Jak zająć osobę spostrzegawczą na kilka godzin?
Wysłać link: http://www.spotthedifference.com/
Do zobaczenia. Może jutro.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Wysłać link: http://www.spotthedifference.com/
Do zobaczenia. Może jutro.
No nie mogłam się powstrzymać. W Tchibo mają całą wystawkę w prześlicznych pomarańczowo-żółto-czerwonych kolorach. Ograniczyłam się do ceramicznych podkładek. Czterech. Chociaż miałam ochotę wziąć całą zawartość półki. I wytapetować tym kuchnię. I kawałek pokoju.

Prasówka:
"śląska policja zatrzymała pięciu mężczyzn, którzy oszukiwali na handlu węglem. Oszuści wpadli na gorącym uczynku podczas mieszania 600 ton węgla z gruzem. Policja przejęła też nagrania wideo, na których przestępcy rejestrowali cały proceder. Robili to, bo nie ufali pracownikom, którym zlecali mieszanie węgla z kamieniami i gruzem."
Reportaż z wyjazdu do Warszawy. Najlepiej skrótowy w formie słowotoku:
Albo fotki:
Nuda, nie?
Administracja osiedla, zapewne wspomagana jakimiś oszołomami, dorobiła do częściowo ogrodzonych drenwnianymi płotkami śmietników furtki. Dziś o 8 rano zmusił mnie do awaryjnego odziania się pan administrator, który przyniósł klucz, albowiem od dzisiejszego rana śmietniki są z przodu zamknięte. Nic to, że można przejść z tyłu płotka, albo - co dość powszechne w przypadku podrzucaczy na sępa - wrzucić za płot. Ordnung muss sein.
Jestem zmęczona po długim weekendzie. Może w weekend odpocznę.
Ona - platynowy blond, różowe oprawki okularów, ubrana w coś cudacznego typu góra od kombinezonu, zapinana pod samą szyję i dżinsy z ozdóbkami.
On - nie pamiętam, taki nijaki.
Stoją za mną w kolejce po naczosy i popcorn i dyskutują. Słodko, oboje pełni wzajemnej sympatii. "To ja kupię za moje, co chcesz, skarbie", "Dla mnie to, co zwykle. Jak bierzesz za swoje, to ja potem kawę nam kupię" i inne takie okolicznościowe pierdołasy. Zamówili, czekają, ja zbieram portfel, kwitki i naczosy i kątem ucha słyszę dialog:
On: Tylko idź jeszcze się wyszczać i wysrać, żebyś w czasie filmu nie latała.
Kurtyna.
Reakcji onej nie zarejestrowałam, ale chyba była pozytywna.
IKEA, co by nie mówić, nie sprawia problemów. Jedno z pudełek na buty okazało się być pęknięte, pojechałam, przyjęli reklamację bez słowa, dali nowe, do widzenia. Byłam wczoraj bardzo dzielna, z garderoby wyekspediowałam na śmietnik koło 10 par starych butów, co to "jeszcze można w nich iść do sklepu". Jasne, można. Tylko po co? Podobnie ze starymi koszulami, znoszonymi sukienkami sprzed 15 kilo (jasne, można "po domu", ale w efekcie mam pół szafy "po domu", a szafa - jak wiadomo - nie jest z gumy). Wprawdzie jeszcze skrzynki z ciuchami nie rozdysponowałam między śmietnikiem a koszem PCK, ale powiedzcie - czyż nie jestem dzielna? (dobra, dzielna byłabym, jakbym przestała kupować nowe ciuchy. I książki. I jedzenie. Jassne).
Jest pięknie:


Z okazji zaoszczędzonego miejsca zainaugurowałam na balkonie wiosnę za pomocą kupionej od przemiłego pana lawendy:


Sadzenie lawendy nie obyło się bez towarzystwa konsumentów:
Kliniczny opis leczenia i procesu jednej z bardziej znanych osób z osobowością wieloraką (oparty na faktach). Osobowości Milligana na początku nie wiedziały o sobie wzajemnie, każda z nich miała inną funkcję i inne umiejętności. Nastolatek David czuł ból, kiedy Billy obrywał od ojczyma lub złego świata, brytyjski intelektualista Arthur się uczył biologii i medycyny, jugosłowiański żołnierz Ragen dbał o bezpieczeństwo, 20-letnia Adalana zajmowała się domem i gotowała, Allan malował obrazy... W sumie okazało się, że Billy ma ponad 20 różnych osobowości, z których każda była równie prawdziwa, a wszystkie usiłowały osobowość podstawową utrzymać przy życiu (podejmowała próby samobójcze po tym, jak nie pamiętała, co zrobiły jej inne osobowości). W wyniku "pomieszania" bardziej kłopotliwe części osobowości Billy'ego zaczęły okradać ludzi, gwałcić kobiety i handlować narkotykami, przez co Milligan trafił do więzienia.
Opis procesu, precedensów i zawiłości prawnych dość nudny, natomiast bardzo wciągająca jest historia odkrywania poszczególnych osobowości, integracji w jedną całość i przyczyn rozpadu osobowości Billy'ego. Zintegrowany Billy nie miał wszystkich umiejętności (w tym językowych i zręcznościowych - jedna z osobowości mówiła po jugosłowiańsku, druga umiała otwierać zamki i wydostawać się z więzów), które miały jego inne "ja". W wikipedii można porównać z rzeczywistością, ale na oko Keyes wiernie przedstawił materiały z leczenia i procesu.
#21
Powieść dla kobiet
Jakby ktoś jeszcze nie zauważył, mam słabość do czeszczyzny. I wyrabiam sobie coraz większą słabość do Viewegha (za sprawą "Wychowania panien w Czechach"). Oliver, podstarzały pracownik agencji reklamowej wywiesza na billboardach w praskim metrze listy do Laury, 20-letniej dziewczyny, która od niego odeszła. Jednocześnie Laura opowiada, jak poznała Olivera i, jak się łatwo z treści listów domyślić, czemu nie są razem. Laura mieszka z matką i obie szukają w życiu tego jedynego. Matka rozczarowana do Czechów (jeden był wieśniakiem, który chodzi do teatru w swetrze, drugi umarł na raka, zostawiając ją z nastoletnią córką), szuka uczucia za granicą, bo jest światową kobietą (nb. strasznie rozbawił mnie opis lotu samolotem do Stanów, chyba autor pierwszy raz wsiadł na pokład i miał niesamowicie dużo entuzjazmu, jak ja w lutym). Córka, rozczarowana do obcokrajowców, szuka Czecha. I znajduje, niestety pierwsze spotkanie przyszłego wybranka z matką pokazuje, że był to wspomniany wcześniej wieśniak w swetrze.
Co fajne - narracja. Bardzo obrazowa, czasem dosadna, podzielona na małe kawałki. Błyskawicznie wciąga. Sporo o s.e.k.sie, sporo o mieszkaniu razem, o fascynacji, która szybko przeradza się w rutynę, o tym, czy warto, żeby rodzice akceptowali nasze wybory i czy my jesteśmy w stanie zaakceptować rodziców partnera. Dużo o Czechach.
Uczestnicy wycieczki
Przede wszystkim fajne jest to, że pisze metaksiążki - nie bardzo wiadomo, gdzie kończy się akcja, a zaczyna zabawa autora. Znany praski pisarz jedzie na wycieczkę autokarową do Włoch, żeby napisać powieść o ludziach na wycieczce. Do pewnego momentu powieść to historie poszczególnych uczestników wycieczki, które powoli przeradzają się w pełną rozliczeń ze sobą, krytykami i światem spowiedź pisarza u progu kryzysu wieku średniego. Pociągająca, ale głupiutka pilotka wycieczki, 30-letnia bizneswoman, fundującą rodzicom wspólną wycieczkę, poseł z żoną i synem na progu rozwodu, dwie staruszki, podróżujące może po raz ostatni, dwóch gejów, nastolatek zastanawiający się nad swoją s.e.k.sualnością, emigrant z byłego ZSRR są pozbierani w jedno miejsce i niekoniecznie wiadomo, czy naprawdę leżą na włoskiej plaży przy hotelu, czy znajdują się w głowie pisarza, kończącego powieść w swoim mieszkanku w Pradze. Ciekawe.
Inne tego autora: tu.
#19-20
Przede wszystkim dla fanów "07 zgłoś się". Zamiast Borewicza psycholog policyjny Zawada, bardziej opanowany, mniej tekściarski i z ustabilizowaną sytuacją domową (żona, dziecko), więc odpadają wątki erotyczne. Intryga ogólnopolska, ktoś z karabinka małokalibrowego zabija przypadkowych na pierwszy rzut oka ludzi. Oczywiście włączył mi się nitpicking mode, bo po strzale z karabinka świadkowie, zwykle siedzący obok, zauważali tylko, że osobie zabitej nagle opadała głowa, a potem zaczynała lecieć krew, żadnych siaczystych rozbryzgów krwi. Składam to na karb kiepskich efektów specjalnych. Pojawia się Zubek, w roli zwierzchnika Zawady/Borewicza Wirgiliusz Gryń, który jednak bardziej pasował do ról aktywistów robotniczo-chłopskich niż dyrektora Biura Kryminalnego Komendy Głównej MO. Jeśli traktować to jako preludium do serialu, to nieźle się rozwinął.
Podłamałam się wczoraj miarką. Taką zwykła miarką, co to się nią mierzy ściany i inne takie. M. znalazła ślyczną szafkę i już miałam wizję poukładanych DVD, które aktualnie są rozpieprzone w kilku puszkach po różnych różnościach (konkretnie w puszce z kotkiem po kociej karmie i dwóch puszkach po Reddsie) i na TŻ-towej półce z CD (TŻ już co jakiś czas emituje się, że ma mało miejsca na CD i nie może układać sobie w Zupełnie Innym Porządku), kiedy się niestety okazało, że w całym domu nie ma sensownego miejsca (poza łazienką i schowkiem z kocią kuwetą), w którym mogłabym ustawić szafkę o szerokości 77 cm. Z tej okazji wyprodukowałam wreszcie uprzejmego emaila do pana Macieja-Stolarza, który lat temu 5 (sprawdziłam, w 2002) robił nam regały na DVD i książki. Liczę, że pan Maciej wyprodukuje nowe śliczne regały, na których ułożę sterty książek zalegających w różnych miejscach w domu. Na razie w kwestii zachwalanego minimalizmu wywaliłam połowę śmieci ze schowka (ja wiem, że stare deski, siatka ogrodnicza, plastikowe doniczki i inne takie NA PEWNO się przydadzą, ale chyba nie w tym życiu). Garderoba czeka na zmiłowanie.
Nie byłam pozytywnie nastawiona do kontynuacji Alternatyw 4. Niestety, słusznie. Dylematów 5 jest straszne. Gorsze od Wiedźmina. W zasadzie NICZYM nie różni się od innych polskich smętnych seriali typu "Bulionerzy" czy toto z Malajkatem, co to nie jestem w stanie tytułu zapamietać. Aktorzy z Alternatyw smętnie podstarzali i w zasadzie grają parodie siebie sprzed lat. "Młodzi" - nie do odróżnienia z innych seriali - cwaniaczek z miodkiem w uszkach i szparą między zębami w każdym serialu gra cwaniaczka, Sapryk nijaki jak zawsze, brakuje tylko Cezarego Żaka w trzech rolach. Scenariusz... jaki scenariusz? Film to smętny zlepek scen, a do uratowania fabuły nie wystarczy pani Ewa 20 lat później, która już się nie rozbiera, tylko śpiewa i zachęca siedzących na trawniku wysiedleńców (WTF!) do zawodzenia hymnu piłkarskiego 2012. Założymy się, że "widzowie" "zagłosują" na tak i nakręcą więcej odcinków tej abominacji?