Więcej o
madera
TL;DR - warto.
Unikatowe, występujące na Maderze lewady to wąskie kanały, służące do transportu wody deszczowej i skraplającej się mgły z północy i w centralnej części wyspy do suchej części południowej (wybrzeża). Wzdłuż kanałów poprowadzone są ścieżki, oryginalnie dla konserwatorów kanalizacji, którzy dbają o to, by lewady były w dobrym stanie, potem zaadaptowane jako szlaki turystyczne. Lewad na całej wyspie jest ponad 2 tysiące kilometrów i ciągle budowane są nowe. Niektóre mają minimalny kąt nachylenia i przechodzenie wzdłuż nich to spokojny spacer, inne mają średni poziom trudności, ale bywają też naprawdę trudne, na które wejście może być zamknięte przy złej pogodzie. Lewady 25 Fontes i Risco, którymi szłam, należą do szlaków o średniej trudności, chociaż są na nich strome schody. Bez problemu przechodzą je dzieci (wahałabym się z zabraniem tam 3-4 latka ze względu na przepaść po jednej stronie, od której czasem oddziela tylko lina; widziałam jednak ludzi nawet z niemowlętami i z wózkami, ci ostatni jednak pozostawali u podnóża schodów, czekając na powrót niezmotoryzowanej reszty wycieczki).
Spacer wzdłuż lewad jest bardzo przyjemny, chociaż temperatura odczuwalna czasem spada poniżej przyjemnego optimum, również ze względu na wysoką wilgotność (warto mieć coś ciepłego do założenia na górę i na dół), dookoła dziewicza przyroda, szumi płynąca woda (można pić!), a widoki - jak to zwykle w górach - bywają obłędne. Trasa wiedzie przez reliktowy las laurowy, w którym oprócz drzew wawrzynu rosną rośliny na niespotykaną gdzie indziej skalę - gigantyczne paprocie, wrzośce osiągające wielkość kilkumetrowych drzew (w Polsce to kilkunastocentymetrowe krzewinki) czy drzewiaste mniszki.
Na przejście lewadami nie trzeba pozwoleń, można podjechać samodzielnie samochodem albo autobusem do jednego z punktów startowych, ma to jednak tę wadę, że trzeba wrócić do punktu rozpoczęcia, co oznacza, że najpierw się przyjemnie schodzi w dół, ale potem trzeba trasę powtórzyć pod górę (lub, w przypadku lewad 25 Fontes i Risco, można wrócić za kilka euro od osoby busikiem). Z lenistwa wybrałam opcję wycieczki zorganizowanej, gdzie autokar podwozi na parking na górze, a po 3-4 godzinach czeka na dole.
Część trasy obu lewad się nakłada, po zejściu ok. 120 metrów w 1/3 trasy pojawia się rozgałęzienie - na poziomie 1000 m n.p.m jedna ścieżka (około kilometra w jedną stronę) wiedzie wzdłuż lewady Risco do wodospadu o tej samej nazwie (po płaskim), druga ścieżka (około 4 km) po zejściu stromymi schodami o kolejne 100 metrów prowadzi wzdłuż lewady 25 Fontes do kolejnego wodospadu. Wodospad Risco powstaje z deszczu, który pada na Płaskowyż Paul da Serra. Woda przesącza przez porowate, wulkaniczne skały, wydostaje się tutaj na wysokości 100 metrów i daje początek lewadzie. Przechodząc lewadą 25 Fontes, trafia się na mostek u podnóża wodospadu, gdzie widok również jest imponujący. Na lewadzie 25 Fontes droga robi się bardziej wymagająca - po przejściu kilkudziesięciu kamiennych schodów w dół i kolejnych w górę (przy podstawie wodospadu Risco) ścieżka z szerokiej robi się wąska, a przepaść zbliża się do niej. Zwykle są zabezpieczenia w postaci rozciągniętych linek, ale raczej warto chwytać się brzegu kanału, który na tym odcinku jest wysoki i sięga wysokości biodra. Zwykle są dostępne dwie ścieżki - górna tuż przy kanale i dolna bliżej przepaści, ale zdarzają się wąskie przesmyki, gdzie trzeba się minąć z powracającą grupą (podpowiedź: ostrożnie). Na końcu trasy jest malownicze, lodowate jezioro (nie przeszkadza to robić sobie przy nim zdjęć w negliżu) i wodospad, zbierający wodę z 25 (lub więcej) źródeł.
Cała trasa zajmuje, z przystankami, ok. 3-4 godzin, bo wodospady są ślepymi zakończeniami tras i w sumie wykonuje się drogę w kształcie litery Y. Jak wspomniałam na początku, podróżując samodzielnie należy wrócić w punkt wyjścia, co oznacza przejście prawie 200 metrów do góry (albo skorzystanie z busika); wycieczka zorganizowana umożliwia pozostanie na poziomie lewady Risco, a na parking można wrócić wąskim tunelem, którym przebiega rura dostarczająca wodę z lewad do gospodarstw. Jakkolwiek moje dziecko szło całą drogę żwawo, tak w tunelu, gdzie drogę oświetlały latarki i telefony, jednak się bała.
Po drodze można spotkać pasące się krowy (pardą, bydło domowe), dość luźno traktujące kwestię omijania dróg; autokar musiał hamować, bo ruda kudłata krowa zdecydowała się na obgryzanie liści, stojąc na jednym z pasów i bynajmniej obecność samochodów jej nie deprymowała. Zdjęcia delikwentki nie mam.
Gdzieś tam jest Pico Ruivo
Wspólna część trasy / Lewada 25 fontes
Drzewo jagodowe, wyższe od człowieka
Wodospad Risco
Endemiczna ptaszyna, chyba rodzaj zięby
Mniszek, też wyższy od człowieka / Wodospadzik
Lewada 25 Fontes, górna ścieżka
Zejście z lewady Risco do 25 Fontes / Tunel, strasszny
Dolina zalesiona eukaliptusem, który się rozplenił po pożarach z 2016
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 12, 2018
Link permanentny -
Tagi:
25-fontes, portugalia, madera, risco -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+
- Skomentuj
Wyprawa na wschód wyspy miała się rozpocząć od Jardim Botanico, ale z przyczyn opisanych przełożyłam go na kolejny dzień, bo odległości na Maderze są żadne (Ogród to 8 km od dzielnicy hotelowej w Funchal).
Koło Madery żyją delfiny i wieloryby. Te drugie w pewnym momencie historii wyspy stanowiły potężną gałąź gospodarki - polowania na wieloryby zapewniały sporej grupie mieszkańców pracę i utrzymanie dzięki zebranemu tłuszczowi, przerabianemu w fabrykach na poszukiwany tran. Połowy są zabronione od kilkudziesięciu lat, a ich historię pokazuje znajdujące się w Caniçal Muzeum Wieloryba (Museu da Baleia). Na wejściu dostaje się audioprzewodnik w 5 językach (niestety, bez polskiego), który automatycznie aktywuje opisy eksponatów (i ścieżkę dźwiękową filmów). Pierwsza sekcja Muzeum prezentuje całą historię połowów na Maderze - oryginalne, 8-metrowe łodzie, które wielkością dorównywały wielorybom, harpuny i noże, stanowiska obserwacyjne i sporo zdjęć historycznych; można też obejrzeć czarno-biały film. W drugiej sali na wejściu dochodzą okulary 3D, bo oprócz naturalnej wielkości modeli zwierząt, na ścianach wyświetlane są filmy 3D o życiu pod wodą, powstaniu Ziemi i życia. W modelu batyskafu wyświetlany jest film, symulujący zejście na 3000 metrów pod poziomem morza (największa atrakcja dla Mai, mimo tłumaczonej ścieżki dźwiękowej). Samo Caniçal jest malutkie, ma kamienistą plażę, ale w restauracji z widokiem na ocean, można zjeść lokalną rybę. Z miasteczka można pojechać dalej na wschód na skalisty półwysep Św. Wawrzyńca (São Lourenço), gdzie stromo i wieje jak nie wiem, ale widoki podobno przepiękne. Ja wybrałam opcję leniwą - plażę w odległym o 5 km Machico.
Adresy:
Machico ma właściwie dwie plaże: jedną kamienistą na zachodzie zatoki oraz drugą piaszczystą w jej północno-wschodniej części. I tak jak na Maderze większość plaż jest kamienista, tak warto podjechać (zwłaszcza z dzieckiem) na tę drugą. Piasek został przywieziony z Sahary (podobnie jak na teneryfskiej Las Teresitas). Pozbawiona silnych fal zatoka, złoty piasek, ciepła woda - czego nie lubić.
Santana jest znana przede wszystkim z tzw. trójkątnych domów (do złudzenia przypominających domki typu Brda, tylko że pokolorowane), w jakich kiedyś mieszkali mieszkańcy wsi. Darmowy skansen z kilkoma domkami i punktem widokowym na leżącą pod miastem dolinę to, mam wrażenie, wszystko, co jest warte obejrzenia w miasteczku. Dodatkowo warto wziąć pod uwagę, że nie są to oryginalne XVI-wieczne domy, a jedynie rekonstrukcja z początku XX wieku. Domki oglądaliśmy późnym popołudniem, jako nieliczni o tej porze turyści; podobno w godzinach szczytu są tu tłumy. Na zakończenie dnia usiłowałam znaleźć lodziarnię, ale poza sklepikami z lodami przemysłowymi z lodówki, na nic nie trafiłam, więc lody zjedliśmy już w Funchal.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 10, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
madera, portugalia, canical, santana, machico
- Skomentuj
[10.08.2018]
Funchal w całości zbudowane jest na terasach na wzgórzach - od nabrzeża aż do szczytów otaczających je gór. Na taką górę należy się wspiąć, żeby dojechać do Ogrodu Tropikalnego na wzgórzu Monte. Można klasycznie - samochodem lub autobusem, ale znacznie przyjemniej wjeżdża się na górę kolejką gondolową. Futurystyczną, szklaną bryłę stacji kolejki linowej (Telefericos da Madeira) łatwo znaleźć - stoi u podnóża Zona Velha, przy promenadzie Avenida del Mar. W małym (6-8 osób, ale nie ma tłoku, jechałam z rodziną we trójkę) wagoniku przez 15 minut można obserwować dachy Funchal, oddzielone biegnącą na wysokich filarach Via Rapidą od zalesionych obszarów. Z jednej strony panorama miasta i widok na zatokę, z drugiej - wznoszące się mgły nad górami, warto wycieczkę zaplanować w słoneczny dzień. Na dole, przy zatoce, było słońce, ale im wyżej, tym bardziej pochmurnie się robiło; tropikalna wilgoć i ciepło sprawiały, że w zasadzie nie odczuwałam gorąca, ale apaszkę, którą miałam przewiązane włosy, można było wyżymać.
Górna stacja kolejki znajduje się na wzgórzu Monte, tuż obok wejścia do ogrodu. Ogród Jardim Tropical Monte Palace (przy Caminho do Monte 174) ma bogatą historię - XVIII-wieczna posiadłość, w której pod koniec XIX wieku wybudowano ekskluzywny hotel (znany później jako Pałac Monte), wreszcie już XX-wieczny urozmaicony teren spacerowy. Pewną wadą jest typowa dla Madery tarasowość - najpierw można zejść w dół ogrodu, ale potem trzeba się wspiąć po stromych alejkach albo po wbudowanych w tropikalną zieleń schodach. Jest odpłatna opcja objechania całego ogrodu otwartym samochodem albo chociaż powrotu na górę (zwykle wykorzystywana przez starszych zwiedzających[1]), ale w ten sposób omija się prześliczne zakątki - staw z rybami koi, chińskie rzeźby, małą architekturę ogrodową czy wreszcie muzeum - oprócz wystawy masek afrykańskich można obejrzeć stałą ekspozycję minerałów i kamieni pół- i szlachetnych. Pałac Monte i leżące opodal stawy to jeden z piękniejszych widoków, jaki widziałam. Przejście całego ogrodu oceniane jest na prawie 3 godziny spaceru, warto zaopatrzyć się w wodę; na terenie ogrodu są dwie kawiarnie - jedna na górze, przy wejściu, druga na samym dole, gdzie można skosztować wina madera (poczęstunek w cenie biletu[2]).
Obok (nad ogrodem, ciągle do góry) wznosi się kościół Matki Boskiej z Monte (Igreja de Nossa Senhora do Monte), bogato ozdobiony typowo maderskimi wstążeczkami. U wylotu uliczki, prowadzącej do kościoła, stoją biało ubrani panowie, zachęcający do lokalnej atrakcji - zjazdu wiklinowymi saniami (carros do cesto). Opłata za kilkuminutowy zjazd jest dość słona (15 euro od osoby) plus pod górę trzeba wrócić albo piechotą, albo taksówką; wolałam powrót kolejką do miasta.
Widok na zatokę Funchal
W górę / Zbocze w przebłysku słońca
Poczet królów portugalskich na mozaikach
Ogród japoński
Pałac Monte
Spirale dróg / Kościół Monte
Kościół Monte
[11.08.2018]
Przy ogrodzie Monte znajduje się również druga stacja kolejki gondolowej, którą można zjechać do mniejszego, ale równie urokliwego Jardim Botanico (przy Caminho do Meio, Bom Sucesso, Santa Maria Maior). Ponieważ do Monte wybraliśmy się po południu i wracaliśmy już pod koniec dnia, do ogrodu botanicznego dotarliśmy już samochodem dwa dni później[3]. Ten ogród to raj dla botaników[4] - na Maderze rośnie wszystko bardziej i bujniej; podzielony tematycznie na różne sekcje, robi wrażenie bardziej uporządkowanego niż Monte - ogrody różane, sukulenty i kaktusy, orchidee, arboretum, dział roślin użytkowych (gdzie można wąchać znane z kuchni zioła, tylko 2-3 większe niż u nas, ulubione miejsce Majuta). Najpiękniejszym miejscem jest dywan kwietny - ułożone w geometryczne kształty nisko przycięte krzewinki i kwiaty. Znana ptaszarnia z papugami i pawiami była niestety zamknięta.
Punkt widokowy - Via Rapida
Pani jaszczureczka
Czyściec wełnisty, po portugalsku Kocie Uszka / Widok z muzeum na ogród
Lokales
Dywan kwiatowy
Szklana kula, najchętniej fotografowane miejsce w ogrodzie
Monstera, wcale nie największa
Hic Vandalorum / Strączki
Calliandra
Dywan kwiatowy
To nie wszystkie ogrody, jakie można obejrzeć w okolicach Funchal - ominęłam z braku czasu Jardim de Sao Francisco, Jardim de Santa Catarina, Ogrody Palheiro czy ogród przy Quinta das Cruzes.
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Jak to mówią złośliwi, Madera to wypoczynek dla emerytów. Serdecznie pozdrawiam, wasza emerytka.
[2] I tu zrobiło mi się smutno, bo wpadliśmy na wycieczkę rodaków, którzy rzucali się na kieliszki, nie reagując na obsługę, drąc się po polsku “Bierz, to nam się należy”.
[3] Dwa dni później, bo okazało się, że to chyba jedyne miejsce na Maderze, gdzie nie są przyjmowane karty, a ja - jak na złość - zapomniałam portfela.
[4] W ogrodzie można pobrać darmową appkę z mapą i opisami większości roślin.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 9, 2018
Link permanentny -
Tagi:
funchal, madera, portugalia -
Kategorie:
Koty, Listy spod róży, Fotografia+
- Komentarzy: 2
[7-9.08.2018]
Wiele lotnisk, zwłaszcza wyspiarskich, szczyci się tym, że są trudne, kłopotliwe i wymagające w kwestii warunków pogodowych - tak samo jest z lotniskiem na Maderze[1] (co potwierdza tragiczny wypadek z 1977, kiedy to pilot nie zdążył zatrzymać samolotu i ten spadł na plażę poniżej lotniska). Mimo że od tego czasu pas do startu i lądowania został wydłużony, przy gorszej pogodzie samoloty na lotnisku... nie lądują. Tuż przed zakładanym czasem lądowania pilot uprzejmie poinformował, że dla odmiany wylądujemy na Gran Canarii, gdzie poczekamy, aż się pogoda ustabilizuje. Gratis dostałam więc godzinę przelotu na GC, prawie godzinny postój tamże i lot powrotny, który już zakończył się lądowaniem w Santa Clara na Maderze. I to w zasadzie była jedyna niezapowiedziana atrakcja podczas całych wakacji.
Funchal, leżące jakieś 20 km od lotniska, zbudowane jest składa się z trzech części. Z Lido, części hotelowej, gdzie wzdłuż wybrzeża mieszczą się większe hotele (również mój[2]), nowego miasta z mariną i nabrzeżem promowym oraz starówki (Zona Velha). Do tej ostatniej najlepiej dojechać do stacji kolejki gondolowej (Teleferico), skąd można wejść w uroczą plątaninę wąskich uliczek, pełną restauracji i sklepów; tutaj typowym turystycznym must-have jest uliczka Santa Maria, gdzie drzwi i bramy są bogato ozdobione przez lokalnych artystów. Jak kto lubi kościoły, to są piękne kościoły - zwłaszcza Katedra Sé, ozdobiona błękitnymi kaflami i sporą ilością złota, są muzea (na przykład Elektryczności lub Koronek czy wspomniane poniżej Muzeum Ronaldo), są też przepiękne ogrody, ale o tym w następnym odcinku. Mekką dla turystów jest mieszczący się w środku Zona Velha bazar rolniczy, Mercado dos Lavradores. Dwupiętrowa hala, ozdobiona roślinnością i typowymi portugalskimi azulejos, wypełniona jest straganami ze wszystkim, co rośnie i żyje na i wokół Madery. W części rybno-mięsnej zaopatrują się głównie restauracje, warto przyjść tam rano, bo już koło południa ta sala się przerzedza do całkowitego opróżnienia w okolicy 15. Do późna za to można oglądać i kupować kwiaty i owoce, przy czym w przypadku owoców warto zwracać uwagę na cenę. Uczynni sprzedający łapią przechodzących i chętnie częstują nakładanymi na wierzch dłoni dojrzałym miąższem owoców, zwłaszcza niespotykanych gdzie indziej - krzyżówek marakui z pomidorem, bananem czy pomarańczą albo krzyżówki ananasa i banana. Te egzotyki kosztują ponad 20 euro za kilogram, więc nawet niewielkie zakupy mogą kosztować sporo. Warto też potrenować asertywność, bo wprawdzie sprzedający sami rzucają się, żeby rozdać próbki, ale potem próbują działać na poczuciu winy (you ate, but no pay?!).
Widok na Praia Formosa i Cabo Girao, mgliście
Polonica / Typowa mozaika chodnikowa (calcateros)
Deptak Dr. António José de Almeida
Marina / Azulejo z katedry Sé
Marina
Drzwi z ulicy Santa Maria
Avenida del Mar, memoriał Nelsona Mandeli
Drzwi z ulicy Santa Maria
Mercado dos Lavradores
Restauracje:
- O Regional - Rua Dom Carlos I 54, bezpretensjonalna restauracja lanczowo-obiadowa, bez pytania wjeżdża przystawka (pyszna pasta rybna, krążek sera o konsystencji mozarelli, masło oraz lokalny chlebek, bolo de caca)
- Dona Joana Rabo-de-Peixe - Rua de Santa Maria 77, kawiarnio-restauracja, znęcona informacją o menu lanczowym, dostałam za nieduże pieniądze kanapkę wielkości talerza.
- El Mexicano - Ponta Da Cruz 20-22, podobnie - ogromne porcje, potrawy raczej meksykańskie niż tex-mex. Dodatkowo widok na zachód słońca z Cabo Girao w tle.
- Restaurante Marisqueira O Barqueiro - Ponta Da Cruz 20-22, restauracja rybna, można klasyk maderski - Espada à Madeira (ze smażonymi bananami).
- Prato, Prego & Cia - Estrada Monumental 390 - lokalna restauracja w centrum handlowym Forum, bardzo przyzwoite dania mięsne i rybne.
[Rząd 1: smażona espada; pół małej kanapeczki z szynką, pieczenią, serem i jajkiem + wszechobecne frytki (Dona Joana Rabo-de-Peixe); espada przed smażeniem; wystawka świeżych ryb (wszystko poza kanapką w Marisqueira O Barqueiro) .
Rząd 2: Przystawka - bolo de caca, pasta rybna, masło, ser (O Regional); wystawka świeżych ryb (Marisqueira O Barqueiro); sałatka z tuńczykiem (O Regional); świeże skorupiaki (Marisqueira O Barqueiro)]
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Lotnisko nosi imię największego Maderczyka i bynajmniej nie jest to Krzysztof Kolumb, tylko Cristiano Ronaldo. Na Maderze jest też muzeum CR, a w każdym sklepie z pamiątkami oprócz maderskich paseczków, madery i rzeczy z korka, można kupić dowolną rzecz z wizerunkiem albo chociaż nazwiskiem CR.
[2] Golden Residence jest ulokowany na klifie, z widokiem na Praia Formosa i Cabo Girao (oraz setkami jaszczurek). Jak większość hoteli mieści się przy Estrada Monumental, gdzie zasadniczo poza centrum handlowym i restauracjami nie ma za wiele, na szczęście na starówkę jeżdżą żółte autobusy oraz taksówki (8-10 euro). Jest o tyle zabawny, że mieści się w trzech budynkach na zboczu góry, na początku trzeba zapamiętać nawigację: basen i restauracja w budynku C na poziomie -1, recepcja w budynku B na poziomie 0 (trzeba przejść przez ulicę z budynku C), skąd tunelem idzie się na poziom -2 w budynku A. Z 5 piętra budynku da się wyjść na kolejną ulicę. Na stanie hotelu jest biało-rudy kot, Horacio.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 9, 2018
Link permanentny -
Tagi:
portugalia, funchal, madera, sao-martinho -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+
- Skomentuj