Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Po długim tentegowaniu w głowie wyszło mi, że w zasadzie każdą ambiwalencję, jaką mam w kwestii tego, czy dana rzecz jest sztuką, czy nie, można rozwiązać za pomocą prostego pytania: podoba mi się albo nie. Nie rozwiązałam jeszcze kwestii, czy utwór typowo prześmiewczy, zrobiony z blazą na ryju, jest sztuką czy zaawansowaną ironią, ale jeszcze sobie na ten temat pomyślę.
Sztukę przypadkiem odebrałam dziś w Palmiarni, gdzie oprócz pierzastych kurek, muszli (a muszle naprawdę obłędne) i ryb była wystawa prac studentów i wykładowców ASP. I zaprawdę, zieleń jest stworzona jako tło do wystawiania czegokolwiek. Lepsza niż białe ściany, marmury i strażnicy z uzbrojeniem. Od razu powiem, że zachwycił mnie Pink-win i steampunkowe wiszące metalowe szpikulce. I pierzaste kurki, ale kurki nie ulegają wątpliwości.