Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Bruce Chatwin - Na Czarnym Wzgórzu

Saga rodziny Jonesów, mieszkających w walijskim gospodarstwie “Widzenie”, od XIX wieku do czasów Margaret Thatcher. Gospodarz, który ożenił się z córką misjonarza, konflikt z gospodarstwem obok, zdegenerowana angielska szlachta, dwie wojny światowe, ale centralną osią jest prawie mistyczny związek braci bliźniaków - nierozłącznych Beniamina i Lewisa. Jakkolwiek dość dobrze mi się książkę czytało (ale męczyłam ją tygodniami), tak jest dziwna - pełna przemocy, przypadkowych śmierci, urywana i, jak życie, nie ma wyraźnej pointy. Nie pamiętam już, skąd polecenie Chatwina wzięłam, ale mi nie podszedł.

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 21, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Agnieszka Jucewicz - Czując. Rozmowy o emocjach

Polecanka od znanej podcasterki, niestety częściowo rozczarowanie. Teoretycznie książka miała być przewodnikiem po emocjach, niezbędnym do zrozumienia, jak funkcjonuje człowiek, jaka emocja co powoduje, czemu wszystkie są potrzebne i jak nad nimi panować. Częściowo taka informacja się w książce pojawia, ale trudno traktować ją jako wartościowe źródło informacji ze względu na jej niespójność i pobieżność. Każda emocja opisana jest w wywiadzie/rozmowie z inną osobą - psychologami i terapeutami - przez co niektóre są przeanalizowane bardziej wnikliwie, niektóre dość powierzchownie, czasem z odpowiednimi przykładami, raczej anegdotycznymi, z praktyki rozmówców. Raczej poradnik popkulturowy, tego typu artykuły (nie wiem, czy konkretnie te, które pojawiają się w książce) pojawiały się w “Wysokich obcasach”. Raczej dla osób, dla których świat emocji jest tajemnicą, a nie takich, którzy są w stanie ocenić, co się z nimi aktualnie dzieje i dlaczego.

#35

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, panie, panowie, poradnik - Skomentuj


Alistair MacLean - Lalka na łańcuchu

Major Sherman z Interpolu, wraz z dwiema współpracowniczkami[1] przybywa do Amsterdamu, żeby wyśledzić, kto dystrybuuje narkotyki na resztę Europy. Sprawa się szybko gmatwa, bo niejaki Jimmy, jego źródło informacji, zostaje zastrzelony tuż po wylądowaniu samolotu, na lotnisku, zanim zdążył podzielić się swoimi odkryciami. Przez cały pobyt w Holandii, zakończony sporą rozwałką i licznymi zwłokami po obu stronach konfliktu, Sherman ukrywa swoje śledztwo zarówno przed przestępcami, lokalną policją oraz swoimi współpracowniczkami, chociaż oczywiście chętnie korzysta ze współpracy dwóch ostatnich. W ramach śledztwa jest pobity, postrzelony, przytopiony, związany i ogłuszony, ale za każdym razem nadludzkim wysiłkiem się uwalnia i idzie do kolejnej siedziby przestępców. W trakcie wypije niesamowite ilości alkoholu, co zupełnie nie wpływa mu na refleks ani wydolność fizyczną. Jak to u MacLeana, jest zaskoczka - tłójalz młbyrz wrfg wrqra m shaxpwbanevhfml cbyvpwv, xgóertb śyvpman złbqn xbpunaxn hqnwr bcóźavbaą j ebmjbwh bśzvbyngxę (orm xbzragnemn).

Pamiętam, że była to jedna z moich ulubionych powieści kryminalnych z czasów nastoletnich, stąd chyba wzięło mi się zamiłowanie do Amsterdamu, bo akurat okoliczności turystyczne autor bardzo dobrze odrobił - neony, dzielnica Czerwonych Latarni, plac Dam, rowery i kanały. Niestety sama akcja się bardzo zestarzała, brak logiki w postępowaniu bohatera i wtrącenia post factum, że to powinno wzbudzić jego niepokój czy elaboracji, że czyjś los już był przypieczętowany, są mocno irytujące.

[1] Bardzo szybko zaczyna się festiwal uprzedmiotowienia. Głównymi zaletami Belindy i Maggie jest skąpy ubiór (minisukienki), eksponujące figury “które jasno wykazywały, jak olbrzymie postępy poczyniły nieliczne wybrane przedstawicielki płci żeńskiej od czasów Wenus z Milo”. Mniej istotne są ich zdolności wywiadowcze czy intelektualne, natomiast miło jest, że są posłuszne i całują szefa z uczuciem. W finale jedna z dziewcząt musi zakończyć służbę, ponieważ mężatki nie mogą pracować w Interpolu; taka nagrodo-kara, ma na wyłączność Shermana i może wspierać go z zacisza domowego w kolejnych akcjach.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#31

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 8, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Lew Kirszner - Pierwsza poważna sprawa

Pragnę zastrzec się zaraz na początku: wahałem się długo i naprawdę nie jestem winien. Za winowajców, uważać należy kulę pistoletową, kota Łajdaka, współlokatorkę Aleksandrę Fiodorownę - kobietę wielkiej dobroci - porucznika milicji Funtikowa, no i być może mój trochę niespokojny charakter.

Dwóch młodych absolwentów wyższej szkoły milicyjnej (gdzie oprócz normalnych przedmiotów studiują istotę realizmu socjalistycznego czy siły napędowe trzech rosyjskich rewolucji) zostaje skierowanych do przyportowej miejscowości N. (z delikatną sugestią, że na Krymie). Bardzo szybko zderzają swoje wyobrażenia zarówno o idealnym śledczym[1], jak i samym śledztwie, z rzeczywistością - zamiast szpiegów wrażych mocarstw i kryminalnego podziemia trafia im się “zwyczajne” morderstwo żony pewnego pracownika naukowego. Szybko pojawiają się teorie - młoda żona, starszy mąż, na pewno zabił kochanek; pasierb kumplujący się z podejrzanym elementem chciał okraść ojca, natknął się na macochę itp. Wtedy wjeżdża zwierzchnik dwóch świeżaków i zaczyna obalać ich teorie. W efekcie z jednego przestępstwa robi się kilka oraz powraca kwestia wojny - ukrywania się hitlerowskich zbrodniarzy czy szantażowanie wojenną przeszłością bliskich, a jeden z przestępców to “syn kułaka, nienawidzący władzy radzieckiej, tajny donosiciel gestapo”.

Książka jest w tonie raczej lekka, o zdecydowanie propagandowej wymowie: milicja bardzo poważnie traktuje swoją rolę jako opiekunów obywateli[2], najwyższym możliwym wyrazem uznania jest “uspołeczniony konsomolec”, piętnowani są “złoci młodzieńcy” w butach na słoninie i w przykrótkich spodniach, rzucający “dla fasonu” angielskimi słowami, bo nie pracują ku chwale ojczyzny, tylko nadużywają alkoholu i prowadzają się z “takimi” dziewczynami. Zdarza się jednak akcent minorowy, jak uznana za zmarłą podczas wojny żona jednego z bohaterów, którą została fałszywie oskarżona o kolaborację i wolała uchodzić za zmarłą, żeby ukochanej rodzinie nie przysparzać wstydu (po latach wraca po amnestii, autor nie wyjaśnia, czy ma szansę na powrót do poprzedniego życia). Narrator i jego przyjaciel prowadzą się nienagannie, w wolnym czasie czytają i uprawiają sport, chociaż czasem lubią też potańczyć z dziewczętami. Oczywiście jako że są młodzi, zdarza im się ponieść entuzjazmowi: “Skoczyłem z krzesła jak podrzucony sprężyną, złapałem Smirnową za ręce i zawirowałem z nią po pokoju. Moją szaloną radość wywołały ostatnie słowa, które posiadały decydującą wagę”.

Się pali: „Biełomory”.

Się pije: wódkę, koniak, szampana (złota młodzież), przegotowaną wodę i lemoniadę w butelce po alkoholu (tajniacy).

[1] Ideał naszego bohatera był już dawno ustalony: dźwięczne nazwisko, zgrabna, sprężysta sylwetka, przenikliwe spojrzenie surowych szarych oczu, przed którymi zadrży każdy zatwardziały przestępca, metaliczne nutki w głosie, niewielka szrama, która by nie szpeciła twarzy (świadectwo dawnych walk z wrogami), i srebrne pasmo w kasztanowych włosach jako dowód ciężkich przejść. (...) wzorowy czekista!

[2] Od każdej, drobniutkiej na pozór sprawy zależy spokój, bezpieczeństwo, los obywateli radzieckich. Dlatego też pracownik urzędu śledczego nie powinien pozostawać obojętny. Walcząc ze złem i wywracając życie na nice, winniśmy pozostawać zawsze humanistami. Tylko kochając ludzi, można im pomagać. (...) Marzenia nasze były w zasadzie bardzo egoistyczne. Jako komsomolcy i obywatele radzieccy, cieszyliśmy się oczywiście, że krzywa przestępczości stale spada i że coraz mniej zdarza się „poważnych spraw”. Mieliśmy nadzieję, że dożyjemy czasów, kiedy słowo „przestępstwo” stanie się anachronizmem i nasz zawód straci rację bytu. Pragnęliśmy jednak jak najbardziej aktywnie przyczynić się do tego, dać z siebie jak najwięcej.

Inne z tej serii.

#27

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 2, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Matt Parker - Pi razy oko

Przezabawna - i wierzcie mi, to nie takie określenie z reklamowego blurba - opowieść entuzjasty i popularyzatora matematyki o tym, czego można by uniknąć, gdyby ludzie zgodzili się co do jednego systemu miar, wag czy kalendarza, uwzględniali w projektach wiedzę matematyczną, budowali na podstawie projektów czy wreszcie dzielili się swoimi błędami, żeby inni ich nie musieli popełnić. Przezabawna opowieść, ale jednocześnie tragiczna, bo tylko czasem błąd określenia poziomu morza, użycie wklęsłych luster na elewacji budynku czy stosowanie innego kalendarza zaowocowało zabawną anegdotką, częściej jednak skutki były dramatyczne: czemu przepiłowanie kilkumetrowego pręta na dwa mniejsze były przyczyną śmierci setki osób lub dlaczego drzwi w teatrze, które otwierały się do wewnątrz, spowodowały śmierć ponad 180 dzieci. Warto sobie książkę przeczytać, zwłaszcza jeśli jest się osobą panikującą na temat każdej drobnej pomyłki czy niedopatrzenia; czasem czyjeś pomyłki kosztują grube miliony (jak pomyłka pola “liczba akcji” i “cena akcji” na japońskiej giełdzie) albo drobne niedopatrzenia kumulują się w katastrofę. Jest i o komputerach, a zatem o nietrafionych decyzjach architektury oprogramowania, które raz na jakiś czas zapewniają sporo pracy potomkom twórców. Lekcji, jakie warto wyciągnąć z tej książki, jest sporo - komentowanie kodu jest pożyteczne (i nie, komentarz “powodzenia dla mnie z przyszłości” to nie jest dobry komentarz), ustalenie jednostek może przesądzić o powodzeniu przedsięwzięcia, każda zmiana w projekcie powinna być przetestowana (albo cały projekt ponownie przeliczony) czy też rzucanie dużych liczb “z powietrza” może mieć kiepskie skutki. Dobrze mi się książkę czytało ze względu na język - sarkazm i ironia zawsze w cenie.

Kilka historyjek streściła dees, która mnie zachęciła do lektury.

#25

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 27, 2022

Link permanentny - Tagi: 2022, panowie, popularnonaukowe - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Dominik Damian - Ruda modelka

Nie byłam w stanie rozpoznać tego podczas lektury, ale Dominik Damian to pseudonim skądinąd znanego Adama Bahdaja. Wiedząc to, widzę pewną tendencję do zbudowania powieści przygodowej z elementem kryminalnym. Nie jest to młodzieżówka, bo i pojawia się prostytucja, a twarz jednej z osób zaangażowanych w akcję zostaje oblana witriolem.

Lipiec 1957. Na bałtyckiej plaży zostają znalezione zwłoki młodej, rudowłosej kobiety, co ciekawe - nie widać od razu, co było przyczyną śmierci. Jednocześnie w Warszawie redaktor Napieralski zostaje poproszony przez znajomą o znalezienie jej zaginionej córki, dziwnym trafem rudowłosej modelki. Napieralski zaczyna prywatne śledztwo, z rosnącą fascynacją odkrywa szczegóły życia Zuli (dawniej Zosi), córki skromnej sprzątaczki, która ze względu na swoją urodę została najpierw pracowniczką seksualną, potem utrzymanką, wreszcie rozpoczęła karierę modelki, ze zdjęciami we wiodących PRL-owskich czasopismach modowych. Jest i brutalny przestępca, który wyszedł z więzienia, zakochany student w podartych dżinsach i czarnym swetrze, wpływowy mecenas czy ociemniały kompozytor, wszyscy - dziwnym trafem - kręcą się dookoła skromnego mieszkania modelki w zrujnowanej podczas wojny kamienicy. Redaktor wpada na trop szajki przemytników, ale zanim jest w stanie porozmawiać ze znajomym milicjantem, obrywa w głowę. Na szczęście zostawia swoje notatki i milicja jest w stanie przejąć dochodzenie, łącząc tajemnicę żółtych paczek ze zwłokami na plaży.

Milicjanci mają życie osobiste - Wlazło planuje wyprawę łódką z żoną, kapitan Sałyga poznał na plaży pewną dziewczynę z wczasów i umówił się z nią na dansing. Dużą wagę autor przykłada do powierzchowności - Sałyga ma jasne, falujące włosy, jego podrywka duże, niebieskie oczy, którego spoglądają “ciepło i obiecująco. To dziwne, ile pogody i wdzięku może być w jednym spojrzeniu kobiety?” Niestety, obrywa się tym “gorszym” - podstarzałej sąsiadce, wyśmiewanej za desperacką próbę udawania młodości za pomocą makijażu czy innej kurtyzanie, której się nie poszczęściło i w wieku 22 lat wygląda jak zmarnowana staruszka czy nawet starszemu funkcjonariuszowi: “[major] Knap siedział w rozchełstanej koszuli i swoim zwyczajem miętosił dłonią tęgą, owłosioną pierś”.

Szowinizm i rape culture:
Na Wybrzeżu pogoda kapryśniejsza jest od kobiety.

— Hm — uśmiechnął się — ładna ta pani córka. Dobrze się jej przypatrzyłem.
— Oj, ładna, ładna — westchnęła — i to ją właśnie zgubiło. Niech mi Pan Bóg wybaczy, ale wolałabym już garbatą. Przynajmniej nie miałabym tyle wstydu…
„Matko, pilnuj swej córki, bo ci się zacznie puszczać...” - wtrącił Żabielski.

Się pije: “chłodne, perlące się w szklankach piwo”, szkocką whisky, brandy, Soplicę, oryginalnego „Maikoffa”, „Loupiaca”.

Się pali: Giewonty, Sporty, amerykańskie.

Się je: kanapkę z salami, szyneczkę, polędwiczkę, szczupaka faszerowanego (pod wódkę), czereśnie (wszak lipiec).

Stereotypy: rude są fałszywe i zwykle farbowane, ruda nie może być ładna.

Awans społeczny i tekstylny: Ubrał ją, futro jej kupił, złoty zegarek, bransoletkę. W jednych milanezowych majtkach z domu wyszła, a potem w perlonach chodziła.

Inne z tej serii, inne tego autora:

#24

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 25, 2022

Link permanentny - Tagi: panowie, prl, z-jamnikiem, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj