Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Moje miasto

Stara Rzeźnia

Jeszcze nie razem, jeszcze tylko dla mnie. Jeszcze za dużo wbiegania na rozłożone na poziomie ziemi rzeczy, konieczności odciągania i odnoszenia na z góry upatrzone pozycje. Ale już wyciągam portfel nie dla siebie, tylko po to, żeby kupić "kokka" i szklane kryształki do powieszenia na szybie ciągle jeszcze już-niebawem-jej-pokoju, dawniej znanego jako biblioteka.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 16, 2011

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 3


Jak zostać blacharą

Wystarczy przejść obok wjeżdżających na Plac Kolegiacki Rolls Royce'ów i Bentleyów, błyszczących lakierem i wypolerowanym metalem. Ponad 80-letnia historia motoryzacji w pigułce, chociaż wiadomo, że to zawsze jest jak z siekierą po dziadku[1], zwłaszcza jak jedyną skazą mają być owady rozgniecione na osłonie chłodnicy.

Oprócz samochodów jeździł też po placu ułan młody na koniu. Ale nie wiem, czy miał zlot, bo był sam z tym koniem. Ale za to z flagą biało-czerwoną.

GALERIA ZDJĘĆ, a auta można oglądać dzisiaj do 17:30 na Starym Rynku, a jutro w Kórniku.

[1] Bardzo stara, po dziadku, tatko zmienił stylisko, a ja obuch.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 7, 2011

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj




Elite

Z zewnątrz to oszklona przybudówka do modernistycznego biurowca na rogu Strzeleckiej i Półwiejskiej. W środku - kwiecista szklarnia z bukietami róż, lampkami, witrażykami i mnóstwem liści. Miszmasz stylów, oprócz pięknych storczyków, kliwii i bluszczy gdzieniegdzie można znaleźć plastikowe atrapy roślin. Wszystko jest ciut za romantyczne na kuchnię, jaka jest tu serwowana - domowo-barową, szeroko uznawaną za "polską". Ale, w przeciwieństwie do barów mlecznych i przydrożnych restauracji, jest świeżo, bogato i z niezłym wyborem. To miejsce, gdzie TŻ przyprowadza Amerykanów na pierwsze (i zwykle ostatnie, bo potem nie wiem czemu wybierają sushi) zetknięcie z kuchnią polską - żurkiem, barszczem, kapuśniakiem, chłodnikiem, gotowaną fasolką z bułką tartą, buraczkami, pieczoną kaczką, bigosem, schabowym czy rumsztykiem z cebulą. Pewnie słabo by zaplusowało jako miejsce na pierwszą randkę (chociaż, kto wie?), ale na niezobowiązujący obiad po pracy - doskonałe.

[Obiecałam sobie, że o nowych restauracjach będę pisać nawet niemagicznie, w końcu ktoś musi, nie?].

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 1, 2011

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 5


Jak ustawiałam przesłonę, to mi kot zwiał z płotu

Granica między "pięknie ciepły dzień dzisiaj" a "za chwilę umrę z gorąca" przebiega dokładnie na linii drzwi autobusu komunikacji miejskiej. 50 minut w towarzystwie wątpliwego waloru rozgrzanych współpodróżnych ("Nie neguję, że Polacy są narodem wybranym, mnie tylko wkurza, że się nie myją", rzekł Smarzowski), osłodzonego faktem siedzenia naprzeciw pięknej niebieskookiej dziewczyny z brązowymi lokami, w koszuli w czarno-białą kratkę. I nie wiem, jakie złe mnie podkusiło, żeby wysiąść dwa przystanki wcześniej i kupić gołąbki w ulubionej budzie na Podolanach, albowiem z Gothan Project w słuchawkach udało mi się nieco zmasakrować palce butami oraz bogato ozdobić gołąbkowym sosem pomidorowym całą zawartość torby. Najgorsze, że gołąbki przez to podeschły. Zdjęć torby nie będzie.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 27, 2011

Link permanentny - Kategoria: Moje miasto - Skomentuj