Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

O tym, że rzadko jadam poza domem

Znaczy, codziennie prawie, ale wizyt w Express Marche nie traktuję jako wyjścia do restauracji.

Indian Steak, Ułańska 1. Drogie, ale pyszne. Ze sprawną obsługa kelnerską.

Bajgle Króla Jana, Kraszewskiego 15. Dobre na szybki lancz. Fajne, świeże składniki, niezłe pieczywo.

Razowa bistro, Wrocławska 20. Nie dość, że śniadania, to jeszcze jest piekarnia, gdzie można na wynos chleb i ciasta. Śniadania są świetne, duże, z doskonałym pieczywem (a do tego dostaliśmy dodatkowy koszyczek ze stolika obok, bo sąsiedzi nie byli w stanie zjeść).

Mikoya Ramen Bar, Krysiewicza 6b. To mój pierwszy ramen (wiem, wiem); był poprawny, pomijając tego czarnego glona, bo glon śmierdział rybą i psuł mi całą przyjemność. Nie że nie smakowało, bo było smaczne, ale bez efektu wow.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 18, 2020

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj


Za oknem szaro...

[2.09.2018/8.09.2019]

... albo ciemno. Z wiekiem dorobiłam się choroby afektywnej sezonowej, od listopada oszczędzam energię, śpię i nie mam siły na aktywności poza domem. Owszem, jest łatwiej, bo sypialnia z wykuszem, ale i tak. W tym roku nie udało mi się oszukać głowy, wyjeżdżając w ciepłe. A to, czego mi brakuje (poza sandałkami cały rok i dniem kończącym się nie o 16), to kolor. Uprzejmie proszę o kolor cały rok.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 12, 2020

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: ogrod-botaniczny - Skomentuj


Ogród 2019

Hity: tulipany (wiadomka), wilec, niespodziewanie cantedeskia (zwana też kalią) oraz wreszcie ruszyła dzika róża, emitując kilka kwiatków. Kity: gladiole (tylko kilka, sporo w ogóle nie wyszło z pąków), maciejka, dalie (kto wypuszcza pąki tuż przed przymrozkami?!) i łubin.

J. przywiozła mi z Amsterdamu Blue Parrot, a w rajdach po okolicznych dyskontach znalazłam: Triumph Hot Pants (sic!), White Parrot, Night Rider, Double Viri, miks tulipanów pełnych i strzępiastych (będzie niespodzianka!), irysy Frans Hals i przebiśniegi. Ogólnie będą niespodzianki, bo nie wiem, co mi z tego wyrośnie, tym bardziej że od połowy września po ogrodzie szaleje ekipa remontowa, jedna z grządek została rozebrana przy okazji demontażu płotu, który do dzisiaj nie został zmontowany z powrotem, spodziewam się potencjalnych zniszczeń większych niż ślad męskiego buta pośrodku rabaty (już wiesz co, milordzie!).

GALERIA ZDJĘĆ (znacznie więcej).

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 23, 2019

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, G is for Garden - Komentarzy: 1


Berlin 2019 (2/2)

[22.12.2019]

Wnikliwy obserwator zauważy w poprzedniej notce adres, o którym nie wspomniałam. Co niedzielę przy Mauerparku rozkłada się Pchli Targ (Flohmarkt); latem pewnie przyjemniej niż w grudniu, więc na czerwiec plan jest taki, że rodzina idzie do parku, a ja zostaję. Mnóstwo wszystkiego, rarytasy przemieszane z badziewkiem, chińszczyzna i współczesność z XIX wiekiem. Bywa stara, nietypowa biżuteria, ale trzeba czasu, żeby ją znaleźć w zalewie byle jakiej. Są ubrania, niektóre nowe, niektóre zdecydowanie vintage. Winyle i książki, niestety raczej w języku sąsiadów. Bywa drogo, bywa za centy.

Pojechałam po porcelanę, w założeniu Churchill Blue Willow/Brook Pink/Brook Green, wróciłam z wymieszanym zestawem talerzy i filiżanką różnych firm.

Spode Pink Tower Mason's Vista Pink Spode Villeroy Boch Rusticana Red Mason's / Villeroy Boch x 2 / Spode

Przychodźcie na kawę, można gościom.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 22, 2019

Link permanentny - Tagi: berlin, niemcy - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj


Berlin 2019 (1/2)

[20-22.12.2019]

TŻ stwierdził, że najbardziej w Berlinie podobało mu się czyste powietrze. Mnie - przypadkowa architektura. Przy okazji losowego wyboru greckiej restauracji na niedzielny lancz przejechałam przez Schöneberg obok elfiego Sporthalle der Spreewald-Grundschule Hinricha Ballera i brutalistycznego Pallaseum; pierwsze wygląda na nigdy nie używane, drugie - na używane zbyt mocno (wyobraźcie sobie, że pod Waszym domem przejeżdżają samochody). Uwielbiam Berlin za kontrasty.

Wybór noclegu w pięknej dzielnicy Prenzlauer Berg pozwolił na zwiedzanie okolic Alexander Platz na piechotę (i pogoda! cały dzień słońce i ponad 10 stopni). Illuseum (Muzeum Iluzji) nieco rozczarowało - jest malutkie (czytaj: cztery pomieszczenia, w jednym szatnia, w drugim recepcja), iluzje są świetne, ale obejrzenie całości zajmuje 20 minut, wliczając czekanie, aż inni odwiedzający wyjdą z kadru. Odcięta głowa na talerzu, kalejdoskop z twarzami, złudzenia perspektywy i wielkości, ukośne podłogi i ściany w paski czy kratkę (to załatwiło mój błędnik - spadłam na ścianę i mózg odmówił chodzenia prosto) czy pokój do góry nogami cieszą młodzież, ale to miejsce na jednorazową wizytę. Więcej czasu spędziliśmy na pobliskim Weihnachtsmarkt am Roten Rathaus, gdzie karuzela i diabelski młyn. Zdjęcia z muzeum w galerii, jako że zawierają lokowanie rodziny.

Torstrasse Mozaika na Berlin Congress Center / Spreewald-Grundschule Ballera Volksbühne Rose Garden Berlin / Torstrasse Berlin Wall Memorial na Bernauer Strasse Niedźwiadek / Karuzela na Weinachsmarkt am Roten Rathaus Berlin wieczorem / Kościół Mariacki Kościół Mariacki

Ponieważ młodzież narzeka, że wybieram same nudne i dla dorosłych (oczywiście, tak jak Muzeum Iluzji w sobotę i w niedzielę Muzeum Techniki, do którego naprawdę już nie chcę chodzić, bo znam je na pamięć), w ramach niespodzianki był basen miejski (Stadtbad) w hotelu Oderberger. Nie trzeba być gościem hotelu, ale trzeba zapłacić za wejście. Fantastyczne wnętrze, woda akurat w takiej temperaturze, żeby na początku zimno, a potem nie. Korzystne światło, wieczorem nie widać, że się pominęło kilka włosków przy depilacji. Taras jest ogrzewany, latem można wyjść na świeże powietrze (zimą niekoniecznie, chociaż była przestrzeń z namiotem dla palaczy). Są dodatkowo płatne sauny, ale to może następnym razem.

A o niedzieli niebawem.

Restauracje i miejsca:

  • Mama India - Schönhauser Allee 10, indyjska [2022 - zamknięta]
  • Rose Garden Berlin - Alte Schönhauser Str. 61, śniadania, z tych droższych, ale pyszne i dużo!
  • Berkis - Winterfeldtstraße 45, grecka
  • Illuseum - Karl-Liebknecht-Str. 9.
  • Hotel Stadtbad Oderberger, Oderberger Str. 57 - można wybrać pakiet 2 godzin na samym basenie albo droższy basen z saunami, za opłatą dodatkową można wypożyczyć ręcznik; uwaga - gotówka albo karta maestro
  • Flohmarkt am przy Mauerpark, Bernauer Str. 63-64
Rose Garden Berlin, śniadanie Berkis, lancz / Pallaseum

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 22, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Skomentuj


Listopad w mieście

W tamtym roku nieco bokiem przeszliśmy obok stosunkowo krótkiego korowodu Świętego Marcina, bo remont ulicy, dlatego w tym roku doznałam zaskoczenia, widząc cały Poznań i przyległe województwa (a pewnie i z Warszawy przyjechali, bo u nich na 11.11 niezbyt miło) zgromadzone na Świętym Marcinie. Maj coś tam widział, bo stał na klombie, ja mogłam najwyżej w niebo popatrzeć. Szukam miejscówki na przyszły rok, żeby cokolwiek widzieć poza tłumem. Wcześniej: 2018, 2016, 2013 i 2011.

Ponieważ ostatni raz Muzeum Narodowe (a nie tylko wystawy czasowe) odwiedziłam w 2011 roku, myślałam, że będzie to świeże przeżycie dla młodzieży. Zapomniałam oczywiście, że moje dziecko odbywało półkolonie przez ostatnie kilka lat, w ramach których bywało w MN co najmniej raz na sezon. Innymi słowy - nuda. Mnie, wiadomo, się podobało, kilka obrazów bym chętnie widziała w domu.

Nowością miało być zwiedzanie krypty pod Farą. Zapisy na Facebooku z dużym wyprzedzeniem, bo impreza, mimo że cykliczna, jest oblegana. I jak kościół jest przepiękny, tak podziemia niespecjalnie. Kilka połączonych piwnic, kilkadziesiąt osób, przewodnik zafiksował się na szkodach poniesionych przez kościół podczas wojny i PRL-u, gdzie to nie szanowano zwłok trzymanych w krypcie, za to wstawiono wino, bo temperatura zawsze idealna. Z mojej perspektywy przywiązanie do starych kości nie jest czymś wartym kultywowania, lepiej trzymać wino. Młodzież się trochę znudziła, trochę pobała, raczej nie powtórzymy zwiedzania.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 11, 2019

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Tag: sztuka - Skomentuj