Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O roztargnieniu

Ciśnienie ostatnio tak dramatycznie niskie, że w biurowej kuchni zasugerowano mi kroplówkę z kofeiny, kiedy stałam i zrezygnowana czekałam, aż sie woda na herbatę zagotuje. Wracam z herbatą, a czas jakiś później w tym ciśnieniowym dołku schodzę ponownie do kuchni na obiad. Kładę na stole telefon, bo ktoś tam miał dzwonić, idę podgrzać przywleczony z domu posiłek, wracam, a tu koło mojego telefonu kubek z herbatą. Sarknęłam w duchu, że przecież to ja tu siedzę, ale przełożyłam telefon kawałek dalej i sama usiadłam obok. Nikt nie przyszedł, coś mi zaczęło świtać, ale niemrawo, więc zjadłam, wróciłam do biurka i odkryłam, że jednak to był mój kubek z herbatą, który wzięłam ze sobą na obiad. I że jak chcę dopić, to jednak muszę zejść do kuchni.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 14, 2016

Link permanentny - Kategoria: Z głowy, czyli z niczego - Skomentuj

« Dębiec pachnie miętą - Shetland »

Skomentuj