Hm... Zestarzała się? W ten sposób można napisać nieomal o każdej naszej dziecinnej książce :)
Aż poszłam sprawdzić rok wydania mojego egzemplarza. Miałam sześć lat jak po raz pierwszy ją przeczytałam. Moim zdaniem nie jest to pozycja dla nastolatki, ale właśnie dla dziecka :)
Dla mnie ta książka była (patrząc perspektywicznie) świetną lekcją historii - "zobacz dziecko, KIEDYŚ tak było". Nie zdając sobie z tego sprawy wchłaniałam informacje i słownictwo jak gąbka - pierwsza książka gdzie spotkałam słowa 'sahib' i 'laskar'. I wielka radość jak w jakiejś innej książce napotkałam te same słowa i już WIEDZIAŁAM co oznaczają :)
Po latach, owszem, zmieniła się w poczytajkę dla dzieci, ale olbrzymi sentyment pozostał - nawet nie tyle do historii o dziewczynce-księżniczce, ale do kopalni wiedzy o wiktoriańskiej Anglii jaką z tej książki już jako dziecka byłam w stanie uzyskać (oczywiście nie mając jeszcze pojęcia o określeniu "wiktoriańska Anglia" ;)
Następną książką Burnett powinien być Tajemniczy ogród :) I film Holland.
I Mały lord (mimo tego całego lukru).
Dla egzaltowanych nastolatek to raczej "Tajemnica dworu w Stornham" (ale imo gniot niemożebny).