Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Ewa wzywa 07 16-18

Barbara Gordon - Filiżanka czarnej kawy #016

Spis osób:

  • Matylda Krychowa - starsza pani, przyjezdna, wpada w panikę z konsekwencjami
  • sędzia Edward Murach - zamieszkały przy ul. 1. Maja 7, ma traumę z czasów wojny
  • Teresa Murachowa - lekarz, żona sędziego
  • Urszula Wirkusówna - pielęgniarka, sąsiadka Murachów z parteru, “trochę nudna, jak to stara panna”
  • Julian Blina - fryzjer z żoną piekielnicą, sąsiad Murachów
  • Aniela Blinowa - irytuje się, jak mąż ją zdradza, dyktatorka miejscowej opinii publicznej
  • Jurek Blina - 13-letni przyszły inżynier
  • Wacław Kociuba - dyskretny taksówkarz
  • Eustachy Solibor - kierownik miejscowej centrali ogrodniczo-nasiennej
  • doktor Piotr Lebioda - lekarz, a portkami świeci po lasach, bo zioła zbiera
  • Antoni Burnas - szuka sprawiedliwości pod wpływem alkoholu
  • Wojciech Burnas - brat Antoniego, bije żonę i dzieci, więc dostaje “niesprawiedliwy”[1] wyrok
  • Zdzisiek Fryda - kierowca ciężarówki, nie mógł nic zrobić
  • porucznik Socha - lokalny przedstawiciel władzy wykonawczej
  • Jasio - kierowca karetki
  • prokurator Brzeziński - daje sankcję
  • porucznik Andrzej Socha - zastępca komendanta powiatowego
  • niejaki Kalus - prowadzi nielegalny wyszynk
  • kapitan Józef Kozłowicz - ekipa z województwa, ale docenia wiedzę lokalną
  • doktor Niedziałek - szatańsko skrupulatny patolog
  • kapitan Roman Knapik - przełożony Sochy
  • doktor Sławomir Gawroński - ordynator szpitala powiatowego
  • Janina Skowrońska - siostra Matyldy Krychowej
  • Sierżant Grabek - umie rozmawiać z lokalnymi

Przerażona i spanikowana starsza dama wysiada na stacji w małym miasteczku. Jak się potem okazuje, spotyka się z sędzią, który ma misję wyjaśniania zbrodni hitlerowskich. Po wizycie wybiega wzburzona i wpada przypadkiem pod samochód; przypadkiem przechodzące żona sędziego i sąsiadka-pielęgniarka wiozą ją do szpitala, ale tam kobieta umiera. Nieszczęścia chodzą parami - znad łóżka umierającej Murachową wzywa do domu doktor Lebioda, zaalarmowany przez namolnego Burnasa, który przyszedł po raz kolejny prosić o zwolnienie brata z więzienia i zastał sędziego umierającego. Mimo prób reanimacji za pomocą kawy Lebioda stwierdza zatrucie atropiną i - wbrew prośbie Murachowej, która chce ograniczyć formalne problemy - zgłasza sprawę milicji. Milicja potwierdza zatrucie i odkrywa, że również Krychowa nie umarła na skutek odniesionych ran, ale przez przedawkowanie morfiny podanej w szpitalu. Milicja lokalna ze wsparciem z województwa przygląda się wnikliwie wszystkim odwiedzającym sędziego, grzebie w tragicznej przeszłości i wykrywa przestępcę.

[1]

Pan porucznik przecie Wojtusia zna i poświadczy: to dobry chłopak, tylko trochę krewki.
- Znam - warknął Socha przez zaciśnięte zęby. Nie brzmiało to zbyt pochlebnie dla Wojtusia.
- No właśnie. A jego baba to cholera, a nie kobita. Głodzi Wojtusia. Należały się jej baty. Kobita to musi chłopu dać jeść, może nie? W przeciwnym bądź razie, co z niej za ślubna małżonka? A ona go w łeb wałkiem i za drzwi. I za to chłopak teraz się przesiedzi. Krzywda...
Socha nie podzielał tego zdania:
- A wasz Wojtuś grosza złamanego od roku na dom nie dał. Dzieciaki obdarte i głodne by chodziły, żeby Wojciechowa nie pracowała. Może wasz Wojtuś nie wynosił z domu wszystkiego, co pod rękę mu wpadło i nie sprzedawał na wódkę z kumpelkami, co? Nie zaprzeczajcie, już ja dobrze wiem, jak było. Przesiedzi się, od wódki trochę odwyknie, a co w warsztacie zarobi, żona dostanie.
- Pan porucznik to całkiem jak nie mężczyzna, słowo daję. Żadnego wyrozumienia...

Się je: Sałatkę z papryki. Leniwe pierogi.
Się pali: carmeny, bułgarskie (z importu)

Inne tej autorki tutaj.

Remigiusz Szczęsnowicz - Zaczęło się w “Sybilli” #018

Spis osób:

  • Kulawy Janek - roznosiciel mleka, trochę pije, ale ma solidne podejście do biznesu
  • dozorca Wiktorzak - wspiera Janka
  • Zuzanna Waliszewska - denatka, pracowała w kawiarni/nocnym barze “Kaprys”
  • kapitan Koczwara - prowadzi śledztwo
  • inżynier Waliszewski - wyjechał 8 lat temu i nie wrócił
  • porucznik Maliniak - prawa ręka Koczwary
  • pani Krysia - barmanka, następczyni Waliszewskiej, bardzo dyskretna
  • brunecik w skórzanej kurtce - pan dobrze poinformowany
  • ciocia Jadzia - krewna Waliszewskiej
  • Józef Baczko - szatniarz z “Kaprysu”, sprzątał u Waliszewskiej
  • Katarzyna Marecka - właścicielka sklepu komisowego, więc zamożna
  • Edward Barański (32) - księgowy, podejrzany
  • Euzebiusz Gogol (40) - mechanik, podejrzany
  • Wacław Miętowicz (49) - inżynier-rolnik, podejrzany
  • Ireneusz Kulig (35) - literat, podejrzany
  • Hipolit Berestowski (45) - urzędnik, podejrzany
  • Zygmunt Berestowski (47) - urzędnik, podejrzany
  • Artur Śliwecki (30) - technik budowlany, podejrzany
  • Kazimierz Makowski (45) - rzemieślnik-jubiler, podejrzany
  • inżynier Romuald - kierownik “Kaprysu”
  • kapitan Rożek - kolega ze studiów Koczwary
  • Grzegorz Molski - instruktor k.o. ze Szklarskiej Poręby
  • porucznik Krystyna - wystawiona na wabia
  • porucznik Karaś - funkcjonariusz ze Szklarskiej

Sumienny mleczarz odnajduje zwłoki zamordowanej barmanki Waliszewskiej. Ktoś stuknął ją figurką kamiennego słonia, a liczne precjoza biżuteryjne i cenne futro wyparowały z mieszkania denatki. Milicja szuka mordercy i złodzieja coraz bardziej niechętnie, bo dama miała wielu znajomych w męskich kręgach. Zbrodniarz popełnia jednak błąd i dokonuje podobnej zbrodni w Łodzi, u zamordowanej Mareckiej znajduje się pierścionek poprzednio zamordowanej barmanki, co prowadzi do wniosku, że panie się znały. Na podstawie znalezionego u obu ofiar zdjęcia z pensjonatu “Sybilla” w Szklarskiej Porębie milicja typuje wśród kilkudziesięciu panów z turnusu podejrzaną ósemkę. Koczwara podróżuje więc po Polsce, przesłuchując podejrzanych i wspominając dawne sprawy i partyzancką przeszłość, np. reakcyjne bandy zabijające komunistów w Iłży (“Po wojnie z okupantem poszedł na jeszcze jedną wojnę, gorzką i smutną, bo bratobójczą, gdyż był przekonany, że zarówno oni spod znaku AL, jak i ci z AK mają takie samo prawo do Polski, do spokojnego życia i pięknych dziewczyn”).

Inne z tego cyklu tutaj.

#78 (przeczytałam też dla porządku EW017).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 13, 2019

Link permanentny - Tagi: 2019, panie, panowie, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Nina Riggs - Jasna godzina. Dziennik życia i umierania

Nina Riggs ma 37 lat, dwóch synów, męża i bogatą historię rodzinną. Bogatą zarówno w znane nazwiska (Ralph Waldo Emerson), jak i w obciążenia genetyczne; dziadek, ciotki i kilka osób z dalszej rodziny umarło na raka, na którego choruje też jej matka. Do Niny rak piersi przychodzi powoli - najpierw jest to mała plamka, która - wraz z narracją autorki - przechodzi w ciągu dwóch lat przez kolejne stadia aż do ostatniego. Jej książka - literacki pamiętnik, bogato inkrustowany cytatami z literatury i dygresjami - to historia przygotowań do odejścia, wyszarpywanie z życia jeszcze kilku dobrych chwil z rodziną, wplecenia niszczącego procesu leczenia w zwykłe życie rodziny na przedmieściach i pożegnanie z synami i mężem. Jednocześnie z własną chorobą, Nina zmaga się z chorobą matki i jej decyzją o zaprzestaniu leczenia; doświadcza śmierci jako widz niedługo przed tym momentem, kiedy sama jest na progu odejścia.

Mimo świadomości, że nie będzie happy endu, to książka pogodna; autorka próbuje podejść do przykrości chemioterapii, okaleczenia po mastektomii i przygotowania synów do jej odejścia z dużym dystansem, szukając komizmu w wielu sytuacjach.

PS Wiem, że nie musiałam sięgać po relację kogoś zza oceanu, ale nie byłam w stanie przeczytać książki Joanny “Chustki”, na bieżąco czytając na jej blogu o życiu z rakiem.

#77

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 10, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, biografia, panie - Skomentuj


Ann Cleeves - Ulica milczenia

Joe Ashworth wraca z córką z przedświątecznego koncertu metrem, metro ma awarię, przesiadają się więc na autobus zastępczy. Wtem jedna z pasażerek, elegancko ubrana 70-latka okazuje się być martwa; ktoś ją zasztyletował w ścisku. Vera, tytułująca wszystkich per “kotku” i jej ekipa - Joe (jednocześnie świadek, co okaże się mieć potem być świetnym przykładem na to, że nawet policjant nie zauważa wszystkiego, nawet jeśli był przy wydarzeniach) i elegancka Holly, którą szefowa trochę wbrew sobie trenuje na lepszą policjantkę, usiłują wykryć, czemu ktoś chciał zabić Margaret, wolontariuszkę w schronisku dla skrzywdzonych kobiet i gospodynię/przyjaciółkę domu w rodzinnym pensjonacie. Małe miasteczko tuż przed Bożym Narodzeniem, wszyscy - nawet kobiety z “Przystani” - skupieni są na przygotowaniach do świąt, więc nie jest dziwne, że nikt nie zwracał uwagi na to, co ostatnio robiła zamordowana kobieta, z kim się spotykała i wreszcie skąd wracała tego feralnego dnia. Niedługo potem ginie kolejna osoba, Dee - prostytutka i pijaczka, którą Margaret z niewiadomych względów się opiekowała. Kiedy okazuje się, że Margaret swego czasu też była luksusową damą do towarzystwa, Vera wie, że musi pogrzebać w przeszłości. Zupełnie współczesny zbrodniarz zostaje wykryty dzięki temu, że historia (i ludzkie charaktery) się powtarzają, a dodatkowo wyjaśnia się tajemnica zaginięcia sprzed 30 lat.

Polski akcent - Margaret nosi nazwisko Krukowski, bo była przez kilka lat żoną Polaka (co wymaga sprawdzenia, czy sprawa nie ma podłoża szpiegowskiego, bo każdy Polak przebywający w Wielkiej Brytanii w latach 60 to potencjalny szpieg). Vera je same niezdrowe rzeczy i pije sporo alkoholu (już bez związku z Polską).

Książka składa się z dwóch tomów, ale to podział absolutnie sztuczny, przecinający akcję w połowie (żeby nie nazwać tego skokiem na kasę, bo każdy z tomików jest dość mizerny objętościowo), więc uczciwie potraktuję to jako jedną książkę.

Inne tej autorki tutaj.

#76

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 30, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panie, kryminal - Komentarzy: 3


Aleksandra Marinina - Stylista

W Moskwie giną nastoletni chłopcy, podobni do siebie, do tego z nietypową, semicką urodą. Niestety, znajdowane są tylko zwłoki ze śladami przemocy erotycznej, a śmierć spowodowana jest przedawkowaniem narkotyków. Celem ekipy Gordiejewa jest oczywiście znalezienie zwyrodnialca oraz - pośrednio - ukrycie tego przed prasą, która bardziej zaszkodzi, wyciągając potencjalną kwestię żydowską. Jeden z potencjalnych śladów prowadzi na luksusowe osiedle “Marzenie”, gdzie przypadkiem mieszka tłumacz Sołowiow, były ukochany Kamieńskiej, który ją przed laty okrutnie skrzywdził[1]. Anastazja wchodzi więc cała na biało, bo Sołowiow owdowiał i w wyniku tajemniczej choroby został inwalidą, udaje niezwiązaną z milicją prawniczkę, pozwala się podmacać i mami obietnicą, że może jeszcze to coś, co było między nimi, nie wygasło, a mężem Anastazji Sołowiow ma się nie przejmować[2]. Giną dwie osoby - asystent i najświeższa kochanka Sołowiowa, więc przy okazji w drugim nurcie śledztwa ekipa odkrywa, że Sołowiowa ktoś inwigiluje, tajemnicza choroba, która sprowadziła go na wózek była pobiciem, a w wydawnictwie, dla którego tłumaczy książki, dzieją się jakieś dziwne historie, w które uwikłana jest modelka Oksana i tajemniczy wszystkowiedzący Wadim[3].

W wyniku okrutnie pokrętnej metody - przeanalizuj wszystkie wypożyczalnie wideo, w których ktoś wypożyczał filmy z semicko wyglądającym aktorem, znajdź w okolicy wybranych wypożyczalni ludzi, którzy świadczą usługi, porównaj ich odciski palców (na przykład metodą na podmienioną szklankę) z odciskami palców znalezionymi na miejscu kradzieży kaset wideo - zostaje wytypowany homoseksualista[4] Czerkasow, potencjalnie związany z nieżyjącym już chłopcem, pasującym do wzorca zaginionych. Niestety, jeden ze zirytowanych[5] wywiadowców puszcza farbę, więc milicja chcąc nie chcąc musi podejrzanego aresztować. Oczywiście Nastia wie, że to nie on, więc dla dobra śledztwa idzie z Czerkasowem na umowę, że do wyjaśnienia sprawy będzie oficjalnie winny i zatrzymany, a potem się go wybieli (bo jak nie, to i tak pójdzie siedzieć, jak ktoś znowu zabije młodego chłopca). Wyjaśnienie motywu porwań, narkotyzowania, gwałtów i wreszcie zabójstw chłopców jest - nawet jak na Marininę - absurdalne: Pmrexnfbj zvnł an fghqvnpu qmvrjpmlaę, Avaę, n xvrql jlfmłn an wnj wrtb bevragnpwn, cnaan mbfgnłn bśzvrfmban v hcbxbemban. Zężn Aval cemrm yngn telmłb hcbxbemravr żbal, jlzlśyvł jvęp fmngnńfxą vageltę - fcbjbqbjnł cemrqnjxbjnavr h pułbcnxn Pmrexnfbjn benm mnłbżlł oheqry qyn ubzbfrxfhnyvfgój, qb xgóertb cbeljnł pułbcpój j hyhovbalz glcvr hebql nerfmgbjnartb, anexbglmbjnł vpu, n xvrql hzvrenyv, cbqemhpnł m qbjbqnzv jfxnmhwąplzv an Pmrexnfbjn; ebovł gb avrfgrgl gnx avrfcelgavr, żr zvyvpwn glyxb cemlcnqxvrz fvę grtb mjvąmxh qbcngemlłn.

[1] Otóż 23-letnia wtedy Kamieńska nawiązała romans z żonatym wykładowcą i jednocześnie doktorantem swojej matki. Sołowiow nie był jakoś specjalnie chętny, ale ze strachu przed promotorką przed dwa lata pozwalał się Nastii kochać, zanim dał jej do zrozumienia, że cała sytuacja jednak go nie satysfakcjonuje.

[2] Opowiada oczywiście o wszystkim mężowi, bo szczerość przede wszystkim, po czym ustawia perspektywę:

- (...) Więc mam się szykować do rozwodu? - Losza, jak ci nie wstyd! (...) To tylko praca, Loszeńka. Nic więcej. (...) Losza, przestań się zamęczać, na miłość boską. O tym, że Sołowiow nic dla mnie nie znaczy, wiedziałam już parę lat temu. I wcale nie musiałam go w tym celu odwiedzać. Potrzebowałam jedynie powodu, który mogłam mu podać. (...) Zapomnijmy o tym, Losza, dobrze? Po co robisz z igły widły? Pytałeś, dlaczego nie chcę kolacji, więc odpowiedziałam, że odwiedziłam Sołowiowa. I tyle. Mogłabym ci powiedzieć, że byłam u Tiutkina albo Chrienkina, i spałbyś sobie spokojnie. Nie myśl o Sołowiowie.

[3] Wadim proponuje Oksanie układ - będzie kochanką jednego z współwłaścicieli wydawnictwa przez kilka lat, a potem przejmą wszystkie aktywa wydawnictwa, a Oksana będzie mogła pokierować swoim życiem, jak chce:

Pomimo modnego zawodu i związanego z nim stylu życia Oksana w kwestiach rodziny i małżeństwa wyznawała ugruntowane przez wieki poglądy. Za mąż należy wyjść z miłości, a nie z wyrachowania. Będąc przy tym dziewczyną nowoczesną i nieco zepsutą panującą wokół swobodą obyczajów, w innych sprawach uważała za możliwe wyznawanie bardziej cynicznych zasad. Dla realizacji określonego celu i dla pieniędzy można pójść do łóżka z kimkolwiek, można udawać zakochaną, można odgrywać płomienną namiętność. Ale wyjść za mąż kobieta może tylko za mężczyznę, z którym będzie szczęśliwa przez wiele lat, najlepiej aż do starości.

[4] Jakież okrutne kocopoły o homoseksualiźmie autorka przypisuje Czerkasowowi (i nie tylko):

Próbując zrozumieć swój pociąg do chłopców i znaleźć dla niego logiczne uzasadnienie, dużo czytał, a także kontaktował się z aktywnymi homoseksualistami i odkrył, że pożądanie mężczyzn nie jest brudnym i odrażającym wynaturzeniem, lecz częścią pewnego systemu poglądów estetycznych, których korzenie sięgają, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, dogmatów religii chrześcijańskiej. *Nieprzypadkowo podczas obrzędu chrztu dziewczynek, w odróżnieniu od chłopców, nie dopuszcza się do ołtarza, jako że nawet w niewinnym, mogłoby się wydawać, okresie niemowlęctwa już są uważane za nieczyste*. Miłość między mężczyznami nie jest występkiem, lecz czymś niespotykanie pięknym, jeśli dostarcza radości obu partnerom.

[5] Otóż wywiadowcy nie byli w ogóle objęci żadnym kodeksem pracy, normą były zarwane nocki i weekendy, a dodatkowo, żeby uzyskać cokolwiek u ekspertów, za własne pieniądze kupowali flaszki z dobrym alkoholem, kwiaty i luksusowe czekoladki. Swałow, który zdradził dziennikarzom szczegóły sprawy, chciał wymiksować się z nieopłacalnej pracy, a mógł to tylko zrobić przez szybkie zakończenie śledztwa:

Giennadij Swałow nie lubił pracować w soboty, to było zupełnie oczywiste. Nastia zastanawiała się ze zdziwieniem, jak wygląda jego praca w wydziale kryminalnym, skoro urządza sobie dwa dni wolne w tygodniu.

Inne tej autorki tu.

#74

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 25, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panie, kryminal - Skomentuj


Ewa wzywa 07 13-14-15

Henryk Gaworski Fotografia mówi prawdę #013

Spis osób:

  • inżynierowa Irena Biernacka - dobrze zakonserwowana 40-latka
  • inżynier Władysław Biernacki - solenizant, dyrektor i zwierzchnik gości
  • Staszek Biernacki - syn gospodarzy, 20-latek, jest na czym oko zawiesić
  • Henryk Suchocki - się spóźnia na imprezę, ale ma aparat fotograficzny
  • inżynier Roman Berwid - obiecujący pracownik, entuzjasta polowań
  • inżynier Danuta Kawecka - fioletowa blondynka o obłędnej figurze
  • inżynier Fadler - taki trochę mąż przy żonie, chociaż niezbyt wierny
  • Zofia Fadlerowa - z domu Klemmer, wujenka Suchockiego
  • Stefania Olszewska - korpulentna, lubi kwiatowe wzory i nie jest inżynierem ani żoną inżyniera
  • inżynier Rawicz - zarządza karniaki dla spóźnialskich, nie pali
  • kapitan Grot - niby nie traktuje spraw poważnie, ale zaskakuje celnymi uwagami, do tego elegancki
  • porucznik Rybacki - nie jest zachwycony fachowością zwierzchnika, ale zmienia zdanie
  • sierżant Gniotek - dowodzi ekipą poszukiwawczą

Po mocno zakrapianej imprezie u inż. Biernackiego znika Suchocki, urzędnik pocztowy, miłośnik polowań. Milicja przesłuchuje uczestników imprezy i nie jest zaskoczona, że u jednego z gości znajduje zakrwawioną koszulę i aparat fotograficzny zaginionego. Jednak mimo aresztowania, podejrzany zostaje wypuszczony, bo nie ma zwłok ani dowodu, że wyekspediował Suchockiego na tamten świat. Porucznik Rybacki jest zirytowany swoim szefem, bo to jego pierwsza poważna sprawa, a kapitan Grot sobie lekko z niego drwi i wydaje dziwne polecenia, które zaskakująco okazują się mieć sens. Sprawa wyjaśnia się dzięki tytułowemu zdjęciu, absolutnemu przypadkowi (młody Biernacki dwukrotnie obserwuje bardzo dziwne sytuacje) oraz spotkaniu pięknej inżynier Kaweckiej i kapitana Grota. To ostatnie w finale opowieści prowadzi do spotkania prawie wszystkich obecnych na imieninach Biernackiego, gdzie kapitan prawie że w stylu Poirota wyjaśnia, na czym polegało przestępstwo oraz zapowiada ślub z panią inżynier.

Rybacki aż gwizdnął z przejęcia.
- Cholera (...)
- Przekleństwa nie powinny raczej wchodzić w zasób słów używanych przez milicję - skarcił go kapitan.

Się je: śledzika (podkład pod wódeczkę), sałatkę, schab na zimno, rybę, jajko, pomidory, sarninę.

Się pije: piwo żywieckie (w kawiarence pod komisariatem), wermut (u znajomego komendanta w Kazimierzu), likier (u Kaweckiej, a atmosfera taka intymna).

Inne tego autora:

Helena Turbacz - Świecznik Maurów #014

Spis osób:

  • profesor Antoni Watmar - historyk sztuki, mieszka w bliźniaku należącym do konkubiny
  • Bożena Watmarowa - żona Watmara, bezczelna herod-baba, naukowiec
  • Pułkownik Henryk Bator - znany ze skąpstwa, ale dba o dobro śledztwa
  • Major Andrzej Ruban - wpada na błyskotliwe pomysły, choć czasem groteskowe
  • Dorota Swarożyc - konkubina Watmara, filigranowa i z oczyskami[1], ale też z przeszłością
  • Porucznik Wilczek - kierownik stołecznego oddziału wywiadowców, brzydzi się wodą, bo od tego organizm rdzewieje
  • Doktor Bolesław Swarożyc - lekarz w “psychiatryku”, brat Doroty
  • bezimienny szwagier Watmarowej - kierownik apteki
  • Michał Sykstus - rzeczoznawca-numizmatyk, sąsiad Swarożyców
  • Ryszard Żeruski - fotograf, znajomy i współpracownik Watmara, oldboj
  • Maria - sympatia Żeruskiego, określana przez złośliwe kumy jako rudy koczkodan

Profesor Watmar traci przytomność na pokładzie samolotu Warszawa-Paryż, którym udawał się na konferencję. Po awaryjnym lądowaniu zostaje, wraz z żoną, przewieziony do szpitala w Poznaniu, ale nie udaje się go uratować; lekarze stwierdzają przedawkowanie skopolaminy. Żona okazuje się być w separacji i bardziej jest zainteresowana bagażem byłego męża i kontynuacją podróży. Konkubina profesora, ekspedientka z Desy, jest dla odmiany załamana, a dodatkowo boi się, bo po raz kolejny ma wrażenie, że ktoś w domu szpera i czegoś szuka. Kluczowy jest zabytkowy świecznik z Cordoby, a konkretnie jego kopia, którą profesor przewoził w bagażu. Jak się okazuje, w świeczniku był sprytny schowek na numizmaty. Milicja wpada na pomysł, żeby ustalić, jakie to były monety za pomocą pobrania mikro-próbek z najcenniejszych monet na rynku, rozsianych oczywiście po kolekcjonerach. ”Jak to sobie major wyobraża - skrytykował pomysł inspektora Wilczek. - Panie, daj pan trochę potrzeć tego Wespazjana, bo ja jestem hobbysta pocieracz!”. Zbrodnia - jak się wyjaśnia w toku śledztwa - to efekt chciwości.

Bawiąc-uczyć: starożytne numizmaty (już wiem, co to jest anepigraf).

Się lata: Air France

Się je: na bajecznie kolorowych tackach [stewardesa] roznosiła porcje nadziewanego kurczęcia w przejrzystej galarecie garnirowanej owocami, sardynki, koreczki z kaparami, mikroskopijne kanapeczki z kawiorem.

Się pije: armagnac.

Się czyta: Egipcjanina Sinuhe Waltariego (major).

[1] (“niezła (...) ale z takich, co to najpierw ślub, a później te rzeczy…”).

Inne tej autorki tutaj.

Artur Morena - Umrzesz o północy #015

Spis osób:

  • Marcin Koriol - prezes spółdzielni INTERPOLEX
  • Artur Morena - narrator, były porucznik milicji, aktualnie pisuje powieści sensacyjne
  • Beata - piękna sekretarka, żona Marcina
  • Robert Koriol - brat Marcina
  • Arkadiusz Koriol - ojciec Marcina
  • Paulina Koriol - żona Roberta, kobieta niemłoda, ale interesująca
  • Franio Glindas - cwaniaczek, ma wyśledzić, kto straszy Marcina anonimami
  • Inspektor Anioł - organizuje wraz z kapralem kocioł w domu Koriolów
  • kapral Ludwik Filipek - sprawny funkcjonariusz, choć młody wiekiem
  • Cyprian Ursyn - agent ubezpieczeniowy

14 maja, godzina 14. Ktoś zaprasza Morenę - jak się okazuje - dawnego znajomego sekretarki Beaty, do siedziby firmy jej - jak się okazuje - męża. Ktoś grozi mu (mężowi, nie Morenie), że zginie tego dnia o północy. Mimo niechęci Koriola do przyjęcia jakiejkolwiek pomocy, wyjaśnia się, że to prawdopodobnie efekt jakiegoś zajścia właśnie z dnia 14 maja w Madrycie przed kilkoma laty. Oczywiście Koriol nie pomaga w żaden sposób, odmawiając odpowiadania na pytania, zamiast tego wraz z Beatą popadając z jednej teorii spiskowej w drugą. Proponuje jednak Morenie, że jeśli przeżyje potencjalny zamach o północy, Morena dostanie brylant o wartości 10 tys. dolarów. Jednocześnie do willi Koriolów wjeżdża milicja, prowadząc podobno śledztwo w sprawie lewej platyny i oznajmia, że nikt nie opuści budynku (również Marcin i Morena). W zamkniętym domu, w pokoju bez okien, Koriol ginie, a zbrodniarz - choć wykryty w ciągu 24 godzin od wprowadzenia Moreny do akcji - uchodzi karze.

Rozwiązanie zagadki jest nieco pretensjonalne: vtłl m gehpvmaą, hzvrfmpmbar j tłójpr ynfxv bsvnel, hehpunzvnar zrpunavmzrz j wrtb jłnfalz mnolgxbjlz mrtnexh - bovr emrpml zbeqrepn cemltbgbjnł mnjpmnfh v mqbłnł cbqzvravć whż j mnzxavęgrw jvyyv.

Dygresyjnie (czytaj: dla wypełnienia stron), Morena opowiada pani Beacie o swoich powodach odejścia/zwolnienia z milicji.

Amatorska psychologia:

Czy przypuszczasz - tak mówił kapitan Anioł - że innych oficerów czy podoficerów milicji nie wzruszają tragiczne niekiedy losy przestępców? Kradzież bochenka chleba popełniona z głodu? Sytuacja najuczciwszego pod słońcem człowieka, który z zazdrości i z szaleństwa do jakiego może doprowadzić miłość, zabija w porywie gniewu zwykłą dziwkę, którą naprawdę kochał, dziwkę wielokrotnie u nas notowaną?

Szowinizm powszechny:

- Kobiety są predestynowane do popełniania głupstw. Jednak od mężczyzn wymagam charakteru i działania z pełną świadomością i odpowiedzialnością. Zabiłbym tego człowieka, już panu powiedziałem. Wtedy Beata wróciłaby do mnie. Ukarałbym ją i byłaby… Czy chciał powiedzieć „szczęśliwa”?

Niektóre kobiety pozbawione są wyobraźni. Może nawet większość kobiet, kiedy myślą lub mówią o mężu.
- Po co jej wyobraźnia - stwierdził lakonicznie kapral - jeżeli ma takie ciało. Z takim ciałem kobieta dalej zajdzie niż z wyobraźnią i inteligencją.

Inne tego autora:

Inne z tego cyklu tutaj.

#72

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 19, 2019

Link permanentny - Tagi: 2019, panie, panowie, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Rachel Cusk - Praca na całe życie. O początkach macierzyństwa

Cusk napisała swój nieporadnik głównie z dwóch powodów: zmowy milczenia w społeczeństwie na temat macierzyństwa i infantylizacji matki w tym procesie. Nie jest to książka - wbrew wielu opiniom - obrazoburcza, bo Cusk nie twierdzi, że żałuje decyzji zostania matką, tylko pokazująca nieprzygotowanie Cusk do roli matki i jej nieporadne (dodatkowo wyśmiewane przez czytelniczki) próby odnalezienia się w nowej sytuacji. Autorka namierza problem w tym, że budując niezależność kobiet, w procesie została utracona międzypokoleniowa wiedza dotycząca opieki i zmiany, na jaką powinna nastawić się nowa matka; zamiast ostrzeżeń jest milczenie, żeby z jednej strony nie straszyć (nie mówimy kobiecie przed porodem, co może pójść źle, ale dzielimy się tymi osobistymi przeżyciami chętnie z innymi matkami), z drugiej strony wszystkie problemy (karmienie co 3 godziny przez 2 godziny, nieprzesypianie nocy, kolka, dzieci o wyjątkowych potrzebach) są bagatelizowane, a wina za nieumiejętność ich rozwiązania spada na matkę. Niektóre z tych problemów mnie ominęły lub potrafiłam sobie z nimi poradzić (np. moje dziecko pozwalało mi spać w nocy, bo spało ze mną, co redukowało czas poświęcony na nocne aktywności, a bycie blisko uspokajało dziecko w przeciwieństwie do zalecanego przez niektóre poradniki konsekwentnego "odkładania dziecka", "treningu snu" itp.), ale wiele z nich mocno w dalszym ciągu rezonuje we mnie, chociażby utrata sporej części własnej indywidualności na korzyść "bycia matką".

Trudno jest Cusk streścić, bo w jej książce przeplata się wiele tematów - płaszczyzna osobista, płaszczyzna społeczna, odwołania literaturowe (które moim zdaniem ze spokojem mogłyby zniknąć bez straty dla treści). Życie dopisało też gorzką pointę - w jednej z kolejnych książek autorka opisuje, jak macierzyństwo pośrednio (przez to, że ona utrzymywała dom i zajmowała się pisaniem, a jej mąż zrezygnował z pracy, żeby zajmować się dziećmi) doprowadziło do rozpadu związku.

W nocy, jeżeli nie możesz spać i masz gonitwę myśli, zduś rebelię własnej tożsamości i wykorzystaj ten czas na nawiązanie kontaktu z dzieckiem. Udręczona bezsennością, stosuję się do tej ostatniej rady, ale moje próby porozumienia się z dzieckiem zawsze przybierają w końcu formę błagania, żeby nie sprawiło mi bólu. W miarę jak rośnie mi brzuch, zdaję sobie sprawę z tego, że nawiązywanie kontaktu ze znajdującym się w nim dzieckiem ma mniej więcej taki sam sens, jak nawiązywanie przez pole kontaktu z budowaną w poprzek niego autostradą.
Żeby być matką, muszę nie odbierać telefonu, nie zasiadać na dłużej do pracy, nie realizować ustalonych planów. Żeby być sobą, muszę pozwolić córce na płacz, muszę uprzedzać jej głód albo zostawiać ją z opiekunką, gdy wychodzę wieczorem; muszę zapominać o niej, żeby móc myśleć o innych sprawach. Sprawdzenie się w jednej z tych ról oznacza porażkę w drugiej.
Od porodu minęło już przecież kilka miesięcy, a ja wciąż przyłapywałam się na tym, że czuję się skrzywdzona i niesprawiedliwie potraktowana – jak przez obcy, pogardliwy sąd – dlatego że nie mogę rano dłużej poleżeć w łóżku, obejrzeć filmu czy spędzić niedzielnego przedpołudnia na czytaniu, nie mogę swobodnie iść na spacer w cieple letniego wieczoru, ani pójść popływać, ani wyskoczyć do pubu. Utrata tych wszystkich możliwości wydawała mi się wysoką, wygórowaną ceną za przywilej macierzyństwa i mimo że w postaci córki dużo dostałam w zamian, nie była to zapłata tą samą monetą ani nawet w innej walucie – właściwie wcale nie można było jej uznać za rekompensatę. Moja utrata i mój zysk były ze sobą zupełnie niezwiązane, naliczane bez myśli o tym, żeby ostatecznie się zbilansowały.

Inne tej autorki tutaj.

#66

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 4, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj