Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o biografia

Amos Oz - Opowieść o miłości i mroku

Autobiograficzna opowieść o dzieciństwie autora, jedynego dziecka pary Żydów, którym się udało[1], którzy uciekli do Izraela jeszcze zanim się zaczął Holocaust. Mnóstwo wątków - od zarysu burzliwej historii budującego się Państwa Żydowskiego[1], przez porozumienie i konflikty z sąsiadami, detaliczne opisy co sobotniej wyprawy piechotą do innej dzielnicy, w której mieszkał wuj, znany naukowiec czy drobne incydenty, które się wydarzały w codziennym życiu, dramat wojny, życie w kibucu, pierwsze i kolejne miłości, wreszcie, jak po spirali, do historii swojej rodziny, a konkretnie do wydarzenia formacyjnego dla wtedy 12-latka, czyli samobójstwa matki. Oz oddala się i przybliża do tego wydarzenia, krąży, opowiadając wielokrotnie te same elementy historii, ale za każdym razem dodając nowe szczegóły; to zupełnie nie przeszkadza, widać w tym cel. Są epizody lekkie, wszak większość narracji podawana jest z perspektywy przedwcześnie dojrzałego, wychowywanego w inteligenckim, uniwersyteckim środowisku zarozumiałego i psotnego dziecka, ale całość - im dalej w wydarzenia - robi się coraz bardziej minorowa. Życie w kraju naznaczonym permanentnym konfliktem, również wewnętrznym; w rodzinie, która straciła całą historię i namacalną przeszłość, gdzie o traumie się milczało; wreszcie osobista tragedia dziecka, które całe świadome życie obwiniało się o śmierć matki, dopiero po latach dochodząc do zrozumienia, co było przyczyną.

Ponad 600 stron (w papierze) gęstej prozy, przepięknie złożonej; mam poczucie osiągnięcia czegoś samą lekturą, zaczynałam trzy razy, a przestawałam nie dlatego, że źle się czytało, tylko z powodu smutku, który na początku czaił się przykryty gdzieś codziennością, potem wybrzmiał już otwarcie. Po lekturze przeczytałam pobieżnie o historii Izraela, Palestyny, Mandatu Brytyjskiego, wojen i wrzenia politycznego, które trwa do dzisiaj; nie wiem, czy zrozumiałam lepiej, jak to jest być człowiekiem, którego nikt nigdzie nie chce. Bardzo warto, jak macie kilkanaście spokojnych godzin na lekturę. Jak nie macie, jest film.

[1] Polacy wysyłali Żydów na Madagaskar, świat planował dla nich na przykład kawałek Kongo. Europa krzyczała “Idźcie do domu”, mieszkańcy terenów, na których się osiedlali, odpowiadali “Wracajcie, skąd przyszliście“. Zaiste, udało im się, Ziemia Obiecana.

Inne tego autora:

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 4, 2023

Link permanentny - Tagi: 2023, biografia, panowie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Michael Žantovský - Havel od kuchni

Bogato ilustrowana zarówno zdjęciami potraw (w stylu lat 70. i 80.), jak i zdjęciami Havla i jego rodziny i przyjaciół, to nietypowa książka kucharska. Nietypowa, bo oprócz potraw - mocno mięsnych, bynajmniej nie fit, skomplikowanych, wieloskładnikowych i ze sporą dozą czeskiego bravado - zawiera sporo anegdot z życia byłego więźnia sumienia, dramatopisarza i humorysty oraz prezydenta, spisanych i zebranych przez jego współpracownika, również dyplomatę. I jak część kulinarna jest raczej do pominięcia, bo naznaczona historyczną gospodarką niedoboru[1] (mocno ograniczony repertuar warzyw, w zasadzie brak owoców, tylko podstawowe przyprawy), tak anegdotki o tym, jak się w Czechosłowacji gotowało, są zabawne. Havel był wielbicielem śmietany, złośliwcy sugerowali, żeby zabierać go z kuchni 10 minut przed końcem gotowania, bo inaczej zaprawi dowolną potrawę półlitrowym kubkiem tłustego kremu. Czasem w przepisach pojawiają się didaskalia dotyczące resztek dla psów czy rozwiązywania problemu potraw dla dzieci, które sobie coś w spiżarni znajdą w międzyczasie. Wzruszające są listy z więzienia, gdzie Havel kilka miesięcy naprzód planuje idealne święta albo jak spędzi pierwszy dzień na wolności, z uroczymi passusami typu “potem pewnie mnie zemdli (chociaż wszystkiego będę starał się jeść i pić bardzo mało)”. Jest trochę o sławnych ludziach, z którymi polityk się spotykał, trochę o zwyczajach typu zupowe spotkania ze współpracownikami, sporo życzliwości i nostalgii autora za tamtymi burzliwymi czasami.

Raczej do niej nie wrócę, trafia na stosik “na sprzedaż”.

[1] Zabawny wydaje się kontrast między polską a czechosłowacką gospodarką niedoboru. Jadało się kraby i kawior z bratniego ZSRR czy ślimaki - wszak łatwo uzbierać.

#34

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 17, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, biografia, kulinarne, panowie - Komentarzy: 2


Patryk Pufelski - Pawilon małych ssaków

Patrykowi jest zimno, bo wszystkim jest zimno, ale tylko on idzie karmić pingwiny w zoo. Bo Patryk pracuje w zoo, fascynują go zwierzęta, miał między innymi jeża i fretkę. Jego przyjaciółką jest babcia, niestety z początkami choroby Alzheimera. Jest z pochodzenia Żydem, zanurzonym w kulturze żydowskiej, chociaż niepraktykującym. Jest też gejem. I z tej nietypowej literacko perspektywy opisuje kilka lat swojego życia (2013-2022) w formie wpisów do pamiętnika/bloga. To nie jest książka per se, ale właśnie zapis kilku lat życia, bez suspensu, linii fabularnej czy spektakularnego finału. To miła do czytania, ciekawa, dobrze napisana, nieironiczna i niezłośliwa, miejscami zabawna relacja z rzeczy codziennych i zwykłych.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 25, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panowie, biografia - Skomentuj


Joan Didion - Rok magicznego myślenia

30 grudnia życie Didion w jednej chwili się zmieniło - nagle, podczas przygotowywania kolacji, John, jej mąż, również pisarz, stracił przytomność. Błyskawicznie wezwane pogotowie przez kilkadziesiąt minut go reanimowało, po czym został odwieziony do szpitala, gdzie uznano go za zmarłego w wyniku ataku serca. Świat autorki podzielił się na przed i po, chociaż nie była w stanie przeżywać klasycznych faz żałoby, bo chwilę wcześniej jej jedyna córka trafiła do szpitala z ciężkim zapaleniem płuc, a potem sepsą, po której zapadła w śpiączkę. “Rok magicznego myślenia” to próba odtworzenia tego roku - śmierci męża, śpiączki córki, pogrzebu, operacji neurologicznej córki (powikłania po wcześniejszym leczeniu spowodowały krwotok w mózgu), prób radzenia sobie z tym wszystkim - w formie skojarzeń wywoływanych nawet zupełnie niewinnymi sytuacjami. Magiczność przejawia się w myśleniu Didion - czy mogła zrobić coś, żeby zapobiec tragedii, lepiej wykorzystać czas razem, przewidzieć, że coś takiego może się stać; magiczość to próba przejścia przez jakiś ciąg rytuałów, na końcu którego - wbrew logice i rozsądkowi - jej mąż do niej powróci. To opowieść o czasowej utracie rozsądku w sytuacji, kiedy trzeba żyć tak, jak się żyło wcześniej, ale nic nie jest takie, jak wcześniej. O “trzymaniu się” w sytuacji, kiedy straciło się wszystkie życiowe stabilizatory. O samotności mimo wsparcia otoczenia, bo niczyj inny ból lub strata nie jest taka sama. O tym, że nie da się na taką sytuację przygotować, przemyśleć jej, zaplanować. I, na koniec dnia, opowiedzieć o tym osobie, która odeszła.

Nie możemy też przewidzieć (i w tym leży sedno różnicy między żalem wyobrażonym i żalem rzeczywistym) niemającej końca nieobecności, która następuje później; pustki; zupełnego przeciwieństwa sensu; nieubłaganego pochodu chwil, kiedy będziemy się zmagać z doświadczeniem całkowitej bezsensowności.

#121

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 4, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, biografia, panie - Skomentuj


Siri Hustvedt - Wspomnienia przyszłości

Przyznam się do nieogaru, ponieważ rzuciłam się na ebooka na promocji jak wilk na owieczkę, myśląc, że to odpowiedź żony Knausgårda na “Moją walkę”, ale do myślenia dało mi, że 63-letnia autorka opisuje kilka miesięcy z roku 1979. Więc owszem, żona, ale Paula Austera. Żona Karla Ove to znacznie młodsza Linda Boström (Knausgård).

Przewrotnie zaczęłam od nuty przypisania, bo książka jest zaprzeczeniem tezy, że jedyna wartość kobiety to bycie “przy mężu”, nawet tak znanym jak Auster. Siri, zwana ze względu na miejsce pochodzenia Minnesotą, ma 20 lat i w Nowym Jorku rozpoczyna studia i pisarską karierę. Mieszka w malutkim mieszkanku po sąsiedzku z ekscentryczną Lucy, którą podsłuchuje przez ścianę. Poznaje przyjaciół na całe życie, z którymi prowadzi wielogodzinne rozmowy, gdzieś przewija się przyszły mąż Walter, znany fizyk (co pozwala podejrzewać, że jednak bohaterka nie do końca jest tożsama z autorką), doznaje traumy, wreszcie fascynuje się postacią ekscentrycznej dadaistki, baronowej Elsy von Freytag-Loringhoven. A wszystko to odtwarza na bazie pamiętnika, który znalazła przy porządkowaniu domu 90-letniej matki, dzięki czemu może z perspektywy 40 lat skonfrontować swoje wspomnienia ze świeżymi notatkami ze wspomnianego okresu. Dużo przeskoków między wtedy i teraz, wprowadzania fikcyjnych obserwatorów, dygresji i rozważań nad feminizmem, rolą kobiety w literaturze i nieco sarkastycznych obserwacji o seksualności.

Nie rzuciło mnie na kolana, za dużo zabawy formą i analiz literackich z pozycji erudycyjnej, ale te fragmenty o życiu Minessoty w 1979, z szaloną sąsiadką-wiccanką, przyjaciółkami poetką i striptizerką, były ciekawe.

#98

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 3, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, biografia, panie - Skomentuj


Paul Auster - Dziennik zimowy

Robiłam do tej książki co najmniej trzy podejścia, bo nie dość, że biografia, to jeszcze napisana jest w drugiej osobie. 64-letni Auster opowiada sobie o sobie. Enumeratywnie wymienia miejsca, w których mieszkał i opisuje, jakie wspomnienia z nimi ma i w jakim momencie życia był. Wylicza rodzaje batoników, które jadał, kiedy był dzieckiem i lubił słodycze. Wymienia kobiety, z którymi sypiał, niestety po dziadersku uważając, że dla niektórych dam negocjowalnego afektu było to wydarzenie życia; owszem, większość opowieści to zachwyt drugą żoną, ale lekki niesmak mi pozostał, podobnie jak po opisach złapania choroby wenerycznej. Jest dosadnie przyziemny, wspominając np. o defekacji i demitologizując zachwyt wielkimi pisarzami, przesprytnie stawiając się w tym samym szeregu co Keats, Joyce czy Molier. Skupia się na sobie, na swoich chorobach i dolegliwościach, ponownie katalogując każdą niedyspozycję i rozliczając każdą bliznę. Absurdalnie, mimo tego wszystkiego to świetnie napisane wspominki z życia twórcy, niepewnego siebie, wiecznie wątpiącego w wybory i miejsce w świecie, usiłującego zrozumieć swoją rolę w społeczeństwie, rodzinie i związku. Świetnie napisane mimo użycia drugiej osoby, szybko przestaje to przeszkadzać w lekturze. Przeczytałam gdzieś, że “Dziennik zimowy” brzmi jak coś, co nie miało być opublikowane za życia, tylko notatki do szuflady; trochę szkoda by było, jakby nie zostały opublikowane.

Inne tego autora.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 12, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, biografia, panowie - Skomentuj