Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Zygmunt Zeydler-Zborowski - Dwie lewe nogi #90

Spis osób:

  • Euzebiusz Kopacz - szewc, co woli kefir niż śliwowicę
  • sierżant Kazimierz Kopacz - wybrał mundur zamiast szewskiego kopyta, umie w hydraulikę
  • Wiktoria Kopaczowa - w przeciwieństwie do męża lubi wypić, szybka w mowie
  • Romek Fabiszewski - opóźniony w rozwoju psychicznym[1], ale rozwinięty fizycznie
  • Helena Fabiszewska - ponad 100 kilo żywej wagi
  • Zbigniew Fabiszewski - krępy i z sumiastym, wypomadowanym wąsem
  • Grażyna - sekretarka pułkownika
  • pułkownik Leśniewski - w dobrych stosunkach z kontrwywiadem
  • Mariola Vauban (Emma von Schellendorf) - dorodna blondyna o aksamitnych oczach i niezwykle atrakcyjnym biuście
  • Wiktor Bodzicki - młody naukowiec, bardzo szczupły, niezwykle ruchliwy, o niepokojąco bystrym spojrzeniu
  • Porucznik Stanisław Olszewski - dla dobra śledztwa wtula się w ramiona ładnej pani
  • sierżant Pakuła
  • major Stefan Downar
  • Henryk Krauzer - pracuje w Polskich Liniach Oceanicznych, Gdańsk
  • Karol Wasicki - emeryt z piękną willą w Leśnej Podkowie
  • Wasicka - lubi się elegancko ubrać i pachnieć konwaliami
  • pułkownik Jan Stasiak - potężny chłop, można go było wziąć za zapaśnika ciężkiej wagi, kontrwywiad
  • Emil Steinberg - zleca kradzież walizki i znika
  • Boby - młody osiłek o krótko przystrzyżonych jasnych włosach i tępej twarzy zawodowego boksera
  • Krauzer - łysy mężczyzna o przesadnie owłosionych rękach
  • Hans Glostetz - inwalida bez nogi

Po tytule łatwo się domyślić, że będzie o szewcu, i to nietypowym, bo niepijącym. Pan Euzebiusz Kopacz, który tylko raz do roku wypijał dwa kieliszki wódki na urodzinach szwagra Józefa, zatrudnia w swoim warsztacie upośledzonego syna sąsiadów, Romcia. Zatrudnia dlatego, że własny syn mu się nie udał, bo zamiast zelować buty poszedł do milicji. Romek pod nieobecność majstra przyjmuje zamówienie na naprawę dwóch lewych męskich butów. Zaciekawiony majster każe mu iść za zabandażowaną klientką, która te buty odebrała, niestety, Romek nie wraca. Państwo Kopaczowie wysyłają na komisariat, w którym pracuje syn-milicjant, rodziców Romcia:

- W jakim wieku dziecko? - indagował porucznik.
- W marcu skończył dwadzieścia lat.
- Pije?
- Romcio? Pije? - oburzyła się Fabiszewska. - Nigdy w świecie. Jak żyje, nie miał kropli wódki w ustach. On tylko lody, ciastka i cukierki...
Porucznik spojrzał uważnie na rozgorączkowaną kobietę.
- Czy państwa syn jest zupełnie normalny? - spytał.
- Niezupełnie - odparła pospiesznie pani Helena. - Ale czytać umie.
- Jakie tam czytanie - skrzywił się sceptycznie Fabiszewski.
Pani Helena spojrzała ze złością na męża.
- Ty także nie jesteś znowu taki bardzo oczytany.

Zupełnie niezależnie syn pana Euzebiusza, sierżant Kazimierz Kopacz, zostaje zatrudniony w roli kelnera-tajniaka w hotelu Forum, ponieważ ktoś okrada gości. Wprawdzie Kazio nie ma zdolności językowych ("Rozmowy po niemiecku, angielsku, francusku oraz w przeróżnych narzeczach murzyńskich i arabskich. Niestety Kazio w latach szkolnych zapoznał się jedynie trochę z rosyjskim, a i to pobieżnie"), za to umiał rozpoznać postawną, dorodną blondynę o ciemnych, aksamitnych oczach i niezwykle atrakcyjnym biuście. Pani Mariola wpadła w oko "specjalnemu agentowi", nie tylko ze względów fizjologicznych, ale dlatego, że łaziła po wielu piętrach hotelu. Tajność oczywiście była iluzoryczna, bo wtem piękna pani Mariola poprosiła go w tajemnicy o spotkanie, potrzebując pomocy milicji. Niestety, na randce się nie pojawiła (a Kazio pożyczył 300 zł, bo miał w portfelu tylko 100), za to chwilę później znaleziono ją zastrzeloną, a potem wyłowiono z Wisły ciało zaginionego asystenta szewca.

Tajemnicę dwóch lewych butów udało się rozwiązać dzięki znalezionej u hotelowego złodziejaszka walizce, w której leżała proteza prawej nogi, pasująca do butów naprawianych u niepijącego szewca. A w protezie - dokumenty szpiegowskie.

W śledztwie pojawił się też Downar, który wrócił z urlopu z Mazur ("Lepiej niż w Bułgarii. A jakie dziewczyny...") i pomógł znaleźć w protezie dokumenty obcego wywiadu. Ponieważ milicja polubiła przebieranki, sierżant Kopacz udaje najpierw hydraulika, a potem przebiera się za hipisa, śledzi podejrzanych, dostaje w łeb i zostaje wyzwany od polnische Schwein!

Porucznik Olszewski organizuje "kocioł" w opuszczonej willi, do której po luksusowe fatałaszki wraca pani domu i akcja rozwija się bardzo szczęśliwie nie tylko dla organów: Olszewski coraz bardziej poddawał się urokowi księżycowej nocy oraz pachnącej konwaliami młodej kobiety. To dla dobra śledztwa - powtarzał w duchu. To dla dobra śledztwa.

[1]

Fabiszewski spojrzał z nie ukrywanym niesmakiem na żonę.
- Dajże spokój. A któż by tam zabijał takiego durnia?
- A niby kto winien, że dureń? - zaperzyła się. - Kto winien? Nie trzeba ci było po pijanemu leźć do mnie pod pierzynę! Wszystko przez ciebie! - Chciała coś jeszcze mówić, ale Fabiszewski energicznie zamachał rękami.

Inne tego autora tu.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 5, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, prl - Komentarzy: 4


Jeffery Deaver - Konflikt interesów

Chyba najsłabsza książka Deavera, dodatkowo bez policji. Młoda obiecująca asystentka, planująca studia prawnicze, prywatnie pianistka, zostaje poproszona o znalezienie zagubionego dokumentu przez jednego z najbardziej obiecujących (i oczywiście seksownych) prawników ze swojej firmy. Oczywiście w tajemnicy, bo to bardzo ważne dokumenty i zwędził je ktoś z firmy, a bez nich nie da się wygrać arcyważnego procesu. W drugim wątku w firmie toczy się walka o fuzję z inną firmą, w wyniku której mogą wystąpić zmiany w zatrudnieniu. Świetny scenariusz na odcinek "Good wife", jako książka - znacznie słabszy. Nagromadzenie zbiegów okoliczności zawiesza niewiarę bardzo wysoko - słabo wysportowana pianistka ucieka przed mordercą tunelem metra, z pomocą znajomego z agencji detektywistycznej opanowuje wszystkie umiejętności śledczego (podsłuchy, odciski palców, umiejętność śledzenia itp.). Do tego scena erotyczna, gdzie pan z panią uprawiają pożycie intymne na stole, po czym pani zasypia wygodnie na tymże stole na kilka godzin. Trochę epatowania luksusem, trochę prawniczych sztuczek, całość - taka sobie.

Inne tego autora tu.

#2

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 14, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie - Skomentuj


Wacław Radziwinowicz - Gogol w czasach Google'a

W tle obrabiam kaktusy (a jest ich mnóstwo, tyle że konkurują z zaległościami serialowymi, więc wiecie), więc na czas oczekiwania przerywnik kulturalny (dzięki kindle'owi będzie ich chyba 8, nie licząc "Ewa wzywa 07").

Krótka forma - zbiór felietonów korespondenta GW z Moskwy z lat 1998 – 2012. O Putinie, Biesłanie, wojnie, korupcji, łagrach, Pussy Riot, zalegalizowanej bezkarności noworuskich, kontrastach, rosyjskiej duszy i rozmrażających się zwłokach żołnierzy zabitych w Czeczenii w chłodni-kostnicy. O nienawiści Rosjan do innych nacji - Czeczenów, Chińczyków czy Gruzinów, a nawet o nienawiści Moskwianin do Rosjan napływających do stolicy. O dzikiej brawurze, która każe krzyczeć pilotowi samolotu tuż przed katastrofą "Pizdziec!". To wszystko, co opisuje Daszkowa z przymrużeniem oka, w reportażach Radziwinowicza okazuje się oparte na faktach. Nie da się tej książki czytać z czystą głową, rzeczy paradoksalne i zabawne nie równoważą przerażającego spustoszenia, które historia poczyniła w głowach Rosjan.

#1 (chociaż zaczęłam w 2013).

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 13, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, panowie, reportaz - Skomentuj


Bernard Minier - Krąg

Minęły ponad dwa lata od wydarzeń w górach, kiedy to z psychiatryka uciekł psychopatyczny przestępca. I nie został złapany. Tym razem znerwicowany i zmęczony Servaz wraca do miasteczka, w którym studiował przed laty, a w którym aktualnie studiuje jego córka. Ktoś brutalnie zamordował atrakcyjną nauczycielkę, na miejscu zbrodni znalazł się niespecjalnie świadomy syn ukochanej Servaza sprzed lat, 17-letni Hugo. Servaz usiłuje znaleźć mordercę, oczyścić syna niegdysiejszej dziewczyny z zarzutów, nie dopuścić, by jego córce coś się stało (a córka nie pomaga, bo ciągle ładuje się w kłopoty), naprawić traumę z dzieciństwa i - wreszcie - złapać psychopatę, którego ślady napotyka w ciągu śledztwa.

Niby wszystko gra, ale nie lubię takich książek. Policjant jest bezmyślny, niby współpracuje z resztą zespołu, ale zawsze pcha się na plan pierwszy - kiedy ma przejrzeć nagrania monitoringu z banku, idzie szukać, kto spowodował w pustym banku hałas, o mało co nie ginąc (co się dzieje z nagraniami, które mogły wyjaśnić tajemnicę już po kilku dniach, łatwo się domyślić), upiera się, że zanurkuje w jeziorze w poszukiwaniu dowodów, mimo że nie ma doświadczenia, przez co traci wzrok i ląduje w szpitalu. Noga mi się kołysze, żeby go kopnąć w tyłek. Czytając Larssona narzekałam na wpisywanie w książkę listy zakupów z Ikei, tu narzekam na przepisywanie playlist młodszych policjantów i córki - a to Vincent zachwyca się Kasabianem czy innym Kings of Leon, a to córka cytuje Marylin Mansona, którym się i zachwyca, i ją odrzuca. Jest i włam komputerowy - wystarczy przebrać trojana ("Zeusa") za pdf-a, dołączyć do maila, pozwolić, żeby delikwent kliknął, a potem jego komputer już sam wysyła wszystkie pliki w świat. A, wcześniej nie można być newbie i trzeba się łączyć przez anonimowe proxy.

Ale przede wszystkim nie podobało mi się ze względu na interludia, w których autor z przedziwnym upodobaniem opisuje, jak psychopata gwałci i krzywdzi kobietę. W poprzednim tomie były detalicznie opisywane gwałty, tutaj jest jeszcze gorzej. Gdzie są wyrafinowane kradzieże, oszustwa, morderstwa z przyczyn majątkowych czy politycznych?

Inne tego autora tu.

#98

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 30, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie - Komentarzy: 1


Bernard Minier - Bielszy odcień śmierci

Rzecz się dzieje, jak się łatwo domyślić, zimą, w Pirenejach. Gorąco podzielam niechęć głównego detektywa, Martina Servaza, do gór i wysokości, ale ja na szczęście nie muszę, a on i owszem. Najpierw ktoś na szczycie kolejki linowej przy starej elektrowni powiesił konia, potem zaczęły się morderstwa ludzi. Sprawa się o tyle skomplikowała, że koń należał do znanego miejscowego bogacza, Lombarda i zewsząd schodziło ciśnienie, żeby sprawę konia (no, a przy okazji zamordowanych ludzi) wyjaśnić. Dodatkowo tuż obok mieścił się zakład psychiatryczny, w którym byli przetrzymywani przestępcy o niestabilnej psychice, faszerowani, pun intended, końskimi dawkami leków, poddawani elektrowstrząsom i - jak się łatwo domyślić - niespecjalnie mądrze zarządzani. W dwóch kolejnych miejscach zbrodni ekipa znajduje ślady DNA największego zwyrola ostatnich lat, prokuratora z Genewy, któremu udowodniono bestialskie zabicie żony i jej kochanka, ale posądzano go o gwałty i morderstwa na kilkudziesięciu zaginionych kobietach. Śledztwo idzie dwutorowo - w instytucie psychiatrycznym prowadzi je nowa pani psycholog, a poza instytutem - żandarmeria z piękną Irene, która jeździ motorem oraz pilotuje helikopter oraz policyjna ekipa Servaza - egzotyczna choć brzydka Samira oraz metroseksualny (choć żonaty i z drugim dzieckiem w drodze) Vincent.

Psychiatra wyjaśnia policjantowi funkcjonowanie świata w "Wehikule czasu" Wellsa, osadzony naczelny przestępca słucha Mahlera, który przypadkiem jest też ulubionym wykonawcą Servaza, wszyscy mają jakieś traumy z przeszłości. Servaz uparcie prowadzi śledztwo sam, ale wystarczy, że dostanie obiad, a chętnie opowiada o wszystkim chętnym słuchaczom. Pani psycholog wpycha palce między drzwi i łazi po mrocznych piwnicach instytutu. W samej policji jest dużo polityki i liczne przepychanki na stołkach, co nieco utrudnia śledztwo. I ze względu na klimat jest bardzo mrocznie. Groza wypełza zza lodowca.

Inne tego autora:

#97

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 28, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie - Komentarzy: 1


Henning Mankell - Włoskie buty

Mam wrażenie, że to umieszczony w melancholijnej Szwecji analog "Broken Flowers" Jarmuscha. Na skutej lodem wyspie mieszka samotnie emerytowany lekarz. Ze starym psem i starą kotką. Styka się w zasadzie tylko z listonoszem, który przywozi mu rachunki, bo poczty już od lat nie dostaje. Po czym któregoś dnia na lodzie pojawia się starsza kobieta, ledwo chodząca, z balkonikiem - jego pierwsza narzeczona, od której zwiał z dnia na dzień, nie zostawiając ani słowa. Przyjechała wyegzekwować od niego dotrzymanie obietnicy sprzed lat - że zabierze ją nad jeziorko w lesie, w którym pływał nago jego ojciec. Lekarz, który od kilkunastu lat wegetował bez poczucia, że chce coś zmienić, odkrywa, że jednak nie jest za późno na zmiany.

Zdecydowanie wolę Mankella kryminalnego, ale nie mogę odmówić pewnego melancholijnego uroku tej książce. To historia o śmierci, o sensie życia, o tym, że jutro może wszystko zmienić i warto być otwartym na nowe szanse. Nawet na zmrożonej lodem wyspie na Bałtyku.

Inne książki tego autora tutaj.

#96 (i podziękowania dla J. za pożyczenie)

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 27, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2