Jakim cudem ofiara z żyrafy wrzucona do wulkanu miałaby nie pomóc
Król Julian - KFC, kawa - Francuski Łącznik.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Król Julian - KFC, kawa - Francuski Łącznik.
Wybiegłam w pierwszy słoneczny dzień umownej wiosny. Zamknięta w ciemnym lutym, chciałam się wytarzać w dzisiejszym słońcu, w błękitnym niebie, w złoto-różowym zachodzie słońca (kto pojechał na zakupy bez aparatu, kto?).
Współczuję sobie skojarzeń. Przejeżdżamy koło śmietnika w centrum miasta, przy którym roboczo odziana w skórę i dres starsza młodzież w ścisłym kółeczku wymienia opinie. Nie pomyślałam "chuligani", skąd. Nie pomyślałam "planują wieczorną wypitkę", skąd. Oni mają daily stand-up, to oczywiste.
Kolejne skojarzenie - sobotnie śniadanie w Republice Róż (Maj zyskał kolejną ksywę "Mistrzyni Usypiania Nie Wtedy, Kiedy Trzeba", albowiem przysnął w ramionach TŻ podczas spożywania republikowej babeczki oraz zielonego ogórka), wchodzą ubrani na czarno panowie w kapeluszach, starsi, dość sztywni, gładko ogoleni, również na karku. Typowa włoska mafia, szukam cienia wąsika i przyglądam się, czy pod marynarkami nie wybrzusza się znajomy kształt spluwy. Dopiero za drugim czy nawet trzecim rzutem oka zauważam koloratki.
Wymieniam korespondencję z przemiłą osobą o imieniu Ainhoa, od tego od razu zaczynam się uśmiechać. Tylko skąd osoba o baskijskim mianie w Szkocji?
Nie tylko ja wypłynęłam na miasto - na schodach pod Teatrem Wielkim kolorowo ubrani ludzie symulują wiosłowanie i śpiewają do kamery. Na Niepodleglości telewizja wywiaduje starszą panią, mam nadzieję, że na temat wiosny, a nie że wszystko się nie podoba.
Dziś ma się wszystko podobać.
Tymczasem idę myśleć o malowaniu schodów na Wildzie. Oraz szyć jajka oraz kurczaki na kiermasz w placówce edukacyjnej.
Kropla w morzu potrzeb; w chyba najbrzydszym zakątku Poznania - trójkącie zła między Półwiejską, Krysiewicza a placem Wiosny Ludów - coś ruszyło. Odważny mężczyzna ze swoim balkonikiem na wysięgniku rozpoczął tworzenie murala. Niech będzie nawet reklamowy, ale niech będzie w ogóle. Nie zastąpi to narożnej kamienicy i dziury w mieście, jaka do tej pory straszy, ale może coś będzie jeszcze z tego potencjalnego miejskiego klejnotu.
Skoro za oknem jest ciemno, ciemnoszaro, jasnoszaro, ciemnoszaro i znowu ciemno, wywlekłam przygotowany na potrzeby facebooka kolaż ze zdjęć z zachodami słońca i niebem. Mam poczucie, że jeśli w miarę szybko nie zacznie świecić słońce, zacznę chodzić z własnym generatorem i zestawem żarówek. Nie dziwię się Skandynawom, że tworzą najmroczniejsze kryminały.
Postawiłam sobie cały szereg nakazów i zakazów, co tym bardziej wpędza mnie w poczucie, że najmądrzejszym sposobem na przeżycie zimy jest wyjazd w ciepłe kraje czy sen z brzuchem pełnym igliwia. Żebyście wiedzieli, jak to cholerne igliwie tuczy.