Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Anglia, początek XIX wieku. Eliza Acton, 36-letnia stara panna z bogatej rodziny, wydała jeden tomik wierszy, niestety jej marzenia o wydaniu kolejnego rozbija w pył najpierw wydawca, twierdząc, że wiersze nie przystoją damie i sugeruje powieść romantyczną albo wręcz książkę kucharską, potem nagłe bankructwo ojca. Wyjeżdża więc z matką do małego miasteczka, gdzie utrzymują się z prowadzenia pensjonatu. Zatrudniają 17-letnią Annę, córkę alkoholika i przedwcześnie podstarzałej kobiety z silną demencją; Anna okazuje się być świetną kucharką, umie czytać i staje się natchnieniem dla Elizy. Obie w kuchni znajdują ukojenie, chociaż tymczasowo, bo życie toczy się dalej i u obu pań nie zawsze są to róże. Krótkie rozdziały pokazują na zmianę perspektywę Anny i Elizy na różne sytuacje, dodatkowo wprowadzając czytelniczkę w świat, o którym nie mówi się głośno: nieślubne, ukrywane dzieci, kłamstwa i pozory, małżeństwa aranżowane dla zysku z jednej strony, a dramatyczne ubóstwo, przemoc seksualna wobec służby, przechowalnie dla psychicznie chorych i wstyd z drugiej.
Eliza Acton była postacią autentyczną i rzeczywiście wydała pierwszą dokładną i przetestowaną książkę kucharską, zawierającą spis i ilości składników, przepis wykonania wraz z zalecanym czasem gotowania czy pieczenia. Czy istniała Anna i mała Lizzie - nie wiadomo, ale ich postacie dodają dramatyzmu dość miałkiej w zasadzie historii emancypacji w trudnym okresie historii. Na końcu książki autorka dodaje kilka faktów i przepisów kulinarnych. A ja pozostaję dość obojętna - nie czytało się źle, ale w sumie nie było to zbyt ciekawa lektura.
#64