Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o sf-f

Terry Pratchett - Nacja

I znowu ambiwalentnie - z jednej strony Pratchett trzyma poziom, dając doskonale napisaną, wzruszającą (no komu nie drgnął muskuł po przeczytaniu "... i dlatego rodzimy się w wodzie, nie zabijamy delfinów i spoglądamy w stronę gwiazd", bo mnie i owszem) książkę o alternatywnej historii Ziemi, na której uchował się naród o bogatej, kilkudziesięciotysięcznej historii, ładnie splecionej ze znaną nam monarchią brytyjską. Z drugiej - książka w porównaniu z bogactwem kreacji Świata Dysku jest nijaka i dość płaska. Na maleńką wysepkę gdzieś na krańcach świata po uderzeniu tajfunowej fali (czy co tam robi taki duży plusk, co zmiata ludzi, domy i żywinę wszelaką) trafia angielska arystokratyczna nastolatka, poszukująca ojca, brytyjskiego lorda, 138-ego w kolejce do tronu. Dalej jest ładnie, choć nie dość, że przewidywalnie (opcja była tylko w kwestii zakończenia, bo równie dobrze pasowało złe i dobre), to dość pedagogicznie, trochę młodzieżowo i mniej cynicznie niż to na przykład w książkach o Straży jest. Dzikusy okazują się bardziej cywilizowani i ludzcy od poddanych korony brytyjskiej, następuje starcie ludów pierwotnych z cywilizacją, wychowana w wiktoriańskiej posiadłości i odziana w stertę halek Ermintruda (zwąca siebie samą - nie dziwię się - Daphne) poznaje, jak wygląda prawdziwe życie. Gdyby napisał to inny autor, byłabym zachwycona. U Pratchetta - na poziomie słabszych powieści dyskowych. Treściowo podobne do "Pomniejszych bóstw", ma parę bon-motów, ale raczej do zliczenia na palcach, a nie zachwycania się co kilka stron; raczej (i to pod koniec książki) lekkie skrzywienie ust w uśmiechu niż coś, do czego warto wracać.

I wbrew opinii z połowy lektury, kiedy to zastanawiałam się, po co Pratchett marnuje swój cenny czas na książki dla młodzieży - nie jest to książka zła, ale nie jest też bardzo dobra. Miły, czytalny średniaczek.

Inne tego autora tutaj.

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday August 10, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, panowie, sf-f - Skomentuj


Terry Pratchett – Łups!

Historia śledztwa w sprawie tajemniczego morderstwa jednego z krasnoludzkich oficjeli, prowadzona przez upartego komendanta Vimesa, jak również pouczająca historia o tym, że ciężko być ojcem 14-miesięcznego syna, któremu o 18 trzeba koniecznie przeczytać bajkę „Gdzie jest moja krówka”, choćby się wszystko sypało na głowę. A się sypie, bo wszystko wskazuje na to, że krasnoluda zabił troll, co prowadzi do walk ulicznych i eskalacji wielusetletniego konfliktu między krasnoludami i trollami. Niespecjalnie przepadam za Marchewą, bardziej mnie cieszy przeniesienie akcentu na cynicznego i błyskotliwego Vimesa i resztę jego wielorasowej gromadki na posterunku.

Tłumaczenie niezłe, ale miejscami trochę uwiera (kilkukrotnie użyte niezgrabne „świerzbiał”, nietrafione i niepasujące tłumaczenie gry słownej „iron-irony” na „ironia-aronia”, które zagrałoby w przypadku braciszka Cadfaela, pędzącego sok z jagód, a nie krasnoludów, znawców metalurgii).

Inne tego autora tutaj.

#21

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday June 6, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, panowie, sf-f - Komentarzy: 5


Mary Doria Russell - Dzieci Boga

Zdecydowanie nie polecam czytania przed lekturą "Wróbla", przede wszystkim dlatego, że pierwszy rozdział polega na zgrabnym streszczeniu tego, do czego przez kilkaset stron dochodził zarówno czytelnik, jak i ojciec Sandoz. Natomiast jak najbardziej warto czytać po pierwszym tomie, mimo że książka jest słabsza, mniej zaskakująca i bardziej antropologiczno-historyczna niż odkrywcza. Niespecjalnie przeszkadzało mi, że zupełnie deus ex machina została wskrzeszona jedna z osób, które w poprzednim tomie zginęły na planecie Rakhat, natomiast całość jest trochę chaotyczna i nie bardzo wiadomo, na ile ważne jest wysłanie kolejnej, tym razem komercyjnej, wyprawy. Mimo to czyta się gładko i sporo wnosi do pełniejszego obrazu całości.

Inne tej autorki tutaj.

#9

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday April 19, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, panie, sf-f - Skomentuj


Mary Doria Russell - Wróbel

Bardzo mocna, zgrabnie napisana książka o tym, że ciągle nie jesteśmy przygotowani na kontakt z inną cywilizacją, nawet zakładając, że jest oparta na białku, mówi (a nawet śpiewa) używając strun głosowych i oddycha powietrzem o podobnym składzie. W 2019 roku na planetę odległą o kilka lat świetlnych leci wyprawa, dowodzona przez Jezuitów, żeby odkryć inteligentne istoty, na których ślad trafił przypadkiem jeden z astronomów. Po 20 latach wraca asteroid, którym poleciała wyprawa, ale na pokładzie ma tylko jednego z członków oryginalnej wyprawy - ojca Emilio Sandoza, błyskotliwego lingwistę, dodatkowo straszliwie zmasakrowanego i ledwo żywego. Podczas jego podróży na ziemię docierały tylko coraz bardziej drastyczne raporty na temat tego, co pierwsza wyprawa, a potem kolejna, wysłana w celu wyjaśnienia losów pierwszej, znalazła na planecie. Akcja pokazywana jest dwutorowo - Jezuici w celu ratowania dobrego imienia swojego zakonu usiłują przesłuchać ojca Sandoza po jego powrocie w 2060 roku, a jednocześnie w kolejnych odsłonach pokazana jest geneza wyprawy i cała jej historia. Obie spotykają się w środku, kiedy Sandoz ujawnia, również przed sobą, co zaszło na planecie.

Trochę thriller, trochę horror, stosunkowo mało sf, ale dużo rozważań o etyce, nauce i poznawaniu mechanizmów uczenia się. Przypomniał mi bardzo "Mówcę umarłych" O. S. Carda.

Inne tej autorki:

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday April 1, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, panie, sf-f - Komentarzy: 7


Akif Pirincci - Felidae III. Salve Roma!

Trochę rozczar. Dwa pierwsze tomy zapamiętałam jako odkrywcze, mroczne, brutalne i ciekawe, ten jest takim sobie kryminałem, powleczonym warstewką przewodnika po Rzymie. Nie pomaga, że narratorem jest 16-letni kot Francis, który świat postrzega z kociej perspektywy. Kocia perspektywa była odkrywcza w pierwszym tomie, teraz niewiele wnosi. Francis leci na gapę samolotem do Rzymu i od razu trafia na brutalnie okaleczone kocie zwłoki, którym ktoś wyciął aparat słuchu. Kot-homoseksualista, seksowna kocica, z którą kot uprawia wyrafinowany koci romans w okolicach Forum Romanum, tajemnicze stowarzyszenie, zbierające koty i dobry papież, udzielający dzielnemu kociemu detektywowi błogosławieństwa.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 28, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, panowie, sf-f - Skomentuj


Neal Stephenson - Zamieć

Mówili, że dobre. Nie kłamali (tylko ja jestem jak zwykle sto lat za wiodącymi krajami świata, nic nowego). Bardzo dobre. Jeśli jest taki gatunek jak informatyczny thriller, to jak na razie jest to najlepsza książka o wirtualnej rzeczywistości, jaką czytałam. W 1992 Stephen wymyślił Second Life, w którym można być tym, kim się chce, mieszkać w dowolnie ekskluzywnym domu, być kimś znaczącym zawodowo i życiowo, mimo że w życiu realnym mieszka się w kontenerze, a je tylko po to, żeby przeżyć do następnego dnia.

Hiro jest jednym z najlepszych hakerów w Metawersie, mimo że w "realu" z różnych powodów zajmuje się pracami dorywczymi, które dają mu trochę satysfakcji i jeszcze mniej pieniędzy. Podczas jednej z akcji jego honor ratuje 15-letnia kurierka, D.U., która razem z nim zaczyna rozwiązywać sprawę kościelnej sekty, która z inteligentnych ludzi związanych z komputerami robi bełkoczące w dziwnym języku zombie.

Stephenson ma to do siebie, że objętościowo dużo pisze, bo w trakcie opowieści rozwija świat w taki sposób, żeby czytelnik uczestniczył w tym, co odkrywa bohater. To trochę taka maniera Zajdla, u którego pojawiał się zwykle jakiś bardziej inteligentny lub bardziej wykształcony człowiek, tłumaczący swojemu rozmówcy istotę problemu, zjawiska czy odkrycia. Tutaj Hiro według wskazówek swojej dawnej dziewczyny-hakerki odkrywa tajemnicę stojącą za wieżą Babel i jej wpływem na współczesny (dla nas - przyszły) świat. Szczęśliwie te elementy są równie wciągające co akcja właściwa, pełna pogoni, pościgów, porwań, szpiegów napakowanych elektroniką, wirusów z Metawersu rozwalających mózg w realu. Mocno dookreślona technika i cyborgizacja, również zwierząt (historia OGON-a bardzo dobra), zgrabnie poukładany świat, teorie spiskowe i klimat postapokaliptyczny to coś, co lubię najbardziej w sf. Kupiłam opowieść, uwierzyłam w bohaterów i do końca czekałam, czy uda się uratować porządek świata. Zależało mi.

PS Uwaga dla e: koderzy to mrówki pracujące w Fedlądzie. Nikt inny.

Inne tego autora tutaj.

#52

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 7, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, sf-f, panowie - Komentarzy: 1