Więcej o
Niemcy
[11/15.02.2024]
Moim podróżnym modus operandi, o którym pewnie wspominałam, jest podzielenie trasy na kawałki, żeby przystanek wypadał w sympatycznym miejscu. W Bolesławcu planowałam spacer po starówce i obiad. Obiad wypadł bardzo dobrze, spacer już niekoniecznie, bo lało ulewnie i tylko przemknęliśmy do restauracji. Kawałek dalej już nie padało, zapamiętajcie ten motyw.
W drodze powrotnej z Liberca chciałam nieco rodzinę przewietrzyć, przejeżdżając najpierw przez Kryštofovo Údolí, dolinę z malowniczą wioseczką i wiaduktem jak z filmów o Harrym P. Nieco mżyło, wiadukt wymagał sporego spaceru, żeby zobaczyć go w bardziej malowniczej perspektywie niż z dołu, wioska urocza, zdecydowanie na długi spacer w mniej mżystych okolicznościach przyrody, wrócę. Siły rodzinne oszczędzałam na uroczą bazaltową górkę w Panskych Skalach opodal. Wszystko było obiecujące, słonko wyszło, błękitne niebo, aż nie zaczęliśmy się do Kamenickego Šenova zbliżać. Tak myślę, że to właśnie była ta miejscowość, bo wszędzie była mgła z ograniczeniem widoczności do kilkudziesięciu metrów (wiem, wiem, licentia poetica, nawigacja wie, gdzie jesteśmy). I tyle sobie po bazalcie pochodziłam.
Wiadukt Novina / Kryštofovo Údolí Kryštofovo Údolí / W drodze do Panskych Skal
I wreszcie Görlitz, gdzie było już uczciwe 18 stopni, słonko, urocze niewielkie muzeum Historii Naturalnej, zabytkowe kamieniczki, niestety zamknięta hala targowa i świetny obiad w niemieckiej, bardziej eleganckiej wersji Pyrabaru. Tu dygresja - byłam już w Zgorzelcu wieki temu, trochę na wariata, przywiozła mnie grupa znajomych, pamiętam wnętrze hali targowej i moją niespecjalnie udaną próbę zapłaty banknotem 100 zł za czekoladę w cenie kilku marek (co powinno wyjaśnić, jak dawno to było), co w wyniku wymiany urosło do 20 zł (zamiast, chyba 6 zł). Rozżalenie pamiętam do dziś. Czasy się zmieniły, bez bólu zrobiłam zakupy spożywcze w REWE, zapominając klasycznie o odebraniu kaucji za butelki, a nastolatka obłowiła się w japońskim sklepie, bo były dostępne inne puszki niż w Poznaniu. Również nastawiam się na kolejną wizytę, również po polskiej stronie, w Zgorzelcu.
Adresy:
Bolesławiec / GoerlitzGoerlitz
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 30, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, niemcy, goerlitz
- Skomentuj
[15-17.12.2023]
Poza tym, że w Berlinie można różne fajne rzeczy robić, to mnie zwyczajnie cieszy bycie w tym mieście. W dzień i w nocy. Patrzenie na ludzi, na ulice, wchodzenie do sklepów i restauracji, siadanie w parkach czy spacerowanie po nabrzeżu Szprewy. Mieszkając tuż przy Bramie Brandenburskiej, miałam blisko, żeby przespacerować się czy na Potsdamer Platz czy Unter den Linden; wieczorem chodziłam z eloyem na Glühwein czy currywursta albo w ogóle tylko pochodzić i pooddychać po niemiecku, eins, zwei. Nastolatka, do niedawna niezainteresowana, nagle zawinszowała sobie specjalistycznych zakupów, poniżej lista ciekawych (acz czasem specyficznych miejsc) na zakupy i jedzenie:
Dzień - Boxhagener Strasse, okolice Alexander Platz, Winterfeldtplatz, Oranienburger Strasse.
Noc - Pariser Platz, Potsdamer Platz, Mall of Berlin.
Alt-Berliner Wirtshaus
Que Pasa
La Femme
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 9, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
Berlin, Niemcy
- Komentarzy: 2
[16.12.2023]
Galeria murali na pozostałościach Muru Berlińskiego była na mojej liście od zawsze i jeśli też macie, to zdecydowanie warto wrzucić ją na samą górę, żeby przespacerować się wzdłuż przy następnej wizycie. Prawie półtora kilometra muru, z jednej strony murale - od strony ulicy Mühlenstraße, z drugiej - od strony Szprewy - graffiti. Trafiła się słoneczna sobota, więc i murale, i przyjemny spacer nad wodą z widokiem na Oberbaumbrücke i mieszkalne barki. Tłumy pod pocałunkiem Breżniewa i Honeckera, pod tymi mniej znanymi już niekoniecznie. Zdecydowanie planuję wrócić latem, może się uda w następnej dziesięciolatce (tak jak od lat planuję rejs po Szprewie, uhm).
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 25, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
berlin, niemcy, muzeum, sztuka
- Skomentuj
[18.08.2023]
W Stralsundzie nie tylko Stary Rynek warto, bo jest też port. Są od siebie w niewielkiej odległości, ze spokojem można się przespacerować pieszo. W porcie, jak to w porcie, kanały, widoki, zapach ryby i mewy, mniejsze i większe jednostki oraz Ozeaneum, które złośliwi nazywają Rolką Ręcznika Papierowego. W środku trochę wypchanych okazów, mnóstwo fantastycznie zaaranżowanych akwariów, z czego przy meduzach spędziłam co najmniej 15 minut, na dachu pingwiny oraz kontrowersyjna - sądząc z opinii - gablota z kolbami zawierającymi spermę rekina i dla porównania urobek ludzki. Wjazd dość drogi, ale bardzo przyjemnie, chociaż nawet w piątkowy poranek raczej tłumnie. Na pigwinim dachu są też widoki na miasto, bardzo eleganckie.
W drodze powrotnej, tak jak kilka lat temu, zatrzymałam się w restauracji nad jeziorem koło Prenzlau.
Adresy:
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 10, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
niemcy, prenzlau, stralsund
- Skomentuj
[14.08 / 18.08.2023]
Kilkadziesiąt lat temu przejazdem spędziłam kilka godzin we Flensburgu, do dzisiaj zostały mi nieco zamglone wspomnienia starówki i portu. I właśnie ten klimat poczułam z nadmorskim Stralsundzie, mieście, przez które można przejechać w celu zwiedzenia Rugii, bo właśnie tu jest most łączący wyspę z lądem. Most sam w sobie uroczy, aczkolwiek jak się nim jedzie, to raczej nie można cieszyć się widokiem jego sylwetki, a o porcie opowiem w następnym odcinku. Na Stary Rynek pojechałam na obiad w drodze do, a z powrotem na kawę i ciastko; miejsce na obiad wybierając nieco losowo, bo był to poniedziałek, a w poniedziałek sporo miejsc jest pozamykanych. Przy okazji zwiedziłam kościół Św. Mikołaja (płatny chyba 3 euro, ale w gratisie ulotka po polsku), z zewnątrz mniejszy niż w środku, bo obudowany ratuszem, który jest jednym z ciekawszym, jakie widziałam. Byłam przekonana, że w ratuszu da się wejść na wieżę widokową, ale nie - następna wieża widokowa w kościele Mariackim. Dodatkowo w okolicy rynku mieści się Muzeum Morskie, ale w 2023 w remoncie oraz klimatyczne uliczki z zabytkowymi kamienicami; można się uroczo pobłąkać, zaglądać w bramy i podziwiając architektoniczne detale.
Adresy:
Kościół Św. Mikołaja - Auf dem St. Nikolaikirchhof 1
Wulflambstuben - Alter Markt 5
Mandani Coffeeshop - Alter Markt 13
BoBoQ Store - bubble tea, Am Fischmarkt 7
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 6, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
niemcy, stralsund
- Skomentuj
[14-18.08.2023]
Miejscowość Putbus na punkt wypadowy wybrałam nieco przypadkowo - szukałam sensownego hotelu z basenem i ze śniadaniem, który zapewniłby nastolatce separację od rodziców. Z basenem, bo woda w Bałtyku ma temperaturę ma taką, jaką każdy czuje (kolega z Irlandii wyznał, że u nich na coś komfortowego temperaturowo inaczej mówi się, że “it’s f* baltic!”; serio, że niby Morze Irlandzkie to tropiki), a nastolatka lubi pływać. Ze śniadaniem, bo nic tak nie motywuje do zwleczenia się rano jak porcja kalorii. Hotel Badehaus Goor w pobliskim Lauterbach dostarczył 3/3 - oddzielny pokój tuż obok naszego, klasyczny basen, a nawet trzy baseny, z czego dwa słone (oraz ręczniki i szlafroki), a o śniadaniach mogłabym napisać wypracowanie, bo było WSZYSTKO, tak, śledzie też. Żałowałam, że nie mam dwóch żołądków oraz że 7:30-11:00 to przedział, a nie że siedzi się trzy i pół godziny. Plaży w bardzo bliskiej okolicy nie było, ale była marina jachtowa i port, oba nadobne zarówno o poranku, jak i wieczorem. Można się wybrać na pobliską wysepkę Vilm, odleglą o kilometr, widać ją na horyzoncie na niektórych zdjęciach.
Samo Putbus jest ładnym, zadbanym miastem-ogrodem, unikalnie ulokowanym na planie koła. Z poziomu wzroku tego specjalnie nie widać, pewnie z drona cieszyłoby bardziej, ale kolisty plac zwany Circus jest zielony i otoczony śnieżnobiałymi kamieniczkami. Wzmiankowanych w przewodnikach ogrodów różanych nie zlokalizowałam. Drugą zaletą Putbus (i Lauterbach) jest stacja kolejki wąskotorowej, obsługiwanej przez lokomotywy parowe, w tym Pędzącego Rolanda. Kilkakrotnie mijaliśmy w drodze, ale jakoś nie starczyło czasu na przejażdżkę. Następnym razem.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 15, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
niemcy, rugia, putbus, lauterbach
- Skomentuj