłego.

Więcej o rurze na Ulepsz Poznań.

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday February 24, 2014

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2